IPN utajnia agentów.

Obrazek użytkownika Kowalsky
Artykuł

 Instytut nie chce ujawnić kompletnej listy osób, które przyznały się do współpracy z bezpieką. „Do Rzeczy” zwróciło się o nią dwa tygodnie temu. Instytucja odmówiła wydania decyzji w tej sprawie – pisze w 26. wydaniu Do Rzeczy Cezary Gmyz.

- IPN odmawiając wydania decyzji w tej sprawie, nie zakwestionował tego, że treść oświadczeń lustracyjnych stanowi informację publiczną. Powołał się jednak na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z maja 2007 r., według którego nie jest konieczne publikowanie treści oświadczeń lustracyjnych w „Biuletynie Informacji Publicznej IPN”. Instytut pominął jednak zupełnie fakt, że Trybunał ani nie zabronił publikowania oświadczeń, ani nie stwierdził, że nie stanowią one informacji publicznej. Co ciekawe, ten sam Trybunał Konstytucyjny w 2003 r. uznał wręcz, że „ustawa lustracyjna realizuje obywatelskie prawo do informacji, to ograniczenie zakresu jej stosowania poprzez faktyczne wyłączenie spod jej działania tajnych współpracowników, wykonujących pewien zakres zadań, uznane być musi za równoznaczne z ograniczeniem samego prawa do informacji”.

Wiesław Johann, który wówczas był w Trybunale Konstytucyjnym sędzią sprawozdawcą tego właśnie wniosku dotyczącego ustawy lustracyjnej, jest zdumiony obecnym postępowaniem IPN. – Jest rzeczą oczywistą, że na podstawie art. 61 konstytucji prawo do informacji jest jednym z podstawowych praw politycznych. Może być ograniczane jedynie w takich przypadkach jak na przykład bezpieczeństwo państwa. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że obywatele mają prawo znać treść wszystkich oświadczeń lustracyjnych najważniejszych osób w państwie – mówi „Do Rzeczy” sędzia Johann.

Podobnie uważa prof. Antoni Dudek z Rady IPN. – Treść oświadczeń lustracyjnych stanowi informację publiczną. Nie wiem, dlaczego IPN odmówił udostępnienia tych danych. Sądzę, że sprawą tą powinna się zająć Rada IPN – mówi.

Zmienne procedury

IPN udostępnił „Do Rzeczy” jedynie listę 1203 osób, które startowały w wyborach parlamentarnych oraz samorządowych i ujawniły, że pracowały w bezpiece lub z nią współpracowały. Jednak te dane były już publikowane w obwieszczeniach wyborczych. Te osoby to mniej niż połowa wszystkich, które przyznały się do współpracy z bezpieką. W tej chwili lista ludzi, którzy w oświadczeniu lustracyjnym przyznały się do pracy dla bezpieki, liczy 2733 osoby. Oznacza to, że dane 1530 osób IPN zachowuje do swojej wiadomości.

Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie może wskazać informacja, jakie stanowiska zajmują te osoby. Zgodnie z ustawą do złożenia oświadczeń lustracyjnych zobowiązani są najbardziej wpływowi ludzie w Polsce, m.in. generałowie Wojska Polskiego, szefowie policji oraz służb, ministrowie i wiceministrowie oraz kluczowi pracownicy ministerstw, osoby duchowne zajmujące ważne stanowiska w duszpasterstwach wojskowych, rektorzy i dziekani wyższych uczelni, dyplomaci, władze mediów publicznych, ale także prezesi i członkowie spółek z większościowym udziałem Skarbu Państwa.

Co ciekawe, w identycznym stanie prawnym za czasów prezesury Janusza Kurtyki, ale też krótko po jego śmierci, prawo do takich informacji nie było ograniczane. W 2009 r. IPN w trybie dostępu do informacji publicznej udostępnił byłemu posłowi Samoobrony Zbigniewowi Nowakowi wykaz wszystkich 1703 osób, które przyznały się do współpracy z bezpieką. Zanim się to jednak stało, instytut poprosił o opinię rzecznika praw obywatelskich oraz Ministerstwo Sprawiedliwości, które uznały, że treść oświadczeń lustracyjnych stanowi informację publiczną. Jeszcze latem 2011 r. zdobycie takich informacji nie stanowiło problemu. IPN przekazał autorowi tego tekstu na potrzeby publikacji w „Rzeczpospolitej” listę dyplomatów, którzy przyznali się do tajnej współpracy z bezpieką czy wręcz służby w niej. Okazało się wtedy (22 lata po upadku komunizmu), że w MSZ pracuje aż 222 dyplomatów – agentów i oficerów zarówno cywilnej, jak i wojskowej komunistycznej bezpieki. Nie jest to zresztą lista pełna, bo wielu dyplomatów zataiło swoją przeszłość. Pracownicy MSZ to obecnie, po samorządowcach, najliczniejsza grupa osób, wobec której IPN wystąpił o uznanie ich za kłamców lustracyjnych.

Postępowanie w IPN w kwestii ujawniania treści oświadczeń lustracyjnych zmieniło się w ubiegłym roku. Kiedy autor tego tekstu chciał się dowiedzieć, ilu generałów przyznało się do współpracy z bezpieką, IPN odmówił wydania decyzji w tej sprawie. Nie pomogła skarga na bezczynność prezesa IPN do sądu administracyjnego.
Odmowa udostępnienia pełnej listy osób, które przyznały się do kontaktów z bezpieką, to jednak niejedyny taki przypadek. Zachodzi wręcz obawa, że Rada IPN złamała ustawy o instytucie. (…)

Całość artykułu w 26. numerze tygodnika Do Rzeczy.

http://dorzeczy.pl/ipn-utajnia-agentow/ 

Brak głosów