CMENTARZ
I AM THE RESURECTION AND THE LIFE
JA JESTEM ZMARTCHWYCHWSTANIE I ŻYCIE
To słowa, wyryte w kamieniu ponad tym łukiem bramnym wejścia do cmentarza.
To jest niezwykły Cmentarz.
Pozwolicie mi Kochani Moi Niepoprawni, że dziś również jak wczoraj będę kontynuował temat dni smutnych, które są naszą pamięcią poświęconą Tym,
Którzy Odeszli.
Dziś nie będzie jednak już łez, chociaż pozostaniemy w tym samym miejscu w którym wczoraj rozmawiałem z Moją Ewą.
Tak jak Te Słowa wyryte w kamieniu, słowa Jezusa zanotowane w Księdze Ksiąg, skierowane do uczniów optymistyczną mają wymowę i niosą dla nas Nadzieję Życia przyszłego, tak mój wpis dzisiejszy, moje słowa będą dotknięciem życia.
Życia, które tam, na tym cmentarzu zachwyca mnie podczas każdej na nim wizyty....
Jak Wiecie minęło 10 lat.
Wtedy, gdy Moja Ewa znalazla tam Swoje miejsce.
Gdy rzucałem garść ziemi na trumnę, która za chwilę miała zniknąć na zawsze i na zawsze pozostać w mojej pamięci tą chwilą....
Wtedy czułem emocje i czułem, że to jest Cmentarz. Miejsce, gdzie grób jest Mojej Żony Ewy.
Gdzie będzie mój.
Ten jeden, jedyny raz, czułem, że jestem na cmentarzu.
A poźniej, wielokrotnie i często odwiedzając to miejsce nie czułem już nigdy tam smutku cmentarza.
Przeciwnie.
Zawsze będąc tam czuję jakbym był w Parku niezwykłym.
Parku pełnym życia. Pełnym wspaniałych okazów życia.
Pełnym Wspaniałych Dzieł Bożych.
Pełnym ptaków....
Ptaki, moi rownież przyjaciele.
Skrzydlaci. Wspaniali, piękni.
Mój syn, artysta ten właśnie, który powiedział, że Nasza Mamuśka będzie zawsze z nami.
Powiedział kiedyś, że ten właśnie Cmentarz jest piękniejszy od tamtego milion razy.....
Tu muszę wspomnieć o tamtym cmentarzu.
Otóż Moja Żona pierwotnie pochowana była w innym miejscu. Pogrzeb odbył się na innym cmentarzu i z innego cmentarza wracaliśmy do naszego domu, na nasze podwórko.
Poźniej znalazłem gdzieś pomnik, kupiłem go
i postawiłem na grobie Mojej Ewy aby wiedzieć i widzieć, gdzie Ona Spoczywa, bo normalnie na tamtym cmentarzu były tabliczki tylko żeby kosiarka mogła kosić trawę.
Na drugi dzień po pogrzebie nie odnalazłem grobu Mojej Ewy.
To była wielka trauma dla mnie. Niewyobrażalna.
Nie opowiem detali.
Więc kupiłem ten pomnik i po kilku tygodniach okazało się, że nie może on tam stać, bo jest za szeroki 2 cale (5 centymetrów).
Dostałem oficjalną notę od Dyrekcji Cmentarza, że muszę go usunąć.
Że jeśli tego nie zrobię do jakiegoś tam dnia, pomnik zostanie usunięty, zabrany.
Wtedy zacząłem szukać innego miejsca.
No i znalazłem.
Milion razy piękniejsze jak powiedział mój syn.
Może te 5 centymetrów musiało być, bym teraz mógł opisać, opowiedzieć o tych niezwykłych przejawach życia, które tak obserwuję na Tym Naszym Cmentarzu. Które tam już zaobserwowałem ?
Wierzcie mi, są fantastyczne i niezwykle piękne.
Spróbuję może nieudolnie przybliżyć Wam to piękno.
Dzikie kanadyjskie gęsi. Dzikie kaczki, bardzo różne.
Widziałem na moim jeziorku żurawia szarego i chyba białego (jeśli to był żuraw).
Widziałem jak ten szary lądował na jakimś złamanym drzewie sterczącym z tafli jeziorka.
Widziałem tam jak duże stado tych dzikich kanadyjskich gęsi lądowało na tafli jeziorka.
I raz jeden widziałem jak stado tych gęsi pięknych szykowało się do startu i startowalo z tafli jeziorka Możecie sobie wyobrazić taki widok...
Jeziorko porośnięte roślinnością zieloną. Stado gęsi płynie wolno przy brzegu z jednego końca na drugi zbliżając się w moją stronę, gdzie na brzegu przy moim grobie siedzę sobie na ławeczce.
Miałem natychmiastowe skojarzenie z wielkim ruchliwym portem lotniczym, gdzie samoloty jeden za drugim w długiej kolejce zbliżają się do pasa startowego.
Tu gdzie siedziałem, gęsi dopływały do końca jeziorka, (początek pasa startowego) skręcały płynąc na prawo, cały czas przy brzegu, dopływaly do środka czyli na połowie jeziorka, robiły zwrot w prawo jeszcze raz no i........szereg długi się zatrzymywał na początku pasa startowego a pierwsza gęś - krótki rozbieg po wodzie, parę machnięć skrzydłami i już jest w górze....
I następna, i następna.... i następna.....i następna.
