Blogerska megalomania
Jak każdemu z nas, zdarza mi się samemu coś czasem opublikować, więc poniższy, złośliwy komentarz, uderzy również we mnie... (może mnie to trochę rozgrzeszy, chociaż... ja z kolei nie tylko internetem żyję)
Jak ja uwielbiam internetowych "polityków" :).
Tyle recept, tyle rad i troski. Tak wspaniałe koncepcje.
Ale to jeszcze jest do zaakceptowania. Pisać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej - niektórych autorów zawsze czyta się z przyjemnością. A wyrażać swoje zdanie, kontrowersyjne bądź nie, udokumentowane bądź nie - wolne prawo. I pożytki z tego jakoweś płyną.
Ale zupełnie nie do strawienia jest wszechobecne zadęcie i megalomania. Niektórzy przekraczają wszelkie granice dobrego smaku i zwykłego rozsądku. Bo gdyby Jarek, zrobił tak jak radziłem/radziłam... Bo ja mam znakomitą receptę na tę sytuację, i ja się nią z wami podzielę, a jak mnie posłuchają politycy będzie w Polsce od razu lepiej.
Groteskowe przekonanie o wpływie blogerów na scenę polityczną to jakiś ewenement i kuriozum. Dobrze byłoby, aby niektórzy się opamiętali. To, że jakiś tekst zostanie przeczytany nawet przez kilka tysięcy osób, w dobrym przypadku, ma - realnie - żaden wpływ na cokolwiek.
Raz, że wpisy czytane są zazwyczaj przez tę samą grupę osób, nazwijmy ją umownie fanami autora/autorki X.
Nie docierają do społeczeństwa jako takiego. Nic nie zmienią. Środowisko blogerskie to relatywnie mała grupa wzajemnej adoracji - i tyle.
Albo - aż tyle, bo istnieje wiele plusów "dodatnich".
To dobrze, że możemy dzielić się naszymi poglądami, rzadko, bo rzadko, ale ktoś nowy zawita na portale typu Niepoprawni, Fronda czy nawet S24.
Ale przestańcie bredzić o piątej władzy, bo jest to żenujące.
To Napoleon, już będąc na św. Helenie (o ile pamiętam), powiedział: "Od wzniosłości do śmieszności tylko jeden krok...".
Tak, tylko to był Napoleon. A i tak zdawał sobie sprawę z pewnych rzeczy.
Jak bardzo się naraziłem niektórym? :)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3146 odsłon
Komentarze
Wniosek
10 Września, 2010 - 12:07
Z Pańskiego tekstu wynika jeden wniosek - materiał już mamy (codzienny), czas zająć się dystrybucją wśród ludzi. Piątą władzą nie będziecie, ale możecie spluralizować czwartą.
Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
Od "fanki autora X":
10 Września, 2010 - 13:26
Mnie nie bardzo.
Ale ja w ogóle jestem zgodna i układna. ;P
Max No straszny jesteś...
10 Września, 2010 - 14:11
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
Tak jak nie przymierzając jeden poseł prawie z PiS. Tak we własne gniazdo! A fe!
A czemu odmawiasz tej odrobiny szczęścia i poczucia wielkości, że świat się zbawia?
Ja od kiedy zacząłem blogerować to przytyłem z 5 kilo. Wiec blogerowanie można spokojnie zalecić anorektykom.
Jak ktoś ma zbyt kochającą żonę (w pełni sił rozrodczych) i chciałby ją trochę schłodzić to blogerowanie jak znalazł!
A dzieciaki jakie zadowolone, że tata nie truje o jakieś głupie lekcje.
Same korzyści, sam zobacz!
Pozdrawiam serdecznie.
U mnie 10.
SpiritoLibero
:) Ukłony komentatorom.
10 Września, 2010 - 14:17
:)
Ukłony komentatorom.
Re: Blogerska megalomania
10 Września, 2010 - 14:29
A jednak gestaPO boi się netu. Pan Zmiana-Nadzieja też chce obronic sitezenów przed rzeką nienawiści wylewającą się z blogów i jutjubów.
Być może to ostatni przyczółek swobodnej wymiany myśli, która chyba BEZ ZNACZENIA NIE JEST.
Re: Re: Blogerska megalomania
10 Września, 2010 - 17:09
Że PO "docenia" net, wiadomo od dawna. Natomiast skoncentrowali się na dużych portalach informacyjnych - z wiadomych przyczyn. Efekty gołym okiem widoczne.
Tutaj natomiast jesteśmy - jednak - u siebie w domu. Trafiają tu zazwyczaj osoby poszukujące niezależnych komentarzy, nie przeciętny użytkownik sieci.
