Ile mamy suwerenności?

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

Spoglądając na mapy publikowane po ostatnich wyborach samorządowych, nasuwa się refleksja, że skutki kataklizmu wojennego są nawet po 70 latach wciąż wyraźne. Widać też, jak efektywna była inżynieria społeczna Stalina polegająca na wykorzenieniu, przesiedleniu i przemieszaniu mas ludności. Ofiary takiej operacji są następnie łatwym materiałem do dalszej obróbki przez odpowiednich "kuratorów" czy "wychowawców".
Wydaje się, że elektorat północno – zachodniej części Polski jest już dostatecznie ukształtowany, bo wykazuje "wyższość cywilizacyjną" - jak to określiła pani Lubnauer. To tu jest najwięcej rozwodów, a ponad 40 % dzieci rodzi się poza rodziną (choć do rozwoju cywilizacyjnego Kuby, gdzie jest to 63 %, jeszcze daleko). W dużych miastach, wskutek napływu świeżych "mieszczan in spe", zachodził dokładnie ten sam proces i przyniósł identyczne efekty wyborcze.
Mój ojciec mawiał: "warszawiaków już nie ma – zostali wymordowani i rozproszeni".
Ale poznaniacy są, a wyniki wyborów były jeszcze bardziej przychylne postkomunistycznej "europejskości". Można to uzasadnić skutkami Powstania 1956 roku, po którym powiększono zasoby UB o 800 etatów. Wraz z rodzinami licząc, przybyło parę tysięcy skrajnie postępowych "poznaniaków". Ich zstępni są obecnie elitą na uczelniach, w sądownictwie, czy administracji.

