WIELKA SZPERA
WIELKA SZPERA
Najtragiczniejszym momentem w dziejach getta stała się „Wielka Szpera”. Była to akcja wysiedleń do obozu zagłady, której ofiarami padły dzieci poniżej 10. roku życia oraz ludzie starsi powyżej 65. roku życia, a także chorzy i ci, którzy nie pracowali. W czasie trwania „Wielkiej Szpery”, pomiędzy 5 a 12 września 1942 roku, do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem wywieziono ponad 15 tysięcy osób.
8 lutego 1940 roku władze niemieckie podały informację o utworzeniu getta w okupowanej Łodzi. Było ono odseparowane od pozostałych części miasta, otoczone ogrodzeniem i strzeżone przez funkcjonariuszy niemieckich formacji policyjnych i żydowskiej Służby Porządkowej. W trakcie czterech lat funkcjonowania getta łódzkiego przeszło przez nie ponad 200 tys. osób – zarówno Żydów łódzkich oraz pochodzących z okolicznych miejscowości, jak i deportowanych z III Rzeszy czy Protektoratu Czech i Moraw. Getto istniało do 29 sierpnia 1944 roku. W tym czasie na skutek głodu, epidemii chorób zmarło około 45 tys. osób. Pozostałych zamordowano w obozach zagłady w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof am Nehr) i Auschwitz-Birkenau. Szacuje się, że do zakończenia wojny przeżyło zaledwie od 5 do 7 tys. osób.
Najtragiczniejszym momentem w dziejach getta stała się „Wielka Szpera” (nazwa szpera pochodzi z niem. Allgemeine Gehsperre – całkowity zakaz opuszczania domów). Była to akcja wysiedleń do obozu zagłady, której ofiarami padły dzieci poniżej 10. roku życia oraz ludzie starsi powyżej 65. roku życia, a także chorzy i ci, którzy nie pracowali. Decyzja o deportacji zapadła pod koniec sierpnia 1942 roku w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy (niem. Reichssicherheitshauptamt – RSHA). W czasie trwania „Wielkiej Szpery”, pomiędzy 5 a 12 września 1942 roku, do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem wywieziono ponad 15 tysięcy osób. Z wysiedleń zwolniono tylko niewielką grupę dzieci uprzywilejowanej warstwy gettowej społeczności, m.in. policjantów, strażaków czy kierowników najważniejszych resortów.
Okres 5–12 września 1942 r. pozostawi u tej części ludności getta, która przetrwa wojnę – niezatarte wspomnienie. Jeden tydzień! 8 dni, które wydają się całą wiecznością. Dziś jeszcze trudno sobie zdać sprawę z tego, co to było. Przeszedł tajfun, który zmiótł z powierzchni getta około 15 tys. osób (dokładnie nikt jeszcze liczby określić nie może) i życie znów płynie w danym korycie.
Kilka dni przed rozpoczęciem deportacji, 1 i 2 września, nastąpiła ewakuacja szpitali oraz Centralnego Więzienia. Objęła ona prawie 2000 pacjentów. Ewakuacja chorych wywołała w getcie wstrząsające wrażenie i paniczny nastrój. Najczarniejsze prognostyki podawano z ust do ust, notowano w „Kronice getta”. Część pacjentów próbowała ratować się ucieczką, wielu z nich zostało zabito. Zamordowano także członków personelu, którzy sprzeciwiali się rozkazom.
Tragedia i chorych, i ich rodzin jest nie do opisania.
Temu brat, a tamtemu siostra, temu ojciec, a tamtej matka, kuzyn, ciotka! Każdy kogoś zostawił. Takiej rozpaczy nie widziało się przy największym nasileniu wysiedlenia, nie słyszało się tyle płaczu i lamentów. Tu i ówdzie stoi garstka zapłakanych kobiet, dzieci i bezradnych mężczyzn, którzy rozstali się ze swoimi najbliższymi w tak niesamowity sposób.
A wiele to trudu i zabiegów wymagało dostanie się do szpitala? Jakiej to protekcji trzeba było użyć, ażeby uzyskać łóżko, bodaj na korytarzu, w przejściu. Jak szczęśliwa była rodzina, że mogła oddać najbliższego pod opieką szpitalną! A tu naraz…
Powodu [ewakuacji] nikt nie zna, chyba tylko, że w gmachach szpitalnych powstać mają nowe resorty, ale wszak dla chorych budowano baraki przy ul. Krawieckiej/Tokarzewskiego, które niebawem mają zostać wykończone. Dlaczego więc ten pośpiech? Czemu tak nagle?
Umysły są strasznie wzburzone, nastrój panuje makabryczny i trudno jeszcze dojść do jakiejś konkretnej koncepcji.