Oczywiście, to nie jest bez znaczenia. Atakuję wymienioną w tytule mini-notki megalomanię niektórych autorów. Nie wszystkich, oczywiście, ale wielu. Szkoda, piszą czasem bardzo ładnie i z głową, gdyby jeszcze zdawali sobie sprawę, że odbiorców wielu nie jest i - na przykład - pomyśleli o sposobie na udostępnienie ich tekstów szerzej.
Póki co, najczęściej czytane są onetowo-interiowe komentarze. A jakie klasy one są w większości, to wszyscy wiemy.
@Max
10 Września, 2010 - 17:17
Ode mnie 10-tka z uzasadnieniem: czytam większość wpisów każdego dnia. Oczywiście muszę wczytywać się w wątki "oflagowane" przez czytelników.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
@Danz
10 Września, 2010 - 18:01
Właśnie nie wiem do końca - zazdroszczę, podziwiam czy współczuję... ;).
Na pewno pozdrawiam :)
Max, to raczej POlitykom
10 Września, 2010 - 17:42
by należało zadać to pytanie - czemu tak bardzo boją się takiego "nic" jak słowa... Same słowa... "Głos wolny, wolność ubezpieczający":)
Re: Max, to raczej POlitykom
10 Września, 2010 - 17:50
Słowo jest "groźne" tylko wtedy, kiedy trafia do ludzi...
Oczywiście, raz na jakiś czas oficjalne media zacytują tego, czy innego blogera - w 95% blogera-zawodowego polityka, oczywiście.
@Max
10 Września, 2010 - 18:00
Tak na marginesie to czyta nas Agora. To wiemy z pewnością.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
O! Jest to jakiś pozytyw,
10 Września, 2010 - 18:01
O!
Jest to jakiś pozytyw, na pewno :)
Danz Poważnie ???
10 Września, 2010 - 18:13
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
Kurcze... Może na jakiś etat się załapię :)
SpiritoLibero
Re: Danz Poważnie ???
10 Września, 2010 - 18:16
Jak już Ci się uda, to na tym cmentarzu co zwykle, i pogadamy :)
Spoko...
10 Września, 2010 - 18:34
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
A jak nie to na tej stacji co ostatnio.
SpiritoLibero
Re: Spoko...
10 Września, 2010 - 18:36
Na 100%!
Re: Danz Poważnie ???
10 Września, 2010 - 18:18
Prawdę mówiąc to wolelibyśmy, żeby nas nie czytali. Z tego mogą być tylko kłopoty dla portalu w tej "demokratycznej IIIRP Adama Michnika".
Tfu, lepiej nie wywoływać Michnika z lasu.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
@Danz: infiltrowanie NP przez agoropochodnych
10 Września, 2010 - 20:49
i następujące po tym nieprzyjemności, to tylko kwestia czasu. Przygotujcie się Panowie... To nieuchronne. NIe, nie chcę siać defetyzmu. Uważam, że należy zdać sobie sprawę z konsekwencji i się przygotować.
Oczywiście, że to
10 Września, 2010 - 21:42
Oczywiście, że to nieuchronne! Kiedyś Łysiak opisując infiltrację UPR, popełnił takie zdanie, cytuję z pamięci: "Im organizacja bardziej prawicowa, tym bardziej jest narażona na infiltrację". To w zasadzie truizm. A dotyczy to też (przede wszystkim!!!) takich środowisk jak Niepoprawni. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Różnego rodzaju prowokacje w sieci są na porządku dziennym! Blogosfera, przy wszystkich swoich ograniczeniach, jest wyrzutem sumienia tych wszystkich skurwieli, co gwałcą nasz kraj na okrągło.
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Mój twitterek
@Max: Tyrani uważają, że
10 Września, 2010 - 20:41
groźne jest samo istnienie słowa:) Według dyktatorów słowo nie musi trafiać do ludzi, by być groźnym;)... Groźbą dla tyrana jest samo ISTNIENIE wolnych słów...:)
wydaje mi się, że nie...
10 Września, 2010 - 18:19
... trafiasz w sedno. Albo może ja akurat jestem całkiem nietypowy.
Ja bowiem wcale nie przeceniam (jak sądzę) blogów jako MEDIUM, ale po prostu uważam, iż zarówno ja sam, jak i niemało innych rodzimych prawicowych blogerów, reprezentujemy O WIELE WYŻSZY poziom intelektualny od ludzi, którzy obecnie w naszym nieszczęsnym kraju robią za ELITY.
Mylę się w tej sprawie? Chętnie zapodyskutuję.