Poznań ciągle kojarzy się z mieszczaństwem, solidnością, przedsiębiorczością, kupiectwem, patriotyzmem itp. Dlatego kierownictwo PiS postanowiło, że kandydatem na prezydenta powinien być bezpartyjny przedsiębiorca i wystawiło dr Tadeusza Zyska, człowieka, który sam stworzył duże wydawnictwo bez pieniędzy ukradzionych z FOZZ, czy grantów od Sorosa. Ale podobnie jak w Warszawie, gdzie wygrałby kij od szczotki wystawiony przeciw Jakiemu, dr Zysk nie miał szans. "Tęczowy Jacek" (jak zwany jest prezydent Jaśkowiak z racji regularnego uczestnictwa w paradach równości) jest oczywiście bardziej atrakcyjny, niż kij od szczotki, ale zasługi ma nie większe. Centrum miasta zostało pokryte ścieżkami rowerowymi (utrudniającymi ruch i likwidującymi miejsca parkingowe), po których jeździ głównie sam prezydent. Poznań właśnie skurczył się poniżej 500 tysięcy mieszkańców. I pomyśleć, że jeszcze w 2004 roku, zanim Platforma zaczęła rządzić, Poznań zamieszkiwało 573 tys. ludzi. Podczas rządów kolejnych polityków pochodzących ze "stajni Kulczyka" miasto należało do najszybciej zwijających się w Polsce (straciło kilkanaście procent mieszkańców). Niewątpliwy wpływ na to miała "Autostrada Wolności" – swoiste myto nałożone przez komunistów na Polaków. Ta najdroższa w Europie droga odstręcza inwestorów zwiększjąc koszty transportu. Poznaniacy oczywiście już nie pamiętają, że przed wojną podróż koleją nad morze trwała o godzinę krócej, ale i tak sytuacji dyskomfortu jest sporo. Na przyład kultura – w operze z okazji 100 lecia odzyskania niepodległości zaproponowano... "Śpiewaków Norymberskich" – najbardziej nacjonalistyczną operę Wagnera. O teatrach wystawiających awangardowe obrzydliwości nawet nie warto wspominać.
Czyżby władze miejskie popierały decyzję Hitlera, że pomnika – wotum wdzięczności za odzyskaną niepodległość - nie powinno być w Poznaniu? Niby nie, bo włodarze miasta zgodzili się na odbudowę zburzonego przez Niemców monumentu, ale jedynie w lokalizacji peryferyjnej, nieakceptowalnej dla inicjatorów odbudowy. Na powrót pomnika przyjdzie jeszcze poczekać 10 lat (do końca drugiej kadencji) chyba, że pan Jaśkowiak wcześniej opuści Poznań stając się prezydentem Polski. O takim zamiarze świadczy pielgrzymka do Tel Avivu, w trakcie której prezydent poinformował, że Żydzi stanowili 90 % polskich ofiar wojny, czym wprawił w zachwyt tamtejszych krajowców.
Sukces Platformy Obywatelskiej w miastach, oprócz miażdżącej przewagi medialnej, był wynikiem wielkiej mobilizacji postkomunistycznych miłośników demokracji, którzy odpowiedzieli na płomienne wezwania przewodniczącego Schetyny. Świadczą o tym rekordy frekwencyjne – wyczerpano już wszelkie rezerwy. Natomiast wielu potencjalnych wyborców PiS pozostało w domu twierdząc, że "nie ma na kogo głosować".
Sytuacja mogłaby ulec pewnej poprawie po uchwaleniu ustawy medialnej i odebraniu Niemcom dzienników lokalnych. Najlepiej było by przetłumaczyć słowo w słowo u tłumacza przysięgłego ustawę niemiecką lub francuską (mam nadzieję, że nie są chronione prawem autorskim), by uniknąć zarzutów o "ograniczanie wolności słowa", choć prawdopodobnie i tak nie uchroniłoby to Polski przed atakami Komisji Europejskiej. A główne ośrodki dywersji ideologicznej w dalszym ciągu "czyniły by swą powinność", bo Gazeta Wyborcza, choć wspomagana przez Sorosa, jest gazetą polską (?), a telewizja TVN jest nietykalna. Przekonała się o tym Rada Etyki Mediów próbująca ukarać stację za skrajnie stronniczą i podburzającą relację z próby puczu w grudniu 2016 roku. Pod wpływem perswazji amerykańskich kara finansowa została cofnięta. Niedawno zaś ambasadoressa Mosbacher wyraźnie dała do zrozumienia, że "wolność słowa" dla TVN musi zostać zachowana. Trzeba wiedzieć, że dyrektor generalny Discovery - David Zaslav jest członkiem władz Światowego Kongresu Żydów i udziela się w fundacjach bliskich "przemysłowi Holokaustu". Mając to na uwadze łatwiej zrozumieć intensywne szukanie faszystów w Polsce - nawet w krzakach pod Wodzisławiem. Słynna audycja jako uzasadnienie tezy, że "Polska brunatnieje" adresowana była dla odbiorców zagranicznych (obiegła cały świat), bo u nas świętowanie "urodzin Hitlera" byłoby czymś niewyobrażalnie absurdalnym.

Ekipa Kaczyńskiego poddana jest ogromnej presji ze wszystkich stron. Internet pełen jest filmów typu "Kaczyński oddaje Polskę komunistom", czy haseł "PiS, PO jedno zło". Istnieje wiele prawicowych portali punktujących (niestety bardzo celnie) politykę rządu. Niektóre zdiagnozowały Morawieckiego jako pacynkę Merkel, inne jako sługusa Żydów, ale wszystkie powodują zniechęcenie niepodległościowego elektoratu. Nie ma transferu rozczarowanych do narodowców czy Kukiza – ci patriotyczni wyborcy po prostu znikają!

