Obywatel Kwalifikowany? a dlaczego nie?
Na wstępie pytanie. Czy jesteśmy zgodni w tym że Organy Państwa są niejako „przedłużeniem” stanowiska, woli, oczekiwań i zasad funkcjonowania całego Państwa?
Jeśli odpowiedź jest twierdząca to… czytaj dalej i - jeśli chcesz - przedstaw swój punkt widzenia.
Teraz już czas na moje przemyślenia.
Nie chce mi się zgłębiać historii sprawowania władzy i historii demokracji bo to temat na opasłe tomiska i rozprawy naukowe których już setki a może i tysiące zalega na półkach wielu bibliotek na całym Świecie.
Uważam że najważniejsze organy władzy Państwa – Sejm, Senat, Urząd Prezydenta, władze samorządowe – otrzymują władzę i związane z tym prawa i obowiązki bezpośrednio od WSZYSTKICH!!! (uprawnionych do głosowania) OBYWATELI.
A skoro tak to właśnie Obywatele są WSPÓŁODPOWIEDZIALNI!!! za działania władz.
No i nadchodzi czas na bliskie każdemu i chyba całkiem zrozumiałe pytania i porównania.
Moim zdaniem każdy chce mieć pewność że autobus czy samolot do którego wsiadamy jest prowadzony przez osobę z odpowiednimi uprawnieniami. A te uprawnienia wydawane są na podstawie pozytywnie zaliczonych egzaminów potwierdzających posiadanie kompetencji kandydata do prowadzenia danego pojazdu.
No i pytanko, za ile osób i ich bezpieczeństwo czy komfort podróży BEZPOŚREDNIO! odpowiada kierowca autobusu lub pilot samolotu?
Odpowiedzieć jest łatwa, tak samo jak łatwo stwierdzić że WŁADZA jest odpowiedzialna za cały kraj i wszystkich jego obywateli (lub jego znaczną część w przypadku samorządów)
Dlaczego więc nikt, nigdy nie odważy się poruszyć tematu OBYWATELA KWALIFIKOWANEGO???
Czy komukolwiek przynosiło by ujmę lub kogokolwiek dyskryminowało gdyby warunkiem udziału (czynnego i biernego) w wyborach wszelkich szczebli było uzyskanie odpowiednich kwalifikacji?
Wbrew pozorom to wcale nie byłoby trudne gdyby np. przy okazji egzaminu maturalnego wprowadzono by „Egzamin na Obywatela Kwalifikowanego”, oczywiście dobrowolnie czyli do takiego egzaminu przystępowały tylko te osoby które chcą być aktywne i brać czynny udział w sprawowaniu władzy.
Dla osób w wieku pomaturalnym byłaby oczywiście możliwość zdawania egzaminu właśnie razem z kolejnymi rocznikami maturzystów aby nie budować i nie ponosić dodatkowych kosztów na instytucje czy urzędy „kwalifikacyjne”.
Zalety widzę następujące:
a. wyborcy i wybierani byliby bardziej świadomi zadań i celów związanych ze sprawowaniem władzy i funkcjonowaniem instytucji państwa.
b. mniejszy byłby wpływ – zazwyczaj silnie określonych politycznie – mediów (szczególnie telewizji) różnych opcji.
c. frekwencja zawsze byłaby wysoka, co przekłada się na „siłę” mandatów.
d. zminimalizowany zostałby czynnik że posłem czy senatorem zostaje ktoś, kogo nikt nie zatrudniłby na stanowisku „nocnego stróża” (w obecnym systemie mamy wielu takich „wybrańców” na wszystkich szczeblach władzy, niestety)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 883 odsłony
Komentarze
Ryzyko jest takie, że...
30 Grudnia, 2019 - 15:11
..władza spoczywałaby w rękach niewielu, najpewniej dobrze wykształconych z miast i wsi, co doprowadziłoby do wątpliwej jakości jednomyślności.
Co powinien badać test na obywatela kwalifikowanego? Dla mnie ważniejsze jest nie to, czy ktoś wie ilu jest posłów i jakie są kompetencje ministra. Ważniejsze jest to, czy ktoś rozumie podstawowe założenia geopolityki, polityki energetycznej, obronnej etc., ale przede wszystkim, czy rozumie jakie są obecnie największe problemy Polski i z czego wynikają.
Ktoś kto zda maturę z WOS-u bis nie jest moim zdaniem kompetentny do brania udziału w wyborach i świadomego dysponowania swoim głosem. Obywatel kwalifikowany powinien odpowiadać raczej na pytania takie jak np.: podaj imię i nazwisko TW: Filozof, Ketman, Bolek, Must etc., bo zbadanie wiedzy o współczesnej historii polski jest dla mnie jedyną formą oceny potencjału posiadania zarówno biernego jak i aktywnego prawa wyborczego.
To oczywiście mrzonka, bo do przygotowania takiego testu mentalnie i kompetencyjnie gotowych jest może z 5000 osób (Prof. Nowak, Kaczyński, Michalkiewicz, Braun) , a do jego jakiegokolwiek sensownego wypełnienia nie więcej niż 100.000 osób (reszta Polaków miałaby 0 punktów).
zgoda....
14 Marca, 2020 - 23:00
że to nie taka prosta sprawa do ustalenia w 5 minut, generalnie zgadzam się co do założeń i zakresu pytań. Z drugiej strony czy te 100 000 czy 500 000 obywateli kwalifikowanych nie polepszyłoby znacznie jakości władz wszelkich szczebli.
Czytam właśnie książkę "Idiotokracja" Janusza Szewczaka i znajduję tam potwierdzenie jak narazie tylko mojego pomysłu.