Skrzywiony obraz. Polska w oczach postkomunistycznych elit

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Nazwa serwisu: 
tvp.info
Cytat: 

(...) Czy można postkomunistycznym elitom powierzyć opowiadanie o Polsce?

(...) Po pierwsze, zdjęły z siebie odium postkomunizmu. Artyści, dziennikarze, autorytety silnie umocowane w poprzednim systemie nagle zaczęli przedstawiać się jako liberalni demokraci. Miłośnicy wolności, europejskości i tolerancji. To oni nie pozwalali w mediach, które przejęli, mówić o tym, jakie są ich korzenie i jakie wiązały ich koneksje z poprzednim systemem, nastawionym na służbę sowieckiej Rosji. A przecież to właśnie w znacznej mierze determinowało ich spojrzenie na Polskę i polskość. 

Po drugie, zaczęli decydować o tym, jaka polskość jest dobra, a jaka zła. Najlepsza była taka, którą określali mianem otwartej. Tyle że była to właściwie polskość bezobjawowa – to właśnie postkomunistyczne elity długo nie mogły przełknąć Marszu Niepodległości. To one bardzo długo (właściwie do wiosny tego roku, gdy Platforma sięgnęła po serduszka w narodowych barwach) od biało-czerwonych flag wolały niebiesko-żółte i tęczowe sztandary. To one wszędzie węszyły faszyzm, szowinizm i nacjonalizm, gdy tylko ktoś miał odwagę mówić o patriotyzmie i polskości.

Po trzecie wreszcie, postkomunistyczne elity długo decydowały o tym, jak należy postrzegać polskie sprawy i polskie społeczeństwo. W ich mniemaniu polskość miała się po prostu dostosowywać do dość abstrakcyjnie na pierwszy rzut oka pojmowanej europejskości. Postkomunistyczne elity, gdy sowiecka Rosja przestała być atrakcyjna nawet dla nich, zaczęły sobie szukać nowych idoli. Zaczęły o sobie mówić, że są europejskie. I kręcić nosem na wszystko, co nad Wisłą „przaśne”, „zaściankowe”, „szowinistyczne”. (...)

W dodatku postkomunistyczne elity bardzo pilnowały, żeby Polacy nie poczuli się zbyt pewni własnych racji. Dlatego ogół społeczeństwa próbowano utrzymać w przekonaniu, że stanowi jedynie głupi i nieoświecony plebs. Szowinistyczny motłoch, który nic nie rozumie z liberalizmu politycznego i gospodarczego. Polacy po 1989 roku mieli tak liczne i głębokie kompleksy wobec Zachodu, że niestety dość często i chętnie kupowali takie opowieści. Bywałe w świecie elity chętnie tłumaczyły w komercyjnych mediach, jak trzeba myśleć o świecie i własnym kraju, żeby nie być „tępym Polaczkiem”. (...)

Ale zawsze ostatecznie przebiła z tych opowieści jakaś niechęć wobec polskości. Być może zrodzona z poczucia winy albo z głęboko osadzonej ideologicznej, posowieckiej wizji polskości jako czegoś, co stoi na drodze triumfów Moskwy.I o tym trzeba pamiętać, dyskutując o postkomunizmie elit III RP. Wciąż niestety żywotnym zjawisku.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)