[17 III 2009] jak to mnie dżihad molestował!

Obrazek użytkownika Maciej Gnyszka
Blog

emigranty
wczoraj doznałem gwałtu! Był to gwał motywowany dżihadem! Tak, pangruszka, piewca twardej postawy wobec muzułmanów, spreader posłania gen. Pietrzyka, kpr Gnyszka, dowódca 122-mm haubicy samobieżnej 2S1 „Goździk” - ja padłem ofiarą gwałtu!

Wczoraj.
Dzień zaczął się niewinne – spotkałem kolegów, którzy rozprawiali o tym, że w ich okolicy zbyt pewnie czują się emigranci z ośrodka dla uchodźców. Że zaczynają kraść, że w weekendy ciężko wykorzystywać nowiutkie boisko szkolne, a jeśli nie daj Bóg sfauluje się któregoś z czeczeńskich, albo afgańskich malców, zaraz podjeżdżają trzy beemki pełne tatusiów i wujków ze wschodnim akcentem. Co tu dużo gadać – mnie też nie podoba się to, że uchodźcy zajmują się w Warszawie handlem narkotykami, kradzieżami i prostytucją. Nie pracują, demolują ośrodki... tak, tak... to najprawdziwsza prawda. Przypominam film ze Szwecji, który ostatnio puszczałem na blogu. Można pomyśleć, że to odległa abstrakcja... obawiam się po tej rozmowie, że jesteśmy już o krok od tego typu zajść. Kurczę, czy nikt tego nie widzi...?
No, ale nic to. Koledzy troszkę się powściekali, młodzi są, licealiści – prawo wieku. Zaszedłem na zajęcia na socjologię, słucham przemiłego wykładu dra Chmielewskiego... notuję na laptopie... a tu nagle przychodzi zapytanie, czy chcę zapisać plik przesyłany mi przez Bluetootha. Zapisałem – okazało się, że to zdjęcie witryny sklepowej. Fajosko, choć nie wiem, kto mi to wysłał. Później drugi plik, tym razem odrzuciłem. Następnie ten sam nadawca wysyła mi coś na komórkę przez Bluetootha! Zaakceptowałem pobór pliku... ściągnął się... komórka ściszona... sprawdzam co to... a tu nagle jak nie zacznie się wycie, śpiewanie po arabsku, jakieś takie irackie, albo tureckie disco-polo, piosenka miłosna (Habibi, habibi – to po tamtejszemu „kochanie”)! Cała sala na panagnyszkie, cholerstwo nie chce się wyłączyć, dr Chmielewski (lubimy się jak mniemam obopólnie!) zaczyna się uśmiechać i żartować na temat dyskoteki, którą urządziłem... no wreszcie udało mi się wyłączyć! Na ekranie komórki arabskie napisy... a trzy ławki dalej siedzi spokojnie kolega rodem z Iraku, który do naszego roku dołączył w październiku. Polskiego nie kuma. Zalicza przedmioty na ładne oczka.
I tak sobie myślę – abstrahując już od tej afery z dzwonkiem w mojej komórce – kolegę lubię, czasem mu coś pomagałem w zrozumieniu ćwiczeń, rączkę sobie podajemy... ale przecieć Simon Mol też miał kolegów i koleżanki, a piloci-samobójcy z Al Kaidy wychowali się w USA. Pili codziennie kawkę ze Starbucks'a, donuta z Dunkin'a, mieli sąsiadów...
państwo jako sędzia piłkarski
tymczasem dokonałem epokowego odkrycia! Otóż, liberalna metafora państwa jako stróża nocnego nie nadaje się do niczego! Dziś budzi raczej politowanie i niechęć... bo niby co to jest ten stróż nocny? To dziś nic nie znaczy. Uważam natomiast, że pełna analogia zachodzi między liberalną wizją państwa, a postacią sędziego np. piłkarskiego. Państwo bowiem wg liberałów powinno być gwarantem zawierania umów i egzekucji nałożonych sankcji w ramach systemu prawnego (czyli reguł gry). Wypisz-wymaluj, sędzia piłkarski!
kredyty międzynarodowe poumarzać!
ta myśl nasunęła mi się na zajęciach z socjologii stosunków międzynarodowych. Z tego samego czasu pochodzi i inna obserwacja. Otóż... gdy mówi się o długach zaciąganych przez państwa, czyni się to zazwyczaj z tonem pogardy dla tych, którzy kredytu udzielili... i nie chcą go umorzyć! No, tak. Przyjmijmy, że nasz przyjaciel blogowy Bart potrzebuje tysiąca złotych dla podtrzymania płynności. Pangrzyzga leci od razu swej bratniej, choć lewicowej duszy na pomoc i pożycza kwotę. Następnie Bart mówi: „Dobra, ma być sprawiedliwość społeczna, więc się wal, nic Ci nie oddam”. Pangrzyzga traci ciężko zarobiony pieniądz, jest ograbiony. Złodziejstwo.
Toż samo przecież z państwami. Jeśli jedno pożycza drugiemu pieniądze, to owe pieniądze ma od swoich obywateli – jeśli dług jest umorzony, tracą obywatele. Obywatele są okradani! Chyba, że... ano właśnie! Chyba, że żyjemy w systemie fiducjarnym takim, jak ten dzisiejszy i pieniądz pochodzi z drukarki! Wówczas postać rzeczy jest nieco inna... oto bowiem ktoś pożycza komuś zadrukowany papierek, mówiąc, że on jest coś wart... a potem żąda zwrotu np. w postaci surowców. Bagsik by tego nie wymyślił!
Lektura dla chętnych:
„Ekonomia wolnego rynku” Rothbarda: Tom 1 , Tom 2 oraz Tom 3
myśl na dziśJeżeli Pan wymaga od ciebie konkretnego apostolstwa, jak ten połów stu pięćdziesięciu trzech wielkich ryb — a nie innych — złowionych po prawej stronie łodzi. A ty mnie zapytujesz: Jak to jest, iż będąc rybakiem ludzi, żyjąc w kontakcie z wieloma kolegami, i wiedząc jasno, do kogo ma być zwrócone moje szczególne apostolstwo, nie łowię?... Brakuje mi Miłości? Brakuje mi życia wewnętrznego? Posłuchaj odpowiedzi z ust Piotra podczas innego cudownego połowu: "Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci". W imię Jezusa Chrystusa, zacznij od nowa. — Umocniony! Precz z tą gnuśnością! św. Josemaria Escriva, Bruzda, nr 377



SKIN = "black";

Brak głosów