Nie zapomnę tego startu już do końca swego życia. Tego można rzec zbiorowego startu, choć każda startowala pojedyńczo.
Widziałem tam białe łabędzie.
Widuję tam kaczki w locie i kaczki które spacerkiem podchodzą do mnie by dostawać z ręki chlebuś.
Zawsze jak tam przyjeżdzam mam dla nich co lubią.
Tutaj musze powiedzieć, że na początku jak tam jeździłem, zatrzymywałem się na stacji benzynowej, kupowałem chleb i z tym chlebem dopiero na cmentarz.
Towarzystwo zawsze zauważa moj samochód no i na wyścigi do mnie.
Się kula. Jak to kaczki. Gęsi majestatycznie podchodzą i delikatnie biorą z ręki. Kaczki gotowe dzobać dziobem rękę podającą chleb. I dziobią.
Tutaj muszę wrócić do tego chleba.
Otóż w pewnym momencie zadałem sobie pytanie....
- Dlaczego ja karmię tych moich przyjaciół chlebem, którego sam nie jem bo jest niezjadliwy dla mnie ? Dlaczego ?
Od tamtej pory moi przyjaciele dostają tylko polski chlebuś w który zaopatruję się w polskiej piekarni, godzinę jazdy od mojego domu.
Godzina w jedną stronę.
Wracam do karmienia. Kiedyś przyjechałem, siadam sobie na ławeczce no i towarzystwo kula się do mnie na wyścigi z tamtej strony jeziorka. Jak to kaczki.
Po brzegu idą.
Ale patrzę i widzę, że jeden taki duży jegomość czy też dama, nie potrafię rozróżnić płci, krótki rozbieg wziął na tamtym brzegu i .....leci.
Jeziorko małe jest więc za moment lotnik ląduje u moich stóp jakieś pół metra, podchodzi kolebiąc się na boki i kiwając główką i wyciąga dzioba po swoje. Wspaniały ptak.
Zawsze jestem zdziwiony jak takie duże ptaszyska co tak ledwo chodzą kaczym swoim krokiem potrafią tak fantastycznie latać.
A teraz Wam opowiem o życiu rodzinnym, które zaobserwowałem.
Otóż towarzystwo wiosną chyba gdzieś tak okolice marzec - kwiecień miewa potomstwo.
W ubiegłym roku obserwowałem kilka rodzin gęsi kanadyjskich.
Któregoś dnia zajechałem do mojego parku i widzę, że parę familli chodzi sobie dumnie i skubie trawę.
Znacie to...
Pasą się pasą, gąseczki pasą.....
Jedna rodzina tata z mamą ma dwójkę gąsiątek, może wielkości pięści.
Druga ma trójkę. Trzecia chyba, naliczylem 6.
I jedna byla rodzina gdzie 11 maluszków.
Potraficie sobie wyobrazić takie maleństwa jak spacerują po trawie naśladując rodziców i skubiąc tam sobie te swoje zielone ździebełka ?
Obserwowałem podczas każdej wizyty te rodzinki. Niesamowite jest jak szybko te małe gęsiaczki rosną. Jak się zmieniają. Jak stają się podobne do rodziców. .
No i rodzinki się nie mieszają.
Tata ( chyba ) czuwa.
Raz jeden zaobserwowałem jak sobie spokojnie chodzi towarzystwo dzieci pod okiem taty z mamą i jakaś dorosła inna gęś zbyt się zbliżyła do rodziny....
No i wtedy, tato (?) zaatakował. Wyciągnął szyję, krzyk jakiś wydał z siebie i z dzioba i łomot.
Intruz musiał wiać, uciekać daleko, z brzegu do jeziorka. Tato gonił. A później wrócił, dumny jak paw, kołysząc się na boki, wygibasy różne robiąc i wydając odgłosy, podszedł do dziecków swoich i do małżonki (?)
żądny pewnie pochwał i gęsiego podziwu.
A pod jesień te małe gęsiaczki już są dorosłe. No i gotowe do latania. I tak jest co roku.
A kaczki potrafią być bardzo agresywne.
Czasem muszę rozganiać towarzystwo.
Potrafią w trójkę zaatakować jedną, wgonić do wody wejść na nią , dusić, topić jakby a jedna dziobie w szyję tu gdzie się kończy głowa.
Nie wiedziałem początkowo czemu niektóre miały takie rany właśnie tam.
No ale zobaczyłem. Potrafią być bardzo agresywne. Na moje oko bez powodu.....
Widziałem też tam całą rodzinkę chyba dzikich amerykańskich indyków.
Chyba. Bo znawcą ptasich gatunków nie jestem. Też piękne ptaszyska. Takie jakieś nieforemne.
Duże, pstrokate, szaro - czarne no i główki mają jakby w takich czerwonych farfoclach. Coś jak nasze koguty czy perliczki, czy też indyki....
Podglądałem jak chodzą po trawie ale nie widziałem nigdy tam na cmentarzu moim w locie.
Opowiedziałem Wam jak to jest na moim, na TYM Cmentarzu. Dzień Wszystkich Świętych za nami.
Życie moje cmentarne ?
Nie czuję TAM cmentarza.
Czuję tam i widzę Wspaniałą Naturę.
Wspaniałe Dzieła Tego Co Nad nami.....
....I AM THE RESURECTION AND THE LIFE....
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 935 odsłon