TAK dla związków kazirodczych
Niniejsza notka powstała na podstawie przemyśleń związanych z notatką blogera Stary zamieszczonej „na pierwszej stronie” w dzisiejszym wydaniu S24 pod tytułem „Hamletyzowanie”.
W ramach dyskusji skupiono się na równości związków homoseksualnych, prawie do szczęścia i tematach pokrewnych. Fragment dyskusji który natchnął mnie do przemyśleń przytaczam poniżej:
@citisus
Czyli to nie Pan Bóg homoseksualistów stworzył? I nie mają praw przynależnych człowiekowi?
STARY173629582 | 14.01.2013 11:55
@Stary
Czyli to nie Pan Bóg kanibali stworzył? I nie mają praw przynależnych człowiekowi?
ABELART045 | 14.01.2013 12:19
@abelart
Zła analogia.
STARY173629582 | 14.01.2013 14:19
@Stary
Dlaczego zła? dlatego, że niewygodna. Jeżeli kanibale Panu nie odpowiadają to przywołajmy osoby pozostające w stosunkach kazirodczych. Dlaczego za nimi nikt się nie ujmuje ?!
ABELART045 | 14.01.2013 14:41
@abelart
Kazirodztwo jest oczywistym wynaturzeniem.
STARY173629582 | 14.01.2013 17:02
Tu pozwoliłem sobie niegrzecznie wtrącić swoje „trzy grosze” i wynik swoistej własne radosnej twórczości w tym temacie przedstawiam poniżej.
Ponieważ główny wątek argumentacji opierał się o pojęcie rodzina i prawo do szczęścia (choć nie mam pojęcia w jakim stopniu miało by to szczęście sankcjonować ustawodawstwo) spojrzałem na problem kazirodztwa z tej właśnie perspektywy.
Zgodnie z tym kazirodztwo powinno być traktowane jako normalna i równoprawna forma seksualności człowieka. Wszak skoro seksualność decyduje o wyborze partnera można domniemać iż wybór partnera, a co za tym idzie źródła naszego szczęścia, jest niezależny od nas. Potwierdzały by to również znane z literatury historie nieszczęśliwych miłości. Miłość do członka rodziny w tym momencie może być czymś niezależnym od osoby. Zwłaszcza w tak podłych czasach gdy liczyć już można chyba tylko na rodzinę wydawać się by mogły wręcz czymś naturalnym i dobrą lokatą uczuć.
Poniekąd wiele normalnych dzieci które w dorosłym życiu prowadzą standardowe, nudne heteroseksualne życie przechodziło w młodzieńczym okresie miłość kazirodczą (oczywiście w sensie emocjonalnym a nie fizycznym). Według niektórych naukowców zakochanie się w mamie czy tacie jest wręcz naturalnym okresem odkrywania u dzieci własnej seksualności i jej późniejszego ukierunkowania. Nie twierdzę że ta teza jest prawdziwa nie jestem naukowcem jednak faktem niewątpliwym jest to iż wiele dzieci mówi swoim rodzicom że jak dorosnę to się z tobą ożenię albo wyjdę za ciebie za mąż.
Z wiekiem z reguły ukierunkowanie seksualne zostaje jednak uczucia są lokowane w innych przedstawicielach populacji.
Związki kazirodcze w dziedzinie seksualności i emocjonalności człowieka nie powinny być postrzegane jako coś niezwykłego. Najbliższe więzi emocjonalne przecież mają rodzice z dziećmi lub rodzeństwo. Mało tego przecież związki kazirodcze nie muszą być tylko jednego rodzaju jak to często nam się wydaje. Przecież równie dobrze mogą być homoseksualne a nie tylko heteroseksualne. Niestety na ten temat użytkownik STARY nie raczył się wypowiedzieć czy to jest jeszcze wynaturzeniem czy już nie jest. Związki kazirodcze przecież ani w zakresie emocjonalnym, ani w zakresie kontaktów fizycznych nie odbiegają w żadnej formie od innych standardowych zachowań seksualnych człowieka i w tym względzie nie ma najmniejszych podstaw aby odmawiać takim ludziom prawa do szczęścia.
