Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

To się wydarzyło po paru miesiącach przemycania papierosów. Gdy już byłem na własnym garnuszku.
Berlin. Dzielnica, która się znajdowała na skraju miasta. Z tego co wiedziałem cały okoliczny teren, wraz z tym co się tam znajdowało, należał do Wietnamców. Była tam jakby taka niewielka obwodnica, rondo, nie wiem jak to nazwać. Na środku tego czegoś znajdowała się kawiarnia. Pod nią stali...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Komentarze bez komentarza.
Pani Ola:
„Jesteśmy z Łodzi.(…)Ponoć pomoc opiekunki nas by miała kosztować 5zł na godzinę. Ponieważ po zawalach i ze stawami mocno zużytymi ciężko mi chodzić, a mieszkamy na granicy miasta, przerabiałam już taką pomoc. Panie najchętniej przecierały mopem podłogi i nic więcej. Po zakupy trzeba daleko chodzić. Pomoc paliatywna jest, ale warunek to cewnik lub...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Piszę to nie tylko dlatego, że historia, którą chcę opowiedzieć może być interesująca. Myślę, że temat będzie się uzupełniał z następnym, poruszonym przeze mnie.
Ojciec był kierownikiem sklepu "żelaznego" w średniej wielkości mieście. Miał 53 lata. Palił papierosy jak lokomotywa. Chorował, może przez to, na wrzody na żołądku. Na początku roku 1978 poczuł się na tyle źle, że przyjechało...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Ile raz spojrzę w lustro to widzę swoją bliznę. Chociaż jest niewielka i mało kto ją w ogóle zauważa. Oprócz oczywiście mnie.
Kiedyś wróciłem do pokoju w internacie na coś wściekły. Żeby rozładować złość powiedziałem głośno: k…a, k…a, k…a! Nie pomogło. Na stole zobaczyłem blok rysunkowy, a obok niego ołówek. Wziąłem ten ołówek do ręki i ściskając go mocno napisałem w tym bloku: Ku..a!...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

To był mój najbogatszy znajomy jakiego miałem. Jeszcze z czasów dzieciństwa. Wydawałoby się, że ma dawno za sobą walkę o byt. Nawet sobie nie wyobrażałem co mogłoby się złego mu przydarzyć.
Życie go nie rozpieszczało. Kilkanaście lat temu wyjechał do USA. Tam zachorował. Na tyle poważnie, że po kilku miesiącach „leczenia” amerykańscy lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. Kiedyś...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Miałem coś do załatwienia w paru miastach. Kolega również. Kiedyś więc wybraliśmy się w podróż razem. Jego samochodem. Gdzieś po drodze odebrałem swoją drogocenną gitarę. Przedmiot marzeń wielu muzyków.
Zaczęło się niezbyt obiecująco. Zaparkowaliśmy samochód z zawartością. Zaraz do nas podeszli ludzie wyglądający jak menele. Zaproponowali, że przypilnują auta. Kolega się nie zgodził. Po...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Dlaczego nie piszę o polityce już wspominałem. Bo się na niej kompletnie nie znam. Co nie jest równoznaczne z tym, ze się nią wcale nie interesuję. Moje obserwacje i przemyślenia muszą być na 100% błędne, bo z nich wynika, że praktycznie żaden polityk się na polityce nie zna.
Mało z tego też rozumiem. Zapewne się czepiam, bo wyjaśnień jest pełno. Ale wprowadzają one jeszcze większy zamęt w...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Bałem się rottweilerów, lecz największy lęk wzbudzały we mnie bull terriery. To te psy z jajowatą głową. Może dlatego, że kiedyś oglądałem film w którym bull terier był głównym bohaterem. Negatywnym. Psy ogólnie lubiłem. Ale raczej te małe. Bo wydawały mi się mniej groźne.
Kiedyś kupiłem sobie dżinsy. Zielone. Były to jeszcze czasy towarów spod lady. Więc byłem z nich bardzo dumny. A, że...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Przypomina mi kolegę. Okulary, broda, nawet koszula jest tak jakby znajoma. Jeździ wózkiem akumulatorowym. Elita. Jest pogodny, opowiada z uśmiechem:
„Pracowałem za granicą. Oczywiście na czarno. Bez ubezpieczenia, lecz wkrótce miało się to zmienić. Ale parę dni przed tym faktem uległem wypadkowi. Spadłem razem z drabiną na raczej twarde podłoże. I straciłem przytomność. Pracodawca się...

0
Brak głosów
Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Celncy raz byli na wjeździe, a raz na wyjeździe z granicy. Dotyczyło to zarówno Niemców jak i Polaków. Trzeba, więc, było bardzo uważać. Bo celnicy mimo pozorów obojętności wcale tacy nie byli. Ciekawiło ich w jakim celu ludzie jeżdżą za granicę.
Stwarzało się więc pozory. Ja przewoziłem z powrotem soki i czekolady. Przeważnie. Raz w tygodniu zawoziło się te fanty do domu. No, ale w tygodniu...

0
Brak głosów

Strony