Niezwykle dramatyczne wysiedlenia zostały poprzedzone słynnym już i często przytaczanym przemówieniem Chaima Mordechaja Rumkowskiego. 4 września 1942 roku Przełożony Starszeństwa Żydów mówił:
Ponury podmuch uderzył getto. Żądają od nas abyśmy zrezygnowali z tego, co mamy najlepszego – naszych dzieci i Starszych. […] W moim wieku, muszę rozłożyć ręce i błagać: Bracia i siostry! Oddajcie mi je! Ojcowie i matki – dajcie mi swoje dzieci! […] Muszę przygotować tę trudną i krwawą operację, muszę odciąć gałęzie, aby ocalić pień. Muszę zabrać dzieci, ponieważ jeżeli tego nie zrobię, inni mogą być także zabrani – broń Boże. […] Wyciągam do was moje złamane, trzęsące się ręce i błagam: dajcie tym rękom ofiary! Tylko tak możemy zapobiec przyszłym cierpieniom i zbiorowość 100000 Żydów może być zachowana.
5 września na murach getta pojawiło się obwieszczenie informujące o całkowitym wstrzymaniu ruchu ludności w getcie (Allgemeine Gehsperre). Tego samego dnia powstała Komisja Wysiedleńcza. W kolejnych dniach członkowie Służby Porządkowej i Oddziału Specjalnego na podstawie imiennych list wyciągali z mieszkań ludzi przeznaczonych do deportacji, a następnie doprowadzano je na stację kolejową. Działalność żydowskich policjantów wywołała w getcie olbrzymie oburzenie.
Spokojnie, cicho i sprawnie policja wykonała swoje zadanie w domu starców. Nikt jej tam nie przeszkadzał, nie narażał na zdenerwowanie i nikomu nie drżały przy niej ręce… […]
Ani spokojnie, ani składnie nie było natomiast na ul. Rybnej. Tam policja musiała już brać ludzi z mieszkań. Tam napotkała już opór. Tam musiała odcinać ciało od ciała, bo odrywała niemowlęta od matczynych piersi. Tam wyrywała zdrowe zęby ze szczęki, bo matki i ojcowie nie chcieli oddać
im swoich kilkuletnich już dzieci. Rozdzielała żony od mężów, którzy przeżyli ze sobą w radości i smutku trzydzieści albo i pięćdziesiąt lat, mieli dzieci i byli jakby jednym ciałem.
Władze niemieckie uznały jednak działalność Służby Porządkowej za nieskuteczną i 7 września do getta wkroczyły oddziały niemieckiej policji i Gestapo. Przeprowadzana przez nich selekcja była jeszcze bardziej brutalna niż ta dokonywana przez żydowskich policjantów. Każda próba oporu powodowała użycie broni. W tym czasie wysiedlono wiele osób, które kilka dni wcześniej uniknęły deportacji. Niemcy często też strzelali bez ostrzeżenia, zabijając ludzi znajdujących się na ulicy.
Och, żydowski Boże, jak tania się stała żydowska krew! Ach, Boże wszystkich istot, jak bezkarnie rozlewa się ludzką krew!
Krew płynie ulicami, leje się w domach i w izbach. Nie zdrowa i intensywna w kolorze, bo takiej w getcie nie ma, gdyż trzy lata wojny, dwa i pół roku odcięcia od świata pozbawiły ją czerwonych krwinek… Zostały tylko ropa i żółć, które toczą się z oczu i płyną po ulicach, podwórzach i izbach.
12 września 1942 roku nastąpił koniec „Wielkiej Szpery”. W getcie ukazały się dwa ogłoszenia: odwołujące „szperę” i informujące o ponownym uruchomieniu fabryk od 14 września. Podczas wrześniowych wysiedleń do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem według oficjalnych danych deportowano 15 681 osób, kilkaset zastrzelono na miejscu za stawianie oporu, a 35 osób powieszono za ucieczkę z transportu lub opuszczenie miejsca pracy. Od tego momentu getto łódzkie stało się obozem pracy przymusowej.
Życie w getcie toczy się niby normalnie. Na zewnątrz przyjęło swą zwykłą postać, ale to tylko powierzchowne wrażenie. Na zewnątrz rana się zabliźnia i zarasta, ale wewnątrz sączy się krew, ciągle płynie i nie wiadomo, czy kiedykolwiek przestanie. [6]
Budynki na tzw. placu strażackim przy ul. Lutomierskiej, gdzie przemawiał Rumkowski tuż przed wrześniowymi wysiedleniami, już nie istnieją. W tym miejscu wybudowano nowe bloki – przetrwał tylko jeden z domów. To właśnie na jego tle Przełożony Starszeństwa Żydów wzywał dorosłych więźniów getta, aby oddali mu swoje dzieci.