Nie wiem co zrobić z tym potencjałem i jak tamte szemrane wraże "elity" zastąpić... Obawiam się w dodatku, że z blogowaniem to nie będzie miało wiele wspólnego, a wielu innych kanałów nie dostrzegam. (I nie chodzi mi o propagandę, bo, jak mawia TtT: "'Prawicowe media' to oksymoron".)
Tak że jeśli tu chodzi o megalomanię - moją konkretnie, choć nie tylko na mój własny temat - to raczej ona jest OBOK blogowania, a nie w samym blogowaniu. Jeśli się nie zgadzasz, że Lis z Bratkowskim mogliby buty czyścić takiemu FYM'owi czy ŁŁ, całe stado obecnych "satyryków" Jareckiemu, a masa uznanych "pisarzy" Iwonie Jareckiej, no to cóż - mamy inne zdanie w tych kwestiach.
To jednak faktycznie nie o blogi chodzi, tylko o intelektualny potencjał (przy elementarnej przyzwoitości oczywiście).
Przynajmniej w moim przypadku, bo mówię tu wyłącznie za siebie.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: wydaje mi się, że nie...
10 Września, 2010 - 18:30
Absolutnie zgadzam się z tym, że wielu, może zdecydowana większość blogerów szeroko określanych jako prawicowi prezentuje wyższy poziom niż elity.
Nie jestem samobójcą, polemiki na ten temat nie rozpocznę :)
Potencjał - tak, jest,
W dużym stopniu potencjałem pozostaje, niestety.
Nie docieramy do większej ilości odbiorców. Piszę "my" czyli brać blogerska, szeroko pojęta, nie zaliczam siebie do koryfeuszy pióra.
Do FYM'a, ŁŁ czy IJ mógłbym spokojnie dorzucić jeszcze kilka osób, których teksty czytuję z przyjemnością, chociażby Coryllusa, Toyaha czy Ufkę... lista byłaby długa.
Jeden jedyny problem - część (nie wszyscy, zaznaczam!) ewidentnie osiadła "na laurach" przyjmując na wiarę przekonanie z cyklu "moje pisanie coś daje".
Na pewno, ale 10 razy mniej, niż niektórzy myślą.
Z drugiej strony mamy wielu, którzy na fali blogowania doszli do odkrywczych wniosków na temat własnych możliwości... hmm... analitycznych.
O tych dwóch zjawiskach, być może nie do końca jasno, pisałem.
A z komentarzem się jak najbardziej zgadzam...
Nie jest moim celem deprecjonowanie niezaprzeczonej klasy wielu publikacji internetowych, nie jest moim przesłaniem wezwanie: "nie piszcie, to bez sensu".
pozdrawiam
masz rację w tym sensie, że blogowanie to...
10 Września, 2010 - 20:35
... w dużej mierze kanał, gdzie se człek rozładowuje emocje, piaskowniczka zastępująca nie tylko działanie, ale często nawet realne kontakty z ludźmi.
I to jest niebezpieczeństwo, fakt. Warto co pewien czas o tym przypomnieć i ostrzec.
Co do możliwości analitycznych, to mnie (też?) wkurwiają wymądrzania się wielu i krytykowanie realnie robiących coś ludzi - a już szczególnie najlepszego i najporządniejszego (z paroma ex aequo) polityka, jakiego ten nieszczęsny kraj wydał od pół wieku. To czyste wałachy w stadzie ogierów, zgoda!
Jestem też dość sceptyczny w kwestii docierania z przekazem do lemingów - i to nawet nie tyle z powodu słabości blogosfery, tylko z powodu nieuleczalności lemingozy.
Jednak poziom intelektu faktycznie, moim skromnym, przeciętnie wykazujemy wyższy od reżimowych publicystów i ętelektualistów. A gdyby ludziom za to płacili, dali to robić na pełny etat, wsparli dziennikarską legitymacją, kompetentnym researchingiem itd., byłoby jeszcze o wiele lepiej. Przynajmniej w przypadku wielu. (Nie mówię o Baczu i innych liberalnych mędrcach spod trzepaka.)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Max
10 Września, 2010 - 21:33
Wiesz, kiedyś chciałem na ten temat napisać notkę. Nawet zacząłem! Ale jakoś mi przeszło. Ja uważam, że tzw. blogosfera jest kapitalnym "kanalizatorem" wrażych umysłów - o czym napomknął Tygrys. Dodam jeszcze, że ja na blogosferę patrzę jak na swego rodzaju "listę katyńską" - w paru miejscach w internecie pogrupowani ludzie, którzy w przyszłości, jak będzię trzeba zostaną namierzeni i zlikwidowani! Tak to widzę.
