John Kerry - reaktywacja
Do Polski zawitał sekretarz stanu USA John Kerry. Tych, którzy chcieliby bliżej zainteresować się sylwetką tego polityka odsyłam do arcyciekawej książki „Unfit for command”
(J. O`Neill i J. Corsi wyd. w 2001r przez Regnery Publishing, inc.)
Książka ta oparta jest na relacjach weteranów wojennych z Wietnamu, którzy zetknęli się z działalnością przyszłego sekretarza stanu USA.
Relacje te są o tyle ważne, że swą pozycję w polityce John Kerry oparł na udziale w wojnie wietnamskiej. W 1966 r. po ukończeniu Yale University zgłosił się na ochotnika do U.S.Naval Reserves (nie mylić z U.S.Navy). Była to względnie bezpieczna służba, Kerry nigdy nie walczył w dżungli z karabinem w ręku. Ciekawostką może być fakt, że nie rozstawał się z maszyną do pisania i aparatem fotograficznym (!??).
Istnieją relacje jego towarzyszy broni, z których wynika, że na swoje odznaczenia zasłużył w nieco dziwny sposób, (np. dwukrotnie uległ lekkiemu samookaleczeniu, które nie wymagało nawet zwolnienia lekarskiego). Koledzy śmiali się z niego i byli mocno zdumieni przyznaniem mu odznaczeń Purple Hearts.
Po skompletowaniu trzech takich odznaczeń i paru innych, skorzystał z prawa do powrotu do domu - zdrów i cały po rekordowo krótkiej, czteromiesięcznej służbie.
Wstępem do kariery była jego praca jako rzecznika organizacji Wietnamscy Weterani Przeciw Wojnie. Wśród licznych wtedy „działaczy pokojowych”, przeważnie długowłosych hippisów, Kerry – gładko ogolony, elokwentny i elegancki absolwent prestiżowego uniwersytetu korzystnie się wyróżniał. Przewodniczącym organizacji był kpt. Hubbard – czarnoskóry lotnik – inwalida, ranny w Wietnamie. W trójkę, wraz z piękną aktorką Jane Fondą objeżdżali campusy amerykańskich uczelni z płomiennym, antywojennym przesłaniem.
Wkrótce młodzież zaczęła „robić miłość, nie wojnę”, palić karty powołania, wąchać LSD, słuchać Hendrixa na Przystanku Woodstok. Młodzi ludzie woleli być „red than dead” („czerwoni niż martwi”).
Po jakimś czasie okazało się, że Hubbard - powiązany z komunizującymi ruchami takimi, jak ruch Czarnych Panter- nie jest kapitanem, ani pilotem, nigdy nie był w Wietnamie, a kontuzji uległ podczas meczu bejsbolowego w szkole...(zgadza się tylko Murzyn).
Kerry współpracując z Hubbardem wygłosił przed komisją senacką słynną mowę, gdzie określił działania USA jako „zbrodnie wojenne”.
Gdy Ion Pacupa (generał KGB zalegendowany jako płk armii rumuńskiej) „wybrał wolność” i zeznał, że 100% „ruchów pokojowych” było finansowanych przez KGB, wszystko stało sie jasne.
Nie ma tu miejsca na opis wszystkich „nietypowych” działań Johna Kerry. Wspomnę może o dyskretnym, lecz nie autoryzowanym przez stronę amerykańską spotkaniu z delegatami wietnamskimi na konferencji pokojowej w 1971 r. w Paryżu.
Podczas konferencji w Waszyngtonie w 2004 roku- jeden z weteranów stwierdził: „Wietnam został przegrany nie na polu walki, lecz w ojczyźnie, a John Kerry był w tej walce generałem” .
W muzeum w mieście Ho Chi Min (dawny Sajgon) wisi zdjęcie Johna Kerry, jako bohatera, który pomógł komunistycznemu Wietnamowi wygrać z USA.
Prawdopodobnie nie wiedzą o tym ci, którzy głosowali na niego jako na kandydata Demokratów w wyborach prezydenckich w 2004 roku. Z działacza pokojowego Kerry przedzierzgnął się w bohatera wojennego. Dziwnym trafem akurat jego dokumentacja medyczna dotycząca odznaczeń gdzieś wtedy zaginęła, a tajemniczy kolekcjonerzy wykupili z rynku cały nakład jego pacyfistycznej książki „The New Soldier”, na okładce której stoi trzymając flagę amerykańską w dół.
W rządzie najbardziej lewackiego prezydenta USA Kerry objął funkcję, która daje mu ogromne możliwości kształtowania ładu międzynarodowego. Wnikliwy obserwator kariery politycznej obecnego sekretarza stanu USA może dopatrzyć się niewidzialnej ręki sterującej jej przebiegiem. I z pewnością nie jest to niewidzialna ręka rynku.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3131 odsłon
Komentarze
Re: John Kerry - reaktywacja
5 Listopada, 2013 - 18:49
"Srał pies" jego życiorys.
