Niezapomniany Tadeusz Fijewski

Obrazek użytkownika GosiaNowa
Kultura

Gdyby żył kończyłby dzisiaj 100 lat, wspaniały, wszechstronny aktor, niezapomniany Pan Anatol, czy Recki.
Urodził się 14 lipca 1911 r. w wielodzietnej biednej rodzinie na warszawskim Powiślu. Był synem malarza pokojowego Wacława i Marianny z Lubańskich. Ta robotnicza rodzina wychowała troje artystów, bo swoje losy z teatrem związali: siostra Barbara Fijewska i brat Włodzimierz Fijewski.
Tadeusz zadebiutował w 1921 jako statysta w „Chorym z urojenia” Moliera, w Teatrze Polskim w Warszawie, którym wtedy kierował jego założyciel Arnold Szyfman. Z tym teatrem związał również ostatnie dziesięć lat życia. Występował również w spektaklach amatorskich i przedstawieniach dla dzieci, a od 1927 również w filmie. Na ekranie zadebiutował również bardzo wcześnie. Został laureatem konkursu zorganizowanego przez dziennik "ABC" mając zaledwie szesnaście lat. Zagrał w filmie „Zew morza” w reż. Henryka Szaro, wcielając się w rolę dziesięcioletniego Stacha.
W 1927 r. nie udało mu się zdać eksternistycznego egzaminu aktorskiego. Wrócił, więc do przerwanej nauki w gimnazjum, ale nadal występował na scenie i w filmach. Później w 1936 r. ukończył Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej w Warszawie. Po studiach aktorskich grał w objazdowym Teatrze dla Dzieci "Płomyku" i "Płomyczku". Do września 1939 był związany ponadto z warszawskimi scenami Teatru Malickiej i Teatru Ateneum oraz teatrem w Sosnowcu.
Po wybuchu II wojny światowej był więźniem obozów koncentracyjnych Oranienburg i Dachau. Po uwolnieniu z obozów w 1941 r. wrócił do Warszawy, wstąpił do AK i pracował w barach. Brał udział w Powstaniu Warszawskim. Po jego upadku był więziony w obozach jenieckich na terenie III Rzeszy. Po wyjściu na wolność był aktorem teatru powstańczego BIiP AK (1944) Leona Schillera i zespołu estradowego stworzonego przez Kazimierza Krukowskiego, który występował w polskich obozach na terenie okupowanych Niemiec.
W 1945 r. powrócił do Polski. Występował na deskach teatrów w Toruniu, Łodzi. W Warszawie grał w teatrach: Nowym (1947–1949), Narodowym (1949–1954), Współczesnym (1954–1968) i jak wcześniej wspominałam na ostatnie lata życia wrócił do Teatru Polskiego, w którym debiutował.
Wystąpił w ponad 50 filmach i w radiowej powieści Matysiakowie, a także w radiowym Teatrze Eterek Jeremiego Przybory w roli Mundzia, syna wdowy Eufemii, granej przez Irenę Kwiatkowską.
W pamięci widzów pozostaje jako Anatol z filmów Jana Rybkowskiego, Rzecki w „Lalce” Wojciecha Hasa, wzruszający Kuba w „Chłopach” Jana Rybkowskiego i zabawny Czereśniak w serialu telewizyjnym „Czterej pancerni i pies” Konrada Nałęckiego.
Jego żoną była Helena Makowska-Fijewska, z ktorą został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Na Powiślu u zbiegu ulicy Topiel i ulicy Zajęczej jest skwer, który nosi imię rodzeństwa Tadeusza, Marii, Barbary i Włodzimierza Fijewskich. Imieniem Tadeusza Fijewskiego nazwano również ulicę w Katowicach.

Brak głosów

Komentarze

a "nie piskaj Tomuś" to już klasyka.
Szkoda,że tacy aktorzy nie rodzą się częściej.

Vote up!
0
Vote down!
0

kangur69

#170251

Szkoda, bo brak teraz takich ciepłych, mądrych aktorów.

Vote up!
0
Vote down!
0

GosiaNowa

#170334

i jednocześnie - wielkie dzięki za chwilkę pamięci ...Tadeusz Fijewski...jego ciepła osobowość, charakterystyczna sylwetka i aktorska charyzma uczyniły zeń Mistrza wzruszeń...fizycznie bardzo przypominał mi posturą i mimiką twarzy starszego Jana Pawła II . Gdyby żył dzisiaj - to właśnie on, nikt inny, mógłby w filmach grać rolę Naszego Papieża...

Vote up!
0
Vote down!
0
#170274

Nigdy nie pomyślałam o podobieństwie Fijewskiego i Jana Pawła II, ale masz rację.

Vote up!
0
Vote down!
0

GosiaNowa

#170337

którego możemy oglądać jako młodego chłopaka o płowych włosach w tu i ówdzie pokazywanych filmach przedwojennych, a także jako dojrzałego mężczyznę przy okazji powtórek seriali "Chłopi" czy "Czterej pancerni i pies" zajmuje wysokie miejsce w historii polskiego kina i teatru.

Postać Kuby - to rola na miarę Oskara.
Wystapił Fijewski w "Chłopach" wraz z Władysławem Hańczą, który wcielił się w postać starego Boryny. Hańcza, o ile pamiętam, zmarł rok przed Tadeuszem Fijewskim. Obaj spoczywają na Powązkach niedaleko od siebie.
Pamiętam, że w roku jego śmierci ( 1978 r.) mieszkałem w Warszawie i mogłem wziąć udział w pożegnaniu mojego ukochanego aktora.

P.S. Genialny również był Tadeusz Fijewski w roli Poraja w sztuce Skowrońskiego wyreżyserowanej przez Jerzego Antczaka, zatytułowanej "Notes", w której partnerował ( czy też na odwrót) Janowi Englertowi. Czarno-biały spetakl pokazywała TV bodaj w 1968 roku. Musiał być b.dobry, skoro niektóre dialogi pamiętam do dziś.

Vote up!
0
Vote down!
0
#170303

Też wspominam teatry TV - sztuki Andczaka, z udziałem Fijewskiego. Dobrze, że ten reżyser docenił talent pana Tadeusza, bo rzeczywiście były to perełki.
Poza "Notesem", "Trzy siostry", "Oświadczyny", czy "O szkodliwości palnia tytoniu" - pierwsze przedstawienie teatru TV zrealizowane w kolorze.
Mam też dla wszystkich wspomnienie o Tadeuszu Fijewskim
http://youtu.be/Dk-7JkPchus

Vote up!
0
Vote down!
0

GosiaNowa

#170340

Znaczy się, tombak.

Vote up!
0
Vote down!
0
#172293