Credo geopolityczne Polaków
Przeznaczeniem Polski jest przewodzić Europie Środkowo-Wschodniej. Być zwornikiem wymiany gospodarczej północ–południe i wschód–zachód. Bo Polska to największy kraj regionu i przez jej terytorium wiodą najkrótszy tranzyt i szlaki handlowe.
( )
Nadchodzą wielkie geopolityczne zmiany. Wzrost potęgi chińskiej osiągnął tak wielkie rozmiary, że rozsadza obecny porządek świata. Zmuszając Amerykę do przeciwdziałania próbie wypchnięcia jej z kluczowego dla planetarnej hegemonii Zachodniego Pacyfiku. Temu służą transoceaniczne strefy wolnego handlu. Temu służy przerzucenie imperialnego potencjału na morze śródziemne XXI w. kosztem Europy. Tego skutkiem jest destabilizacja Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej, wreszcie Ukrainy. To najpewniej zaledwie przedsmak bezmiaru chaosu, który czeka świat w drodze od obecnego ładu międzynarodowego do przyszłego.
Wariant najspokojniejszy to duża korekta dzisiejszego porządku. Wariant najgwałtowniejszy to jego wywrócenie do góry nogami. Zatem w najbliższych latach nic nie jest pewne i wszystko jest możliwe. Łącznie z III wojną światową, wieloma konfliktami regionalnymi, odwróceniem wielu sojuszy, gwałtownym awansem jednych i rozpaczliwą degradacją drugich.
( )
Międzymorze – po amerykańsku i po polsku
Dlatego powinna pomyśleć o projekcie Międzymorza po polsku. Dlaczego „po polsku”? Dla odróżnienia od formuły intermarium suflowanej nam przez Waszyngton. To głęboko niepokojące, jak polscy komentatorzy bezwiednie biorą za dobra monetę amerykańskie pochlebstwa o naturalności polskiego przywództwa w regionie i wezwania do budowy środkowoeuropejskich sojuszy. Imperium nie mówi takich rzeczy w interesie peryferyjnego kraju buforowego. Mówi to w interesie własnym. Polega on dziś na powstrzymaniu rewizjonizmu rosyjskiego i zmuszeniu Kremla do akceptacji statusu juniorpartnera Ameryki bez doprowadzenia do istotnego wzmocnienia Polski. Samodzielna strategicznie Rzeczpospolita przewodząca Międzymorzu byłaby bowiem niekontrolowanym graczem, zdolnym do zbyt dalekiego odepchnięcia i destabilizacji Rosji, na czym Stanom nigdy nie zależało i nie zależy. Przeciwnie, potrzebowały i potrzebują Kremla jako stabilizatora Heartlandu, a w najbliższym czasie – jako sojusznika przeciw Chinom.
Takie terytorium jak polskie to bezcenny skarb. Właśnie dlatego jest ono od setek lat obiektem nieustannej agresji z różnych stron
Ponieważ jednak Kreml ani myśli być juniorpartnerem, sprawia kłopoty na Ukrainie, podbijając stawkę. Musi być zatem powstrzymany. Amerykanie, cierpiący na nadmiar imperialnych zobowiązań, chcieliby rozwiązać ten problem „jedną ręką”, bez zmiany własnych strategii, przede wszystkim bez odwołania reorientacji na Pacyfik. Nie pozostaje im nic innego, jak posłużyć się sojusznikami w regionie, którzy powstrzymają Rosję i ustabilizują system międzynarodowy w sposób zabezpieczający interesy USA. Sami się specjalnie nie angażując, będą wówczas Amerykanie prowadzili wojnę o swoje interesy w Europie Wschodniej per procura, pozostawiając sobie zarazem pole manewru do ewentualnych ustępstw wobec Rosji. Do tego właśnie służyć ma projekt Międzymorza w wydaniu amerykańskim.