Przypisy:
[1] Kronika getta łódzkiego/Litzmannstadt Getto, t. 2, red. Baranowski J., Radziszewska K., Sitarek A., Trębacz M., Walicki J., Wiatr E., Zawilski P., Łódź 2009, s. 483.
[2] Tamże, s. 481.
[3] Löw A., Getto łódzkie/Litzmannstadt Getto. Warunki życia i sposoby przetrwania, Łódź 2012.
[4] Józef Zelkowicz. Notatki z getta łódzkiego 1941–1944, red. Trębacz M., Wiatr E., Polit M., Radziszewska K., Łódź 2016, s. 162.
[5] Tamże, s. 168.
[6] Tamże, s. 232.
Bibliografia:
Encyklopedia getta. Niedokończony projekt archiwistów z getta łódzkiego, wyd. Radziszewska K., Wiatr E., Sitarek A. Walicki J., Polit M., Łódź 2014.
Józef Zelkowicz. Notatki z getta łódzkiego 1941–1944, red. Trębacz M., Wiatr E., Polit M., Radziszewska K., Łódź 2016.
Kronika getta łódzkiego/Litzmannstadt Getto, t. 2, red. Baranowski J., Radziszewska K., Sitarek A., Trębacz M., Walicki J., Wiatr E., Zawilski P., Łódź 2009.
Löw A., Getto łódzkie/Litzmannstadt Getto. Warunki życia i sposoby przetrwania, Łódź 2012.
Sitarek A., Otoczone drutem państwo, Łódź 2015.
Zofia Trębacz Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma © 2008 - 2019
Obserwuj nas na Instagramie
Śledź nas na Facebooku
Obserwuj nas na Twitterze
Oglądaj nas na YouTube
BIP
Polityka prywatności
Strona powstała dzięki: Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Fundacji Koreta, Fundacji Kronhill Pletka
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 254 odsłony
Komentarze
kilka faktów
12 Marca, 2025 - 10:16
nie lubię tego tematu z 3 powodów. 1-żydzi (tak jak i ukraińcy) to notoryczni kłamcy!. Wybielają swoje winy, oskarżając przy tym innych, 2-żydzi zarobili na holokaust robiąc z niego dochodowy interes, 3-polskojęzyczni politycy (nie mylić z Polskimi politykami typu Dmowski, Paderewski, Witos, Korfanty itp..) odpuścili i pozwolili na zakłamywanie historii. Fakty są takie, że żydzi (nie tylko pod czas II WŚ), ale od zawsze, dogadywali się z wrogami Polski!. Dowodem na to są opisy z pamiętnika żyda, samego szefa judenratu Adama Czerniakow, który to, reprezentując całą diasporę żydowską dogadywał się z niemcami, aby to właśnie niemcy pomogli żydom stworzyć niezależne od Polskich wpływów, enklawy zwane gettami. Powiem więcej to nie kto inny jak żydzi pomagali budować mury do gett, a gdy były gotowe, to właśnie żydzi namawiali swoich znajomych żydów (nawet z innych miast) do przyjazdu i życia w gettcie. To żydzi pisali tz. listy proskrypcyjne nie tylko na Polaków, ale również na żydów, zawierając w nich bardzo dokładne dane typu wiek, stan małżeński, ilość posiadanego majątku w pieniądzach i ruchomościach... O tym pisał sam Czerniakow (tuż przed samobójstwem, gdy dotarło do niego, że to w zasadzie jego rękoma zabito 300 tysięcy żydów) oraz opisywał to inny żydowski kronikarz Ringelblum i Hannach Arend, która w prost oskarżyła żydów o pomoc w zamordowani przynajmniej 1 miliona żydów. Oczywiście to nie jedyni żydowscy oprawcy, którzy przyczynili się czynnie do mordowania żydów i Polaków. Byli tacy jak np. Mojżesz Meryn z Białegostoku, Jakub Genz0 z Wilna, Józef Parnas ze Lwowa, Chaim Rumkowski z Łodzi, no i wspomniany już Adam Czerniakow. Byli też tacy zwyrodnialcy żydowscy jak Józef Szeryński z Lublina, Jakub Lejkin, Anatol Chari z Łodzi, Lolek Perechownik z Otwocka. Byli też bezpośredni żydowscy współpracownicy gestapo tz. Grupa 13, : Abraham Ganzweich, David Szternfeld, Lejb Skokowski, Józef Diamant, Szama Grajer ... i wielu innych. Dlatego też życzyłbym sobie, aby kiedyś do władzy doszli Polscy patrioci, którzy bez względu na krytykę, nie bali się wydać i przetłumaczyć na kilka języków książki o okrucieństwie i współpracy żydów z naziolami w unicestwieniu innych żydów i polaków !!
sopociak