Zero zdziwień, masa paranoi
Wyrok sądu w procesie Waldemar Chrostowski vs Wojciech Sumliński jest kuriozalny, nawet jak na postpeerelowskie standardy obowiązujące czy to w polskich sądach czy prokuraturze. W uzasadnieniu sędzia przeczy sam sobie, odrzuca niepasujące do wygodnej tezy opinie biegłych. Ale jednocześnie zostawia sobie- jak inny skład sędziowski w sprawie Solorza- furtkę. A to może wskazywać, że w takiej, a nie innej decyzji sądu było sporo polityki i politycznych oczekiwań.
Bardzo charakterystyczny fragment ustnego uzasadnienia wyroku, jaki wydał dzisiaj sąd w sprawie, w uproszczeniu nazwę ją "Chrostowski vs Sumliński". Fragment, który tak naprawdę mówi sam za siebie. Zacytuję za PAP:
W tym procesie nie oceniamy, czy Waldemar Chrostowski to przyjaciel księdza Jerzego, który bohatersko uwolnił się z rąk oprawców i wyskoczył z samochodu, czy to cyniczny agent SB w środowisku kapłana, wykorzystany w okrutnej zbrodni. Badano, czy redaktor Sumliński i redakcja naruszyli dobra osobiste powoda, a jeśli tak - to czy uczynili to bezprawnie" - mówił sędzia Tyliński." ( cytat za PAP, wytłuszczenia moje)
Proszę zwrócić uwagę- sąd zdecydowanie dystansuje się od orzekania, czy Chrostowski był agentem SB czy też nie. A za co ma przeprosić Sumliński? Oddajmy głos ponownie sądowi.
"(...)Jak uznał sąd, pozwani wprawdzie działali "na rzecz pamięci o księdzu Jerzym i w celu ujawnienia okoliczności sprawy", ale popełnili błędy, bo nie mieli dostatecznych dowodów, gdy sugerowali, że Chrostowski mógł być agentem SB o pseudonimie "Desperat", wprowadzonym w otoczenie kapelana "Solidarności" i wykorzystanym w uprowadzeniu i zabójstwie duchownego.(...)"-za PAP
Mamy więc sytuację rodem z sądów PRL-owskich, w których sąd nie bada, ale wie, że kłamstwo,nie bada, ale wie, że nie ma dostatecznych dowodów a tym bardziej wie... jaki wyrok ma wydać. Oczywiście- jedynie słuszny. ABo tak ma być i już.
Robert K był uprzejmy napisać, komentując mój wcześniejszy wpis na blogu „A ja myślałem, że szanowny Redaktor skrobnie coś o Sumlińskim. Właśnie przegrał proces i musi przeprosić kierowcę Popiełuszki". A owszem skrobnę- niczego red Sumliński nie musi, wyrok nie jest bowiem prawomocny, dziennikarz złożył już wniosek o wydanie pisemnego uzasadnienia, od którego będzie składał apelację. I jeszcze jedno- wyrok sądu jest tak kuriozalny, że były śmieszny, gdyby nie był tak karykaturalny.
Strzeżcie się doktoranci, profesorowie nauk wszelkich. Gdyby w polskim wymiarze sprawiedliwości obowiązywała zasada precedensu- żaden z Was nie mógłby, po dzisiejszej decyzji sądu w sprawie Chrostowski vs Sumliński występować w charakterze biegłego. By bowiem zrobić doktorat tudzież habilitację, trzeba mieć za sobą szereg publikacji. A jak był uprzejmy uznać dzisiaj sąd we wspomnianym procesie- skoro ktoś publikuje, to znaczy, że jest publicystą. A skoro jest publicystą to nie może być biegłym. Paranoja? Nie, to niestety rzeczywistość z jaką polskie społeczeństwo w sądach, prokuraturze zmaga się od lat.
Taka paranoja jednak stała się jedną z podstaw wydania takiego, a nie innego wyroku w sprawie Chrostowski vs Sumliński. Sąd raczył bowiem zakwestionować zeznania dr Leszka Pietrzaka, historyka, który w tej sprawie miał występować w charakterze biegłego. Otóż zdaniem sądu Pietrzak w ostatnich dniach napisał szereg artykułów dotyczących sprawy śmierci ks Popiełuszki, a więc- jest publicystą. A jako publicysta- jest niewiarygodny jako biegły. Oczywiście, w swojej dobroci sąd uznał też, że redaktor Sumliński pisząc swoje publikacje nie wiedział, że Pietrzak jest publicystą ( bo wówczas nim nie był), ale skoro teraz okazało się, że jest to sąd musi wziąć to pod uwagę. Monthy Pyton w najbardziej karykaturalnej formie? Nie, warszawski sąd Anno Domini 2008.
