Reżim Tuska – Bodnara ma skłonność do zachowywania się w stylu zorganizowanej grupy przestępczej Jaruzelskiego – Kiszczaka

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Nazwa serwisu: 
wpolityce
Cytat: 

Zwolnienie aresztowanych kobiet i księdza nie oznacza przywrócenia zasad prawa, a jest tylko rezultatem narastającej paniki władzy przed społecznym buntem.

Gdy 25 października 2024 r. z aresztu na warszawskim Grochowie wychodziły Urszula Dubejko i Karolina Kucharska, zaś z aresztu na Służewcu ksiądz Michał Olszewski, Polacy mogli oglądać sceny, jakie w czasie stanu wojennego oglądali tylko najbliżsi internowanych. (...)

Reżim Tuska – Bodnara ma zadziwiającą skłonność do zachowywania się w stylu zorganizowanej grupy przestępczej Jaruzelskiego – Kiszczaka. Generalnie komunistyczne schematy muszą siedzieć mocno w głowach przedstawicieli obecnej władzy, ale też ich medialnych pomagierów, skoro po nie sięgają. Dla medialnych pomagierów ideałami wydają się być Jerzy Urban, Marek Barański czy Jerzy Małczyński. Sięganie do komunistycznych wzorców jest samobójcze wizerunkowo, ale świadczy też o wyjątkowej desperacji obecnej władzy. Z kolei wyjście z aresztów kobiet i księdza świadczy o tym, że powoli ziemia usuwa się spod nóg reżimu. (...)

Tak ponad 40 lat temu, jak i w roku 2024 reżim wykorzystywał fakt posiadania dzieci – brak kontaktu miał pogłębiać rozpacz i poczucie beznadziei. Podczas internowania kobietom odmawiano jakiejkolwiek informacji o dzieciach. Podawano nawet fałszywe informacje, że trafiły one do domów dziecka. W 1982 r. obiecano szybkie wyjście za podpisanie lojalki, a w 2024 r. za „sypanie” przełożonych i współpracowników. W 1981 r. kobiety zwożono do Gołdapi z więzień całego kraju czymś w rodzaju „kibitek”, często pod lufami karabinów. W 2024 r. wystarczyły zespolone kajdanki i oskarżenia o przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej. A potem było zapalanie światła, wyrywanie ze snu, upokarzanie w związku z czynnościami fizjologicznymi.

Tak w 1982 r., jak w 2024 r. kobiety i ksiądz byli poddawani różnym represjom i szykanom. Reżim Tuska – Bodnara powstrzymał się tylko od informowania o różnych fikcyjnych tragediach rodzinnych. Podczas internowania Bolesławy Borowskiej z Poznania powiedziano jej, że mąż zmarł, a dzieci trafiły do domu dziecka, co doprowadziło do załamania nerwowego. Reżim Tuska – Bodnara nie inscenizuje też wywózek w nieznane miejsca, żeby zastraszać, jak 1 marca 1982 r. w wypadku 26 internowanych kobiet, bo współczesne środki komunikacji błyskawicznie by to obnażyły.

Gdy aresztowano kobiety i księdza reżim Tuska – Bodnara był przekonany, że zastraszy całe społeczeństwo. Był to przecież sygnał, że zamknąć można każdego. Ale reżim nie przewidział, że wokół tych aresztowań powstanie coś w rodzaju społecznego ruchu nieposłuszeństwa, a wręcz oporu. A kiedy ten ruch zaczął rosnąć w siłę, reżim się po prostu wystraszył. Uznał, że to może być iskra, która doprowadzi do jakichś masowych protestów, które wysadzą władzę w kosmos. A gdy doszły do tego fatalne informacje z gospodarki (np. spadek sprzedaży we wrześniu 2024 r. o 3 proc. rok do roku), reżim wpadł w panikę.

Zwolnienie aresztowanych kobiet i księdza nie oznacza żadnego przywrócenia zasad prawa, a jest tylko rezultatem coraz większego strachu, a wręcz paniki władzy przed społecznym buntem. Zamiarem było napuszczenie na siebie różnych grup społecznych, a wyszło umocnienie wspólnoty nie tylko przeciw obecnej władzy, ale też wokół fundamentalnych wartości. I tego reżim Tuska - Bodnara boi się najbardziej.

Stanisław Janecki

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)