Bardzo celnym ciosem jest opinia, że "rząd PiS jest najbardziej proizraelskim rządem w III RP" (co nie przeszkadza zarzutom o antysemityzm). Jako przykład filosemityzmu Kaczyńskich podaje się

wstrzymanie ekshumacji w Jedwabnem, czy reaktywację loży B'nai B'rith ("prezydent Mościcki rozwiązał, a Kaczyński przywrócił"). Prawdą jest, że ta żydowska loża masońska przywróciła się sama nikogo nie pytając o zgodę, a prezydent Kaczyński wysłał tylko list gratulacyjny – może zbyt uniżony w wymowie.
Zarzuca się też rządowi konsultowanie ustaw z Izraelem zapominając, że ustawa o IPN z 1998 roku też podlegała takiej konsultacji (na życzenie Tel Avivu dopisano wtedy paragraf o penalizacji "kłamstwa oświęcimskiego"). Zresztą państwa znacznie potężniejsze od Polski też konsultują swoje ustawodawstwo z szeroko pojętą "stroną izraelską".
W wyniku historycznego pojednania "chamokomuny" z "żydokomuną" przy okrągłym stole, ludzie pochodzenia żydowskiego odzyskali w Polsce wpływy jakie mieli przed 1968 rokiem. Stąd wszystkie rzady III RP były "proizraelskie". Natomiast "strona izraelska" zdecydowanie bardziej sympatyzowała z PO. Świadczą o tym chociażby żywiołowe ataki na PiS w mediach światowych i wygrana Komorowskiego i PO w Tel Avivie.

Mało ludzi w Polsce zdaje sobie sprawę z ograniczeń naszej suwerenności wynikającej choćby z przynależności do Unii Europejskiej. Czujemy się częścią zachodniej wspólnoty i bardzo chcieliśmy stać się "normalnym krajem Zachodu", ale powinniśmy byli czuć się zaniepokojeni faktem, że wprowadzają nas do UE "socjaldemokraci" Miller z Kwaśniewskim. Lecz nikt w powszechnym entuzjazmie nie zwracał uwagi na takie drobiazgi. A ostrzeżenia były.

Karl Lamers poseł do Bundestagu w 2000 roku powiedział: "Członkostwo w Unii oznacza też rezygnację z suwerenności. Z pewnością nie jest to łatwe dla Polski ani dla innych kandydatów".

Romano Prodi przewodniczący Komisji Europejskiej, dwukrotny premier Włoch, ale przede wszystkim agent KGB (jak ujawnił Mitrochin) powiedział: "Celem integracji ma być budowanie federalnej Europy (...) dotychczasowy kształt państw narodowych nie ma racji bytu".

Zresztą wchodziliśmy do zupełnie innej Unii, z Wielką Brytanią, a nie do folwarku niemieckiego.

Jeśli idzie o demokracje, czy praworządność, to UE chyba niewiele się różni od Wspólnoty Niepodległych Państw.

Unijna ingerencja w naszą ustawę o reformie sądownictwa jest pozbawiona traktatowej podstawy – czyli nielegalna. Kiedy w demokratycznych wyborach w Austrii zwyciężyła partia prawicowa Joerga Haidera, wynik bardzo się nie spodobał w Brukseli. Nałożono więc na Austrię sankcje... bez podstawy prawnej. Następnie, w trosce o legalność takich akcji w przyszłości, na szczycie w Nicei przyjęto tryb nakładania kar.
Ciekawostka: kara może być nałożona nie tylko w wypadku złamania prawa przez państwo członkowskie, ale także jeśli... istnieje niebezpieczeństwo jego złamania (sic!).
Warto pamiętać, że UE przewiduje bardzo poważne sankcje finansowe – bez wyznaczenia górnego pułapu kar!
Artykuł 171 Traktatu z Maastricht brzmi: "Jeżeli Trybunał Sprawiedliwości stwierdza, że państwo członkowskie nie wypełnia zobowiązania wynikającego z niniejszego traktatu, państwo to jest zobowiązane podjąć konieczne działania, celem zastosowania się do orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości (...) Jeżeli państwo członkowskie nie podejmie działań, komisja określa wysokość kary stosownie do okoliczności"
To dlatego musieliśmy zostawić las na pastwę kornika i dlatego musimy odstąpić od reformy sądów. Jaki będzie wyrok niezawisłego Trybunału Sprawiedliwości musiała już wiedzieć (pocztą pantoflową) sędzia Gersdof polecając, żeby stawił się u niej premier Morawiecki i komunikując mu "warunki brzegowe". Z pewnością rozmowa była nagrana (starym sowieckim zwyczajem) i potem "wyciekła" do niemieckiego Onetu, by upokorzyć premiera.

