BALTAZAR vel MROŻEK
Zmarły niedawno w Nicei, w wieku 83 lat, Sławomir Mrożek do legend przeszedł już za życia,
najpierw jako rysownik, potem autor oryginalnych opowiadań, wreszcie sztuk scenicznych, początkowo jednoaktówek, ale niebanalnych i groteskowych. Sam Mrożek pisze w swej autobiografii „Baltazar”, że wyjeżdżając na Zachód w r.1963 ,miał w dorobku siedem utworów dramatycznych, ale w tym tylko jeden, który jako tako wypełniał wieczór w teatrze. I dodaje: „Karierę zrobiłem dopiero za granicą, pisząc rzeczy aż nadto obfite...”. I wspomina też spostrzeżenie prof.Jana Błońskiego, który sądził, że Mrożek pisze tak jakby nie potrafił unieść treści w „stanie naturalnym”, a tylko „ponadnaturalnym”, to znaczy musiał wznieść się do poziomu absurdu, groteski, dziwaczności i dziwactwa. Komentarz Błońskiego dotyczy zarówno teatru jak i prozy Mrożka, by zilustrować to np. opowiadaniem „Rura” , w którym dwóch mężczyzn nosi bez celu zardzewiałą rurę. Czy inspiracją był film Polańskiego „Dwaj ludzie z szafą” ( z 1958 r.)? Nawet jeśli tak, to Mrożek wykracza poza groteskę tej filmowej etiudy, bo kreśli wyraźną aluzję do absurdów gospodarki peerelowskiej. Godna uwagi jest też przewrotna logika narracji: „Nie na imię mi Władek, ale imię jest przypadkiem, a wezwanie koniecznością”. Dlatego bohater podejmuje wezwanie nieznanego osobnika i przez lata nosi rurę, aż inny głos skłania go do porzucenia absurdalnej roli. Można w tym widzieć i sytuację samego Autora, który wiele lat nosił legitymację PZPR-u, by ostatecznie oddać ją w r. 1960. Co jednak sprawiło, że Mrożek został partyjnym ? Wyjaśnia to w swej autobiografii „Baltazar” ( str.168-173), a nie ukrywa też przemożnego wpływu Adama Włodka, fanatycznego komunisty i agenta. Był Włodek złym duchem Mrożka, to on nakłonił go do sielskiego reportażu o początkach Nowej Huty w r.1950. Gdy tekst ukazał się w „Przekroju” prawie wszyscy przyjaciele odsunęli się od przyszłego twórcy „Tanga”. Został wtedy przecież piewcą śmierci podkrakowskiej wsi, na jej miejscu stawiano piece huty. O wiele gorzej postąpił podczas procesu kurii krakowskiej ( 1953) podpisując oświadczenie literatów domagające się od reżimu surowego ukarania księży oskarżanych przez UB o...szpiegostwo! Domaganie się kary śmierci w sfingowanym procesie świadczyło albo o zapaści umysłowej sygnatariuszy, albo o ich absolutnym serwiliźmie. Na dodatek Mrożek opublikował artykuł „Kara główna i inne” porównując skazanych księży do...zdegenerowanych SS-manów i zabójców z Ku-Klux-Klanu! Napisał to chyba celowo, by właśnie tymi oczywistymi absurdami ośmieszyć list literatów. Wyroku śmierci nie wykonano, ksiądz Józef Lelito został ułaskawiony, lecz ksiądz Józef Fudali zmarł w więzieniu w niewyjaśnionych okolicznościach, o czym zapomnieć nie można, podobnie jak i 900 księży więzionych do 1951 r. Tak czy owak, Włodek nie odgadł talentu przyjaciela i pchnął go w szeregi reporterów socrealizmu, dopiero w 1955 r. Mrożek zerwie z „Dziennikiem Polskim” , ale nie z „Przekrojem”. Od 1952 r. pracował nad swoją pierwszą książką „Półpancerze praktyczne”. Po ślubie z Marią Obremba ( 1959), panną z Katowic, Mrożek przenosi się do Warszawy, gdzie niedawno wystawiono jego „Policję”. Oboje jednak marzą o wyjeździe na Zachód, znany już Mrożkowi z kilku wojaży, które wzbudziły w nim pragnienie emigracji, „ucieczki na południe” jak pisał w jednym ze swych utworów. W r.1963, wraz z żoną, wyjechał do Włoch, a po pięciu latach przenieśli się do Francji, gdzie Mrożek wystąpił o azyl po inwazji Czechosłowacji, potępiając w swym oświadczeniu sam najazd, a także udział polskich dywizji. Polskę odwiedził dopiero w r.1978 już na francuskim paszporcie, wyleczony z osadów PRL-u.
