AMBER-GOLD SERIAL

Obrazek użytkownika Marek Baterowicz
Kraj

Jak to ładnie nazwał poseł Lipiński PO jest jak spółka Amber-Gold – na zewnątrz ładny szyld, a w środku nie ma złota! Istotnie, inspektorzy ABW znaleźli w pomieszczeniach Amber-Gold zaledwie 57 kg złota, nieco srebra, platyny i gotówki. Może to niedużo, ale jak na znalezisko wcale nie tak mało.Wniosek PiS-u o powołanie komisji śledczej nie ma jednak chyba zbyt wielkich szans, jeśli w tle afery jest syn premiera, to rząd ( czytaj Tusk) nie będzie ryzykował dociekań oraz wszelkich indagacji, które mogłyby narazić na szwank reputację rodzinki. Tymczasem na portalach krajowych przypomniano słynną aferę Art-B z lat 90-tych, której bohaterami byli Bogusław Bagsik ( muzyk) i Andrzej Gąsiorowski ( lekarz). Obaj panowie, pochodzący z Cieszyna, w końcu lat-80-tych minionego już stulecia mieli niewielką spółkę o nazwie Art-B. W latach 1989-1991 owa spółka przekształciła się w potężne przedsiębiorstwo, dysponujące wielomilionowym kapitałem, a zatrudniające kilkanaście tysięcy osób. I nie były to bynajmniej osoby przypadkowe, lecz wysocy rangą aparatczycy PZPR i funkcjonariusze służb specjalnych, ulokowanych w wielu miejscach politycznej sceny IIIRP. Wskutek tajemniczych operacji obaj panowie niebawem obracali kilkuset milionami dolarów, a błyskawiczne zyski dawały im czeki gwarantowane i wysokooprocentowane, które natychmiast realizowali w innych bankach. Taka metoda – zwana fachowo jako „oscylacyjna akceleracja kapitału” – przynosiła wystawcom czeków olbrzymie dochody. A jednak nie wszyscy sądzą, że tylko tą drogą obaj panowie tak szybko się wzbogacili. Natomiast klienci firmy Art-B stracili owe miliony, gdy we wrześniu 1991 prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Art-B, a Bagsik z Gąsiorowskim uciekli do Izraela, wywożąc miliony dolarów w gotówce. Obaj dostali też obywatelstwo izraelskie, więc nie doszło do ich ekstradycji. Natomiast w czerwcu 1994 Bagsika aresztowano w Szwajcarii, po czym przekazano do Polski. Wymiar sprawiedliwości nadal działał opieszale, dopiero w lutym 1997 r. prokuratura warszawska wniosła do sądu akt oskarżenia, zarzucając Bagsikowi między innymi wyłudzenie z banków 4,2 biliona starych złotych i zagarnięcie na szkodę Art-B około 1,2 biliona starych złotych. Akt oskarżenia objął również byłego prezesa Narodowego Banku Polskiego – Grzegorza Wójtowicza, odwołanego w sierpniu 1991 ze stanowiska, a potem aresztowanego na Dworcu Centralnym w stolicy przez... brygadę antyterrorystyczną (!). Jednak Sąd Apelacyjny uniewinnił Wójtowicza, a i wobec Bagsika nie zastosowano srogich środków. Wprost przeciwnie, po wpłaceniu kaucji został on zwolniony, a nawet występował na spotkaniach towarzyskich „elyt władzy”, a później mianowano go prezesem zarządu w spółce z udziałem skarbu państwa. Dostał też intratne zamówienia na dostawy dla wojska, co może wskazywać na poparcie ze strony WSI. Tak czy owak Bagsika chronił układ post-komunistyczny, w którym najprawdopodobniej tkwili ci, co też zyskali na malwersacjach Art-B. Obaj panowie - Bagsik i Gąsiorowski – byli pewnie „słupami” w tej aferze, a podobny mechanizm działań widać w sprawie Amber-Gold. W tym wypadku „słupami” – za którymi stoją mocodawcy afery – byłaby para małżeńska Plichtów. I tu rzecz dość zabawna, jeszcze kilka dni temu na ekranach telewizji jego dane osobiste nie stanowiły tabu, pokazywano jego oblicze. Dzisiaj – z racji formalnych już podejrzeń co do jego osoby – wspomina się go jako pana P. – a twarz przysłonięta jest mglistą plamą. Jak na razie pan P. nie czmychnął z Polski, choć miał wiele okazji, ponieważ nieraz z kraju wywożono pieniądze firmy prywatnym samolotem, ale kto wie ? Może jeszcze czmychnie ?

