"Bo to normalni ludzie są...". Politycy a katastrofa smoleńska.
______________________________________
Prolog
Katastrofa smoleńska to wydarzenie, które zmieniło Polskę. Jest oczywiście kolejnym już chichotem losu, kolejnym bestialstwem historii, kolejną wielką porażką człowieka z przypadkiem, czy też „spiskiem złych”, kolejnym ciosem dla Polskiego bytowania. Słusznie Polska historia została nazwana przez Normana Daviesa Bożym igrzyskiem, bo Bóg ewidentnie wystawia nasz naród na próby jakze tragiczne dla ziemskiej egzystencji człowieka. Takie wydarzenia jak to zmieniają ludzi, zmieniają życie. Smoleńska tragedia zmieniła polską politykę, życie publiczne, zachowania społeczne. Jest piętnem w ludzkich umysłach, które mam nadzieję będzie jeszcze przez długi czas niczym stara rana wciąż o sobie przypominać by pamięć o tych wyjątkowych patriotach nie zginęła i nie została wymazana z ludzkiej świadomości przez ludzi którym nie na rękę jest Polska.
_________________________________________
Ta katastrofa, której pierwszą rocznicę będziemy obchodzić w niedzielę, jak i wszystko co wydarzyło się po niej jest przykrym świadectwem jak ludzki czynnik zapisany w polskiej historii zawodzi, jak państwo może być nie lojalne wobec swoich największych przyjaciół i twórców jego pokomunistycznych struktur, jak ludzie, którzy poległym pod Smoleńskiem zawdzięczają to obecne zachłyśnięci się wolnością , nie starają się im pośmiertnie podziękować, choćby honorując pamięć o nich pomnikiem. Z drugiej jednak strony katastrofa pozwoliła ludziom, ogarniętym ciągłą manipulacją, ciągłymi kłamstwami dostrzec prawdę o ludziach tam poległych. Zmieniła ich. Tej zmianie ulegli także politycy dla których katastrofa miała nie tlyko formę kryzysu państwowości, czy patetycznej tragedii narodu, ale także czysto prywatną, na podłożu przyjaźni z poległymi. Dla polityków, szczególnie PiS-u, żałoba będzie trwac jeszcze długo i ta czarna wstążak na np. ich stronie internetowej nie zniknie. Zawsze ciężkei wydarzenia dla narodu przynoszą zmianę świdomości ludzkiej, której politycy również się poddali. Mimo swoich twardych niekiedy racji zmienili swój światopogląd. Raz na gorsze, raz na lepsze. W ciągu ostatniego roku przeszli duchową sanację, lub nabrali jeszcze większej pewności w swych poglądach, większej krnąbrności. Rok po katastrofie, czyli tym czynniku ich zmiany warto owej zmianie się przyjrzeć.
1. Jarosław Kaczyński
Starszy pan, trochę już łysiejący, trochę zakręcony, choć inteligentny, stoi i z żalem ogromnym patrzy, patrzy z taką płonną nadzieją, że to wszystko zaraz zniknie, a on obudzi się z przerażeniem i szczęściem jednocześnie, że to wszystko tylko zwykły sen. Stoi wśród ludzi, którzy go w tym momencie nie obchodzą. Nie interesuje go nic. Patrzy i cierpi. Obraz takiego Jarosława Kaczyńskiego jest zaskoczeniem dla wielu osób. Ten twardy niegdyś polityk, stoi ze smutna miną, zrozpaczony, osamotniony, choć wkoło pełno ludzi. Zmianę było czuć w powietrzu. Każdy wiedział, że ta katastrofa zmieni politykę i sposób bycia Kaczyńskiego.