„(...)dr Pietrzak stał się obecnie publicystą lansującym tezy ze swych opinii, co każe krytycznie i z dystansem do nich podchodzić pod kątem obiektywizmu autora. "Ale to nie zarzut do pozwanych, bo trzy lata temu nie mogli oni wiedzieć, że dziś dr Pietrzak z biegłego stanie się publicystą- dodał sąd(...)- kolejny cytat za PAP
Nie daj Boże, jakiś naukowiec będzie chciał swoje odkrycie, rewolucyjne w stosunku do obowiązującego przekonania upowszechnić za pomocą środków masowego przekazu. Stanie się niewiarygodnym publicystą lansującym swoje tezy. Przynajmniej dla sędziego Tylińskiego.
Paranoi w tej sprawie jest jednak więcej. Otóż bowiem opinie biegłych- legitymujących się tytułami profesorskimi mówiły bardzo jednoznacznie, że marynarka, która nosił na sobie w chwili zdarzenia Waldemar Chrostowski została najpierw pocięta cytuję „ żyletką lub brzytwą, lub innym ostrym, mechanicznym narzędziem" a następnie dopiero doznała „kontaktu z podłożem". Co natomiast uznał sąd? Że nie ma dowodów na to by marynarka Chrostowskiego nie została zniszczona przez kolce, krzewy i zarośla w trakcie ucieczki. Cóz, jak widać w Polsce rosną krzewy tnące jak brzytwa. Amazonia, kurde belek...
Redaktor Sumliński i współpracujący z nim dziennikarze podjęli prace na szeroką skalę, ale to jeszcze nie znaczy, że była ona szczególnie staranna. Przyjęli oni tylko jedną z kilku możliwych wersji wydarzeń i ją lansowali" - mówił sędzia Grzegorz Tyliński w ustnym uzasadnieniu wyroku.
W trakcie procesu przesłuchano ponad 100 świadków: krewnych ks. Jerzego Popiełuszki, pracowników prokuratury, policji, spec-służb, biegłych, pracowników naukowych, historyków. Wszyscy oni potwierdzali prawdziwość ustaleń dziennikarskiego śledztwa jakie przeprowadził Sumliński. Sąd uznał też, że materiał był badany starannie- do czego zobowiązany jest dziennikarz- ale nie „szczególnie starannie". Kpina. Rzadko kiedy dziennikarz ma możliwość dotarcia i przedstawienia tak szerokiego materiału dowodowego popartego opiniami biegłych. W tym wypadku nie było "anonimowych informatorów", których tożsamość musi być zachowana w tajemnicy.
Daleki jestem od wyznawania teorii spiskowej dziejów- ale całe uzasadnienie, jakie sąd był uprzejmy wygłosić w tej sprawie można streścić w słowach „ rzetelny materiał dziennikarski, rozległe śledztwo red Sumlińskiemu, któremu zawdzięczamy, że sprawa śmierci ks. Popiełuszki wciąż jest badana ale..." Czy to „ale" to taki mały prikaz- wymiar sprawiedliwości potrzebuje wyroku wobec Sumlińskiego, należy pokazać, że jest rzekomo nierzetelny? Taki wyrok to wszak mocniejszy argument niż „rewelacje" Marszałek, Pytlakowskiego czy Jabrzyka, których wiarygodność jest, jaka jest. Niewykluczone też, że sąd boi się otwarcia puszki Pandory, jaką byłoby przyznanie, że Chrostowski nie jest taki cacy, na jakiego się wykreował
Tych z Państwa, którzy zechcą odwiedzić mój blog i podzielić się swoją opinią na dany temat, bardzo proszę o niekarmienie pojawiajacych się tu od czasu do czasu trolli. Dziękuję.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2191 odsłon
Komentarze
@
3 Listopada, 2008 - 18:59
Skandal goni skandal i czasem aż się nóż w kieszeni otwiera.
Zero zdziwień
3 Listopada, 2008 - 21:13
To nie pierwszy i nie ostatni taki wyrok. Tej władzy nie zależy na wyjaśnieniu przeszłości. Sami mają się sądzić? Przecież powiązania widać gołym okiem. Muszę jakoś się bronić. Ale sprawiedliwość nie pozwoli długo czekać. Cierpliwości.