Zastanawiający jest kierunek ucieczek sprawców afery Art-B, jakże podobny do ucieczki francuskich kasjerów, którzy w kilka lat później przetransferowali do Izraela miliardy franków ( było to przed wprowadzeniem waluty euro), a następnie zwiali do Tel Avivu. I w tym wypadku nie było żadnej szansy na ekstradycję, a proces wytoczony w Paryżu toczył się bez udziału oskarżonych. O tejże aferze było głośno we francuskich mediach i TV, potem opisał to La Rouche na swych łamach. Czy w obu tych aferach decydował fakt, że w Ziemi Świętej malwersanci znajdą tzw. „safe heaven” ?

Nie wiemy jaki będzie ostateczny finał serialu Amber-Gold i czy pan P. – jak kiedyś Bagsik – nie zostanie aby prezesem innej firmy ? Jak na razie opieszała prokuratura nabrała nieco rozmachu w dochodzeniach, zresztą zmuszona rozmiarami samej afery, w której tysiące ludzi straciły miliony. Nie ma atoli pewności, że prokuratura stanie na wysokości zadania i dlatego szef PSL-u Pawlak dał do zrozumienia, że poparłby wniosek o powołanie komisji śledczej w Sejmie, gdyby wymiar sprawiedliwości do dwóch tygodni nie wykazał się znaczącymi postępami w ściganiu winnych. Za takim wnioskiem stoi już PiS, „Solidarna Polska” i SLD – a zatem dołączenie się PSL-u mogłoby doprowadzić do powstania komisji śledczej. Sęk w tym, że tyle już podobnych komisji w innych aferach nie dało rezultatów, albowiem od komisji silniejsze są mafijne układy, oplątujące nawet elity rządowe. A komentatorzy w mediach IIIRP nie wykluczają powiązań firmy Amber-Gold z obcymi nawet mafiami oraz z rdzeniem niby polskiego establishmentu. Polska jest bezlitośnie okradana, łupiona przez „gangi kolesiów” działających na styku polityki i biznesu, a jeszcze trzeba dodać tu tzw. „czerwone dynastie”, które już doczekały się wnuków. Polacy żyją pod okupacją Peerelczyków ( która zastąpiła sowiecką ) i ich służb specjalnych. Instytucje państwa są w paraliżu ( albo powolne mafijnym układom ), złapane w kleszcze tych, co napędzają afery i dyktują Temidzie powstrzymanie się od przeciwdziałań.

Gdyby sądy trzy lata temu wzięły pod uwagę odnotowanie w rejestrze skazanych pana P., to do afery by nie doszło – utrzymują niektórzy - ale i to nie jest pewne. Mocodawcy mogli przecież stworzyć firmę Amber-Gold w oparciu o inne osoby, a więc na innych „słupach”. A cel i tak był ten sam: złupić społeczeństwo i rozpłynąć się w niebycie. Problem leży w tym, że państwo polskie ( niby „przyjazne” jak głosił Palikot ) jest tak skorumpowane, że jakby „nieumyślnie” prowadziło wojnę finansową z narodem, a polega ona na ograbianiu obywateli w kolejnych aferach IIIRP. Polskę toczą też inne choroby, jak klęski żywiołowe, komarów roznoszących nicienie lub plaga szerszeni, a wszystkie bardzo dokuczliwe. Inwazja szerszeni jest tu może najgroźniejsza, objęła płd-zachodnią Polskę. Wiemy jak toksyczny jest jad szerszenia i że ukąszenie może być śmiertelne. Trwa zatem walka z tą plagą, w tym roku zniszczono już tysiąc czterysta gniazd tych insektów, lecz nie wypleniono ich do końca.

I można zadać pytanie – czy szybciej uporamy się z szerszeniami, czy może z plagą wpływowych gangów i afer finansowych ? Jak na razie wygląda na to, że społeczeństwo stoi na straconej pozycji w obu tych przypadkach, a dopiero wzmocnienie autorytetu państwa poprzez uzdrowienie wymiaru sprawiedliwości pozwoli skończyć z aferami. A co do szerszeni to wiele zależy od determinacji strażaków czy gajowych. Natomiast nasz główny gajowy, zamiast snuć banialuki o budowie polskiej tarczy ( nie dysponujemy tu ani odpowiednią technologią, ani finansami ) mógłby raczej zabrać się za oczyszczenie polskich sądów i prokuratury, dodatkowo zabagnionej kłamstwami w sprawie smoleńskiej. Misja to niełatwa, bo jak mówi satyryczny rysunek Tadeusza Burki: „Temida nierychliwa aż do przedawnienia”!

Marek Baterowicz

Brak głosów