Często uważa się Mrożka za kontynuatora tego nurtu literatury, który tworzyli Witkacy i Gombrowicz. Rzeczywistość w ich ujęciu staje się groteską, a postacie ich dzieł odznaczają się cechami karykaturalnymi, ich zachowania zaś – dalekie od naturalności – mają znamiona automatyzmu, co nadaje im jakby status marionetek. Pamiętam z jakim napięciem emocji oglądaliśmy w krakowskim Teatrze Starym „Tango” ( 1965), może najlepszą sztukę Mrożka ukazującą w genialnie prosty sposób zniewolenie Polski: w jej zakończeniu młodzian Edek ( prototyp chama) prosi do tanga starszego pana domu, a ten nie jest w stanie odmówić i ruszają w tany. Zniewolenie przedstawione w tak subtelnej formie umknęło oku cenzora. W tym groteskowym tańcu dwóch mężczyzn nie chodzi wcale – jak sądzili niektórzy krytycy – o antagonizm pokoleń, ale właśnie o ujarzmienie Polski i jej dawnej kultury przez watahy ubeckich mołojców, prymitywnych i kierujących się dogmatami ideologii. Wielkie wrażenie robią też „Emigranci” ( 1976), sztuka uniwersalna i wystawiana od Tokio po miasta Ameryki Łacińskiej, nie mówiąc o Europie. I zaledwie te dwie sztuki wystarczyłyby na Nobla, niestety na polu teatru jury Akademii Szwedzkiej demonstrowało zwykle niesłychany brak kompetencji. Nobla nie przyznano więc ani Strindbergowi, ani Ibsenowi, natomiast laur otrzymali J. Echegaray, B.M.Bjornson ( zapomniany dziś rodak Ibsena!), Dario Fo, autor skandalizujących fars albo Harold Pinter za wyśmiewanie prezydenta Busha. W książce „Karawan-a literatury” ( W-wa, Nobilis 2013) Waldemar Łysiak przekonywująco udowodnił, że literacki Nobel to bubel, uzależniony głównie od polityki. Gdyby Szymborska – tak jak Mrożek – wyemigrowała i zerwała z komunizmem, to nie miałaby szansy na Nobla. Komitet szwedzki przeważnie lubił pisarzy lewicujących, a ostatnio ateistów. Były wprawdzie wyjątki jak Mario Vargas Llosa, który potwierdza regułę. A z lewaków to Sartre zrobił kawał Szwedom odmawiając przyjęcia nagrody.
Z 37 utworów scenicznych Mrożka wiele jeszcze jest na poziomie światowym, uniwersalnym, a zatem godnym Nobla, by przypomnieć zaledwie kilka tytułów jak „Ambasador”, „Garbus”, „Krawiec”, „Wacław”, „Wdowy” czy „Miłość na Krymie”. Pamiętam „Ambasadora” ( 1982) w krakowskiej PWST, był to spektakl dyplomowy, a z uwagi na obowiązujący stan wojenny przedstawienie miało charakter prawie zamknięty, panował wręcz nastrój konspiry. Podobno Mrożek jedną ze swych sztuk – „Alfa” ( 1984) - wspomina z zażenowaniem, albowiem jej bohaterem jest Wałęsa ukazany w niepochlebnym świetle. W tamtych latach mało kto kwestionował działalność przywódcy „Solidarności”, czyżby Mrożek miał szósty zmysł lub posiadał wiedzę o tajnych praktykach lidera ? Nie rozstrzygniemy tej tajemnicy, wróćmy więc do autobiografii.
