Imieniny u Bronka - A odpierdolcie się od wujka Wojtka !
Na osiedlu zahuczało ( a w bloku to aż zatrzęsło ) o zaproszeniu wujka Wojtka na moje imieniny.
Kioskarka, ta blondyna, ta Monika, to mi nawet powiedziała, że niektórzy młodzi z osiedla to się nie mogą nadziwić jak go mogłem zaprosić po tym co on rodzinie zrobił.
Zapraszam do przeglądnięcia poprzedniego wpisu.
( inspiracja tekst z Rzepy - Dyktator w Pałacu - Waldemar Kuczyński 26-11-2010 )
Dlaczego ja porządny gość, katolik, ojciec wielodzietnej rodziny zapraszam tego skurwiela, co to nie jedno ma na sumieniu, a może i więcej. Ja się tam młodym, ani tym bardziej starym, co to od wujka Wojtka nigdy po mordzie nie oberwali, a ja tak, ja się tłumaczył nie będę.
Może jednak warto , choć niekoniecznie trzeba wszystkim tłumaczyć.
Bo wujek Wojtek na naszym osiedlu, a może i w kraju to jest ciekawa postać warta namysłu.
Już 30 lat mija od grudnia tamtego roku. Te 30 lat chyba więcej niż połowa mieszkańców osiedla i starych i młodych ma szacunek dla wujka Wojtka i wyrozumiałość dla jego naprawdę trudnej i bolesnej decyzji. Jest też wielu, którzy choć nie chcieliby żyć w takiej rodzinie jak wujka Wojtka, bo nawet nie potrafią sobie jej wyobrazić, nie wierzą w to, że rodzina wujka Wojtka była patologiczna i, że w dodatku wujek Wojtek działał pod wpływem swojego ojca chrzestnego, wujka Józefa I.S. ( nie podaję nazwiska, bo wujek Józek miał trochę kłopotów z prawem i różnie o nim ludzie mówią, a po co to komu ).
Nie wierzą ci ludzie w te brednie o wujku Wojtku, bo takie czasy były, że rodzina inna nie mogła być , a nawet jak była, to czysty przypadek i science-fiction.
Może i rodzina biedna była, nie dojadała, wujek ją terroryzował, bił, ale to była polska rodzina, niejeden raz jedli obiad w niedzielę razem przy stole, wujek czasem nawet bajkę do snu opowiedział, żonę ucałował, goździka w dzień kobiet przyniósł, a dzieciom łabądka z zakrętki od flaszki i na osiedli ich szanowali.
Ale są tacy co nie zapomną wujkowi Wojtkowi nocy 13. I tak będzie jeszcze długo albo na zawsze. I nie jest tak, że tylko ci mają rację co na Wojtku psy wieszają, nie ma jednej racji, nie ma też prawdy obiektywnej, ba ośmielę się nawet stwierdzić, iż nawet fakty są subiektywne.
Wtedy, 30 lat temu nie byłem wielbicielem wujka Wojtka, a nawet kilka razy dostałem od niego po mordzie za rozgłaszanie po osiedlu jak z niego kanalia, raz to nie nawet w piwnicy zamknął.
Ale już wtedy czułem , że to nie jest takie proste jak mi się wydaje, czułem, że być może wujek Wojtek ma rację.
I ja i wujek chcieliśmy tego samego, tylko ja nie rozumiałem zawiłości tamtych czasów, chciałem podpalić świat. A wujek był mądrym, racjonalnym człowiekiem, odpowiedzialną głową rodziny.
Mój bunt mógł tylko doprowadzić do konfliktu na skalę większą niż nasz rodzina, osiedle, a nikt chyba nie chciał by obcy za nas rozstrzygali.
Teraz możemy sobie dywagować, że nikt by się nie wtrącił, bo inni też mieli swoje rodzinne i osiedlowe kłopoty. wtedy gdy ważyły się losy naszego osiedla, na szali był los wielu rodzin, młodzieńczy bunt mógł nas zbyt wiele kosztować.
I dobrze, że wujek Wojtek zdmuchnął ten straszliwy i nikomu niepotrzebny płomień, jakim była solidarność w rodzinie i na osiedlu. I był to nasz, mój i wujka wspólny dramat, ale jego jedyna i słuszna decyzja. Tak wujek Wojtek zbawił świat, nie bójmy się tego słowa, historia i wielu jej świadków to potwierdza. Nie można było jednak uniknąć ofiar tego dramatu, ofiar po jednej i drugiej stronie.
Wujek widział, że się starzeje i młodzi zajmą jego miejsce i był gotów im je oddać, jednak na pewnych warunkach. Wujek Wojtek to głowa rodziny, której przyszło żyć w ciężkich czasach, miewał dobre i złe chwile. Nie on jeden, również wielu jego kuzynów i kolegów, Leszek, Jacek, Bronek, Tadek i wielu innych.
