AMERYKAŃSCY LEKARZE KWESTIONUJĄ JAPOŃSKI LIMIT RADIOAKTYWNOŚCI DLA DZIECI Z REJONU FUKUSHIMA
Lekarze zgromadzeni w organizacji eksperckiej non-profit Physicians for Social Responsibility potępili standardy bezpieczeństwa japońskiego rządu przewidziane dla dopuszczalnego poziomu radioaktywności w szkołach podstawowych i średnich na terenie prefektury Fukushima.
Konkretnie zaś podważyli stanowisko rządu, że uczniowie mogą bezpiecznie używać boiska szkolnego, dopóki dawka, na którą są wystawieni, nie przekracza 20 milisievertów na rok.
Zdanie amerykańskich lekarzy podziela Toshiso Kosako, który oznajmił, że w ramach prostestu zamierza zrezygnować ze stanowiska doradcy premiera w sprawie kryzysu nuklearnego w Fukushimie.
Profesorowie uniwersytetu tokijskiego również żądają, aby rząd dał ostrzejsze wytyczne w kwestii limitów radioaktywności, jakie ministerstwo edukacji ostatnio ogłosiło dla boisk szkół podstawowych prefektury Fukushima.
Grupa amerykańskich ekspertów ogłosiła swoje stanowisko w ostatni piątek.
„Jakiekolwiek promieniowanie, włączywszy w to naturalne promieniowanie tła, stwarza zwiększone ryzyko choroby nowotworowej.”
“Dzieci są znacznie bardziej podatne na skutki promieniowania anizeli dorośli; zaś embriony są jeszcze wrażliwsze od dzieci.”
Grupa ekspercka lekarzy Physicians for Social Responsibility należy do International Physicians for the Prevention of Nuclear War (Międzynarodowego Stowarzyszenia Lekarzy w sprawie Zapobieżenia Wojnie Nuklearnej), które dostało w 1985 roku pokojową nagrodę Nobla.
„Radioaktywność rzędu 20 milisievertów na rok dla dzieci wystawia je na ryzyko 1 : 200 choroby nowotworowej. Jeżeli zostałyby narażone na tę dawkę przez dwa lata, ryzyko rośnie dwukrotnie i wynosi 1 : 100. W żadnym wypadku nie można twierdzić, że ten poziom promieniowania można uważać za bezpieczny dla dzieci.”
opracowane na podstawie:
http://search.japantimes.co.jp/cgi-bin/nn20110502x1.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3915 odsłon
Komentarze
Dzieci to grupa najbardziej narażona
3 Maja, 2011 - 00:30
Dość zastanawiające, bo u dzieci występuje często pica, czyli jedzenie opaczne i skłonność do nieprzestrzegania podstawowych wymogów higieny, mobilność, wielogodzinne przebywanie na dworze i z powodu niskiego wzrostu większe narażenie na wtórne pylenie z podłoża.
Pochłonięcie pyłu, ziemi powoduje, że bezpośrednie oddziaływanie radionuklidów jest zdecydowanie większe i może wywoływać uszkodzenia narządów wewnętrznych.
Może zadziała przysłowiowy kompleks amerykański i Japończycy zweryfikują dopuszczalne dawki.
tadman
3 Maja, 2011 - 10:48
Dzieci potrafią jeść wszystko i to nawet nie w wyniku jakichś spaczonych apetytów, ale tak, dla kawału. Sama pamiętam, jak się z kolegą z piaskownicy założyłam, które z nas zje więcej piasku. Na szczęście przegrałam w krótkich abcugach;)
Naprawdę sądzisz, że nE to siedziba agentury i siedlisko wszelkiego zła? Chciałabym z tym, co wygrzebię w światowej prasie, przedrzeć sie do jak największej liczby ludzi. Już prof.Krasnodębski kiedyś po wykładzie pytany o remedium na naszą lemingowatość i ignorancję powiedział, że trzeba ludzi informowac, informować, i jeszcze raz inoformować, aż sie to do nich przedrze i zmieni wizję ich rzeczywistości.
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
>Sigma
3 Maja, 2011 - 11:49
Napisałem dłuższą odpowiedź i po sprawdzeniu czy link działa utraciłem wszystko co napisałem. Wrrr
Zskoczyłaś mnie, że z mojego pisania przebija taka teza. Nie, nie mam najmniejszego zamiaru nikogo odstręczać od czytania czy pisania na NE.
Do tej pory spotkałem się z reprymendą ze strony Ciri, po kwaśnych uwagach, już nie pamiętam czy na temat AS czy NE, a może razem, że piszę tak z zazdrości, bo nie dostałem kodu dostępu, a na końcu jako szpiclowi kazała się wynosić ze swego blogu.
Każdy z nas ma inne predyspozycje, inny threshold, a za tym idzie inne poczucie minimalnego komfortu. Nigdy nie odważyłbym się na przeciskanie jako speleolog przez ciasne korytarze czy przejście po linie zawieszonej tylko metr nad ziemią. Wiem, że potrafisz "kupić" ludzi swoim pisaniem, więc rób to dopóki, dopóty koszty bedą akceptowalne.
Zemściłem się na Ciri, tak po blogersku, korzystając z blogu o Fukushimie i innych luźnych dkojarzeniach. ;)
http://niepoprawni.pl/blog/2005/krol-jest-nagi-rozwazania-o-lazacym-lazarzu-i-nowym-ekranie#comment-180243
Tak to wyglądało w
3 Maja, 2011 - 01:33
Tak to wyglądało w Niemczech, zanim dowiedzieliśmy się, że można zbudować łańcuch elektrowni jądrowych na uskoku tektonicznym, z braku innych możliwości składować odpady na dachu (upraszczam, wiem) i zatrudniać niezależnie opłaconych, korporacyjnych ekspertów.
