Karabin UR wz. 35

Obrazek użytkownika Andrzej.A

Do napisania tego wpisu skłoniły mnie artykuły jakie pojawiły się w przedświątecznym numerze "Uważam Rze", gdzie duża grupa zawodowych autorów, w tym jeden profesjonalny pisarz S-F (Ziemkiewicz), rozwijała swoje wizje na temat tego co by było gdyby.Profesjonalni ci autorzy używali "DUŻYCH ZWROTNIC", a to zmiany sojuszy jakie Polska mogła zawrzeć przed 01-09-1939, a to niemożności zwycięstwa Lenina w Rosji w 1917. No grube rzeczy chłopaki opowiadali. Mówiąc szczerze, czytając ich twórczość człowiek może pomyśleć, że owszem, wszystko to jest (było) możliwe. Nikt jednak z tych twórców nie zająknął się nad tym, że czasem duże zmiany są powodowane przez niby nic nie znaczące i drobne elementy.Takim niby drobnym i nic nie znaczącym elementem jest właśnie karabin, a własciwie rusznica przeciwpancerna UR wzór 35.A oto podstawowe parametry tej broni:kaliber: 7.92 mmnabój: 7.92*107 DSDługość: 1760 mmdługość lufy: 1200 mmpredkość początkowa pocisku: 1275 m/sszybkostrzelność praktyczna: 8-10 strzałów na minutęPrzebijalność pancerza: 33 mm z odległości 100 m                                        15 mm z odległości 300 mWyprodukowano: około 3500 egzemplarzy.I właśnie ten ostatni element niech będzie naszą zwrotnicą.Wyobraźmy sobie, że w latach przed II WŚ wyprodukowano nie 3'500 sztuk tej broni, ale tak ze 100'000 jednostek tej broni, plus około 1'000 naboi na każdy karabin.W tym miejscu należy podać jakim uzbrojeniem pancernym i strzeleckim dysponował Wermacht i Armia Sowiecka we wrześniu 1939 roku. Nie będę przytaczał szczegółów - nie mieli sprzętu pancernego, który mógłby oprzeć się działaniu karabinu UR wz. 35. Kto ciekaw może zajrzeć do źródeł, nawet do Wiki-Pedii, gdzie w miarę uczciwie przekazano stan i zakres rozwoju broni pancernej Niemiec i Sowietów w 1939 roku.Nie mieli sprzętu, który mógłby się przeciwstawić mocy jaką dysponował ten karabin (właściwie rusznica).Skuteczny ogień karabinu  UR pozostawiał również daleko w tyle całą broń strzelecką ówczesnego teatru działań wojennych.Wyobraźmy sobie, że do dnia 17-09-1939 całość wydarzeń przebiega tak jak dotychczas, nic nie ulega zmianie. Dopiero 17-09 z magazynów zostaje wydanych żołnierzom, a jak zajdzie potrzeba to i cywilom, odpowiednia ilość karabinów UR.Co się dzieje dalej?Dalej następuje jatka.Ani Niemcy, ani Rosja nie dysponuje odpowiednim sprzętem, aby chronić swych żołnierzy przed ogniem tego karabinu. Nawet przewaga w lotnictwie nie zapewnia im możliwości pokonania polskiej armii.Niszczenie sprzętu nieprzyjaciela wygląda niezwykle spektakularnie. Jadący transporter, czy ciężarówka jest trafiany pojedynczym strzałem z dystansu, który jest poza zasięgiem całej broni strzeleckiej jaką dysponują wrogowie. Należy podkreślić, że większość niemieckich zapasów strategicznych na okres kampanii wrześniowej została wyczerpana w dniu 14-09-1939. Rezerwy mieli tylko w granatach do moździerzy kalibrów ponad 80 mm. A to jednak trochę mało jak na prowadzenie wojny.To jak mogły wyglądać dalsze losy II WŚ?Polska walcząca na dwóch frontach w wojnie pozycyjnej przeciwko dwóm wrogom. To jednak jest troszeczkę co innego niż zagarnięcie 47% terytorium przez Niemcy i 53% terytorium przez Sowietów. Nie oczekując nadmiernej szczodrobliwości ze strony zachodnich aliantów można  by jednak przyjąć, że zaatakowali by w końcu Niemcy.I to by była dopiero ciekawa sytuacja.Na zachodnim teatrze działań Francja i angielski korpus ekspedycyjny walczą z Niemcami, równocześnie Niemcy walczą z Polską, a na wschodzie Polska walczy z Rosją. Jeśli weźmiemy pod rozwagę zachowanie takich państw jak Węgry i Rumunia z roku 1920, to możemy przyjąć, że nie walczylibyśmy sami. A na pewno otrzymalibyśmy wsparcie materialne.Polska walczy na dwa fronty, ale Niemcy również. Rosja może się spodziewać w każdej chwili ataku Japonii żądnej rewanżu za Chałyn-Goł.To nie są rzeczy trywialne, jak nas usiłują w swoich historiach alternatywnych przekonać autorzy w "Uważam Rze".Jedna drobna zmiana, a nie zmiana całego układu geopolitycznego, mogła spowodować zupełnie inny kierunek jaki mogła obrać historia.Venenosi bufones pellem non mutantAndrzej.A

