Kasta sędziowska nie jest w żadnym stopniu reprezentatywna dla społeczeństwa
Dzieło Andrzeja Frycza Modrzewskiego (1503-1572) pt. „O naprawie Rzeczypospolitej”, gdzie polski pisarz, posługujący się znaną wówczas w całej Europie łaciną, bardzo wiele miejsca poświęca właśnie znaczeniu władzy sądowniczej. Przypomnijmy: chodzi o wiek XVI, bez mała 200 lat przed Monteskiuszem!
Modrzewski podkreśla, że po to, aby władza sądownicza była dobra dla społeczeństwa, dla wspólnoty, musi podlegać kilku ograniczeniom, bo bez ograniczeń każda władza może być niebezpieczna, również władza sądów.
Polski myśliciel uznał zatem za konieczną wybieralność sędziów, i to wybieralność ze wszystkich grup społecznych, których dotyczy przewód sądowy. Nie może być tak, że jakaś wyselekcjonowana grupa specjalistów zajmuje się ferowaniem wszelkich wyroków, a w dodatku ma na to przywilej dożywotniości. To jest najprostszy sposób na umożliwienie korumpowania tej grupy – to wiedział już Andrzej Frycz Modrzewski.
W każdym razie Monteskiusz dochodzi do podobnych wniosków co Modrzewski: wyodrębnienie władzy sądowniczej jest potrzebne, żeby osłabić niebezpieczeństwa płynące z koncentracji władzy w ogóle. Istotna jest dalsza część refleksji: skoro wszelka koncentracja władzy jest niebezpieczna, to musi to dotyczyć także władzy znajdującej się w rękach sędziów. Nie może być tak, że sędziowie są wszechwładni i na dodatek stanowią stałą grupę ludzi sprawujących swą funkcję dożywotnio, przez co niezależnie od krytyki nie ma możliwości ich odwołania.
Grupa taka, nazywana dziś przez niektórych kastą, nie jest w żadnym stopniu reprezentatywna dla społeczeństwa.
Musimy zadać sobie pytanie: czy mamy zideologizowanemu sądowi (w tę czy w drugą stronę) oddać pełnię władzy nad władzą pochodzącą z demokratycznego wyboru, czyli władzą ustawodawczą?
prof. Andrzej Nowak
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 39 odsłon