Kreseczka na środku obrazka oznacza średnią dawkę promieniowania pochodzącego ze źródeł naturalnych i cywilizacyjnych w 2009 było to 2,1 mSv. Na tym tle widać, z czym mamy do czynienia po katastrofie.
:-)
~drago
dragomir
3 Maja, 2011 - 10:39
Dzięki, ze wrzuciłeś na polecanki wywiad z kardynałem Nagy'im. Jacy wspaniali, cisi ludzie są w Kościele. A najbardziej nagłasniana jest, oczywiście, ta pieronkowa et consortes łyżka dziegciu, co przecież tylko i na szczęście tylko wypacza rzeczywistość. Ale schrzaniona metafora. Nagłośniona łyzka, a fe. Chyba to nie mój dzień ;(
Pozdrawiam serdecznie i zabieram się za "Bogatych w miłosierdzie"
Sigma
Elukubracje Pieronka są jak stado mongolskich pcheł
3 Maja, 2011 - 15:45
Sigmo, Tadman, all.
Sorry za OT.
- Na temat. NE mam również mieszane uczucia. Ciekawość połączona z obawą i ostrożnością.
http://niepoprawni.pl/blog/2005/krol-jest-nagi-rozwazania-o-lazacym-lazarzu-i-nowym-ekranie#comment-180132
Jest publiczną tajemnicą, (lub niezweryfikowaną plotką - trzeba dodać), że kancelaria śp. Lecha Kaczyńskiego była rozsadzana od środka przez środowisko związane z wsiokami. Sprokurowana katastrofa wizerunkowa - najlepszego człowieka, jakiego mieliśmy po Piłsudzkim, zakończona męczeńską śmiercią elity Państwa obnażyła do kości mocodawców i publikę. Publiką zajmie się marny ich los - ale mocodawcy muszą mieć proces, jak na cywilizację chrześcijańską przystało. A te wszystkie wileckie, promilitarne sowy, cała ta egzo i endokomuna, parchate gruzawiki - winny szczezniewać pod płotem historii. Dlatego ostrożnie z entuzjazmem.
Poza tym, na niepopkach jest elegancko, koci-łapci i w ogóle.
Wracając do tytułu wpisu. Elukubracje Pieronka są jak stado mongolskich pcheł, po których mam ochotę wskoczyć do wody święconej i na nowo się ochrzcić.
Czytaliście?: http://www.warszawskagazeta.pl/polityka/35-polityka/59-biskup-pieronek-suszno-przyznaje-wycznie-tym-ktorzy-popieraj-platform-obywatelsk
Wypowiedź Pieronka o ks. Małkowskim , to wypowiedź inkwizytora: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,title,Zasypac-Palac-a-na-szczycie-postawic-pomnik-L-Kaczynskiego-i-go-ozlocic,wid,13352217,komentarz.html?ticaid=1c3ce
Kiepska kondycja Kościoła w Polsce, rozumianego jak Wspólnoty, sekularyzacja - to efekt nie tylko kreacji stalinowskiego "nowego człowieka", ale również laicyzacji kleru. Ilu z nich to katoliccy agnostycy?
Na szczęście jest jeszcze z kim posiedzieć na ławeczce i choćby trochę myśli ozłocić. No i jest Jan Paweł II, nasz Narodowy Oddział Intensywnej Opieki Duchowej (Sigmo - też mam problem z metaforą, bym się uśmiechnął i milczał - a tu trzeba gadać)
Tadman - z Western Service Intelligent tak się rozziałem, że się na mnie obraził zaprzyjaźniony piesek, wziął do siebie biedny i wymaszerował na trawkę, łapać wiatr.
By the way: jesteś nieużyty, w nagrodę powinno się proponować przynajmniej jogurcik. (Ewentualnie kumys.)
Pozdrawiam Was serdecznie
~drago
Ja tam najbardziej lubię OT;)
3 Maja, 2011 - 16:18
Wiem, że na niepopkach jest koci-łapci, ale tak jak już marudziłam -jeżeli chce sie przekazać informacje jak największej ilości czytelników, to trudno je wywieszać na jednym słupie ogłoszeniowym, choćby był to ulubiony słup i wokół gromadzili sie wszyscy krewni i znajomi Królika, już nie mówiąc o tych, którzy znają Józefa;) - i liczyć na to, że same ze siebie(owe informacje) przeniosą się na inne.
Ale się wywieszaniem na słupie nE nie entuzjazmuję, jako żywo. Czyżbym gdzieś coś rzekła, co by wskazywało na to?
Nie wiem z czyjego obrazu jest ten speszony psiunio?
Ale w nagrodę podrzucam psiunia zawstydzonego:
http://www.youtube.com/watch?v=B8ISzf2pryI
"Publiką zajmie się marny ich los" i cd. - no, Ty masz dobry dzien do pisania, taka fraza, że mucha nie siada;)
A bez związku z powyższym, ale muszę się tym podzielić, choć po czasie, bo głupio mi było.
Nie jestem ci ja skłonna do zalewania sie łzami, ale kiedy Benedykt XVI ogłosił Jana Pawła II błogosławionym, po prostu się rozszlochałam ze szczęścia. Tak jakby ktoś mi zdjął ciężar z piersi, który dusił od 10 kwietnia. I jakoś mam teraz cichą nadzieję, że to już prędko coś się przełamie ku dobremu
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Sigmo
3 Maja, 2011 - 18:31
Bł. Jan Paweł II to RADOŚĆ podana dożylnie Narodowi - kilkoro naszych śmiało się przez łzy i z powodu łez, już na mszy - w domu też nakapaliśmy do kieliszeczków, a dzisiaj przyśnił mi się Jego uśmiech.