Kulminacja tych zmian była kampania wyborcza. Kaczyński postanowił kandydować by kontynuować politykę swojego tragicznie zmarłego brata. Od początku dało się zauważyć różnicę. Kaczyński zaczął używać łagodnego języka, miał ciepły, spokojny głos i wciąż wzywał do zakończenia wojny polsko-polskiej. By jeszcze bardziej pokazać zmianę na „lepsze” często pokazywał się w otoczeniu rodziny, swoją bratanicę wraz z dziećmi widywał dość często. Może częstotliwość się nie zmieniła ale na pewno częściej o tym pisały brukowce. Na tą zmianę zareagował wtedy Janusz Palikot, cynicznym założeniem czarnych okularów. Oczywiście ten nowy styl Kaczyńskiego był wymysłem m.in.: Joanny Kluzik-Rostkowskiej, który nie był zbyt potrzebny. Moim zdaniem nie potrzebna przebierania. Bezsensowne udawanie i wielka gonitwa za ułomnymi standardami polskiej polityki przesiąkniętej PR-em.
Po przegranej kampanii i po ogromnej dezercji PJN-owców z PiS-u Kaczyński zrozumiał swoje wszystkie błędy. Zorientował się kto tak naprawdę zasługuje na bycie w najwyższych strukturach partii. To co z kampanii i ogromnego grania z mediami było dobre zatrzymał dla siebie, błędy zniwelował także te z PiS-u przed katastrofą. Dzięki Adamowi Hoffmanowi, który został w PiS po dezercji, Jarosław Kaczyński jest politykiem o wiele bardziej dostępnym, choć wciąż nie udającym kogoś innego i mającym swoje poglądy. Zaczął zważać na swoje słowa, by nawet TVN nie udawało się ich przekręcać na wszczynające kłótnie, czy obelżywe. Pisze swojego bloga bo media zarzuciły mu kiedyś, że on i jego partia są monotematyczni (w temacie Smoleńska). Także by to pokazać napisał wraz z członkami partii „Raport o stanie RP” i zamieścił w nim, prawdopodobnie specjalnie by zwrócić na niego uwagę, słowa kontrowersyjne i wzbudzające dyskusję o śląskości.
Myślę, że katastrofa i przegrane wybory stworzyły z Jarosława Kaczyńskiego człowiek twardego (choć on twierdzi, że tak po prostu go wychowano) myślącego, błyskotliwie reagującego na zarzuty czy wezwania, a jednocześnie miłego, przystępnego w treści wypowiedzi i często pokazującego się mediach nie zważając na ich subiektywizm. Takich polityków nie ma wielu w Polsce, a i w Europie garstka się znajdzie. Dzięki temu może nawet wygrać przyszłe wybory.
2. Donald Tusk
Tusk zaraz po katastrofie udał się na jej miejsce, spotkał się z Putinem. Po krótkiej rozmowie przed wszystkimi dziennikarzami, uścisnęli się. Niczym równy z równym premierzy w imię pokatastroficznej jedności i braterstwa wpadli sobie w ramiona. Taki wybryk ze strony Putina zdarzył się zapewne pod wpływem chwili i emocji. „Niczym równy z równym”, bo przecież wiadomo kto tak naprawdę ma większą władzę. Traktowano to jako ocieplenie stosunków polsko-rosyjskich. Tusk wtedy wybladłą na bardzo strapionego, jak i zdziwionego reakcja Putina. Polski premier zapewne już obmyślał co dalej zrobić z katastrofą, co teraz będzie się działo w Polsce, próbował przewidywac konsekwencje. Pomimo smutku i szoku, na twarzy premiera widać było typowo polityczne wyrachowanie i przewidywanie. Miał już przygotowany plan na najbliższe kilka tygodni. Nie musiał się sprawdzić, ważne , ze miał i na jego twarzy była także pewności i spokój przed nadchodzącymi dniami żałoby.