A co do megalomanii i np. Toyaha, to trafiłeś kulą w płot. Ten facet to dopiero narcyz (w najłagodniejszej wersji!). I wcale nie piszę tego, bo miałem z nim nieprzyjemność. Abstrahując od treści, to akurat jest przykład totalnej megalomanii!
Pozdrawiam serdecznie
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Mój twitterek
@triarius
10 Września, 2010 - 20:39
W tym przypadku się z Tobą zgadzam. W dodatku uważam, że Twoje stanowisko uzupełnia moje - jesteśmy "obrzydliwi" i "szkodliwi" oraz groźni (jątrzymy, dzielimy, zapomniałam co tam jeszcze - hihi), bo... wielu z nas stanowi elitę, w przeciwieństwie do elyty;)
W dodatku to słowo... wolne... Te oznaki myślenia (samodzielnego!)... Słowa nie można zabić... Słowa nie ma a jest...
NIe, Autor ma rację - nie stanowimy siły, nie mamy na nic wpływu, ale jesteśmy. Solą w oku. Nosicielami/depozytariuszami czegoś bardzo niebezpiecznego;)...
bez kropki
10 Września, 2010 - 22:15
Wprost przeciwnie bez kropko. Wprost przeciwnie. Siłę mamy o tyle, o ile zdecydujemy się ze swymi poglądami, argumentami wyjść poza cztery ściany domostwa. Rodzina bliższa, dalsza, środowisko itd, itd. To wdzięczne pole do działania (a i teren wbrew pozorom dość spory).
Jeżeli naprawdę mamy swoje poglądy to przekonujmy do nich kogo się da i gdzie się da.
Edukujmy się w możliwie największym zakresie by nasza argumentacja była merytoryczna i skuteczna i ..działajmy na ile nam na to czas, okoliczności i możliwości pozwolą.
Każde "medialne towarzystwo wzajemnej adoracji" w konfrontacji z naszymi możliwościami bezpośredniego kontaktu po prostu jest bez szans.
No i co jest najtrudniejsze. Bądźmy sami przykładem tego co najlepsze na co dzień. Rzecz nie w tym by być "bez skazy". Ale by starać się i chcieć takim być. I nie bez skazy. Ale normalnym, czującym, wrażliwym na innych ..człowiekiem.
Że ktoś nam przypnie "łatko - etykietkę" ? Czy to naprawdę najistotniejsze?
Trzeba mieć swoje poglądy i w pełni się z nimi identyfikować.I jeśli są one dla nas naprawdę istotne to "zarażanie" nimi będziemy traktować niejako jak obowiązek.
Że to zdanie dla elit ? Nie prawda. To zadanie na miarę świadomego, wolnego człowieka.Grupy i wreszcie społeczeństwa. To ludzie tworzą elity dla ludzi, a nie odwrotnie. Jeśli zaś elity nie działają w interesie ludzi to tracą sens swej egzystencji.
Powiesz że przynudzam. Ale każde działanie zaczyna się od wykonania świadomie i celowo pierwszego kroku w tym kierunku. Nie jesteśmy bezsilni jak usiłuje się nas przekonać.
Wbrew pozorom mamy siłę i moc. Trzeba nam tylko silnej woli i determinacji w dążeniu do celu.
Równie rola takiego portalu jak ten i pisujących tu ludzi jest ne do przecenienia.
To przede wszystkim działanie na rzecz uświadomienia sobie poczucia wspólnoty idei, myśli, odczuć, postaw i oglądu rzeczywistości która nam nie odpowiada. Na ile zdołamy to wykorzystać na co dzień to już zależy od nas samych ... i łutu szczęścia :)
pozdrawiam
W. red
W. red
W. red Pięknie powiedziane :)
10 Września, 2010 - 23:45
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
Masz u mnie krzynke piwa :)
SpiritoLibero
@ w.red i właśnie dlatego jesteśmy niebezpieczni:)
11 Września, 2010 - 09:42
Nie mamy armat, nie mamy kasy, mediów, szklanych ekranów, tańców z gwiazdami i innych sposobów ogłupiania gawiedzi i sterowania leminżym stadem:) A jednak mając li-tylko słowa (takie ulotne byty-niebyty) jesteśmy groźni:).
Twój program działania, tej pracy u podstaw zasługuje na propagowanie i wykonanie.
Zauważ jednak (bo to m.in. chciałam powiedzieć), że każdy zamordysta tępi słowo. Wolne słowo. Stosunek do wolnośći słowa to papierek lamusowy władców:).