Czemuż w takim razie środowiska głoszące prawo do szczęścia bez względu na osobnicze preferencje seksualne nie podnoszą tematu praw również tego typu związków?
Należy zastanowić się w pierwszej kolejności nad źródłem ich zakazu. Czyż zakochani członkowie rodziny nie mają prawa do szczęścia jak zdaje się argumentować swoje wywody użytkownik STARY? Otóż problem wyjaśnia pojęcie chów wsobny lub inaczej kojarzenie krewniacze, czyli prokreacja w bliskim pokrewieństwie skutkująca poważnymi defektami genetycznymi potomstwa.
W tym momencie docieramy do sedna sprawy bo skoro problem jest w potomstwie to dlaczego nie dopuszczać związków kazirodczych warunkując ich zawarcie faktem zagwarantowania iż związek nie będzie miał potomstwa? Czyż tego typu ludzie nie mają prawa do szczęścia? Do bycia rodziną jak to określił użytkownik STARY? Mało tego wszak w tym momencie kazirodcze (w bliskim pokrewieństwie) związki osobników tej samej płci nie są przecież żadnym zagrożeniem lecz jak będzie się tłumaczyć w takich sytuacjach? To tatuś z moim braciszkiem może a ja jego córeczka to już nie? Toż to jawna dyskryminacja przecież!
Dlatego z wielką niecierpliwością czekam nowych haseł na sztandarach ruchów równościowych.
Z ciekawością będę spoglądał jak daleko ludzkość potrafi się w swym zadufaniu sprzeciwiać naturze i jej prawom.
Na podsumowanie zacytuję (może niedosłownie) bardzo znanego autora na którego wielu oświeconych się często powołuje. Oczywiście ta wypowiedź jest mniej znana jednak warto ją przytoczyć:
Odrzuciliście Boga i myślicie że ujdzie wam to bezkarnie?
Ja pozwolę sobie powiedzieć:
Odrzuciliście naturę i myślicie że nie będziecie za to ukarani?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4151 odsłon
Komentarze
Puszczyk
14 Stycznia, 2013 - 23:15
"dlaczego nie dopuszczać związków kazirodczych warunkując ich zawarcie faktem zagwarantowania iż związek nie będzie miał potomstwa?"
Raczej dość ciężko byłoby to zagwarantować. ;)
@PP
14 Stycznia, 2013 - 23:29
Bardzo łatwo, jesli zezwoli sie na takie zwiazki tylko osobnikow tej samej plci. Bylby to homoseksualizm kwalifikowany, albo kazirodztwo kwalifikowane.
Nb. kazirodztwo bez prokreacji jest dozwolone we Francji i Portugalii (może i w Hiszpanii).
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
Synteticus
14 Stycznia, 2013 - 23:36
[quote=synteticus]
Bardzo łatwo, jesli zezwoli sie na takie zwiazki tylko osobnikow tej samej plci.[/quote]Ależ to byłby jawny przejaw dyskryminacji. ;)[quote=synteticus]Nb. kazirodztwo bez prokreacji jest dozwolone we Francji i Portugalii (może i w Hiszpanii).
[/quote]Jestem w szoku. Tylko wśród osób tej samej płci?
Też jestem w szoku
14 Stycznia, 2013 - 23:39
Taka dyskryminacja i to w samym sercu Unii Europejskiej? Nie do pomyślenia.
Re: Też jestem w szoku
14 Stycznia, 2013 - 23:48
Pewnie samo serce Unii Europejskiej wyszło z założenia, że heterodyskryminacja służy homośrodowiskom, w związku z czym jest rzeczą pożądaną. ;)
Ja to nie wiem
14 Stycznia, 2013 - 23:58
czy nawet nie powinny się tym zająć jakieś urzędy antymonopolowe wszak to jest bezpodstawne zawłaszczenie seksualnego wolnego rynku.
Wszystko się wyjaśniło,
15 Stycznia, 2013 - 00:02
tzn. Synteticus wyjaśnił. A więc jednak - wszystkie chwyty dozwolone. ;)
@PP
14 Stycznia, 2013 - 23:52
Nie, tam żadne kazirodztwo nie jest penalizowane.
Pzdr.
cui bono
cui bono
Eee
14 Stycznia, 2013 - 23:30
Chyba nie tak ciężko.
