Jak PiS „podprogowo” polskie dzieci straszył

Obrazek użytkownika payssauvage
Kraj

Panią Dominikę Wielowieyską z „Gazety Wyborczej” coś ostatnio mdli. Czyżby najadła się „baraniej surowizny” (przed czym, jak pamiętamy, Walenty Kwicoł przestrzegał kamratów w serialu „Janosik), a może po prostu pani redaktor jest w stanie błogosławionym i niedługo wyda na świat potomka? Nie, nic z tych rzeczy. Panią Dominikę mdli, bo PiS nakręciło spot o głodnych dzieciach, w którym wykorzystało wypowiedzi polityków PO – m. in. Stefana Niesiołowskiego i Julii Pitery. Niesiołowski, jak pamiętamy, zalecał głodnym dzieciom szczaw i mirabelki, zaś Pitera rozwodziła się, że polskie dzieci może i tam nie dojadają, no ale to przecież wyłącznie dlatego, że w Polsce nie ma „kultury jedzenia śniadań”. Nawiasem mówiąc może i tej całej „kultury jedzenia śniadań” nie ma, ale za to jest doskonale rozwinięta „kultura załatwiania posad znajomym” i pani Pitera coś nie coś wie na ten temat.

Ten spot tak rozsierdził polityków PO, że aż zwołali specjalną konferencję prasową, na której pojawiło się troje muszkieterów płci obojga: Joanna Mucha (ministra, co swego fryzjera zatrudniła na stanowisku wiceszefa Narodowego Centrum Sportu), Tadeusz Zwiefka (w PZPR od 1974 r. dzielnie aż do samego końca) oraz Marcin Kierwiński (człowiek, który „z twarzy podobny jest zupełnie do nikogo”). Tych troje mędrców pół godziny oburzało się, że w spocie w formie migawki wykorzystano dwa zdjęcia, które są widoczne, jak wyliczyła Platforma, przez 0,04 sekundy i podobno widać na nich dzieci nie polskie, ale, jak twierdzi PO, rosyjskie. Nie mam pojęcia, jak geniusze z partii rządzącej poznali ich narodowość, bo z tego, co wiem, dzieci te nie były ubrane w walonki, rubaszki oraz czapki uszanki i nie wywijały kozaczoka. Ale już mniejsza z tym, bo ważniejsze, że z faktu pojawienia się tych zdjęć Zwiefka wysnuł wniosek, że PiS wykorzystuje… przekaz podprogowy. Basowała mu Joanna Mucha, dodając, że „Tego typu przekaz wywołuje nerwicę i lęki u dzieci.

No to jest rzeczywiście straszne! Już widzę oczyma wyobraźni te małe dzieci, które tłumnie zasiadają przed telewizorami, by, zamiast jakichś nudnych bajek, oglądać pasjonujące spoty wyborcze, ale – miast oczekiwanych przygód Kubusia Puchatka, który wraz z Kłapouchym robi Krzysiowi kampanię wyborczą w Stumilowym Lesie – dostają między oczy straszliwym przekazem podprogowym. Bach! Wskutek tego pogrążają się oczywiście w nerwicy i lękach. Na szczęście jest ratunek, bo na nerwicę dobrze robi zupa szczawiowa, a na lęki kompot z mirabelek. Jeżeli ktoś nie wierzy mi na słowo – niech spojrzy na Stefana Niesiołowskiego. Facet całe życie nie jadł nic innego i proszę – okaz zdrowia!

No więc Wielowieyska też się oburza na ten spot, ale nie samotrzeć, jak posłowie PO, ale samojedna na łamach Wyborczej, gdzie daje upust złości, że takimi spotami „politycy PiS grają na emocjach”. Hmmm… A ciekawe gdzie była, gdy w 2011 r. PO emitowało spot z prowokatorem „Andrzejkiem” Hadaczem w roli głównej. Na ekranie mieliśmy wykrzywioną fizys Hadacza, który darł się „Tusk albo Komorowski kula w łeb”, a głos z off’u pytał dramatycznie: „On pójdzie na wybory, a Ty?” PO grała wówczas na emocjach, lepiej niż Paganini na skrzypcach, przedstawiając elektorat PiS, jako bandę wariatów, a Wielowieyskiej jakoś nie mdliło. Czyżby spożyła uprzednio cały roczny urobek kopalni węgla Kazimierz-Juliusz, coby nie mieć problemów gastrycznych? A może mdliło ją gdy sztab Komorowskiego emitował spot z którego mogliśmy się dowiedzieć, że „Za Dudą stoi Kaczyński!”, albo ten, który informował „Andrzej Duda was wyduda”. (Nawiasem mówiąc, do dziś nie wiadomo, co poeta miał na myśli mówiąc „wyduda”). Nie słyszałem, żeby Wielowieyska uskarżała się na problemy z żołądkiem.