Re: @ w.red i właśnie dlatego jesteśmy niebezpieczni:)
11 Września, 2010 - 10:10
Teraz jest chyba trochę inaczej. Słów (wolnych) się nie tępi. Słowa (wszelkie) się mnoży, potęguje, rozdyma, ubarwia, kopiuje i powiela, nagłaśnia. Potem te nieliczne prawdziwe są tak rozcieńczone w morzach bełkotu, że nawet usłyszane bywają po prostu zignorowane, nie odróżnione od wszechobecnego idiocego gęgania. Albo - i to jest jeszcze gorsze - pojedyncze fragmenty prawdy są celowo wyróżnione, zostawione na przynętę. Półprawdy...
Ale to chyba temat na kilkuzdaniową, osobną notkę.
Pozdrawiam haczykowato.
Mufti
11 Września, 2010 - 10:19
I w tym jest właśnie ich metoda. Odebrać słowom ich prawdziwe znaczenie, bo dzięki temu w oderwaniu od rzeczywistego ich sensu są tylko bełkotem. Ale przynajmniej tutaj "trafiła kosa na kamień". A skoro tutaj można, to można i gdzie indziej ;)
Tak więc "Sursum corda" :)
pozdrawiam
W. red
W. red
Re: Blogerska megalomania
10 Września, 2010 - 21:56
To znaczy, że to co my tutaj robimy nie ma najmniejszego sensu?
Obawiam się, że każdy z nas ma w sobie odrobinę megalomanii, każdy chce, żeby jego wątki były okupowane przez komentatorów i miały jak najwięcej indywidualnych wejść, a komentarze pod nimi było tak wiele, iż nie moglibyśmy na nie wszystkie od razu odpowiedzieć. Dobre słowo oraz ocena powyżej pięć też by się czasem przydała, tak abyśmy dobrze spali i nie mieli nocnych koszmarów...(pokazał język)
To wszystko ma sens.
10 Września, 2010 - 23:45
A nawet wiele sensów. Cieszcie się swoimi blogami, póki Partii nie przyjdzie do głowy podjąć dalszych kroków nacechowanych troską o prawdziwą prawdę, co może skończyć się powstaniem komisji weryfikacyjnej d/s blogów.
ixi band
@Wilk Wiesz, akurat Toyah
11 Września, 2010 - 05:27
@Wilk
Wiesz, akurat Toyah (jesli już padł ten nick w określonym kontekście, był dla mnie jednym z powodów do napisania tej notki.
Megalomania - ależ tak! Kto czytał, ten wie.
Ale dalej podtrzymuję tezę, że pisze świetnie. Jedno z drugim niekoniecznie stoi w sprzeczności.
Przywołałem jego nick tylko jako przykład kogoś, kto niewątpliwie umie.. reszta jest milczeniem :)
@w.red
Nie, może Cię rozczaruje, ale nie przynudzasz ;)
A poważnie, tylko napomknąłem, ale moja aktywnośc blogerska to rtylko cien tego c próbuję robić w tzw. real life. I nie chodzi o nawracanie kogoś na PiS czy inną partię, chodzi o przekonanie ludzi do tego, żeby myśleli, czy wręcz dopiero zaczęli myśleć samodzielnie.
Propaganda u nas robi wymierne postępy.
Poza tym - ++++ :) (to są plusy, nie krzyzyki :))
Odpisałbym coś więcej, ale pora bezbożna ;)
@Paweł T.
MA sens. Tylko przykładajmy właściwą miarkę do tego, co jestesmy w stanie osiagnąć pisząc. I tylko pisząc. To jest z jedej strony dużo, z drugiej dramatycznie mało. Czeka o wiele więcej do zrobienia, nie ma nic prostszego, niż przelać swoje poglądy na ekran monitora i kliknąć "publish", Przepraszam, gorzkie, ale, obawiam się, prawdziwe.
Wpis to moje prywatne "nie" w stosunku do wielce zadowolonego z siebie środowiska, mającego (czasem) pewne iluzje. Tylko tyle i - aż tyle.
Idę przespać 3 godziny ustawowe, dobranoc :)
Max
11 Września, 2010 - 08:45
"..I nie chodzi o nawracanie kogoś na PiS czy inną partię, chodzi o przekonanie ludzi do tego, żeby myśleli, czy wręcz dopiero zaczęli myśleć samodzielnie..."
I w tym rzecz!! Dokładnie!
PS
A swoją drogą warto wesprzeć tych którzy "biją się" o to samo pomimo tego że nam z nimi nie po drodze. Bo jeśli przyzwolimy swym milczeniem na ich spacyfikowanie. To wówczas będziemy z pewnością następni w kolejce do tego "zabiegu higienicznego"
pozdrawiam
W. red
W. red