Wujek Wojtek zbierał znaczki i łowił ryby oraz chodził na piesze wycieczki.
To podłość mówić tylko o tym, że wujek Wojtek bił dzieci, żonę, a i na osiedlu nie przepuścił ani swoim ani też Żydom. Poza tym jak mówię to był fajny facet, bardzo dbał o swoje klasery i znaczki, a jak nie był głodny ti wypuszczał ryby do wody, o ile złowił. Taka słodka pierdoła. Tak więc oceniajmy go całościowo, bądźmy sprawiedliwi. A to że niektórzy twierdzą, iż kilka osób zmarło na skutek niby pobicia prze wujka Wojtka, to ani świadków nie ma, ani nikt nie chce świadczyć, a i sądy jakoś serca do tych oskarżeń nie mają. Ja tam wujka nie rozgrzeszam, ale czas najwyższy zrozumieć, że nawet jak żonę i dzieci bił, to je potem przepraszał. A od przemocy w rodzinie to daleka droga to zabijania ludzi, a przecież nikt wujka za rękę nie złapał. A tak po ludzku, po biblijnemu, kto pierwszy bez winy, niech rzuci kamieniem. Można się spierać, ale wina jest po obu stronach, nie tylko wujek Wojtek był raptus.
Jak dalej będziemy wierzyć w to co niektórzy byli Ormowcy z osiedla opowiadają o Wojtku, Leszku i wielu innym to za chwilę uwierzymy, iż diabeł istnieje.
Świat nie jest tylko dobry lub zły, jest jeszcze trzeci wymiar. Ten wymiar to moja decyzja o zaproszeniu wujka Wojtka na imieniny. Są tacy co im gula chodzi i bredzą coś o tym jakoby wujek Wojtek to zbrodniarz i zdrajca jakich mało, a ja jak i wielu innych mówię, że to nie jest prawda.
Co prawda wujek Wojtek kiedyś upojony czy narajany jakiś wschodni, zielem zaprószył ogień w domu. Ale ofiar nie było tak wiele, żona aPolonia choć ciężko poparzona, to żyje, ma „pińćset” renty, kilku synów zginęło w pożarze. Ale wujek naprawdę nie chciał, a nawet jednego przez okno wyrzucił, a ten głupi tak spadł, że się zabił. A te dzieci co przeżyły, to jedne zaślepione i wujka nie lubią, a inne zawsze go lubiły, co by nie robił, a jeszcze inne niewiele pamiętają.
Tak więc ja pogodzę wszystkich i zapraszam wujka Wojtka na imieniny.
To starszy i sympatyczny facet, a poza tym ma doświadczenie życiowe, a ja właśnie się zastanawiam czy założyć w daczy ogrzewanie gazowe, czy tak jak na zachodzie zrobić wszystko na prąd.
A zapomniałbym, że znajomy gajowy jak to wszystko usłyszał to powiedział - „trzeba wyjść z tego grajdoła i myśleć naprawdę o polskiej racji stanu”.
No jak się całe życie smacznie drzemało w grajdole, to lepiej tam Drogi Bronku zostać i się nie wychylać, bo wiatry silne i zmienne są, a i łeb mogą pusty urwać.
Niedokończony i nieautoryzowany życiorys wujka Wojtka.
To ja Wam opowiem jak to z wujkiem Wojtkiem było.
Wujek Wojtek jak był młody to się dobrze uczył, rodziców miał wspaniałych, rodzina rzec by można z tradycjami. Niestety zdarzyło się tak, że wujka Wojtka, jak był młody zgarnęli z ulicy, a brali wszystkich jak leci i wywieźli do poprawczaka. Winien, nie winien, nie ważne. I cóż miał zrobić, siła wyższa. Była szansa, że poręczy za niego wujek Władysław A., wojskowy, co ta za granicą był. Ale jakoś się tak porobiło, że innym się udało wyjechać z wujkiem Władkiem, a on i wielu zostało w tym poprawczaku. To co miał zrobić, jak mu zaproponowali, że jak się zapisze do organizacji młodzieżowej to wróci za jakiś czas do domu, to się zapisał. A nie było to harcerstwo bynajmniej.
Wujek wyniósł z domu wychowanie i morale, ale cóż jakoś mu tylko savoir vivre został, co i tak się na niewiele zdało, bo tam się ciastka widelczykiem nie jadało, a perfumy piło się prosto z butelki. Dziwne rzeczy działy się z wujkiem Wojtkiem, ale kto to wie dlaczego, a to podpierdolił paru koleżków, że niby nieprawomyślni, a to podpisywał się pod cudzymi sukcesami. No cóż młody był, a to wiele tłumaczy.
