Służby specjalne w USA.
Divide et Impera dobre to czy złe?
Sama sentencja oznacza w naszej sarmackiej gwarze „dziel i rządź”. Określenie wymyślili starożytni Rzymianie, którzy jak powszechnie wiadomo zawojowali nieomal pół Świata i dość skutecznie terenami okupowanymi zarządzali. I to dzięki wyżej wymienionemu przysłowiu.
Współcześni to zrozumieli i stosują przy wielu okazjach. Szczególni ci co są przy władzy.
I tu dotarliśmy do sedna, które to ma być tematem mego artykułu. A ma on brzmieć;
”Służby specjalne w USA”.
Zacznijmy może od listy:
1. FBI - Federal Bureau of Investigation (Federalne Biuro Śledcze) – zajmuje się bezpieczeństwem wewnętrznym USA, walczy z wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi, likwiduje zagrożenia pochodzące z obydwu stron, współpracuje ze służbami stanowymi co często powoduje sytuacje kolizyjne i brak właściwej kooperacji. Generalnie, walczy ze złem i patologią społeczną tak długo jak dzieje się to w granicach państwa i nie podlega prawu stanowemu (często różnemu od federalnego).
2. CIA - Central Intelligence Agency – prowadzi działalność wywiadowczą statutowo wyłącznie poza granicami USA. Ma tak szerokie kompetencje że można by o nich pisać tomy. Mówiąc krótko i lapidarnie robi to czego nie mogą zrobić służby dyplomatyczne, politycy i wszelkiego autoramentu rządowi oficjaliści. A więc zajmuje się czymś takim jak; szpiegostwo, pomoc militarna i finansowa upadającym dyktatorom, mieszanie się w wewnętrzne sprawy innych państw, jednym słowem to wszystko co nawet w najbardziej odległej formie mogłoby być przydatne zagranicznej i obronnej (czytaj; militarnie-agresywnej) polityce Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Z jednym zasadniczym warunkiem: „Nigdy na terenie własnego kraju” bo to grozi konfliktem z FBI i może być niebezpieczne. Te dwie agencje niezbyt się „kochają” i często „nadeptują sobie na odciski”.
3. NSA - National Security Agency – zajmuje się wyłącznie działalnością w eterze. Łączność, komunikacja, Internet, szpiegostwo elektroniczne włącznie z satelitarnym. Na tej bazie zmuszone jest współpracować zarówno z FBI i z CIA a wtajemniczeni twierdzą że gdyby NSA nie istniała to FBI nigdy nie potrafiłoby wymieniać informacji z CIA.
4. DEA – Drug Enforcement Agency – zajmuje się monitorowaniem wszystkiego co związane jest z narkotykami, substancjami kontrolowanymi i lekami, które mogłyby uchodzić za powodujące uzależnienie. No i często, jak to bywa u braci Jankesów, posuwają się za daleko. Jednym z ulubionych celów są np. lekarze i jak któremu się zdarzy że przepisze komuś tam za dużo n.p. Laxigenu, czy czegoś co mogłoby wdł. DEA powodować uzależnienie, ci ostatni mogą mu nieźle zatruć życie. Do tego stopnia nawet że poniektórzy biedacy likwidują praktyki w USA i zapisują się pod sztandary szacownej organizacji pod nazwą „Doctors without borders”, co nie jest zbyt dochodowe a może być niebezpieczne, lub otwierają kliniki specjalizującą się w przerabianiu nosów lub biustów, najlepiej w Meksyku, bo blisko do klientów z USA. W Meksyku zaś mogą zapisywać pacjentom co tylko chcą i DEA nic do tego.
5. ATF - Alcohol, Tobacco and Firearms - organizacja która zdecydowanie by miała sens w czasach prohibicji a aktualnie plącze się i utrudnia życie innym agencjom rządowym stworzonym do bardzo podobnych celów. Jedną z nich i to dość przepracowaną jest ICE, ale o niej w następnym punkcie. Sensowną rzeczą którą ATF stara sie robić to walczyć, niezbyt skutecznie zresztą, z posiadaczami broni palnej (tej nielegalnej) w USA. Czasami wpędza się w kłopoty i tak ATF zasłużyło się niezwykle aferze w Waco, Texas. Waco to, przypominam, miasteczko w Teksasie w którym nijaki Dawid Koresz (David Koresh), zawodowy prorok, spalił się na śmierć wraz z 80 – oma swymi wyznawcami (z małymi dziećmi włącznie) i zabudowaniami gospodarskimi. Koresz i jego wierni posiadali znaczną ilość broni palnej, automatycznej, czyli nielegalnej, granatów i materiałów wybuchowych i temu podobnych. W „wojnę” z Koreszem i jego komandą zaangażowało się też FBI ze względu na podejrzenie że w grupie wiernych błogosławionego Dawida dokonano gwałtu na nieletnich a to była działka FBI a nie ATF. Na czele całej akcji stanęła pani Janet Reno prokuratorzyca generalna (Attorney General of USA), która otrzymała błogosławieństwo od samego prezydenta Clintona. Może dlatego że była lesbijką a prezydent po historii z Moniką Levinsky bardzo unikał kobiet w ogóle, a takich co lubią mężczyzn w szczególności (nawet jeżeli tylko od pasa w dół, ale to już inna historia). Z faktu zaangażowania zbyt wielu agencji i zbyt wielu wysoko postawionych oficjeli wynikł niezły bałagan, wielebny Koresz (który to skutecznie nawet wmówił swym wiernym że jest synem pana Jezusa), się zdenerwował i sfajczył całą gospodarkę, wraz z wiernymi. Cała historia do dziś odbija się czkawką w całych Stanach i jest dowodem że „co za dużo to niezdrowo”. (mam na myśli za dużo agencji robiących to samo).
