Ciasteczko czy ogóreczek
Analitycy giełdowi, maklerzy – całkiem poważnie przewidują co ma się stać - hossa czy bessa, kupować czy sprzedawać, na bermudach pada - sprzedawać, w Kaliszu słońce – iść na spacer.
Człowiek jest prosty, żeby nie powiedzieć prostacki, ale utrudnia sobie i gmatwa, ponieważ za łatwo by było, gdyby każdy uśmiech oznaczał – lubi mnie, a każda krzywa mina – odjedź ode mnie, bo czymże niewerbalnie różnilibyśmy się wtedy od kotów, które wiadomo, że jak machają ogonem poziomo to złe, w przeciwieństwie do psów.
Jeszcze trudniej jest stawiać prognozy, kiedy znaki całkiem z gatunku ciemność widzę. Znacie pewnie "legendy"o rozpoznawaniu płci dziecka, które ma się narodzić. Wskazówki są różne – ma mama ochotę na ciastka – będzie dziewczynka, na kiszone ogórki – urodzi się chłopak, mama brzydnie i ma pryszcze - dziewczynka, pięknieje – chłopak. Te wskazówki, jak i inne, nawet naukowe, widziane gołym szkiełkiem i okiem [usg], czasem się sprawdzają innym razem nie. W każdym razie zawsze mamy 50% szans na trafienie.
Piszę o tym, bo mam wrażenie, że analitycy na podstawie podobnych przesłanek [ciasteczko, ogóreczek] przewidują zwyżki czy spadki akcji.
Podobieństwo może wynikać z tego, że ludzkie życie, tak w gruncie rzeczy, właśnie proste jest, i prędzej czy później wszystko kończy się na „dupie Maryni”
Z akcjami tak jak z ciążą – nie wszyscy w niej są i konieczna jest tu wola oprócz biologii [zdolności] Całkiem inna sprawa jest z funduszami emerytalnymi - OFE. Te dotyczą wszystkich.
Dziś w radio słyszałam, że po 10 latach oszczędzania okazało się, że w najlepszym wypadku na naszym koncie jest dokładnie tyle ile wpłaciliśmy..
Dla zobrazowania tej sytuacji [OFE] najodpowiedniejszy wydaje się dowcip o lisie i zającach. Streszczam :
- Przychodzi lis do pani Zajączkowej, pyta się - czy jest mąż [pan Zając],
- Nie ma – odpowiada Zajączkowa.
- Mhy, a oddasz mi się za 10tys zł?
Po wstępnym oburzeniu pani Zajączkowej, acz namowach i komplementach Lisa, pani Zajączkowa zgadza się. Po wszytkim dostaje od Lisa 10 tys.
Wraca do domu pan Zając i pyta się małżonki: - Był Lis?
- Byyył …odpowiada Zajączkowa
- a oddał moje 10 tys?
-?@#4%%^&*(()) [ to mniej więcej pomyślała pani Zajączkowa]
Co pomyśli Zając jak się dowie o szczegółach zwrotu długu objęte całkowitą cenzurą….
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 948 odsłon