Dla tych plujących jadem na nasz kraj żywych trupów Polska najwyraźniej nie jest ojczyzną

Obrazek użytkownika Andy-aandy
Nazwa serwisu: 
niezalezna.pl
Cytat: 

Moralny niepokój żywych trupów

To, co się odbyło w Warszawie 4 czerwca, wywołało u mnie, nie tylko filmowca, lecz także kinomaniaka, iście filmowe skojarzenia. O ile marsz żywych trupów (politycznych) w tytule, czyli „The Walking Dead”, nie wymaga raczej tłumaczenia, o tyle aluzja do tzw. kina moralnego niepokoju może zaskakiwać, ale narzuciła mi się ona głównie z powodu błyskotliwej kreacji Andrzeja Seweryna, który najwyraźniej pozazdrościł włoskim artystom z też niegdyś bardzo znanego przeboju kinowego Ettorego Scoli „Odrażający, brudni, źli”...

Skojarzenie nie tak już absurdalne, bo to właśnie Seweryn nadał ton temu marszowi, w którym udział wzięli także dwaj inni jego koledzy ze sztandarowego filmu „kina moralnego niepokoju”, czyli Daniel Olbrychski i Janusz Gajos. (...)

W rzeczywistości to krytyka wykreowała wagę tego zjawiska, podkreślając w łatwo czytelnych aluzjach opozycyjność, a nawet męczeństwo autorów, najczęściej sprowadzające się do cięć cenzury lub odłożenia filmu na półkę. Takim półkownikiem był debiut Kijowskiego „Indeks”. (...) „Amator” Kieślowskiego − opowieść Kijowskiego przedstawiała peerelowską prowincję zdominowaną przez zdegenerowane układy, którym usiłuje się przeciwstawić trójka szlachetnych przyjaciół grana przez Fronczewskiego, Seweryna i Olbrychskiego. (...)

Mistrza ogarek dla Sowietów

Po co w ogóle piszę o tym kompletnie i słusznie zapomnianym zjawisku? Bo tak się jakoś dziwnie składa, że poza jednostkowymi zaledwie wyjątkami, jak wspomniany Piotr Fronczewski, cała ta… hm, plejada artystów od lat gremialnie występuje po stronie twardej, samą siebie nazywającej totalną, opozycji. Agnieszka Holland robi coraz paskudniejsze, jawnie antypolskie filmy, Kijowski publicznie solidaryzuje się ze swym siostrzeńcem, niefortunnym liderem kodomitów, gwiazdy kultowych filmów „Ziemia obiecana” czy „Danton”, twórcy wielu wspaniałych kreacji wolą być zapamiętani jako błazny wykrzywiające się w parodiowaniu osób upośledzonych na rzecz kampanii wyborczej PO, maszerują pod batutą Tuska ramię w ramię z agentem „Bolkiem”, a „prywatnie” rzygają nienawiścią do współziomków, a w istocie – do Polski.

Karykatury ludzkie, ochłapy dusz

Pogrobowcy Wajdy, wykreowani przezeń komedianci, dziś nadymają się wielkością odtwarzanych niegdyś postaci, a ja wspominam, że dano im grać prawdziwych bohaterów – Piłsudskiego (Olbrychski), Generała „Nila” (Łukaszewicz), prymasa Wyszyńskiego (Seweryn) – to ostatnie budzi dziś szczególne obrzydzenie. Jak długo ten osobnik będzie jeszcze dyrektorem teatru noszącego dumne miano „Polski”? Do dymisji się nie poda, jeśli nie można go usunąć, to trzeba będzie ten teatr przemianować na „Kacapski”. I parę innych też.

Znany z iście promiennego dowcipu wielki polski pisarz Kornel Makuszyński w nigdy w PRL niewznawianej powieści „Słońce w herbie” bez krzty humoru pisał z gorzką troską: „Kto zostanie? (...)

A najstraszniejsze jest to, że się rodzą ludzie bez ojczyzny…”.

Bo dla tych plujących jadem na nasz kraj żywych trupów Polska najwyraźniej nie jest ojczyzną. Ze słynnego serialu wiemy, że pochód zombiaków został jednak zatrzymany, choć kosztem wielu ofiar, więc odrobina optymizmu nie zawadzi. Trzeba wszakże pamiętać, że jeśli nie zmobilizujemy wszystkich sił, by ich pokonać teraz, to te „ochłapy dusz” zdążą zainfekować nienawiścią swoje i nie swoje wnuki.

Jerzy „Bayraktar” Lubach

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)