Po katastrofie nie wiele się zmienił, bo już nie było czego zmieniać w świetle mediów i malowanego obrazu Tuska dla polskiej opinii publicznej. W mediach był często, był pokazywany jako mąz stanu, człowiek, który jako jedyny z polityków ma głowę na karku i nie jest oszołomem. Choć tak naprawde był jednym z najgorszych premierów Polski po ’89 roku. Oczywiście można to zrzucić na najgorszą również od wielu lat sytuację na światowych rynkach, ale to do końca premiera nie obroni. Po katastrofie nic się nie zmieniło. Może jest trochę bardziej pokorny. Również złagodził swój język. Przestał tak stanowczo prowadzić politykę przeciw PiS. Wraz z Kaczyńskim w ostatnich dniach stał się bardziej merytoryczny, choć nie jest to poziom merytoryczności Zachodu (np.: Wielkiej Brytanii), czy nawet Jarosława Kaczyńskiego, ale na pewno można to nazwać pozytywną przemianą po 10 kwietnia 2010.
Premier Tusk po katastrofie nie zmienił swojej polityki, która wciąż prowadzi Polskę do zniszczenia totalnego. Stworzył natomiast wokół siebie cieplejszy klimat, robi się na większego inteligenta, by potem powiedzieć, że przecież miał tyle pomysłów, a Polska dalej jest na dnie. Stał się o wiele bardziej przebiegły.
3. Janusz Palikot
Jednego z dni żałobnych przypomniałem sobie o nim i jego wszystkich słowach kierowanych do zmarłych osób w katastrofie. Zacząłem się także zastanawiać co poczuł gdy się o tym dowiedział, co poczuł gdy dostał już pewna widomość o śmierci Lech Kaczyńskiego, którego wielokrotnie wyśmiewał. Zapewne nie wiedział co zrobić ze swoim dalszym życiem publicznym. Nie mógł sobie tego życia publicznego, tego życia politycznego odebrać bo jest na to za dumny i pewnie nigdy tego by nie zrobił. Postanowił jednakże postąpić najbardziej perfidnie, najbardziej cynicznie jak tylko się dało.
Palikot pojawił się na okładce Newsweek’a w okularach, choć nigdy ich nie nosił, z czarnymi oprawkami. To mogło świadczyć i właśnie na to wyglądało, że przeżywa żałobę. W wywiadzie mówił, że tego starego Palikota już nie ma, że zginął razem z Lechem Kaczyńskim. Na każde zaczepne przypominanie jego własnych słów odpowiadał tym samym – zmianą. Choć przekonywał o swoim złagodnieniu, był coraz gorszy i coraz bardziej cyniczny. Mówił rzeczy, których nie uzgadniał z partyjnymi kolegami i Donaldem Tuskiem. Działał na własna rękę. Właśnie dlatego go wyrzucono z PO. Wygłaszał zbyt kontrowersyjne opinie według Jarosława Kaczyńskiego, o którym w tamtym czasie TVN mówił dobrze, więc sprzeciwianie się temu byłoby wbrew głosowi ludu, i jeszcze gorsze dla PO. Został wyrzucony, założył własna partię co równoznaczne jest z odejściem od polityki. Teraz w mediach jest go mało, a jego poparcie tak małe, ze nie Mozę sobie pozwalać na ostre słowa.
Myślę, że ta nie przyzwoita pseudoprzemiana była najlepszym co Palikot wniósł do Polskiej polityki od początku swojej działalności, bo w konsekwencji zniknął, całkowicie…
4. PJN
PJoNków zaliczyłem wspólnie do jednej grupy, bo działają niczym ławica. Po katastrofie byli, prawdopodobnie, jednymi z najbardziej zrozpaczonych ludzi. Byli zawsze najbliżej prezydenta. Można nazwać ich jego politycznymi dziećmi. On ich po tym bolesnym świecie polityki oprowadzał, wychował ich w duchu konserwatyzmu. Niestety oni pozbawili się szans na dalsze nazywanie ich takimi dziećmi politycznymi, zdradzając ukochana partię Lecha Kaczyńskiego, a przez to jego samego. Odeszli i dalej twierdzili, że to oni mają największe prawo do „dziedzictwa” Lecha Kaczyńskiego. Odeszli bo nie zgadzali się na hegemonie Jarosława w PiS, bo myśleli, że tak będzie lepiej dla Polski. Chcą być partią, która będzie pomiędzy, ale nawet nie ma swojego programu. W ważnych głosowaniach popiera PO, bo liczy, że się wkręcą do władzy. Samym odejściem liczyli, ze zabiora PiS połowę elektoratu, a tylko się ośmieszyli poziomem progu wyborczego.