Najgorsze, że znów prześlą nam statkami 100 tyś ton rozkalibrowanych luf, po 1000 zł za sztukę.................do kalibrowania.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Kerry
5 Listopada, 2013 - 19:54
Z takim życiorysem to nawet gdyby się potknął o tablicę upamiętniającą Ofiary z 10 kwietnia 2010 r. to i tak by jej nie zauważył.
@Leopold
5 Listopada, 2013 - 20:57
Zacznę od sprostowania stosunkowo najmniej istotnego:
Ion Pacepa (nie Pacupa) był generałem, doradcą Caucescu i szefem rumuńskiego wywiadu.
Kolejne, już nieco bardziej istotne:
Otóż palenia kart powołania, ucieczki przed poborem do Kanady, manifestacje pacyfistyczne, używanie LSD (tego się nie wąchało, ale połykało ;-)) oraz słuchanie Hendrixa, nota bene spadochroniarza ze sławnej 101 Dywizji Powietrznodesantowej "Screaming Eagels" etc. zaczęły się wcześniej, niż Kerry zdążył pojechać do Wietnamu. Festiwal w Woodstock (1969) to nie żaden Przystanek Woodstock ;-)!
W Wietnamie Kerry`emu - dowodzącemu tzw. Swift Boatem - zdarzało się walczyć w dżungli z bronią w ręku. Podaję link do haseł anglojęzycznej wiki, gdzie sprawy te są omawiane:
http://en.wikipedia.org/wiki/John_Kerry
http://en.wikipedia.org/wiki/Unfit_for_Command
Dodam jeszcze, że osobiście nie akceptuję zaangażowania Kerry`ego w ruch protestacyjny przeciwko wojnie wietnamskiej. Ale chciałbym zauważyć, że było weń zaangażowanych wielu weteranów o autentycznie bohaterskich dokonaniach. Kerry - oprócz automatycznie nadawanych w przypadku zranienia odznak Purple Hearts - dostał także znacznie "poważniejsze" odznaczeniami: Bronze Star i Silver Star.
PS. Normalna tura służby w Wietnamie trwała 6 miesięcy. skrócenie jej do 4 w przypadku odniesienia 3 ran nie było niczym wyjątkowym.
PPS. Jeszcze coś, a propos "kapitana" Hubbarda:http://en.wikipedia.org/wiki/Al_Hubbard_%28VVAW%29
Masz sporą wiedzę
5 Listopada, 2013 - 21:13
i dużo racji. Pacepa (oczywista literówka) był także wysokim oficerem KGB. Zdanie o zachowaniach młodzieży, wąchaniu LSD i "przystanku Woodstok" to tylko figura retoryczna i skrót myślowy (celowo nawiązałem do Owsiaka). Okoliczności uzyskania odznaczeń są b. tajemnicze (wg autorów książki) - bo dokumentacja zaginęła. Podobnie zresztą jak dokumentacja medyczna zranień. W wyniku otrzymanych ran Kerry ani 10' nie był niezdolny do udziału w służbie. Natychmiast wypełniał formularz ku zdumieniu kolegów. Uchodził on za dekownika, co znalazło wyraz w opinii dowódcy: "unfit for command" - nie nadaje się na awans, nie jest zdolny do wydawania rozkazów. Ten zwrot posłużył autorom książki jako tytuł. Trzeba wiedzieć, że prezydent USA jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.
Temat tajemniczych ran i odznaczeń Kerrego nie był podczas kampanii prezydenckiej poruszany, bo jego kontrkandydat G.W.Bush w ogóle nie służył w wojsku i poruszanie tematu dla jego sztabu wyborczego było niezręczne. Natomiast gazeta Boston Globe (duży, historyczny dziennik)temat drążyła, co nie wyszło jej na dobre. Wkrótce popadła w tarapaty finansowe i została wykupiona.
We wspomnianej książce jest mnóstwo smakowitych historii np. jak Kerry publicznie spalił swoje medale na stopniach kapitolu (istnieje nawet film z tego zdarzenia).
Po latach okazało się, że medale wiszą w gablocie w senatorskim gabinecie Kerrego. Pytany o to, senator powiedział, że wówczas spalił tylko wstążki...
Z lektury książki (którą deprecjonowano epitetem "prawicowości") wynika jak przeraźliwie skuteczna była wojna informacyjna przeciw Ameryce. W wojnie tej Kerry nie był bynajmniej pionkiem i nie walczył po stronie Ameryki...
Nie liczmy na sojuszników w Ameryce przy obecnej administracji.
Leopold
@Leopold
5 Listopada, 2013 - 21:29
Nie liczę na sojuszników w USA przy obecnej administracji ;-)!
Natomiast sprawa samego przebiegu Służby Kerry`ego w Namie to inna historia. Jeśli zechcesz się zapoznać choćby z linkowanymi tekstami, przekonasz się że Kerry nie był przez wielu swoich dowódców - np. adm. Zumvalta - traktowany jako "unfit for command".