Ubezpłodnienie, sterylizacja – zabieg chirurgiczny w wyniku którego organizm nie ma możliwości zapładniania albo zajścia w ciążę.
Zresztą nie o to chodzi w tej dyskusji tylko o argumentację o prawie do osobistego szczęścia. W dalszej kolejności należy się zastanowić nad prawem do osobistego szczęścia zoofilów, poligamistów, pedofilów itd. itp.
Puszczyk
14 Stycznia, 2013 - 23:42
Sterylizacja - myślałam o tym, ale chyba nie jesteśmy gotowi na takie rzeźnickie rozwiązania (wysterylizuj się, a potem rób co chcesz) - inna sprawa, że kazirodztwo to dużo większe tabu niż homoseksualizm, przynajmniej w tej chwili.
Jednak nie porównywałabym homoseksualizmu z pedofilią...
To chyba nie do końca do mnie?
14 Stycznia, 2013 - 23:51
[quote=PP]
Jednak nie porównywałabym homoseksualizmu z pedofilią...[/quote]
Ja nie pisałem nic o pedofilii. To znaczy boy i girl loversi to nie był temat podejmowany przez ze mnie.
Samo kazirodztwo nie jest w sposób oczywisty i bezpośrednio związany z pedofilią. Ja mówię o "zdrowych" (oczywiście jeśli coś takiego może być) związkach kazirodczych. ;) :D:D:D:D
Re: To chyba nie do końca do mnie?
14 Stycznia, 2013 - 23:57
Odniosłam się do tego fragmentu:
[quote=puszczyk]"W dalszej kolejności należy się zastanowić nad prawem do osobistego szczęścia zoofilów, poligamistów, pedofilów itd. itp."[/quote]------------------------------------------------------------
[quote=puszczyk]"Ja mówię o "zdrowych" (oczywiście jeśli coś takiego może być) związkach kazirodczych. ;) :D:D:D:D"[/quote]
O matko! :DDD
Ano tak
15 Stycznia, 2013 - 00:07
Bo przecież po pierwsze jak równość to równość. A po drugie dlaczego i oni nie mają mieć prawa do osobistego szczęścia? Przecież to tak jawna i niczym nieuzasadniona dyskryminacja.
Dodane:
PS. No z wyjątkiem hetero bo wszak wiadomo że ich związki to przejaw ciemnoty intelektualnej i zacofania emocjonalnego o sprawach wiary już nie wspominając
:D:D:D:D
Nie martw się ;)
15 Stycznia, 2013 - 00:10
na pewno za jakiś czas do tego dojdziemy.
Lody już są przełamywane - bodajże w tym roku wszedł na ekrany polski film o namiętności brata i siostry. Widziałeś? ;)
Dobranoc.
Prawo do szczescia a dobra lokata uczuc
15 Stycznia, 2013 - 05:04
"Miłość do członka rodziny (...) Zwłaszcza w tak podłych czasach gdy liczyć już można chyba tylko na rodzinę wydawać się by mogły wręcz czymś naturalnym i dobrą lokatą uczuć."
Sliczne! :))
I jak tu sie oprzec tak wazkim argumentom?
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Re: TAK dla związków kazirodczych
15 Stycznia, 2013 - 08:58
w przyszłości należy też zadbać o prawo do szczęścia dla sadystów i seryjnych morderców
Re: TAK dla związków kazirodczych
15 Stycznia, 2013 - 14:15
[quote=Wuj Mściwój]w przyszłości należy też zadbać o prawo do szczęścia dla sadystów i seryjnych morderców[/quote]
No idąc tą argumentacją środowisk gejowskich pewnie będzie trzeba niestety :(.
Dlatego właśnie należy zawsze się zastanawiać nad uleganiem pewnym argumentom. Bo jak widać najpierw we Francji zatwierdzono związki homoseksualne. Teraz jest jak widać problem z pojęciami ojciec i matka. Co będzie dalej? Adopcje? Legalizacja pedofilii? Nie ma co się łapać na łzawe wymyślone historyjki. Ci co dzisiaj chcą być szczęśliwi w związkach homoseksualnych to będą i tak. Nie muszą walczyć o swoje szczęście ustanowione ustawowo.