Donald Tusk zaangażował jako ministra finansów "angielskiego ekonomistę, profesora Rostowskiego", nie mającego obywatelstwa polskiego. Po jakimś czasie okazało się, że minister – poprzednio wykładowca na Uniwersytecie Srodkowoeuropejskim Sorosa w Budapeszcie - nie jest ani ekonomistą ani profesorem (niewątpliwie profesorem był jego ojciec Rothfeld – Rostowski). Minister wydzielił gabinet dla "zewnętrznego eksperta" od podatków. Pani "zewnętrzny ekspert" – pracująca społecznie Renata H. okazała się miła sercu red. Michnika. Podatkami jako lobbysta zajmował się też przewodniczący komisji "Przyjazne państwo" – Janusz Palikot, który przeszedł na judaizm i został członkiem loży B'nai B'rith. Gdzie się podziały pieniądze z VAT – nie wiadomo.

I to wszystko najlepiej świadczy o zakresie naszej suwerenności.

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (13 głosów)

Komentarze

Jeśli z kandydatami PiSu mogły wygrać nawet kije od szczotki to po co było np. w Warszawie stręczyć tęczowego wiceprezydenta? Żeby jeszcze bardziej zniechęcić pozostałych wiernych PiSowi wyborców? Bo przecież dla każdego, nawet najgłupszego "genialnego stratega" musiało być jasne, że żadnych głosów lewactwa się w ten sposób nie zyska i można na tym wyłącznie stracić to co się jeszcze ma.

I po co było rozpętywać akcję z ustawami IPN jeśli się nie miało żadnej sensownej taktyki ani linii obrony?

Dokładnie to samo z TVN - jeśli zaczyna się przeciw nim wytaczać patriotyczne działa zamiast uderzyć czysto technicznie od strony finansowej i fiskalnej to chyba wyłącznie po to aby spektakularnie przegrać i udawać, że coś się próbowało zrobić.

Otóż mnie się coraz bardziej zaczyna widzieć, że obie strony de facto grają do tej samej bramki, tylko każda na swój sposób. Tak samo jak zgodnie, ale każdy na swój specyficzny sposób, zwalczają siły patriotyczne z RN i okolic. Albo zgodnie działają przeciw polskiej etnicznej jedności, tyle że jedni pod hasłem "relokacja", a drudzy "brak rąk do pracy".

Od zwekslowania na bocznicę "opcji patriotycznej" w czasie nocnej zmiany polityka PiSu jest konsekwentnie samobójcza. I być może o to właśnie chodzi - aby po nieuchronnej przegranej wahadło jeszcze mocniej odbiło w drugą stronę. A tam po drugiej stronie już czeka Merkel i cała ojropa z ogłoszonym już oficjalnie planem likwidacji suwerenności państw członkowskich. Ciekawa zbieżność, zapewne jak zwykle czysto przypadkowa...

 

Vote up!
6
Vote down!
0
#1575797

w Polsce, to są skutki wystawienia "Bolka" na prezydenta. Bracia Kaczyńscy jak i Krzysztof Wyszkowski wiedzieli o Wałęsie wszystko, lecz zataili to przed wyborcami i udzielili temu prymitywnemu chuliganowi i kapusiowi poparcia. Dzisiaj zbieramy tego owoce.

Vote up!
3
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1575809

ale on się z wyborcami nie podzielił.