A sowiecka wojna propagandowa przeciwko USA podczas walk w Wietnamie była faktycznie "przeraźliwie skuteczna". Wojną wietnamską politycy USA przegrali nie w dżungli, ale na własnym, amerykańskim terytorium. Oraz na forum międzynarodowym.
Polecam taki mały przyczynek do tego tematu: http://niepoprawni.pl/blog/3635/krytyka-zrodla-czyli-o-tym-jak-nie-dac-sie-nabrac-na-pierwsze-wrazenie
Amrykańska i międzynarodowa opinia publiczna dała się nabrać na pierwsze wrażenie. Niestety...
antyimperialistyczna propaganda (taka sama wtedy i dziś).
5 Listopada, 2013 - 21:38
Także na... Niepoprawnych :(:(:(
Odtrutka (pierwsza z brzegu, bez doktoryzowania się):
http://londynek.net/czytelnia/article?jdnews_id=3181530
PS
Jeśli w artykuliku są niedoróbki (coś w sam raz dla Ciebie:):):)), to i tak nie zmieniają one wniosków, jakie warto wyciągnąć.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
@Dixi
5 Listopada, 2013 - 21:46
Z "antyimperialistyczną propagandą" (z Kanady?) na łamach NP polemizowałem już dzisiaj rano ;-)))!
Nawiasem mówiąc, podczas kampanii prezydenckiej przeciwko Kerry`emu bardzo często występowali Amerykanie pochodzenia... wietnamskiego! Biorąc pod uwagę jego wcześniejszą działalność przeciwko wojnie wietnamskiej, wcale się im nie dziwię ;-)!
"dziwny jest ten świat"...
5 Listopada, 2013 - 21:50
Są tacy, którzy nadal nie mogą przeboleć, że polscy ułani nie szarżowali na czołgi.
Shermany.
Razem z kozakami:):):)
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
:) :) :)
5 Listopada, 2013 - 23:29
dziś myszka ma dyżur? niepoprawni toną, spadają w rankingu; zasłużeni: jak nie myszka, to widełki, jak nie widełki, to wilk - żal serce ściska.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Dawno na niepoprawnych awantur nie było,
6 Listopada, 2013 - 07:00
że się tu znowu przywlokłaś, żeby jakąś wywołać?
Dla mnie rozbijacki charakter twojego pobytu na niepoprawnych był jasny od dawna. Mam nadzieję, że po burdach wokół grożącego blogerom "wysłaniem swoich ludzi, którzy dadzą wp..dol" doktora habilitowanego dwóch widmowych uczelni, więcej osób to widzi.
Przyłazisz, robisz prowokacyjną wrzutkę i czekasz. Może się uda. Może zareaguje i pójdzie na ostro. A wtedy już się jakoś potoczy...Ktoś tam napisze o damskich bokserach, ktoś inny o agentach, a jeszcze inny zacznie to wszystko zgłaszać do Administracji..."oj, będzie się działo", jak mawia Owsiak.
A ty będziesz sobie z boku patrzeć, zacierać łapy i tylko co jakiś czas z niewinną miną dolewać oliwy do ognia...
PS. Nie traktuj tego komentarza jako zachęty do dyskusji, choć rzecz jasna odszczekiwać się możesz do woli tyle, że ja w pyskówki z tobą wciągnąć się nie dam.
Re: John Kerry - reaktywacja
5 Listopada, 2013 - 20:30
Nie pamiętam już, gdzie (tzn. w grę wchodzą dwie książki, nie mam ich teraz w domu) czytałam, że Kerry jest jedną z osób pochodzenia NIEżydowskiego, silnie reprezentujących w USA lobby proizraelskie.
Czyli - opowiada się za agresją... pardon, demokratyzacją Syrii.
Przypuszczam, że w tej wizycie u nas chodzi o te właśnie sprawy, zwłaszcza że od nas udał się do Izraela. Ale to jest tylko moje "laikowate" zdanie.
@proxenia
5 Listopada, 2013 - 20:37
Kerry jest jak najbardziej pochodzenia żydowskiego ;-)! Jego dziadkowie, Frederick (Fritz) i Ida, dokonali konwersji na katolicyzm w 1901 roku.
@ TŁ
5 Listopada, 2013 - 20:42
No to, jeśli masz rację, widocznie to NIE sobie skądś dopowiedziałam. Może było o Kerrym w sąsiedztwie tematu lobbystów nieżydowskich, więc tak skojarzyłam. Oczywiście to wszystko przy założeniu, że Ty masz rację, ale nie mam powodu w to wątpić.
@proxenia
5 Listopada, 2013 - 20:49
Przed laty, gdy był prezydenckim kandydatem, jego rzekome lub faktyczne "polskie korzenie" były gruntownie wałkowane ;-). Jedni twierdzili, ze rodzina pochodziła spod Głogowa, inni, ze z terenu Czech (Horni Benschov).