Brak głosów

Komentarze

Czy mógłbym poprosić autora o jakieś fakty historyczne o skuteczności użycia tej rusznicy przez polskie wojsko przeciwko Niemcom czy Sowietom?

----

Ciężko wyznać: Na taką miłość nas skazali, taką przebodli nas Ojczyzną... Z. Herbert

Vote up!
0
Vote down!
0

Jesteś Polakiem? Zastrzeliłbym się, gdyby w moich żyłach płynęła inna krew. W. Łysiak

#209703

Za bardzo ufał aliantom że obronią Polskę,a armia była żle wyposażona,przestarzały sprzęt z pierwszej wojny światowej,jak tankietki Reno z Francji,które nawet nie przypominały czołgu,większość to konnica,dobra na lata 20,piechota nie zmechanizowana brak karabinów maszynowych,dział,możdzieży,lotnictwo przestażałe i znikomej ilości,i tylko bohaterstwo było pierwszego sortu,a Niemcy nowoczesna armia,taktyka i plany wykonywane z żelazną wprawą,przecież w trzy miesiące dośli do Moskwy,a wcześniej w dwa tygodnie zdobyli Francie,więc możemy fantazjować,ale szans na zwycięstwo nie było

Vote up!
0
Vote down!
0
#209759

Kardynalnym błędem, decydującym o przegranej CAŁEJ wojny, a nie tylko kampanii wrześniowej, który został popełniony przez Rydza-Śmigłego było pozostawienie bez odpowiedzi najazdu Rosji Sowieckiej na Polskę. Niewypowiedzenie wojny Rosji w 1939 roku zaowocowało Jałtą i Teherenanem w latach późniejszych. "Sojusznicy" dostali carte blanche w 1939 roku. Wypowiadając wojnę Rosji Sowieckiej Rydz-Śmigły postawiłby "sojuszników" w potwornie trudnej sytuacji, i od tego jak rozegraliby tą kartę zależałaby reszta kampanii wrześniowej i późniejszych lat.

