„Syndrom Katarzyny” czyli strzał Merkel w plecy Tuska
(...) W praktyce okazuje się, że relacje III RP i RFN przypominają ulicę jednokierunkową: korzyści dla Berlina, koszty dla Warszawy.
Ostatnio w tym obszarze szefa PO i szefa rządu spotkały dwa zimne prysznice. Co charakterystyczne, spotkały go ze strony politycznych przyjaciół z tej samej frakcji w Parlamencie Europejskim i tej samej partii na poziomie europejskim: Europejskiej Partii Ludowej. Chodzi oczywiście o ugrupowanie kanclerz Angeli Merkel i niemieckiego komisarza do spraw energetyki Güntera Oettingera. Choć politycy PO już parę tygodni temu rytualnie odtrąbili kolejny „wielki”, „przełomowy” i „historyczny” sukces premiera Tuska, którego pielgrzymka (rajd jałmużny?) po Europie miał przynieść „wiekopomny efekt” w postaci powstania Wspólnej Polityki Energetycznej – to te bezprecedensowe „gesty Kozakiewicza” ze strony szefowej rządu RFN i delegowanego przez nią reprezentanta Berlina w Komisji Europejskiej nie pozostawiały złudzeń. Niemcy mogą pogadać z Tuskiem o wspólnej polityce energetycznej na poziomie ogółu, ale szczegóły i konkrety wyobrażają sobie zupełnie inaczej.
(...)
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 593 odsłony