W r.1969 nagle zmarła żona Mrożka, ale dopiero w r.1987 zdecydował się na drugie małżeństwo, z Susaną Osorio, a po dwóch latach życia w Paryżu przenieśli się do Meksyku. Powiedzmy, że autobiografia „Baltazar” nie trzyma się ściśle chronologii, a okres meksykański wspomniany jest na początku książki, dość krótko, choć trwał siedem lat. W r.1996 Mrożek wraz z Susaną wraca do Krakowa, do źródła swej młodości, aby po dwunastu latach przenieść się ostatecznie do Nicei, ale czy tylko dlatego, że jest to miasto, w którym się umiera ? A może Kraków nie jest dziś krynicą pierwszej jakości ?
Musimy jeszcze zdradzić jak to było z Baltazarem. W grudniu 2003 r. Mrożek przebywał z Susaną w Paryżu i tam przytrafił mu się dziwny sen: na urzędowym druku ujrzał swoje nowe imię – BALTAZAR. Pod tym imieniem czekała go nowa podróż...I jeszcze jedno – oto 15 maja 2002 roku dotknął Mrożka udar mózgu i afazja, pozostała mu tylko zdolność słuchania muzyki! Wspomnienia zebrane w autobiografii są owocem żmudnych zapisków prowadzonych w celu terapii, to zwycięstwo Mrożka-Baltazara. W trakcie pisania pamięć powracała, choć z oporami i nie zawsze do końca – ale na szczęście dysponujemy dziś takimi wynalazkami jak Google! Skazanemu na afazję udało się powiedzieć ostatnie słowo!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2194 odsłony
Komentarze
Autor
20 Sierpnia, 2013 - 16:28
Dla mnie tym jednym podpisem poparcia kary śmierci niewinnych ludzi,stał się synonimem zła,tak jak Bierut,Bergman,Zwolińska,Stefan Michnik,czy Kiszczak i Jaruzelski,itp komuniści.
Podpisując poparcie kary śmierci dla niewinnych ludzi,stajesz razem w jednym szeregu z mordercami.
Nie słyszałem by publicznie padł na kolana i przepraszał za tamten czas.
pozdrawiam
aż dziwne, że Nobla nie dostał.
20 Sierpnia, 2013 - 16:45
Może im "wyszły" na inne wysługujące się komuchom internacjonalne ścierwa?:):):)
Pisałem już (i uzasadniałem), że Mrożek talent miał... tyci. Co ciekawsze, sam sobie z tego zdawał sprawę.
Może stąd ta konieczność protezowania go działaniami pozaartystycznymi?
PS
http://pl.wikipedia.org/wiki/Uczta_Baltazara
Erudyta nawet w podświadomości!!!:):):)
------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Mrozek ma byc pochowany w "Panteonie Narodowym"
20 Sierpnia, 2013 - 17:09
autor napisał
"po dwunastu latach przenieść się ostatecznie do Nicei, ale czy tylko dlatego, że jest to miasto, w którym się umiera ? A może Kraków nie jest dziś krynicą pierwszej jakości " -
otóż nie !
Mrozek chciał wyemigrować bo do władzy doszedł
[ten wstretny ?] PiS i Mrozek zaczął w ramach protestu czynić starania....
Dzisiaj /we wrześniu br./ tenże Mrozek ma być pochowany w "Panteonie Narodowym" kolo Kościoła św Piotra i Pawła
wiec centrum Krakowa, ul. Grodzka.
tzw "Droga Królewska" - taka wiadomość ukazała się w Rzeczpospolitej.