_________________________________________

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#209973

Witam! To mój pierwszy komentarz na „ NIEPOPRAWNYCH”, dlatego chciałbym wszystkich przywitać oraz życzyć dobrze przeżytych ostatnich godzin Świąt .
Wracając do meritum. Karabin UR wz.35 był dobrą bronią, ale nie doskonałą. Przebijalność pancerza o której pisze Autor jest jedynie teoretyczna. Wymaga np. odpowiedniego kąta ( zwykle 90 stopni), o co w warunkach bojowych trudno. Precyzyjne trafienie z dużej odległości , z broni majacej olbrzymiego „kopa” również nie jest łatwe. Poza tym, samo przebicie pancerza nie gwarantowało zniszczenia, a nawet zatrzymania pojazdu wroga. Często, aby to osiągnąć, należało uzyskać kilka przebić pancerza, tak, aby jego odłamki poraniły załogę albo zniszczyły istotne instalacje pojazdu.
Reasumując, karabin UR sam nie mógł stać się narzędziem do wygrania wojny.
Tym niemniej , istniała możliwość przedłużenia kampanii 1939 roku, może ( z pomocą sojuszników ) wygrania wojny.
Kluczem do wygrania wojny zawsze są pieniądze. Mimo przeznaczania bardzo znacznych sum z budżetu ( corocznie kilkanaście procent!) wydatki na wojsko w II RP były wielokrotnie mniejsze niż w Niemczech po 1933 roku. W dodatku, w Polsce w moim przekonaniu, nie były wydawane racjonalnie. Takie przekonanie wyrobiłem sobie na podstawie dalszego przebiegu wojny oraz konfliktów po 1945 roku.
Polski przemysł zbrojeniowy skonstruował i produkował wiele rodzajów bardzo dobrej broni.
Dla przykładu, czołg 7TP w mojej opinii był jednym z najlepszych wozów bojowych z lat 39/40.
Rewelacyjne działka przeciwpancerne 37 mm i przeciwlotnicze 40 mm ( licencje BOFORSA).
Najcięższy karabin maszynowy ( działko) 20 mm montowane na TKS-ach.
Rkm wz. 28. Samoloty bombowe PZL P-37 Łoś.
Tym niemniej, ze względu na ograniczenia finansowe, broni tej było stosunkowo mało, a przede wszystkim, złe było jej rozmieszczenie i wykorzystanie. Niestety, wojna jaką narzuciły Niemcy była konfliktem nowego rodzaju. Niemcy miały poza tym przywilej wyboru czasu i miejsca uderzenia, z bardzo długiej, okalającej Polskę granicy.
Mimo to, wyobrażam sobie, że konflikt polsko-niemiecki mógł toczyć się inaczej, gdyby Wojsko Polskie zorganizowało-na szczeblu każdego pułku piechoty-mobilny odwód przeciwpancerny ( początkowo-konny, później -zmotoryzowany).
Wyobrażam sobie taki odwód uzbrojony w jedno działko ppanc 37 mm, 4-5 nkm 20 mm , 10 kb wz.35 UR, 10 rkm wz 28, 2-3 moździerze.

Tych stukilkudziesięciu ludzi byłoby zdolnych do uderzeń na flanki atakującego przeciwnika oraz do atakowania jego linii zaopatrzeniowych., sztabów, centrów dowodzenia. Po atakach zapadaliby w lasy. Wojna przez nich prowadzona miałaby charakter wojny partyzanckiej, do której Polacy są stworzeni. Działko ppanc 37 mm poradziłoby sobie z każdym przeciwnikiem na kołach czy gąsiennicach ( zwłaszcza z Pzkw III i Pzkw IV -tych Niemcy mieli tylko ok. 40tu!). Lżej opancerzone pojazdy, ciężarówki padłyby ofiarą nkm-ów i UR-ów. Do zwalczanie siły żywej i obrony byłyby km wz 28 oraz moździerze..

Warunkiem było trafne przewidzenie charakteru przyszłej wojny. To się nam ( i nie tylko ) nie udało.
Pozdrawiam serdecznie!
P.S. Polecam książkę J. Magnuskiego „ Karaluchy przeciw Panzerom” w której dobitnie pokazane jest, jak kilka tankietek, z których tylko jedna ma nkm, może zmienić losy bitwy mimo olbrzymiej przewagi nieprzyjaciela.

Vote up!
0
Vote down!
0
#209765

[quote=Malpolud]Witam! To mój pierwszy komentarz na „ NIEPOPRAWNYCH”, dlatego chciałbym wszystkich przywitać oraz życzyć dobrze przeżytych ostatnich godzin Świąt.[/quote]

Witaj.

[quote=Malpolud]Wracając do meritum. Karabin UR wz.35 był dobrą bronią, ale nie doskonałą. Przebijalność pancerza o której pisze Autor jest jedynie teoretyczna. Wymaga np. odpowiedniego kąta ( zwykle 90 stopni), o co w warunkach bojowych trudno.[/quote]

No to nie do końca tak. Przebijalność była jak najbardziej praktyczna. I to nawet przy większych kątach - nawet przy 30 stopniach pocisk "urugwaja" wybijał walec o średnicy ok 20 mm, który następnie zachowywał się w środku jak kulka flippera. Dopóki nie utknął albo nie wytracił energii, mógł zmasakrować załogę.

Nie pisze się też o rzeczy, którą w tamtych czasach ciężko było ustalić - wybicie taką energią otworu w zamkniętym pojeździe pancernym mogło unieszkodliwić załogę także poprzez gwałtowny wzrost ciśnienia. Jeśli to nie zabijało to przynajmniej mogło poważnie oszołomić żołnierzy - nawet chwilowa utrata przytomności np. kierowcy mogła przypieczętować los pojazdu.

