Ostatni wieczór z Krzyżem pod pałacem
Byłam tam wczoraj. Przed Krzyżem zebrało się więcej ludzi niż zwykle, tradycyjnie była modlitwa i pieśni patriotyczne/religijne. Zresztą w pięknym wykonaniu: intonował je młody kapłan z męskim chórkiem. Potem rozległ się dźwięk silników i klaksonów wielu motocykli - ktoś z tłumu skomentował, że to uczestnicy Rajdu Katyńskiego przybyli na odsiecz ekipie Pani Ewy... Nie wiedziałam, o co chodzi, bo przyszłam "za późno", ale jedna ze znajomych osób zrelacjonowała mi pokrótce zdarzenie, które miało tam miejsce kilka chwil wcześniej. Nie mam czasu w tej chwili go opisywać, więc załączam link do jednego z komentarzy internetowych:
http://niezalezna.pl/article/show/id/37285
Pani Ewo, należą się Pani słowa uznania za to, co Pani ostatnio zrobiła dla Polski. "Solidarni2010" pozostaną w naszych sercach (w sercach Polaków, którzy kochają prawdę) na zawsze. Mam nadzieję, że pozostaną też w postaci więzi, która zawiązała się właśnie pod pałacem prezydenckim po 10 kwietnia, podobnie jak Solidarność w roku 1980 i późniejszych latach niosła ze sobą znacznie większy ładunek znaczeniowy niż sam związek zawodowy. Dziękujemy też za to, że była Pani z nami pod tym Krzyżem w ostatnich dniach (i nocach!), narażając się na szyderstwa i zaczepki ze strony "oświeconych", a wczoraj nawet na ordynarne szykany ze strony przedstawicieli władzy.
Wielkie dzięki i słowa uznania należą się też Księdzu Stanisławowi Małkowskiemu (przyjacielowi błogosławionego Ks. Jerzego Popiełuszki), który wiernie nam towarzyszył ze swoim błogosławieństwem i modlitwą pod pałacowym Krzyżem w ostatnich dniach.
Jak już wspomniałam, wczoraj pod pałacem było więcej ludzi niż zwykle. Ale wielu z nich przyszło, żeby obśmiać "Mohery i Kaczystów". I wcale się z tym nie ceregielili. Swoją drogą, ludzie mają tzw. tupet, nie wahają się dziś pluć na rzeczy największe i najświętsze... bo to jest "en vogue, trendy". Patriotyzm im śmierdzi..."kaczyzmem". Co się dziwić, fałdy mózgowe mają dobrze wyprasowane (za to kręgosłup moralny skrzywiony) przez TVNy, gazety wybiórcze oraz ich "gromadę błaznów na pomieszanie dobrego i złego". Zresztą w pobliżu pałacu jest knajpa, w której przesiadują czołowe postacie POstępowej partii (propagującej brukselskie "chrześcijaństwo" - bez krzyża, za to z in vitro, aborcją i eutanazją) i ich bojówki, więc mogą w każdej chwili zajrzeć pod pałac i dorzucić tam swoją plwocinę (szyderczy śmiech). Ale my to już przecież przerabialiśmy, choć może nie w takim stopniu: był już taki czas, kiedy krzyż i wartości z nim związane odkładano NA ZAWSZE do lamusa wobec "postępowych idei", które miały zmienić świat na lepsze. A krzyż trwa i będzie trwał. I każdy, kto występuje przeciwko niemu, w końcu poniesie klęskę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1276 odsłon