No ale jak o pogrzebie w Kościele będzie
decydowac rada a min.:
- były komunista Majchrowski,
- świecki minister kultury
a w kilkuosobowej radzie będzie chyba tylko jeden ksiądz,zarządzający tym kościołem?
Kto wie moze kiedyś taka rada postanowi tam przedśmiertnie wyspowiadanemu Urbanowi tez położyć zezwłok w Kościele/Panteonie
- jako Twórcy czasopisma NIE i Alfabetu Urbana?
a obok położą Korę z Ramona za wystepy w grupie Manam i TV?
To sa dopiero absurdy przerastajace kazdy kabaret.
"Panteonie Narodowym"?
20 Sierpnia, 2013 - 17:19
Czy to nie stamtąd wyrzucili w ostatniej chwili (tak, że trzeba było zmieniać zaproszenia) śp. Janusza Kurtykę?
No to niech się tam chowają po kolei.
A nazwę kiedyś się zmieni.
Na Wawel oczywiście niektórzy liczą nadal (tak, że śp. Prezydenta nie chcieli tam złożyć, czy to w trosce o miejsce, czy przyszłe towarzystwo), ale kryptę na Skałce już rozbudowali.
Ja już "hoduję" zgniłe jaja w oczekiwaniu na Wajdę (żeby Cip-cip-cip miał nowy pretekst do ględzenia o... sobie:):):))
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
otoz to
20 Sierpnia, 2013 - 17:42
w Panteonie jako pierwszy
http://www.rp.pl/artykul/9148,1040096-Slawomir-Mrozek-w-Panteonie-Narodowym-w-podziemiach-kosciola-sw--Piotra-i-Pawla-w-Krakowie.html
"Fundacja Panteon Narodowy została powołana w maju 2010 r. przez 11 krakowskich wyższych szkół publicznych, Polską Akademię Umiejętności i Archidiecezję Krakowską. Powstający Panteon Narodowy w kościele św. Piotra i Pawła ma być naturalną kontynuacją dwóch wcześniejszych krakowskich miejsc pamięci narodowej: Grobów Królewskich na Wawelu oraz Krypty Zasłużonych w kościele o. Paulinów na Skałce.
Jesienią zeszłego roku została otwarta pierwsza część tego Panteonu Narodowego. Uroczystość odbyła się w 400. rocznicę śmierci ks. Piotra Skargi, pochowanego w krypcie tej krakowskiej świątyni.
Podziemia kościoła św. Piotra i Pawła mają być miejscem pochówku ludzi kultury, sztuki i nauki rozsławiających Polskę na świecie,
Decyzje, kto tam spocznie, będzie podejmować siedmioosobowa kapituła, w której składzie znaleźli się: metropolita krakowski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, prezes Polskiej Akademii Nauk, prezes Polskiej Akademii Umiejętności, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezydent Miasta Krakowa oraz przewodniczący Rady Fundacji."
Re: "Panteonie Narodowym"?
20 Sierpnia, 2013 - 18:17
Każdy na coś czeka, niektórzy hodują to, co lubią - ale choć
doświadczenie uczy, że zawsze umierają inni, istnieje pewna szansa (PEWNA jak śmierć) że na każdego przyjdzie taka pora, że będzie musiał przestać.
Szkoda, że na temat Panteonu Narodowego nie da się porozmawiać w innej tonacji, bo okropnie tu hałasują źle wychowane dzieci, które szybko się starzeją, ale dorosnąć nijak nie potrafią.
Dziękując za pamięć i uwagę życzę tylu przyjemnych pogrzebów, ile Pan zdoła obsłużyć, ale nekrologów obiecać nie mogę, bo to naprawdę nie moja konkurencja.
Andrzej Tatkowski
Panie Tatkowski
20 Sierpnia, 2013 - 19:00
Grany przez pana komedio-dramat,Samarytanin wśród wilków,na NP,widać nie cieszy się entuzjazmem,bo aktorstwo mierne,i ludzie poznali się na miernocie sztuki,wystawionej i granej przez pana.