6. ICE – Immigration and Custom Enforcement. Ta instytucja z kolei gania nielegalnych emigrantów, pobiera odciski palców potem wsadza ich w autobusy i wysyła z powrotem do Meksyku. Ci zaś po niedługim czasie wracają i tak „ab ovo”. Jedno jest pewne że tym z ICE roboty szybko nie zabraknie. Małym problemem jest tylko fakt że gdy ktoś szmugluje przez granicę narkotyki to problem zazębia sie z kompetencjami DEA, a jak broń palną to z ATF. Ale się jeszcze nawzajem nie pozabijali, co „nota bene” zdarzało się w przeszłości. O tak, tak... zdarzyło się razu pewnego że funkcjonariusze ATF , DEA i FBI „zasadzili się” na tych samych kryminalistów a gdy wynikła strzelanina agenci trzech państwowych instytucji „grzali” do siebie z zapałem wartym lepszej sprawy. O wynikach media milczą.
7. USSS – United States Secret Service – podstawowym zadaniem jest ochrona Prezydenta wraz z rodziną, wyselekcjonowanych starannie członków rządu USA i korpusu dyplomatycznego, przedstawicieli obcych rządów wizytujących Stany Zjednoczone jak również byłych, a jeszcze żyjących prezydentów, chociaż ostatnio w celach oszczędnościowych zdecydowano się ochraniać wyżej wspomnianych tylko przez dziesięć lat od zakończenia kadencji. Z nieznanych powodów USSS jest administracyjnie podporządkowana instytucji o nazwie „Department of Treasury”, (czyli po naszemu czemuś zbliżonemu do ministerstwa finansów) co nakłada na Secret Service dodatkowy obowiązek współpracy z IRS (Internal Revenue Agency) czyli amerykańskim fiskusem. W związku z tym ściga również podrabiaczy amerykańskiej waluty, a jest ich niemało. Jako ciekawostkę zapodaję że swojego czasu największym podrabiaczem studolarówek był rząd Iranu, który robił to za pomocą orginalnych maszyn drukarskich zakupionych w USA jeszcze przez szacha Rezę Pachlavi. Problem podrobionych setek był tak poważny że długi czas ich (nawet tych dobrych) nie przyjmowano w kantorach wymiany a rząd USA w końcu zdecydował się na zmianę wyglądu całego banknotu. Stąd mamy nową setkę. Dodatkowo USSS współpracuje z FBI i ATF w sprawach związanych z wywiadem i kontrwywiadem. Co więcej operacyjnie podlega United States Department of Homeland Security stosunkowo młodej organizacji, która w związku z działalnością Bin Ladena i jego terrorystów ma chronić obywateli USA przed porwaniem, odgłowieniem (i takie rzeczy się zdarzały) czy wysadzeniem w powietrze.
8. Homeland Security - jest odpowiedzialna za likwidowanie zagrożeń środowiskowych włącznie z naprawianiem ich skutków. Popisali się między innymi w sprawie huraganu Katrina, który to spowodował że ponad połowa Nowego Orleanu znalazła się pod wodą. Sztandarowym „wygłupem” było wydanie 400 milionów dolców na zakup znacznej ilości przenośnych domów na kółkach, w których zamieszkać mieli ci biedacy których domostwa znalazły się pod wodą. Domy stały potem długi czas na placach magazynowych gdyż z jakiś tam dość skomplikowanych i niezrozumiałych dla mnie powodów nie mogły stać na ziemi stanu Luizjana. Nie jestem pewien czy mam racje ale słyszałem że ze względu na miękki grunt domy takie po pewnym czasie zapadłyby się pod ziemię i w związku z tym nie odpowiadały prawu budowlanemu stanu Luizjana. Po kilku latach stania i rdzewienia oraz opłacania „ciecia” do pilnowania oddano je za darmo Indianom aby sobie w swych rezerwatach porządnie pomieszkali.
I to byłby koniec elegii o służbach specjalnych, dla porządku dodać chyba należy że cztery podpory bezpieczeństwa USA; Flota, Armia Lądowa, Lotnictwo i Marine Corps, które, nota bene, nie zawsze za sobą przepadają, posiadają własne służby Inteligence i Counter-inteligence, niezależne od CIA czy FBI, co dodatkowo powiększa i tak niewąski już bałagan. A nie mam racji? A czy nie właśnie z tego powodu spaliła na panewce próba odbicia zakładników amerykańskich w Iranie? A Contras z Nikaragui? A Zatoka Świń? A Noriega? (z tym się o tyle udało że go złapali i posadzili za handel narkotykami, i tak były prezydent Panamy spędzał sobie dość komfortowo czas na koszt podatnika amerykańskiego a w Panamie różnica była tylko taka że już nie Noriega handlował koką, tylko cały naród). Przykładów podobnych można by wyliczać w nieskończoność. Faktem natomiast jest że sztandarowy wróg USA Fidel Castro ma się całkiem nieźle, Kuba jakoś sobie radzi a w Ameryce Łacińskiej przeżywamy odradzanie się socjalizmu, którego, na razie głównym orędownikiem i bardem jest Hugo Chavez z Wenezueli, ale naśladuje go coraz więcej prezydentów krajów latynoskich, do niedawna bezwzględnie wykorzystywanych przez kapitał zagraniczny, i cóż tu dużo mówić, głównie amerykański.
Artykuł ten zakończę inną sentencją łacińską, która pasuje jak ulał do jego treści:
QUOD DEUS VULT PERDERE, PRIUS DEMENTAD (Kogo Bóg chce zniszczyć, odbiera mu rozum) a dla lubiących język angielski – „Those who God wishes to destroy, He first makes mad”.
Gloria Victis (Chwała Przegranym)
Napisał: Colas Bregnon
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6218 odsłon