Tymczasem Intermarium po polsku oznaczałoby samodzielną strategicznie koalicję państw Europy Środkowo-Wschodniej. Wynika ona z obiektywnych geopolitycznych uwarunkowań. A te podpowiadają, jak prowadzić politykę, aby przynosiła korzyści państwu polskiemu i jego obywatelom. I nie chodzi o chciejstwo teoretyczne, lecz jedynie o wpływanie na wydarzenia, tak jak się wpływa na bieg wody, która i tak płynie zgodnie z naturalnym ukształtowaniem terenu. Pomagając jedynie tu i tam w jej biegu i od czasu do czasu dbając w stosownym momencie o pokonanie przeszkody, która tamuje bieg rzeki. Kluczowe jest, by dokonywać tego w odpowiednim czasie i przy pomocy odpowiednich środków polityczno-finansowych. Z czasem rzeka staje się potężniejsza i można myśleć o modelowaniu jej biegu na nowych odcinkach i dopływach.
Po pierwsze, Ukraina
Kluczem do realizacji projektu Międzymorza nie są kraje wyszehradzkie czy bałtyckie. Są one z tego punktu widzenia ważne, ale drugorzędne. Kluczem jest Ukraina. Uważny ogląd mapy Europy pokazuje to niezbicie.
Ukraina jest potrzebna do tego, aby regionalne szlaki handlowo-transportowe mogły ominąć ciągnące się wężowato przez środkową Europę Karpaty, których pokonywanie znacznie zwiększa koszty. Dziś brak infrastruktury oraz różnice gospodarcze i polityczne blokują rozwój naturalnej, najefektywniejszej ekonomicznie osi transportowej północ–południe, z krajów skandynawskich – i szerzej: Europy Północnej – przez Polskę i Ukrainę, a dalej przez Morze Czarne i cieśniny tureckie dalej w świat.
Ominięcie Karpat i wykorzystanie wielokrotnie tańszych niż szlaki lądowe bałtyckich i czarnomorskich dróg morskich przyniosłoby ogromne korzyści Warszawie i Kijowowi. Dotyczy to zresztą także transportu energii. Dodatkowo wzmocniłoby równie naturalną oś transportowo-handlową wschód–zachód poprzez sam wolumen obrotu kumulującego się na naszym terytorium na obu osiach kierunkowych. Wreszcie zamiast narzekać na przekleństwo położenia między Niemcami a Rosją, korzystalibyśmy na wielką skalę z naszej lokalizacji.
Geografia, drzemiący potencjał naszego ukraińskiego sąsiada, oraz sytuacja, w której się on obecnie znajduje, dyktują, aby zacząć poprzez roztropnie zaprojektowaną i prowadzoną współpracę z Ukrainą. Mającą na celu nie uczestniczenie w wojnie, lecz uzyskanie profitów przemysłowych, surowcowych i finansowych na Ukrainie w zamian za udzielane Kijowowi wsparcie i koncesje. Takie wsparcie przynosi duży zwrot kapitału przy małym wkładzie własnym. A za tym, jeśli zaistnieje polski ośrodek decyzyjny umiejący tym procesem zarządzać, przyjdą zasadnicze korzyści strategiczne.
Sam początek będzie zdecydowanie najtrudniejszy, gdyż interesy na Ukrainie już teraz mają państwa potężniejsze od nas. A zatem nasza podmiotowa polityka zwłaszcza na początku będzie kontestowana i należy się spodziewać przeciwdziałania nawet naszych najbliższych sojuszników.
Nie miejsce tu na rozważanie reform wewnętrznych, które musiałyby się dokonać, aby projekt Międzymorza mógł zacząć być realizowany. Nie miejsce tu również na projektowanie krótkofalowej polityki zagranicznej Polski. Chodzi mi o pokazanie punktu docelowego, długofalowej wizji, której należy podporządkować nasze wysiłki.
( )
CAŁOŚĆ - http://www.nowakonfederacja.pl/polska-droga-od-slabosci-do-sily/
PDF: http://www.nowakonfederacja.pl/wp-content/uploads/2014/12/NK-54-Bartosia...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 941 odsłon