Rację ma Leopold, iż obecnie oprócz totalnych mamy własną pełzającą V kolumnę, lub raczej "zatroskanych inaczej" udających prawicowców - narodowców. Nie mam na myśli płatnych agentów, gdyż ci są fachowcami dobrze się kamuflują  i trudno ich określić. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy poczytać tutejszych blogerów, będących częściowo w ciąży, piszących: "PIS - tak, ale". Niektórym z nas wydaje się, że wystarczy (obecnie) wyciąć pisiorów, a natychmiast będzie narodowo, fajnie, zapanuje powszechny dobrobyt i ogólne szczęście i moim zdaniem mają całkowita rację, ale: nie od razu, i nie szczęście. Stąd twierdzę, iż czas rządzenia PIS jest "epoką przetrwania", że na dzień dzisiejszy nie ma lepszej opcji, ta opcja jest optymalna. Nie idealna, ale w naszej sytuacji najlepsza, której nie należy zwalczać. Trzeba czekać, pomagać, narzekać, ale czekać nie niszczyć. Naszą racją jako naród jest trwać mimo wszelkich przeciwności.

Vote up!
4
Vote down!
0

Apoloniusz

#1575816

Wielu historyków uważa - jak najbardziej zresztą słusznie - że I Rzeczpospolita nie musiała wcale upaść, gdyby zamiast króla Stanisława Augusta Poniatowskiego na tronie zasiadał znacznie zręczniejszy i bardziej zdecydowany od niego  władca, który mógłby przeprowadzić Polskę przez meandry ówczesnej międzynarodowej polityki. 

Lech Kaczyński, jeden z najodważniejszych i najbardziej przenikliwych polityków od odzyskanie przez Polskę Niepodległości w 1918 roku, podjął wyzwania na miarę Józefa Piłsudskiego i innych Ojców Polski Odrodzonej. Za to wraz z najbliższymi współpracownikami został zamordowany w zamachu smoleńskim. Politykę Lecha Kaczyńskiego kontynuuje jego brat Jarosław Kaczyński. A jesteśmy naocznymi świadkami tego,  z czym się musi mierzyć wraz z współpracownikami, szczególnie w tym jubileuszowym roku stulecia odzyskania przez Polskę Niepodległości. 

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

jan patmo

#1575818

rękoma. Aby robić politykę (USA, Niemcy, Rosja, Chiny. UK itd) kraj musi mieć możliwości. Czyli przede wszystkim być silnym ekonomicznie i militarnie, czyli niepodległy. Pomijając naszą słabość militarną, jesteśmy ekonomicznie rozłożeni na łopatki. Na smyczy zagranicznych banków, które są orężem swych mocodawców, a tym wcale nie musi się podobać np., postępowanie pani premier B.Szydło i bęc: mamy zamianę na pana MM (przypadek pierwszy z brzegu). Wybacz, ale to nie jest robienie polityki, a może właśnie na tym polega polityka J.Kaczyńskiego, aby lawirować między Scyllą a Charybdą. Nie można mieć za złe, że takie są warunki gry. Moim zdaniem należy się spodziewać wielu dziwnych decyzji (sprawa SN, IPN-u to pryszcz) przed nami starcie gigantów : USA vs Chiny, Eurokołchoz (Niemcy) vs USA; gdzie nasz kraj nie będzie statystą, co nie znaczy, iż nasi politycy będą podejmować samodzielne decyzje.

Vote up!
2
Vote down!
0

Apoloniusz

#1575837

Niestety obie strony graja do tej samej bramki tylko kazda na swoj sposob.

 

Dla Niemiec najwazniejsza sprawa byla likwidacja Polski suwerennej po 1989 a dla rzadzacych PRLem najwazniejsze bylo znalezc sobie nowego opiekuna. Obawiam sie, ze z czasem bedzie wiele gorzej bo patriotyzm w Polsce wymiera. Jeszcze stac setki tysiace Polakow aby wybrac sie na marsz ale aby stworzyc niepodleglosciowy ruch spoleczny i partie reprezentujaca ten ruch juz nie stac bo wymaga to znacznie wiecej wysilku i wytrwalosci. PPS i jej organizacja bojowa na czele ktorej stanal Pilsudski i z czasem stworzyl z niej legiony nie bali sie ryzykowac zycia w walce o niepodleglosc. Jesli taki ruch nie powstanie zanim bedzie za pozno to Polska zginie a Polacy beda lizali dupy nowym panom za ochlapy z panskiego stolu.