Sigmo - uwaga była ogólna raczej - w powietrze. Jestem przewrażliwiony, gdy stara szkoła kłamstw pojawia się w otoczeniu NE. Ktoś, kto spowodował, że publika rżała z z sylwetki Prezydenta, z tego stworzył kondensat zbrodni, podrzucał kontenery pieniędzy pod drzwi przekaziorów, ma: imię, nazwisko i stopień.
Sama widzisz, jak pies patrzy na jeża - a i poszczeka czasami. ]]>( -Próbowałem ustalić autora obrazka z netu (francuska kreska?), trafiłem na blond-jeża, dałem spokój.)]]>
Sigmo, pisz proszę gdzie i póki możesz. - Może Ci doda to sił: jeżeli będziesz w Ameryce Północnej, Twa sława Cię wyprzedzi:-) Ta mikronowa część Polonii, z którą jestem związany miłością i krwią, wie gdzie szukać Twoich wpisów. Ludzie poinformowani mniej się denerwują. Świetnie, że monitorujesz temat energetyki jądrowej. Dzięki:-)
Co kojarzy mi się ze Staruchem z "Sindbada Żeglarza"?
Cytat mówi sam za siebie:
(Przez Denvera narobiłem bydła na biurku!)
(I mam do przepisania 200 razy Piłsudski - coś takiego nie zdarza mi się często. Sorry.)
Serdecznie pozdrawiam ~drago
dragomir
4 Maja, 2011 - 12:04
Informacją, że jestem znana i czytana na całej półkuli północnej tak mną wstrząsnąłeś, że nie wiem wprost, kiedy się otrząsnę ze wstrząsu ;)(zdaję sobie sprawę, że to zywcem zerżnięte z Kabaretu Starszych Panów o podrzucanej im hrabinie i wstydzę się prawie jak Denver)
Ten wdzięcząco-przepraszający uśmieszek Denvera tez mnie doprowadził do konwulsji; żaden z naszych psów jeszcze czegoś takiego po sobie nie pokazał.
200 x Piłsudski - Twoja żona naprawdę ma rewelacyjne pomysły; czuję w niej bratnią duszę ;)
Mam w tej chwili w czytaniu 12 (słownie dwanaście) książek i ja naprawdę n i e m o g ę dorzucić do tego hmm... artystycznego nieładu jeszcze "Przygód Sindbada Żeglarza"! Przestań mnie wodzić na pokuszenie ;)
No własnie, Staruch - jeżeli, co daj Panie, kiedyś to grono tutejszych Staruchów uda nam sie zrzucić z karku, zobaczysz, że będą sklamrzyć o chrześcijańskim przebaczeniu i potrzebie pojednania. Uch, te jęczące pluskwy, obrzydliwość, won mi z pióra
Czy mogłoby być trochę cieplej? Znów trzeba było włączyć ogrzewanie. Na widok rachunków dostaję juz drgawek, alergii i kokluszu
Pozdrawiam z całego serca
Sigma
Leśmianowski "Sindbad"
4 Maja, 2011 - 21:01
Leśmianowski "Sindbad", (poza sex&drugs&r'n'roll ) to prawie moralitet, dodatkowo pisany bliską mi składnią. - Wszyscy próbujemy łapać dni, rozumiem. Nie kuszę:-) - Jak to się mówi teraz? - Bazy nie czaję, nie trybię, nie kminię ściemy. Co się wykłada, że nie rozumiem przyśpieszenia czasu: - przyśpieszył subiektywnie, czy naprawdę? * Moja Żona jest darem. (Po dwudziestu... ekhm...paru latach małżeństwa czasem wydobywa się z Niej już tylko łagodny sarkazm.) * Profanację Ziuka sam dostrzegłem Sigmo. Wtopiłem się niechcący, przeciskając 'z' nad 's'. Ale to ta czarownica - psiapsióła mojej Pani nagłośniła problem winy i kary. Popatrzyłem na nią i... e!, zrezygnowałem z tłumaczeń. To był ten moment nauki na błędzie. Wszystko biorę na klatę, jak premier Tusk - tylko, że on nieprawidłowo "er" wymawia. W tej sytuacji, się cieszę, że wie co go czeka. - Zostałem w kuchni sam na sam z psem przyjaciół, będącym 3 godzinną forpocztą popołudniowego spotkanka. Temu skurczybykowi wszystko jedno, czy dostanie skórkę z czegokolwiek, marchewkę, surową rybę, gorącą kapkę sosu, czy ścierkę do wąchania. Wszystko jest znakomite, wszystko jadalne, wszystko jest zabawne. Byleby stać patrzeć, prosić, skamleć, przeszkadzać. Na zewnątrz chłodno, pichcić trzeba było w domu, telefony się urywają, tu pies, tam laptop - no nie było fokusu. (Może fokusa? - Zapytam Bronisława, na pewno jest zorientowany.) * Moje zaoceaniczne szczęścia, po sporadycznym podrzutkach Twoich opracowań (*)poprosiły o więcej. To rzuciłem im dwie linki przez Atlantyk, stwierdzając, że ciekawe, przecież w lengłydżu mają full informacji. To powiedziały, że tak, ale te są lepiej napisane!
