9 kwietnia br., w przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej premier Donald Tusk udzielił Polskiej Agencji Prasowej wywiadu, który powinien wywołać polityczne trzęsienie ziemi w Polsce. Nie wywołał, został ledwie że odnotowany. Nie ulega dla mnie jednak wątpliwości, że został odnotowany poza Polską. Ważna dla mnie jest nie tylko wstrząsająca treść wywiadu, ale i to, że: (1) pan premier uznał, że może sobie na taki wywiad pozwolić, antycypując brak poważniejszej reakcji, oraz (2), że pan premier miał rację, bo rzeczywiście do poważniejszej reakcji nie doszło.