Pani Dominice Wielowieyskiej, która o swoich mdłościach rozpisywała się w zeszły piątek, wtórował na sobotniej konwencji PO Janusz Lewandowski, którego Ewa Kopacz przedstawiła, jako „sknerusa” i człowieka „bez serca” (drugi sknera bez serca to minister finansów Szczurek). To oczywiście były tylko takie kampanijne śmichy-chichy, ale nie da się ukryć, że w tych żartach zawarta była duża doza prawdy. Lewandowski – znany z tego, że kampanijne spoty Platformy sprzed czterech lat ze swym udziałem  określił mianem „głupich” – stwierdził, że w Polsce dzieci „nie są głodne, po prostu są niedostatecznie dożywione.” Uważam, że to wszystko wyjaśnia. W Polsce nie ma złodziei i aferzystów – są tylko ludzie „niedostatecznie uczciwi”; nie rządzą nami głupcy, tylko ludzie „niedostatecznie mądrzy” itd., w tym stylu.

Tymczasem problem polskich dzieci żyjących w nędzy to nie żadne „granie na emocjach”, bo to jest fakt wprost wynikający z danych GUS, a nie wymysł Prawa i Sprawiedliwości. Wg Głównego Urzędu statystycznego 900 tys. dzieci żyje w „skrajnym ubóstwie”, czyli w rodzinach, gdzie dochód jest niższy, niż 440 złotych osobę. Oczywiście można dzielić włos na czworo, można pisać, że przecież „skrajne ubóstwo” nie musi oznaczać głodu, a za 14 zł dziennie można się najeść do syta (tylko skąd jeszcze wziąć pieniądze na ubranie dla tych dzieci, na książki i zeszyty, na czynsz, a nie daj Boże, jak to dziecko zachoruje). Można, jak robi to Wielowieyska, powoływać się na dane sławnych „organizacji pozarządowych”, których tak nie mogą się nachwalić „ludzie na pewnym poziomie” (niestety nie piszą oni skąd które organizacje biorą pieniądze, bo są przecież i takie, która np. via Fundacja Adenauera są zasilane z budżetu RFN, więc są one jak najbardziej rządowe, tylko, że nie polskie) i pisać, że dzieci w żyjących w skrajnym ubóstwie jest „tylko” 150 tys. Można też próbować zwekslować problem i napisać „Jest natomiast problem dzieci niedożywionych albo takich, które odżywiają się źle (chipsy zamiast ciepłych posiłków). I im cały czas państwo stara się pomóc”.

Wszystko można, zwłaszcza, jak się jest „czułym i przyzwoitym” (czip) dziennikarzem Wyborczej, ale to nie zmieni faktu, że prawie milion dzieci żyjących w nędzy (powiedzmy to wprost, zamiast, żeby było ładniej, pisać o „skrajnym ubóstwie”) to hańba. Hańba nie tylko dla rządu, ale również dla jego „czułych i przyzwoitych” propagandystów, którzy wpierają nam duby smalone o „zielonej wyspie” (chyba tak samo zielonej, jak spleśniały ser) i „Polsce w budowie” i jednocześnie każą przyjmować islamskich imigrantów. Najpierw trzeba by zadbać o własne dzieci, a potem brać się za cudze.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Tylko zaPOmnieli POwiedzieć że niema kultury od rządu, by lepiej płacili.

Bo jak będzie kultura lepszego płacenia, to i dzieci nauczą się kultury jedzenia śniadania.

A Pitera i Niesiołowski, rozmyślają o głodnych dzieciach, u Magdy Gesler w kanjpie, przy suto zastawionym stole.

I POtem te POmysły z szczawiem i mirabelkami i brakiem kultury u dzieci co do śniadań.

Pozdrawiam

Vote up!
7
Vote down!
0

Jestem jakim jestem

-------------------------

"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------

Jestem przeciw ustawie JUST 447

#1493356

Dobry tekst! 

PO woli przekaz nadprogowy i grę na emocji związanej z poczuciem obciachu. Tego spotu wypierają się nawet Młodzi Demokraci - młodzieżówka PO 

 
Vote up!
3
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1493369

Miło mi słyszeć, że się podoba :)

Pozdrawiam!

Vote up!
1
Vote down!
0

payssauvage

#1493517