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam
~drago
(*)Całe Wybrzeże ma powody do niepokoju - od Kalafiorni po Kolumbię Brytyjską. Tam też stawiają sobie te wiatraczki, biała energia, ą-ę przez bibułkę, parki narodowe, rezerwaty, a tu taki syf.
dragomir
4 Maja, 2011 - 21:52
Czas przyśpieszył naprawdę - ledwo człowiek wstanie, już jest ciemno, ledwo zakwitną bzy, już lecę po choinkę.
Chyba że to tylko się tak mi wydaje.
No ale jako że zycie i tak jest tylko snem wariata śnionym nieprzytomnie..
Najbardziej w Sindbadzie lubię wuja Tarabuka. Pamiętasz jego nadbrzeżny poemat? Albo maksymę "Lepiej się zapierać, niż niedopierać"
I tę ziewającą księżniczkę od diamentów.
No i sam widzisz, przez Ciebie już zaraz będę miała tu i ówdzie rozłożonego Sindbada! A jak kot przelatuje, to połowa książek spada i potem nigdy nie wiem, gdzie ja właściwie skończyłam czytać. A kot przelatuje, jak przychodzi przyjaciółka z psem, który lubi koty bez wzajemności tzn.jednego z naszych kotów z wzajemnością, ale nie o to przecież chodzi.
Chyba temu psu z forpoczty nie zasugerowałeś, że jesteś samcem alfa na tę okolicę z przyległościami i stąd taka z niego maruda. Gdybym nie ustaliła tej kwestii z naszymi psami, żyć by mi nie dały.Już nie mówiąc o fokusowaniu na czymkolwiek. Co prawda, nie wiem, czy one w to tak do końca wierzą.. Nie, nie, precz z takimi myślami, alfa nie może wątplić w siebie!
Ale rzucasz linki przez ocean. Jak mi woda sodowa nie uderzy do głowy od tej sławy, tych pochlebstw bez miary, to będzie cud;) Już czuję się jak ta żaba,która nie mogła się rozerwać.
Kumys krzepi umys - podoba mi się. Ale o czym tak szyfrujecie z Tadmanem, pojęcia nie mam;)
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
>Sigma & Dragomir
4 Maja, 2011 - 22:15
Ja nic nie szyfruję, a tylko ogłaszam konkursy bez nagród, a na dodatek jestem nieużyty. Ot tak sobie prawimy dusery, a wszystko to przez post który polecałem.
Remanent dla Sigmy
http://niepoprawni.pl/blog/2005/krol-jest-nagi-rozwazania-o-lazacym-lazarzu-i-nowym-ekranie#comment-180243
i dla Dragomira, bo nie było odzewu
http://niepoprawni.pl/blog/2518/poczatek-konca-rzadow-lewicujacych-liberalow-w-ue#comment-179908
Kumys, czyli jogurcik ze WSI
4 Maja, 2011 - 22:40
W telegraficznym:
- Tadman wymyślił fajną parafrazę krajowego Matrix: "Western Service International" oraz scenkę z pokoju 101. Ogłosił konkurs, nie przewidział nagród. Ująłem się za lekko leminżerującymi, proponując chociaż kubeczek kumysu. Tadman stoi na stanowisku, że świadomość jest wystarczającą nagrodą samą w sobie. Kumys jest tutaj zbędnym dopalaczem.
No wiem, że kumys to taki jogurt ze WSI. Na zwyczajny jogurcik Tadman również nie wyraził zgody.
*
Tadman - są piękne. Teraz pozbierasz sporo pieszczot, razem z przeprosinami. Mogę coś jeszcze bardziej serio? To dobrze wychowane dzieciaki odtworzą nam warstwę szlachecką w Polsce.
Wiwat dziś gospodarzowi,
Wiwat i jego domowi,
Wiwat, wiwat gospodyni,
Wiwat i całej rodziny!
Serdecznie Was pozdrawiam (wpisałem się pod all)
~drago
tadman, dragomir
4 Maja, 2011 - 23:23
Zgadzam się w całej rozciągłości w kwestii dzieci.
Te ptice są takie, ze cięzko oko od nich oderwać.Coś w nich siedzi.
A w kwestii prostowania ścieżek psich czy ludzkich - to chyba się prześpię nad tematem ;)
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
>Sigma
4 Maja, 2011 - 23:35
Legenda syna: trochę mi nie wyszło bo miało być z prawej gołąb-serce czerwone, z lewej gołąb połówka serca białego, razem serce biało-czerwone.
Mam wyrzuty, które już sygnalizował Dragomir, że rozwalam Ci poważne posty gołąbkami czy labiryntami, więc co byś powiedziała na zupełną nowość - otwarcie z malutką pompeczką salonu, tfu, miejsca na NP zatytułowanego "U Sigmy" i tam wpadalibyśmy, pewnie nie tylko my, z takimi obocznymi tematami. Wtedy Fukushima nie cierpiałaby po raz drugi.
>Sigma
5 Maja, 2011 - 10:37
Myślałem o forum na NP, ale skoro piszesz, że nie przeszkadza Ci, to буду вредить сколько угодно.
A swoją drogą to spodziewam się, że mieszkasz w zwariowanym domu i wcale nie mam na myśli budynku. ;)
tadman
5 Maja, 2011 - 14:17
Nie czaję, w jakim zwariowanym domu?
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Wyjaśniam
5 Maja, 2011 - 14:26
Koty, psy, ptaszki i jeszcze zapalnik w kącie ogrodu. Najgorsze z tego to chyba koty, bo rozwalając książki przeszkadzają w czytaniu, a i saperom dały się we znaki.
