Syn pani Sitko, dozorczyni w bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, nie lubił pracy. Chociaż może nie, nie lubił, gdy ktoś go do niej zmuszał. Do samej pracy miał stosunek obojętny, jak do zachmurzenia na Alasce albo rozmnażania gupików. Bez pracy obywał się świetnie i mogłaby ona dla niego nie istnieć, gdyby nie aspekt finansowy. Dzielnie jakoś opierał się rzeczywistości czerpiąc dochody z...