PRAWICA NA PRAWO

Obrazek użytkownika insurekcjapl
Kraj

 

Analizując scenę polityczną po zasobach kartek w urnach, jakie partie w pierwszej turze wyborów prezydenckich pozyskały, warto zwrócić uwagę szczególnie na elektorat Janusza Korwina-Mikkego, ponieważ w pewnym zakresie ta grupa społeczna winna stać się poważnym przedmiotem zainteresowania prawicy.

 

Na początku kampanii miałem pretensję do twórcy Unii Polityki Realnej o to, że startując jako rywal Jarosława Kaczyńskiego osłabia stan liczebny jego potencjalnych zwolenników, czemu dałem nawet wyraz na piśmie pod jego blogiem autorskim. Oczywiście niekonwencjonalny polityk, jakim jest Prezes Pod Muszką, grał o swoje, gdyż wystartował samotnie, bez pieniędzy i zaplecza (bo UPR się stale dzieli i pączkuje z uwagi na trudny charakter swego rodziciela), więc kalkulacja na drugą turę była dla niego jedyną szansą rozeznania swojej mocy na bazie - od jakiegoś czasu niepodsycanej medialnie - dawnej popularności. I trzeba przyznać z powdziwem, że w tak trudnej sytuacji, jego indywidualny wynik okazał się sporym zaskoczeniem.

 

* * *

Pojawiły się już liczne głosy poddające pod wątpliwość spolegliwą strategię kampanii wyborczej, jaką przyjął sztab Jarosława Kaczyńskiego. Kreując się na przyszłego prezydenta ponad podziałami nie podejmował zbyt głośno sprawy śledztwa smoleńskiego.

Tymczasem, przechodząc do konkretów, na Śląsku ogromna ilość głosujących dała się zmanipulować "odgrzaniem" przez Komorowskiego winnego śmierci Blidy: "Bo to Kaczor ją zaszczuł", gadają jawnie, bez obciachu. PO zatem mogło grać trupami, także dosłownie maczając palce w "spisek smoleński" (ustawka lotów i freudowskie zapowiedzi tragedii).

Stateczność męża stanu, o którą się modlą "bogobojni i spolegliwi", zepchnęła JK do narożnika; teraz nawet nie ma jak z tego wychynąć, zresztą partia wodzowska podlega wizerunkowi przywódcy, a ten już został przyklepany: lelum-polelum.

 

Podjął te kwestie naczelny "Gazety Polskiej", Tomasz Sakiewicz, który, jako psycholog zajmujący się polityką, wie, że Prawica musi mieć zarysowane granice na prawicy, żeby elektorat miał możność poszukania centrum. Ani "groźni" przyboczni (jak np. Kurski) z partii Kaczyńskiego, ani grupy wsparcia np. z kościoła (poza właśnie środowiskiem "GP" i paru odważnymi blogerami) a także inne liczące się środowiska patriotyczne nie podnosiły gromko "sprawy smoleńskiej", bo wszysce dali się wpisać w scenariusz "żałobnej powagi", która zaczęła się "sowieckim pojednaniem" (dupy z batem, jak napisała Teresa Grzybowska) i smutą, która dziwnie przedłużała się aż do klęski wyborczej. Odpuszczanie przez trzy miesiące Katynia II, który jest obecnie kluczem dla przyszłości Polski, było dołowaniem insurekcyjnych nastrojów, przedłużaniem owej smuty.

Zatem patrząc w przód: PIS sam się już wpisał w scenariusz 500 dni spokoju, który doprowadzi do kolejnej przegranej w najbliższych wyborach - "mniejszych" (z kretesem, bo sitwy lokalne są bezwględne) i "większych", bo zawłaszczanie "goebbelsem" umysłów jest - jak widać teraz doskonale - bardzo skuteczne. Nawet jeśli za rok PIS wykroiłby spory kawałek z parlamentarnego tortu, to bez koalicji nie będzie Kaczyński premierem.

Trzeba mu, na ratunek przed szmatławymi koalicjantami, wzmocnić "ekstremę" na prawicy. Należy robić teraz wszystko dla podbudowania Korwina-Mikke, bo Jurek ma "kościół medialny".

 

* * *

Gra teraz toczy się wg legitymistycznch reguł, co wcale nie znaczy, że 8 mln wyborców oddających głosy na Jarosława, jest w stanie wykrzesać z siebie wysiłek większy niż ostatnie pójście do urny. Ci, co mają większość, są silni także "skutecznością przemocy" jaką demonstrują i co im przynosi efekty. Dlatego np. Piotr Lisiewicz ma rację, że masowa utrata honoru osłabia insurekcyjną możliwość, wolę i w ogóle start do odbicia Polski dla Polski. Jedyne pociesznie, że to patriotyczna mniejszość, ten - znany z naszej historii – JEDEN PROCENT odważnych i zdeterminowanych, wskrzesza nagle państwowotwórczą iskrę i obudzi resztę do walki o narodowe przetrwanie w imię polskiej racji stanu.

Brak głosów

Komentarze

Krzysztof J. Wojtas
Przekaz jest dość dobrze sformułowany; acz mam zastrzeżenia do zauważalnego utożsamiania sowietów z Rosją Putina. (I jedni i drudzy to nasi wrogowie, ale należy te kwestie rozróżniać).
Jakie wsparcie dla Prawicy?
Z pewnością nie tworzenie nowej partii.
Ja jestem zdania, że powinno to być apolityczne stowarzyszenie ludzi, gdzie nacisk byłby położony na etykę i chęć pracy na rzecz Polski i polskości.
Otwarte dla wszystkich ugrupowań - ukierunkowań politycznych, a gdzie jedynym kryterium przynależności byłaby zadeklarowana wola przestrzegania standardów etycznych.
Dopiero na tej bazie można tworzyć jakieś opcje polityczne (lub odnosić je do istniejących struktur).
Jeden warunek. W takiej strukturze nie może powstać kierownictwo narzucające rozumienie standardów moralnych. I to jest największym zagrożeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#71586

Sama taka "deklaracja woli" nie podparta siłowym kryterium wymagalności, byłaby bardziej szkodliwa niż NIE POWSTANIE takiej organizacji. A to ze względu na błyskawiczne napełnienie szeregów przez cyngli z Czerskiej i ich mocodawców.

Proszę posłuchać, z jaką częstotliwością deklarują przestrzeganie standardów. A jak ma się to do ich DZIAŁAŃ?

Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#71771

zgoda,są to dwie sprawy; ale napisałem to skrótowo, bo mi chodziło o "stalinowskie podtrzymanie" przez kagiebistę Putina: metod perfidii, straszenia, mordów etc.
Odnośnie innej drogi, nowej partii, dość ciekawie widzą źrodła zła w Polsce Gwiazdowie w ostaniej książce. Także aspekt moralny jest tam kluczowy, ale oni uważają, że my, jako naród, nie potępiliśmy szpiclowania. Agentura, brak lustracji to jest nasza upadłość, gangrena bytu w niemoralności. Oni uważają, że związki zawodowe zawsze były rozbijane przez szpicli, dlatego tak mocno ten problem stawiają ekstrapolując go na poziom państwowości, jako "zatrute zakorzenienie" obecnej Polski.

Vote up!
0
Vote down!
0

insurekcjapl

#71767