Ten Twój passus a ciągłym trzymaniu przywództwa jest świetny :))
Pozdrawiam mieszkańców
tadman
5 Maja, 2011 - 15:59
Ten saper też tak wyglądał, jakby tak myślał;)
A czytałeś Shirley Jackson "Życie wśród dzikusów". Klimat jakby zbliżony do naszego domowego
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
O dzikusach
5 Maja, 2011 - 23:03
Chciałem pochwalić się, że zaczytywałem się Arkadym Fiedlerem, Alfredem Szklarskim czy Winnetou (to chyba potwarz, że w oryginale mówił "iś bin Winnetou"), później pomyślałem o Konradzie Lorenzu i "Opowiadaniach o zwierzętach", a nawet o "Nie taki straszny wilk" Farleya Mowata, a tu widzę, że kroi się zupełnie coś innego, domorosłe dzikusy własnego chowu.
„Nasz dom jest stary, hałaśliwy i przeludniony. Kiedyśmy się tu wprowadzili, mieliśmy dwoje dzieci i około pięciu tysięcy książek; spodziewałam się, że gdy w końcu przestaniemy się mieścić i trzeba będzie się wyprowadzić, okaże się, że jesteśmy posiadaczami dwadzieściorga dzieci i dobrego pół miliona książek; jesteśmy także właścicielami wielu łóżek, stołów, koni na biegunach, lamp, sukienek dla lalek, modeli statków, pędzli i, dosłownie, tysięcy pojedynczych skarpetek.”
Zakonotowane. :)
tadman
5 Maja, 2011 - 23:42
Gdyby nasz skretyniały rząd wpadł na pomysł, zeby opodatkowac ksiązki, bylibyśmy zrujnowani ;)
I to musi być jakieś nieznane jeszcze prawo natury, ze pralka zawsze zżera jedną skarpetkę od pary, ale za to ta druga ma zycie wieczne.
Widziałeś, jak dragomir nieparlamentarnie dołożył alefowi sternowi, a pośrednio ciri, ktora kretyna wybrania? miodzio
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Ale.f parlamentarnie przeprosił...
6 Maja, 2011 - 01:05
Przynajmniej tę żeńską część teamu. Miałem AS'a z Mleczko'm zmieszać? Nie wypada. Na obrazku jest Bambi, bez głowy. To się zaraz naprawi. Nie będzie problemu.
Ale.f parlamentarnie przeprosił...
6 Maja, 2011 - 09:18
Na Alefa Sterna mam alergię - jak można hodowac tę megalomanską agenturę na łonie niezaleznych mediów - nie pojmuję.
A masz świętą rację - ten Mleczko z "Obywatelu! Nie pieprz bez sensu" byłby lepszy;)
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Ty wiesz, że ja wiem, że Ty wiesz:-)
6 Maja, 2011 - 16:07
Mhm... To mleczko, ew. ten mleczak
Ciri to dziewczyna z krwi i kości.
50+ intuicja= 100% pewności:-)
Nie miałem zamiaru sympatycznego człowieka mieszać do sprawy AS'a. Zrozumiałem, że Ciri udostępnia blog AS'owi, no to się wyraziłem. Zresztą cała rzecz jest dziecinadą, poza Alefem. Trochę poczytałem go na Nowym. Niepokoi mnie "strumień świadomości" u gościa. Owszem, jak sobie zadam 250g, to również jestem jak dziecko, ale nachlewam się raz na rok, jeżeli nie rzadziej. Tam jest jakiś constans - coś z bolesnym dzieciństwem, bolesnym naprawdę. Także zanim się człowiek wyrwie z durnotami - lepiej zawczasu przemyśleć. No to myślę.
:-)
~drago
dragomir
6 Maja, 2011 - 18:19
Ciekawa jestem, do jakiej cienkości można dojść w komentarzach podczepianych do komentarzy;)To sie kiedyś musi przecież skończyć!
Bzy zaczynają kwitnąć, więc chyba jednak będzie jakieś lato.
Najmłodsza kocica nauczyła się nie wchodzić w spór zbiorowy ze srokami. Musiały jej dokuczyć;)
Serdeczności
Sigma
Test trwa nadal
6 Maja, 2011 - 20:43
Panie, co to powyrabiało się ostatnio z tymi zwierzętami. Jedno z drugim naczytało się gazówy, czy "Poradnika działkowca" i teraz, Panie, bez adwokata nie dasz im rady.
Obstawiłem
6 Maja, 2011 - 21:46
Mam nadzieję, że nagród tym razem nie ma.
tadman
6 Maja, 2011 - 22:26
może być trzykrotne hurra i uścisk ręki Prezesa
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
>Sigma
6 Maja, 2011 - 22:32
Tadman udaje się na stronę by pisać.
Pozdrawiam właścicielkę bloga i gości
Opowieść o sroce
6 Maja, 2011 - 22:34
Mogę? Opowieść, ze względu na konsekwencje każdego rodzaju - jest całkowicie zmyślona.
Razu pewnego, mając powyżej uszu wyżeranie jajek śpiewaków przez parszywą złodziejkę taką, załadowałem pneumatyka i... zdjąłem rabusia z gałęzi. Niestety gałąź była wysoka, nie moja na dodatek, tylko należąca do drzewa dalszych sąsiadów. Sroka po wyroku zniknęła się w nieznanym mi miejscu. Zanim wybrałem się w okoliczne krzaczyska, zaopatrzony w drut z wieszaka, z nadzieją, że może odnajdę truchełko i zdekontaminuję otoczenie - prawie natychmiast zleciało się stado czarno-białych czarownic i urządziło sabat nad poległą, dekonspirując miejsce zbrodni. Miejsce trudne i niedostępne dla dużego faceta, ze skłonnością do tycia, o czym niebawem się przekonałem tracąc w czeluści między garażami drut, a zyskując piękne rozdarcie zupełnie dobrych, ledwie paroletnich, ulubionych spodni do ogrodu. Nabyłem też świeże, piekące znamię Harrego Pottera, nie śmiejcie się - na udzie, - na szczęście na udzie!