Może jestem wręcz nieprzyjemny i nie miły, ale nasuwa mi się jedno przesłanie do PJN.
„Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.” ~Mark Twain.
5. Beata Kempa
Jej bliski przyjaciel, z którym widziała się najczęściej, zmarł, poległ w straszliwej katastrofie, a oni właśnie się zaprzyjaźnili. Mówiła ze łzami w oczach, że leciał samolotem, bo na pociąg by niezdązył, miłą dużo pracy przy aferze hazardowej. Beaty Kempy w telewizji przybyło, bo po słowach o strzale w tył głowy mogła być świetną pożywką dla mediów, może jeszcze coś powie, z czego będzie się można pośmiać. Ale ona była zbyt dumna na przejmowanie się.
Ta katastrofa i strata przyjaciela zmusiła ją do szybkiego dorośnięcia. Stała się twarda i dość kontrowersyjna. Zaczęła wskazywać palcem, kto, co. Stała się bezpośrednia i bezpardonowa, bo zrozumiała, że życie jest brutalne.
6. Bronisław Komorowski
Zaraz po tym tragicznym wydarzeniu objął funkcję osoby pełniącej funkcję prezydenta. W skutek tragicznych zdarzeń, los uśmiechnął się do jego kariery. Po wygranej wewnętrznej kampanii prezydenckiej, zaczeła się jego droga do prezydentury. Tak naprawdę katastrofa smoleńska otworzyła przed nim wielką politykę. Podczas kampanii nauczył się jak ją prowadzic, jak działa polityka, bo prawdę mówić funkcja - marszałek sejmu, aż tak wielu umiejętności nie wymaga. W skutek tragedii stał się prezydentem.
Najgorszym faktem jest to, że jak na razie za prezydentury robi wszystko by jak najbardziej zmniejszyć znaczenie tej funkcji. Świetnie zostało to przedstawione w artykule Pawła Reszki i Michała Majewskiego w poprzednim numerze „Uważam Rze”. Doskonale jest tam zobrazowane jak pracuje polski prezydent. Idealnym komentarzem jest też obrazek na którym pokazany jest Barack Obama, a obok właśnie Komorowski. Pod obrazkiem jest podpis „Yes, we can”, oraz „Jest weekend”.
Komorowski jako że zawdzięcza czemuś tak tragicznemu swoje obcowanie w wielkiej polityce, powinien jak najbardziej starać się spełnić oczekiwania wszystkich Polaków, tymczasem jest zwykłym urzędnikiem i kolekcjonerem żyrandoli.
Podsumowanie.
Kiedy po katastrofie Jarosław Kaczyński zmienił swój styl polityki w mediach roiło się od komentarzy psychologów i politologów. Słowem końcowy do mojego artykułu może być rozmowa jednego z nich z dziennikarzem.
- Czy myśli Pan, że Kaczyński zmienił się naprawdę?
- Tego nie wiem.(…) Mógł wreszcie zrozumieć, że łagodny język i polityka jedności jest dobrym wyborem.
- Ale dlaczego się zmienił, jaki jest powód?
- Bo, proszę pana, politycy to tez ludzie! To normalnie ludzie są.
Oczywiście tych zmian było bardzo dużo, a to jest tylko subiektywny ich przegląd. Za komentarz dałem tylko ten cytat bo w rocznicę katastrofy spory są zbędne, a szczególnie tak małostkowe.
___________________________________
Epilog
Smoleńsk, zjednoczył, rozdzielił, zmienił i stworzył na nowo. Jest tylko częścią i ułamkiem całej tragicznej polskiej historii, ale jakże ważnym dla nas obcujących w teraźniejszości, jakże pełnym ironii i aluzji do przeszłości, ale i tworzącym nadzieję o pamięci tych, którzy zginęli w przyszłości.
___________________________________
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 977 odsłon