Mały cytat:

"Do 100 m od czołgu, czy wozu pancernego pocisk uderzał w pancerz wybijając walcowaty odłamek, który odbijał się od ścian wewnątrz pojazdu raniąc załogę. Przy odległości ponad 100 m pocisk...zmieniał kierunek jazdy lekkich Pzkpfw I i samochodów pancernych o kilka stopni. Przypominam, iż karabin w warunkach polowych, z odległości 100 m, przy kącie do 60o zwalczał pancerz do 40 mm (niektóre źródła podają, że do 20mm), a do 250 m odległości 15 mm pancerz. Strzelcy zwykle strzelali do czołgów z karabinu do ich zatrzymania, gdyż nie widzieli efektu swojego ostrzału (to było powodem ograniczonego zaufania). Często załoga już dawno nie żyła, a sam czołg miał do kilkunastu przestrzelin."

[quote=Malpolud]Precyzyjne trafienie z dużej odległości , z broni majacej olbrzymiego „kopa” również nie jest łatwe. [/quote]

Dla strzelca wyborowego ? 100 - 400 metrów to nie jest jakiś specjalny wyczyn przy celu o gabarytach pojazdu opancerzonego.

[quote=Malpolud]Reasumując, karabin UR sam nie mógł stać się narzędziem do wygrania wojny.[/quote]

To bez dwóch zdań.

[quote=Malpolud]Tym niemniej , istniała możliwość przedłużenia kampanii 1939 roku, może ( z pomocą sojuszników ) wygrania wojny.
Kluczem do wygrania wojny zawsze są pieniądze.[/quote]

Zgadza się.

Ale mógł być też inny czynnik - pogoda. Ta - co tu dużo mówić - sprzyjała szwabom jak mało co.

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#209782

Skoro autorzy, tacy jak Ziemkiewicz, Łysiak, Wildstein i inni mogą popuszczać wodzy fantazji na poziomie zmiany i redefiniowania sojuszy, to tym bardziej ja mogę popuszczać wodzy fantazji na poziomie posiadanych zasobów karabinów UR i ilości amunicji do tegoż karabinu. To jest taka sama ZWROTNICA DZIEJÓW jak te, które zaprezentowali wymienieni wyżej autorzy. Różnica polega jedynie na tym, że moja "zwrotnica" jest dużo mniejszego kalibru w porównaniu do tych, które proponują wyżej wymienieni. A co za tym idzie moja "zwrotnica" dziejów jest dużo bardziej prawdopodobna w stosunku do tych, które prezentują tak zwani "zawodowcy", w tym jeden rutynowy pisarz S-F.
Możliwości karabinu UR wz. 35 są dosyć dokładnie opisane, w związku z czym nie podlega według mnie dyskusji fakt, że w roku 1939 ani Rosja, ani Niemcy nie dysponowali sprzętem opancerzonym odpornym na działanie tej broni.
Ponadto zasięg skutecznego ognia tegoż karabinu umożliwiał użycie go do zwalczania celów żywych i nieopancerzonych wroga i to zarówno w roku 1939 jak i w latach późniejszych. A zasięg (300 metrów) czynił z tej broni skuteczny argument nawet w roku 1945 (Niemcy w tym czasie posiadają Tygrysa i Panterę, których pancerz jest poza zasięgiem UR).

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#209778

co by było, gdyby było?....Brutalne fakty dokonane we wrześniu 1939 i potem w Jałcie, odebrały sens gdybaniu. Dziś jesteśmy zdumionym świadkami utraty suwerenności, bez jednego wystrzału. Mało tego w blasku fleszy!. To nam zgotował niemiaszek Tusk, pospołu z polskim chłopem Pawlakiem. I to są fakty!.