Obolały powlokłem się do swojej klatki lizać rany, wymyślać fortel, który wytłumaczyłby przed żoną obecność liczniejszych, jak się okazało, zadrapań, porwanych, prawie nowych spodni - oraz co najważniejsze - miejsce, w którym zawinięty w zatłuszczone papiery mógłbym ukryć mojego Walthera.
Złowieszczą ciszę, kilku następnych godzin rozerwał gong domofonu. W drzwiach stanął syberyjski niedźwiedź, Wowa - z Autokomisu"Wschód". Wowa przyniósł w przeźroczystej reklamówce truchło sroki i trzy butelki. Ponieważ ja Wowce sięgam do jego złotego, prawosławnego krzyżyka schowanego gdzieś w niedźwiedzim futrem myślę: - Nie jest źle!, wódkę przyniósł, piwo przyniósł, jakoś się dogadamy.
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć ten śmierdzący smarem osobnik usiłuje wpaść mi w ramiona prawie szlochając:
- Bratko kochany, jak ci dziękować, żona widziała jak ty te kurwe ukatrupił. Soroka nam od zimy żyć nie daje, wrzeszczy franca z rana, na balkon siada i do okna krzyczy, dziecko budzi, kobieta mnie ruga, a co ja biedny mógł zrobić, kiedy ja codziennie do pracy muszę, a pod wieczór, jak teraz, ta kurwa wybiera się gdzieś, widocznie komu innemu życie niszczyć.
- Za to co ty dla nas zrobił, ja wódki naszej przyniósł, jeszcze pora wczesna - przysiądziemy?
Co było robić, sąsiad butelki wyjął, ze sroki otarł i się napiliśmy. Trzeba przyznać, że pierwsze sto gram srokówki musiałem zapijać piwem, działało jak aviomarin. Po następnych się zrelaksowałem, opieprzyłem sąsiada za ich imperialną politykę, on wyraził pretensję, że Polaki zawsze Ruskich zdradzały, że drużestwo tylko między ludźmi może być, między naszymi narodami zawsze zimna wojna będzie. Pogadalim jak Polak z Ruskiem na obczyźnie.
Po czym Wowka się rozpłynął, a ja pozostałą część wieczoru spędziłem na drzemce, mają u stóp, za towarzysza martwą srokę w reklamówce.
Obudziła mnie żona trzęsąc za obolałe ramię:
- Drago, bój się Boga, jak ty wyglądasz! Co ci się stało? Chryste, co to jest w tej torbie! Łe!
- Kochanie, ssory, ssory...
- Z Ruskim piłem...
dragomir
6 Maja, 2011 - 22:49
Przepiękna historia i taka jakaś po japońsku egzotyczna ujęta w tę wąską ramkę;)
A sroki mają pamięć, ze niech słoń się schowa w jarzębinę. Kiedyś nasz kot o wdzięcznym imieniu Gryzencjusz, zwany poufale Gryziem, upolował młodą srokę. Musiała mu chyba wleźć do pyska, bo jak to kocur, polować to on nie umiał. I od tej chwili para sroczych rodziców wyraźnie postanowiła resztę życia poświęcić zemście. Wystarczyło, że nosa wychylił z domu, już mu wisiały nad karkiem drąc się jak opętane, albo dziobały w ogon. To był jeden z naszych kotów o najbardziej domatorskim zacięciu.
Konkurecję wygrał Tadman, bo przy jego komentarzu pasek był najwęższy!
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Ramka i polujący upolowany
6 Maja, 2011 - 23:19
Ramka jest nieprzewidywalna i żyje swoim życiem.
A jak o pokrętności życia to: Dragomir upolował srokę, a Dragomira Wowka, a skorzystała z tego wszystkiego żona i dziecko Wowki, a najwyższą cenę zapłaciły spodnie, bo podzieliły los Maćka Chełmickiego.
Że o kacu, przez grzeczność...
6 Maja, 2011 - 23:37
... nie wspomnę. Tadman, wiesz jaki jest kac po ruskiej srokówce zapitej piwem?
Układ nerwowy jest wyłączony, świat stanowi korowa...sorry - kolorowa widokówka, pragnienie naprawdę gasisz u źródła.
A jak się skończyło?
6 Maja, 2011 - 23:55
Czy Wowka wyszedł samodzielnie, czy też go wywieźli?
Jeśli to drugie to drugie, to byłoby to kolejne zwycięstwo nad Rosjanami po 1920 roku w naszej odwiecznej wojnie. A kac można uznać za szkodę doznaną na polu bitwy.
Wowę odholowała żona
6 Maja, 2011 - 23:59
Ale nabrał respektu - kłania się przez szybę w kuchni:-)
No to dobrze, że tak się zakończyło
7 Maja, 2011 - 00:09
Zauważyłem, że liczba stopni swobody trochę mnie oszołomiła, ale od dzisiaj będę miarkował się, aby Sigma nie miała wrażenia, że jakiś obóz zaciężnych rozbił się jej pod blogiem.
Przepraszam za oftopy.