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Vik

#1575885

 ... Twój cytat: "...Ale poznaniacy są, a wyniki wyborów były jeszcze bardziej przychylne postkomunistycznej "europejskości". Można to uzasadnić skutkami Powstania 1956 roku, po którym powiększono zasoby UB o 800 etatów. Wraz z rodzinami licząc, przybyło parę tysięcy skrajnie postępowych "poznaniaków". Ich zstępni są obecnie elitą na uczelniach, w sądownictwie, czy administracji."

 W zasadzie w dalszym ciągu artykułu sam sobie odpowiedziałeś na temat dlaczego PO wygrało wybory w Poznaniu. Ja tak jak bardzo duża część Poznaniaków po dorobieniu się uczciwą sumienną pracą (18 lat pracy w HCP i 20 lat na własnej działalności bez współpracy z SB) wraz z żoną wyprowadziłem się i wybudowałem dom poza granicami tej niewdzięcznej metropolii (nie wiem dlaczego nie nekropolii, która pod tymi rządami umiera!)

 W mieście pozostały urzędy, firmy, studenci (których w porównaniu n.p. z Wrocławiem jest znacznie mniej), deweloperzy - spece od budowania supermarketów i biurowców oraz ci których nie stać na własne lokale i gnieżdżą się w miejskich czynszówkach. W blokowiskach mieszkańcom piorą mózgi telewizje kablowe w których nie mają telewizji Trwam a za to mają wszystkie dostępne programy antypolskie, brak też w nich jakichkolwiek lokali i organizacji socjalno-kulturalnych (chociaż przy obecnej władzy może to i lepiej) które jak "za komuny" powinny integrować pozostałych w blokowiskach mieszkańców tym razem jednak dla nauki prawdziwego lokalnego patriotyzmu, który przed wojną był w poznaniakach rzeczą naturalną od dzieciństwa wyssaną z piersi matki (pomimo, że przed II wojną w Poznaniu było więcej Niemców niż Polaków!)

 Nie bez znaczenia jest fakt, że skutecznie pozbawiono Poznań prawie wszystkich źródeł normalnych dochodów poprzez likwidację lub ograniczenie ich funkcjonowania do granicy szczątkowej działalności tak dużych i prężnie działających zakładów jak HCP, Stomil, Maszyny Żniwne, Pomet, Wiepofama, a co za tym idzie ich pracownicy musieli z miasta wyemigrować "za chlebem"

Vote up!
5
Vote down!
0

niezależny Poznań

#1575812

Bardzo ciekawy artykuł. Dziękuję za niego

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin

#1575933

Najważniejsze fakty i wnioski o kryzysie Polaków, szczególnie tych z Zachodu Polski - wyjałowionych z polskości europejskich głupków.

Mieszkam na Opolszczyźnie, i nawet nie mam ochoty przytacząć wszystkich bzdur o których mówią moi rodacy. Taka jest prawda - połowa "Kresowiaków" to spolonizowani Ukraińcy (Chazarowie), Żydzi, Niemcy, Ormianie - to i marni z nich patrioci.

Głowa do góry! Musimy nad nimi popracować. Tymczasem jadę na spotkanie z Wojciechem Sumlińskim na Uniwersytecie Opolskim, w sali rozwalonej przez Braci Kowalczyków 47 lat temu. Będzie mówił o tym samym i Tusku - niemieckim patriocie, który zawsze wygrywa wybory na Ziemiach Odzyskanych i "wielkich miastach", w których mieszkają sami modzi i wykształceni.

Pozdrawiam!

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Romuald Kałwa

#1576147