Vote up!
0
Vote down!
0
#209792

sądzę, że wystarczyłoby wyprodukować do wojny nie 150, a
150 000 takich:
http://www.weu1918-1939.pl/piechota/karabiny/38m/departament_piechoty_karabiny_38m.html
przeciwnik:
http://www.altair.com.pl/cz-art-3487

nic się nie zmieniło:
http://dziennikzbrojny.pl/artykuly/artykul/pokaz/art,5,22,59,wojska-ladowe,bron-rakietowa,zestaw-przeciwlotniczy-poprad
mamy 2 zamiast 200

Vote up!
0
Vote down!
0
#209793

Największym problemem było to że amunicja nie dotarła do żołnierzy razem z karabinami. Podobnie było z celownikami optycznymi do Mauserów , produkcji niemieckiego Zeissa , które zakupiło Polskie Wojsko przed wojną . Żaden z tych celowników nie opuścił magazynów. A było ich ponad 250 sztuk.Dodać należy że przystępując do wojny Finlandia miała takich celowników ok 200 szt. Połowa zakupionych
modeli znacznie przekraczała parametrami to , co było na wyposażeniu wermachtu. Jak podaje ppłk Marek Czerwiński , było to "zasługą " niemieckiej agentury.
Osobną sprawą było torpedowanie projektu wdrożenia polskiego celownika optycznego dla wojska. Takich przykładów było niestety bardzo wiele. Podobnie jak i dziś..... .

Vote up!
0
Vote down!
0

Nie jestem pewien czy podążam we właściwym kierunku , więc na wszelki wypadek nie zbaczam z kursu.

#209814

Szczerze mówiąc...nie znoszę historii alternatywnej w formie (pseudo) naukowej i publicystycznej. Beletrystyka to zupełnie inna sprawa. Szanowny Panie Andrzeju A., rozważania co by było gdyby rusznic UR było więcej, są warte tyle samo, co dociekanie, co by było gdyby każdy polski żołnierz w kampanii wrześniowej oddał jeden celny strzał...

Wg. klasycznej definicji Clausewitza wojna to polityka prowadzona środkami militarnymi. Dla mnie podstawowym czynnikiem przegranej była właśnie polityka, a konkretnie niedostateczne (to eufemizm!) wypełnienie zobowiązań sojuszniczych przez Francję i Anglię oraz zdradzieckie uderzenie sowieckie, wbrew zawartemu paktowi.

Broń - najbardziej nawet zaawansowana - nigdy nie wygrała wojny.

Panu Igorowi Zamorskiemu pozwolę sobie przypomnieć, że dwaj snajperzy wszechczasów, Finowie Simo Hayha i Sulo Kolka (pierwszy miał na "rozkładzie" ponad 500, a drugi ponad 400 żołnierzy sowieckich) używali broni pozbawionej celowników optycznych, dysponując wyłącznie szczerbinką i muszką.

A propos rusznic przeciwpancernych, w 1939 roku Finowie mieli początkowo ok. 150 sztuk 20mm rusznic Lahti-L39. Wadą tej doskonałej broni były jej gabaryty (waga ok.50 kg i długość całkowita przekraczająca 200 mm).

Pozostając z należnym szacunkiem dla przedwojennych, polskich konstruktorów broni i ich znakomitych wytworów, powiedzmy sobie po prostu, że nawet 100000 UR nie mogłoby zmienić losów kampanii wrześniowej. Jeśli już chcemy bawić się w historię alternatywną, to pomyślmy lepiej o ofensywie z linii Maginota (choćby nieudanej, ale dającej Polsce czas!) i poszanowaniu przez Związek Sowiecki paktu o nieagresji z Polską.

Serdecznie pozdrawiam Autora i Komentatorów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#209835

 Drobna korrekta. Dlugosc tej finskiej rusznicy to jednak chyba 2000 mm. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#209836

Nie oglądałm Lahti na własne oczy. Podawana długość całkowita broni to od 2000mm do 2440mm.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#209840

celny strzał można oddać, gdy ma się ku temu okazję, a okazja pojawia się, gdy ma się jakąś przewagę nad przeciwnikiem.

większa ilość rusznic ppanc. zwiększa prawdopodobieństwo zniszczenia danego czołgu podczas kampanii. podobnie ilość wystrzelonych pocisków (z karabinu samopowtarzalnego i powtarzalnego) w tym samym czasie daje większe prawdopodobieństwo trafienia przeciwnika.

ile okazji do strącenia samolotu pojawi się, gdy mamy do dyspozycji 2 Poprady, a ile jakbyśmy mieli ich 200?

Vote up!
0
Vote down!
0
#210203