Explikacja
7 Maja, 2011 - 00:28
Zapomniałem się również.
Chciałem dodać na koniec,
że prawdziwymi zwycięzcami...
...werble...
zostały rodziny:
wróbli,
modraszek,
dzwońców,
grubodziobów,
bogatek (kilka rodzin)
i czyżyków.
(Sierpóweczki pojawiły się
dużo później)
Więcej nie będę -
Pozdrawiam
~drago
Niesamowitości - czytelnictwo wśród ptaków
6 Maja, 2011 - 23:09
Ptaki nie tylko czytają gazówę, ale także Freuda. Doktor Żabiński, szef chorzowskiego zoo, był zdenerwowany tym, że z powodu ostrej zimy gawrony zdecydowały się chmarami przylatywać na teren ogrodu i wyjadać jadło wykładane mieszkającym w zoo ptakom. Kiedy uciążliwość gawronów była na tyle dokuczliwa, że zaczęło brakować żywności dla swoich ptaków, załadował fuzję i postanowił wystraszyć gawrony. Kiedy zbliżył się do złodziejskich ptaków, te wyraźnie poddenerwowane wzbiły się w powietrze i zaczęły odfruwać w kierunku przeciwnym, a po oddaniu strzałów w powietrze odfrunęły na sporą odległość. Doktorowi skończyły się ładunki. Zauważył, że gawrony wróciły i znowu zaczęły podbierać pożywienie. Żabiński nie dawał za wygraną i próbował ptaki przepłoszyć wymachiwaniem rąk i krzykami. Ptaki totalnie go olały.
Niesamowitości- myślenie abstrakcyjne u kawek
6 Maja, 2011 - 23:25
Kawki tworzą pary na całe życie. Samczyk kawki odchowany przez prof.Sokołowskiego doszedł do wniosku, ze prof.S. będzie jego żoną i siedząc w kieszeni jego fartucha słodko nawoływał, zeby tenże zgłosił się do kieszeni w charakterze żony
Sigma
Kawka
6 Maja, 2011 - 23:45
Tragiczny los tego samczyka, zakochany wybitnie pechowo.
Ptaki ziem polskich
6 Maja, 2011 - 23:56
Sigmo - absolutny kultowy podwójny atlas, uczyłem się na nim kultury ilustracji.
(Edycja: Wycięło mi podziękowania za dobre słowo. Dziękuję.)
Pozdrawiam
~drago
tadman
4 Maja, 2011 - 22:46
Istotne jest, kto będzie partię ŁŁ kontrolował, jakie odłamy służb zaczęły wojnę ze sobą, jaki mają ostateczny cel - poza rozmamłaniem elektoratu okołopisowskiego przed wyborami /a oni mają właściwe sondaże i prognozy/.
Rzewne, patriotyczne pierdoły, którymi nas raczą, nie robią na mnie żadnego wrażenia. Doskonale to znam
Ale na co ogłosiłes tam konkurs i to-horrendum- bez nagród, nie wyłapałam;)
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
>Sigma & Dragomir
4 Maja, 2011 - 23:19
Dla Sigmy
A taki konkurs w poście o labiryncie i Ciri, co mi podpadła, a ja jej
Dla Dragomira, a właściwie Drugiej Połówki
Czytająć to co napisała Sigma spowodowało, że wróciłem do Twoich postów i muszę powiedzieć, że te dwie żonine uwagi, które zacytowałeś, świadczą o tym, że jesteś
http://www.youtube.com/user/windhoek35#p/u/2/Nm7-cysfE2c
Kiedyś o tym napiszę
4 Maja, 2011 - 23:36
Dzisiaj dla Was, Waszych Najbliższych. Piękniej chyba nie można.
]]>http://www.mojvideo.com/video-johnny-cash-the-first-time-ever-i-saw-your...]]>
dragomir
5 Maja, 2011 - 09:26
No chyba nie można ;)A jaki piękny zestaw zdjeć.
Tak, w kwestii prostowania ścieżek, masz rację - wystarczający problem sprawia mi prostowanie mojej własnej.
Nb. psy ostatnio kopiąc sobie w kącie ogrodu norę, wykopały zapalnik starego granatnika. Wezwałam policję, oni saperów i ww.przeszukali ten fragment wykrywaczem metali. A najmłodsza kocica cały czas im napadała na ten dysk wykrywacza uważając, że cała zabawa jest zorganizowana z myślą o niej;)
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Niesamowity kontrast
5 Maja, 2011 - 11:02
Ja ze swej strony proszę abyś nie dotrzymał słowa, bo lepiej dawkuj JEJ maksymy po aptekarsku, to na dłużej starczy. A wiesz, że rzeczy reglamentowane są pożądane najbardziej. ;)
Do tej pory największe wrażenie zrobił na mnie Johnny Cash w piosence Nine Inch Nails 'Hurt'. Nie wiem na ile wykonanie, a na ile obraz, bo po raz pierwszy trafiłem na to na YT, więc nie da sie rozstrzygnąć.
Twój link jest wprost wstrząsający.
Jeśli śpiewałby to młokos, to masz wtedy na myśli perspektywę tygodnia lub zeszłych wakacji, a kiedy śpiewa ON, swoim trzęsącym się głosem starego, przeżytego człowieka, to perspektywa odczuwania piosenki otwiera się niesamowicie szeroko i możesz włożyć w to, co własne doświadczenie Ci podsunie. Stary Johnny Cash jest niesamowicie prawdziwy i czasem bolesny.
Gorące podziękowania!
