Wieczna chwała...rezunom.
Wczoraj miałam ciężki, wyjazdowy dzień, na skutek czego znalazłam się w objęciach Morfeusza tuż po "Wiadomościach".
Nawet nie odpalałam komputera. Ale nie ma tak dobrze, natura nie znosi próżni. Zostałam ukarana, czyli obudziłam się znacznie wcześniej, niż słoneczko, po czym postanowiłam odrobić wczorajsze przymusowe lenistwo i sprawdzić, co się dzieje na świecie.
I oto, co znalazłam:
http://wiadomosci.onet,11,5.pl/4,15584984,0,0,0,forum.html - artykuł dotyczący wypowiedzi Ławrowa na temat "Ukrainy w Nato" - a pod artykułem taki oto wpis:
Niech żyje wolna Ukraina
Cześć i chwała bohaterom UPA
~rezun , 20.09.2008 22:55
Zdaję sobie sprawę, że robię niepotrzebną reklamę jakiemuś baranowi, ale intryguje mnie, co właściwie można jeszcze napisać na walterowskim forum? Może " Adolf Hitler, Wielki Budowniczy Dróg, wiecznie żywy" też by się załapało?
Daję słowo harcerza, że dawno zostałam wyleczona z "Onetu", gdzie dzieciarnia użera się tak z sobą, jak z tymi, którzy ja indoktrynują komuszymi treściami, jednak artykuł dotyczył spraw mocno sierioznych. W takich przypadkach człowiek ciekawy pozostaje sobą - diabli go kuszą i zagląda, jaki jest "odzew społeczny". Na tym forum jest na ogół głupi ( a wyjątki - jak wiadomo - potwierdzają regułę), ale człowiek ciekawy tak już ma - zajrzy pod kreskę, bo najbliżej, choć dyskutować się nie da. Podkusiło mnie, z widomym skutkiem.
Nie chodzi o "rezuna", to oczywiście prowokacja, chodzi o tych, którzy takie wpisy puszczają.
Jakie to ma przełożenie na ostatnią decyzję Trybunału Konstytucyjnego, który "rozpatrzył" wniosek RPO tak, aby czasem nie dotknąć meritum sprawy ? Bo sadzę, że jakieś ma, a już na pewno - bedzie miało.
Nawet na tamtym idiotycznym forum widzę, wprawdzie "kątem oka", że niektóre komentarze są jednak usuwane, choć można tam absolutnie bezkarnie - i notorycznie - n.p. obrażać prezydenta, co podobno jest karalne.
Tego wpisu nie usunięto. Ciekawe, kto skorzysta najbardziej na czysto merytorycznym pytaniu Rzecznika w sprawie "obrażania narodu polskiego" - i przedziwnym orzeczeniu Trybunału...
Na chwilę wrócę może do Wielkiego Budowniczego Dróg, a bliżej - do jego żołnierzy.
Wciąż piszę, że mieszkałam na Śląsku. Z tamtej perspektywy niektóre sprawy wyglądają inaczej, niż z punktu widzenia mieszkańca Polski centalnej. Pamiętam, jakie dyskusje wzbudziła sprawa pomników w centrach wiosek i małych miejscowości, śląskich matecznikach autochtonów. Chodzi mi o pomniki upamiętniające poległych żołnierzy, w tym oczywiscie również żołnierzy Wehrmachtu.
W mojej "parafii" czegoś takiego nie było, pamiętam więc własne zdumienie, kiedy natknęłam się po raz pierwszy na taki pomniczek, stojący w centrum dużej opolskiej wsi.
Przejeżdżałam przez tą miejscowość, kiedy nadszedł "czas głodu kawy", którą zwykle najłatwiej znależć w rynku - no i wtedy zauważyłam to dziwo, upamiętniające poległych zarówno w pierwszej, jak w drugiej wojnie. Pomnik - ku mojemu zdumieniu - przyozdobiony był "Krzyżem żelaznym" i hełmem niemieckim.
Po powrocie do domu nie omieszkałam zapytać sąsiadów - Ślązaków, co myślą o takich pomysłach. Jak wiadomo, Ślązacy są "różnych wyznań" w tej materii: bardzo proniemieccy ( ale mnóstwo z nich wyjechało), umiarkowanie proniemieccy, zdecydowanie "śląscy" (tych jest oczywiście najwięcej), albo - zdarza się - propolscy. Wszyscy pytani orzekli, że to po prostu stary zwyczaj: tylko tak społeczności mogą pożegnać swoich, tylko tyle zostaje matkom, których synowie padli na dalekich frontach. Ludzie poniekąd rozumieli że można "czepiać się" języka: napisy z reguły były niemieckie. Ale i wojsko było niemieckie...To nie matki wysyłały ich na wszystkie możliwe wojny, dlaczego nie miałyby mieć chociaż tyle?
Mieszkałam w nieomal czysto śląskiej dzielnicy, znałam takie matki, choć u mnie nie było pomników. Kiedy widzi się to z bliska, widzi się jednak inaczej. Moje sasiadki - staruszki były prostymi kobietami. Nie miały nic wspólnego z polityką. One po prostu straciły swoich synków na bezkresnych obszarach frontów całego świata. A jeśli nawet ci synkowie w wojsku zamienili się w okrutne bestie, matki o tym nie wiedziały. Dostawały wojenne druczki, w których mówiło się o śmierci za ojczyznę i o żołnierskiej chwale. Im nie imponowały ozdóbki na obeliskach, nie bardzo wiedziały, o co w tym chodzi. My mieliśmy przynajmniej motyw: wojnę sprawiedliwą, ich wojna była hańbiąca i w dodatku przegrana. Ale matki i tak gdzieś chciały zapalić świeczkę - ich dzieci na tej brudnej wojnie "absolutnie na pewno" nic złego nie zrobiły.
Jak można dyskutować z matką?
Mimo wszystkich tych racji z ulgą przyjęłam rozwiązanie, w którym - krakowskim targiem - zawarto układ: pomniki z I wojny zostają, z drugiej - zostają na pewnych warunkach: krzyż wojenny zamienia się w krzyż chrześcijański, napisy maja być dwujęzyczne, żadnych wygłupów podszytych Adolfem. Już nie pytałam matek, czy im to wystarczy, ale sadzę, że wystarczyło.
Jednak co zrobić z rezunami, wołyńskimi - i nie tylko, których matki nie mogły w żaden sposób nie wiedzieć? Co zrobić z głupkiem, który podpisuje się nickiem "rezun"?
I z portalem, który to toleruje?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 800 odsłon