Konkurs producentów fortepianów

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

W Warszawie konkurują nie tylko pianiści – konkurują także pedagodzy i producenci fortepianów. Rynek producentów koncertowych fortepianów z "najwyższej półki" staje się bardzo ciasny. W tegorocznej edycji konkursu młodzi pianiści mogli wybierać znakomite instrumenty aż 5 różnych producentów. Na decyzje mieli 15 minut, co skrupulatnie mierzono stoperem. W tych warunkach wybierano najczęściej marki sprawdzone. Przez cały wiek dwudziesty niekwestionowanym liderem w produkcji luksusowych fortepianów koncertowych była amerykańska firma Steinway, a jej pozycję bliską monopolisty ugruntował Ignacy Padarewski, który odbywał długie trasy koncertowe jeżdżąc prywatnym pociągiem i wożąc ze sobą 4 fortepiany tej marki.
W powojennych konkursach uczestnicy mogli wybierać tylko spośród 2 instrumentów Steinway. Dopiero w roku 1985 pojawiły się fortepiany japońskie Yamaha i Kawai. Japońskie fortepiany były równie dobre, a znacznie tańsze i bardziej user friendly dla pianisty – po prostu łatwiej się na nich grało.
W 2010 roku do stawki dołączyła świetna włoska Faziola. Na obecnym konkursie zadebiutował niemiecki Bechstein, ale nie był to debiut udany – grało na nim tylko 2 uczestników, którzy odpadli po I etapie. Bechstein to marka równie stara jak Steinway - o historii sięgajacej połowy XIX wieku, a będąca potentatem europejskim w produkcji fortepianów. Firma nie przeżyła jednak ekspansji Yamahy na rynek europejski. Po kilkunastu latach nieistnienia i w wyniku restrukturyzacji, pojawiła się znowu. Mimo, że nie zagra na tym instrumencie żaden laureat, wystawiony egzemplarz oceniony został bardzo wysoko.
Nie ma lepszej reklamy dla producenta fortepianów niż wybór do swego występu laureata najważniejszego konkursu pianistycznego świata. Gdy w grę wchodzą duże pieniądze pojawia się korupcja - w roku 2010 w wyniku skandalu usunięto jednego jurora, który wyraźnie wyżej punktował kandydatów wybierających fortepian Yamaha.
Firma ta, - obecnie największy producent instrumentów na świecie - pragnie skonsumować ostatni segment rynku, gdzie napotyka konkurencję, ale Steinway trzyma się mocno. Choć jest najtrudniejszym instrumentem dla wykonawcy, oferuje też najwięcej możliwości.

Pod koniec lat 90-tych będąc w Malezji, w mieście o egzotycznej nazwie Kota Kinabalu odwiedziłem duży sklep z fortepianami. Były tam instrumenty z całego świata, łącznie z czeskim Petrofami, wschodnioniemieckimi Forsterami, a nawet z białoruską Liriką. Nie było tylko żadnego instrumentu z kraju Chopina, a przecież w PRL mieliśmy 2 fabryki intrumentów, w Kaliszu i Legnicy. Nasze pianina eksportowane były do 30 państw świata, a na eksport szło 70 % produkcji. Wiele pianin z Kalisza eksportowano do Finlandii i nawet trzeba było na ten rynek zmieniać nazwę Calisia, bo po finsku to "kalesony", a Finowie nie chcieli grać na kalesonach...
Przy kaliskiej fabryce istniało i istnieje dalej unikalne Technikum Budowy Fortepianów, kształcące wysokiej klasy rzemieślników ze średnim wykształceniem muzycznym. Nie mamy już fabryki, ale kształcimy fachowców... dla fabryk niemieckich. To konsekwencja planu Balcerowicza i "transformacji ustrojowej". Dlaczego proces ten okazał się bardziej dewastujący w Polsce, niż w innych krajach wprowadzających gospodarkę rynkową?
Być może prawdziwe są pogłoski, że warunkiem zgody Związku Sowieckiego na zjednoczenie Niemiec i wycofanie wojsk z Europy Wschodniej, było utworzenie strefy buforowej na terenie Polski, bez armii i przemysłu, rządzonej przez miłych i przewidywalnych administratorów.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)