Johnny
5 Maja, 2011 - 18:50
Tak pojmuje tylko Facet. Ale nie że: facet-facet, tylko że Facet. Dzięki Tadman.
___________________
Johnny zostawił nieprzeciętnie mocne świadectwo Artysty. Nagrywał praktycznie do ostatnich chwil życia i możliwości. Złożony ciężką chorobą odszedł ledwie parę miesięcy po swojej ukochanej.
- Toutes proportions gardées, strike a balance, nach Verhältnis (relativ gesehen), może..., może trochę jak nasz Papa? Nie będzie żadnego komunału, bo jak jest, każdy wie.
Mimo, że nie ogłaszałem konkursu, rozdaję nagrody - ale to już całkiem inna historia...
Serdeczności Wam i Najbliższym
~drago
Sigmo, Tadman
4 Maja, 2011 - 23:07
Zdecydowanie wolę psie psy. I niech mnie Ręka Boża broni - prostować właścicielom psie ścieżki. Inne też. Inne zwłaszcza. Nie chcę pstrzyć strony - tylko link, och znacie: najpsiejsza piesneczka z wypsistych piesneczek: ]]>http://www.youtube.com/watch?v=4Q0O2eYV_mg]]>
~drago>Dragomir
3 Maja, 2011 - 18:58
Proszę o wykładnię, bo nie czaję. Może to temperatura +1 stopień i śnieg od południa, a może odwiedziny wuja Alojza z Niemiec. W tajemnicy powiem, że na nazwisko ma Alzheimer.
rozziałem = roześmiałem? lub rozdziawiłem, względnie pokazałem kły (i wtedy zaprzyjaźnionego zrozumiałbym całkowicie)
A dlaczego ja mam z tym kumysem kursować, skorom nie ze WSI? 8[
A że jestem nieużyty, to trafnie wywnioskowałeś. :))
Się śmiałem:-)
3 Maja, 2011 - 19:21
Trzeba sobie urodę slangiem poprawiać. Niektórzy, w moim wieku noszą w tym celu tenisówki do garnituru. Sam widziałem.
Kumys... eee... konkurs na wsi ogłaszasz, bez kumysu? Nagroda być musi.
Dopiszę: Kumys krzepi umys.
U nas wieje, (wieje przeważnie, wieje zwłaszcza) ale o śniegu mowy nie ma, dużo chłodniej niż zwykle o tej porze roku, bez zeszłorocznych anomalii.
Pozdr:-)
Nie wszyscy są zgodni, że tak niskie dawki szkodzą
3 Maja, 2011 - 08:23
Z innych źródeł wynika, że najniższa dawka roczna powiązana ze wzrostem ryzyka raka może wynosić aż 100mSv. Szperam żeby potwierdzić, obrazek tutaj: http://xkcd.com/radiation/
Jest bardzo prawdopodobne, że promieniowanie nie działa liniowo i wymiennie w skali czasu i intensywności, szczególnie w niskich dawkach o których mowa (20mSv x 1 rok --> 1/200; 20mSv x 2 lata --> 1/100). Ciekawe, skąd te wyliczenia.
Prof. Jaworowski przy omawianiu Czarnobyla przywołuje liczbę uszkodzeń DNA w komórce. Promieniowanie uszkadza DNA i błony komórkowe w mechanizmie z grubsza podobnym do działania wolnych rodników tlenu. 2.2 uszkodzenia DNA na sekundę w każdej komórce to efekt tylko metabolizmu tlenu. 5 uszkodzeń DNA na ROK w komórce to efekt naturalnego promieniowania (mówimy o ca. 1-4mSv/rok, szperam za potwierdzeniem).
Komórki istot żywych mają bardzo efektywne mechanizmy naprawcze, na wielu poziomach. Dopóki te działają, efekty promieniowania są żadne. Stąd niskie dawki promieniowania nie szkodzą proporcjonalnie do wysokich, kiedy uszkodzenia są tak duże że komórki masowo obumierają i dochodzi do choroby popromiennej. Właśnie śmierć uszkodzonej komórki jest ostatecznym zabezpieczeniem organizmu przed anomaliami (to praktykują zwierzęta i rośliny).
Dla zainteresowanych fascynujący raport UNSCEAR o Czarnobylu: http://www.unscear.org/unscear/en/chernobyl.html
Rozmowa z prof. Jaworowskim: http://www.kapitalizm.org/?action=show_article&art_id=5211
Dawka
3 Maja, 2011 - 08:57
wyrażana jest w siwertach i ma wymiar m2/s2 i J/kg, co wykłada się, że dawka:
- jest wprost proporcjonalna do kwadratu pola obiektu, który ją przyjął,
- jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu czasu w którym działa,
- jest wprost proporcjonalna do energii promieniowania, które ją wywołuje,
- jest odwrotnie proporcjonalna do masy obiektu, który pochłania dawkę.
Energia tak, ale niekoniecznie efekt biologiczny
3 Maja, 2011 - 15:23
Dziękuję za podpowiedź. Myślałem, że wystarczająco jasno mówiłem o efekcie biologicznym pochłoniętej energii, a ten najprawdopodobniej przy mniejszych dawkach wcale nie jest wprost proporcjonalnie zależny od dawki.
Uważam, że proste przeliczenie dawki na szansę wystąpienia nowotworu nie ma sensu tym bardziej, że znane mi źródła podają iż dla tak niskich dawek nie udowodniono wzrostu ryzyka choroby nowotworowej.
Pytałem również o źródło wyliczeń, bo z praktykowaniem biologii skończyłem parę lat temu i byc może muszę się poduczyć :-)