Komentarze

Rozpoczynając studia pianistyczne w Warszawskiej uczelni w 1963 roku, należałem do pierwszego rocznika studiującego już w nowym gmachu przy ul Okólnik. Zakupiono wtedy nowe fortepiany do sal, gdzie zajęcia mieli pianiści. W mojej sali był nowy koncertowy Bechstein. Miał on fatalną wadę - 2 klawisze z sekcji, gdzie rozpoczynają się chóry trzystrunowe, miały te struny oplecione. Chodziło o zwiększenie masy strun i uzyskanie głębszego dźwięku. Efekt był fatalny - te dwa klawisze były głośniejsze. Nic dziwnego, że Bechstein wkrótce zbankrutował. 
Na rynek polski (do kraju "dzikiego"?) filia Steinwaya w Hamburgu wysyła często egzemplarze z wadami. Takiego nowego steinwaya spotkałem w Filharmonii Częstochowskiej. Kilka najwyższych (rzadko używanych) dźwięków miało inną, przytłumioną barwę. Znacznie gorszy był egzemplarz w Słupsku, zakupiony w związku z Festiwalem Pianistyki Polskiej odbywającym się w tym mieście. Tu aż kilkanaście najwyższych dźwięków brzmiało jak z tandetnego pianina. 
Koncertowe fortepiany są tak drogie, bo wszystko robi się ręcznie, rzemieślniczo. Stąd egzemplarze różnią się od siebie, a czasem coś się nie uda.

Vote up!
5
Vote down!
0

Leopold

#1670589

 Na początek głębokie wyrazy szacunku. Umiem docenić wirtuozerię pianistów i skrzypków.

 Jeśli chodzi o pozostałe instrumenty, tylko słucham. Nie rozumiejąc nawet podstaw techniki.

 Sam i na fortepianie, pianinie, keyboardzie z gorszymi lepszymi brzmieniami"fortepianu" a potem samplowanymi wraz ze szczegółami, bardziej użytkowo. Także na skrzypcach od podstaw po muzykę ludową a następnie do elementów jazzu i muz.użytkowej. Tych trzech uczyli mnie praktycy.

 Wszystko diabli wzięli za przyczynkiem"nieznanego sprawcy". Lewa strona wyłączona.

 Teraz? Lepiej. Lecz skrzypce już nie dla mnie.

 Teraz paskudne spostrzeżenie. rynek wtórny pęka od pianin, niezbędnych dla uczniów.

 Nieraz wymagają tylko odkurzenia, interwencji Porządnego stroiciela.

 Są wystawiane na pewnych platformach i... nic.

 Dotyczy to Calisii, Legnicy oraz niezłych instrumentów"po dziadku".

 Nieraz wartych sporo. Ale Nikt ich nie chce kupić. Nawet przy opcji"oddam za darmo".

 Sami mieliśmy taki problem. Instrument( nie mój, siostry ) pozostał w mieszkaniu mojego Ojca.

 Nawet lokalne Szkoły Muzyczne i ośrodki dla niepełnosprawnych dzieci, młodzieży- brak zainteresowania.

 Sam b.krótko miałem ważoną klawkę Oberhaima, z modułem, potem G1000. Niestety, poszły.

 Pytanie, w jaki sposób uczniowie mają wyrabiać sobie dobre nawyki gdy mają z nimi do czynienia wyłącznie w czasie zajęć?

 

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Dr.brian

#1670590

@ Autor

Panie Leopoldzie, bardzo miły tekst. Z pasją także słucham konkursu, choć nie gram na niczym, a pochodzę z rodziny muzykującej. Dopiero teraz czasami nawiedza mnie silna chęć zagrania na czymś. Wówczas zaczynam się zastanawiać skąd coś takiego się bierze... i dopiero wówczas Ona odchodzi, jak senna mara.

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1670601