Wydaje mi się, o ile dobrze pamiętam, iż wujek Wojtek jak był dzieckiem to chuderlawy i chorowity był i zawsze zbierał wciry od kolegów. To by trochę tłumaczyło to jego parcie do rządzenia na osiedlu. No ale po kolei, jak już wrócił, to został przy tej robocie co ją miał. I ciągle awansował, taki to już wujek Wojtek był. Został też głową rodziny, poślubił piękną Apolonię. Doczekał się z nią gromadki dzieciaków, synów i córek. Miał szacunek na osiedlu i w rodzinie. Niepijący, zawsze nienagannie ubrany, ruki po szwum i pełen ordnung.
I wtedy zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Czy za wolno awansował, czy też wdał się w złe towarzystwo, a widziano go wielokrotnie z ojcem chrzestnym Józefem I.S., odmienił się nie do Poznania. Chodzą słuchy, że założył bandę i tłukł kogo się dało i rabował co się dało. Ja tego nie widziałem, ani nie pamiętam. Potem ponoć mu odwaliło na punkcie Żydów, ponoć mu bruździli w robocie i nie mógł awansować. A że tęga głowa z niego była, to sam niby nic nie robiąc pogonił wszystkich, a przy okazji dal radość koleżkom, co to sobie popałowali skolko ugodno.
A w rodzinie wujka Wojtka już nie było tak wesoło. Skończyło się przynoszenie cukiereczków ze sklepiku, ba nawet skończyło się przynoszenie pensji. Wujek Wojtek nigdy nie pił, a jeżeli już to symbolicznie, jestem jednak przekonany, że musiał coś brać, jakieś wschodnie zioła, czy coś takiego. Na osiedlu strach zapanował, a jak się kto postawił, to albo z kładki spadł, albo znaleźli go w rzece.
Dzieci wujka Wojtka niewiele mówiły, ale wystarczyło popatrzeć na ich i żony Apolonii twarze, pełne strachu rezygnacji i często sine od bicia. A na osiedlu, a nawet poza jego granicami szaleli kumple z bandy wujka Wojtka, za jego pełnym przyzwoleniem. W sklepach mało co można było kupić, wszystko zabierali i dzielili się jeszcze z zaprzyjaźnionymi bandami. Do legendy już przeszło jak spakowali fabrykę i wysłali kumplom w Wietnamie, albo czołg do kumpli w Egipcie, a i na osiedlu coraz więcej było przyjezdnych, a do bandy Wojtka wstępowało wielu chętnych.
Powolutku jednak ludzie, którzy z jednej strony bali się wujka Wojtka i jego bandy, a z drugiej jako tako pod ich opieką żyli, zaczęli kombinować czy nie da się żyć inaczej i może trochę lepiej. Czarę goryczy przelało to, iż nie dość, że w sklepie na osiedlu prawie nic już nie było, to Wojtek z bandą uradzili, iż to oni będą ceny ustalać, prosto z sufitu. A jak jeszcze paru opornych i z bandy i z osiedla wywalili to ludzie stwierdzili dość tego.
No to Wojtek się trochę speniał i dawaj po radę i po prośbie do wujka Lońki, pomóż, ach pomóż bo nam osiedle rozniosą i władzę stracę. A wujek Lońka mu wała pokazał, bo już dawno na gościnne występy nie jeździł, jakoś za bardzo się wykrwawiał, a i efekty co raz marniejsze, a u niego też zamieszanie okrutne.
To co pozostało wujkowi Wojtkowi, zebrał resztę bandy i pewnego zimowego ranka sterroryzował całą okolicę. A co było dalej to już napisałem wcześniej.
( inny tekst z Rzepy - Rulewski: Policzek dla ofiar PRL )
A teraz z innej beczki.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3480 odsłon
Komentarze
Wojtek naszym przyjacielem jest.
26 Listopada, 2010 - 20:19
A kto się teraz będzie śmiał to dostanie w .....!
Super.
26 Listopada, 2010 - 20:50
Fajnie opowiedziane i w zgodzie z faktami.
pozdrawiam
PS.
Wujek Wojtek jest potomkiem Dawnych Polaków, zacnej rodziny herbu Ślepowron. Co się musiało stać, żeby zacna krew wydała z siebie taką obermendę i przekurwę, tego nie pojmę...
Re: Imieniny u Bronka - A odpierdolcie się od wujka Wojtka !
26 Listopada, 2010 - 22:17
Ach, zhakować tak stronę Wujka Wojtka i wkleić tam ten tekścik... marzenia :)) Dyszka
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Oj szkoda !
26 Listopada, 2010 - 22:45
Że nie żyją Bierut Cyrankiewicz czy Moczar. Przecież nie mogli by być wykluczeni ?!
Super tekst, idee goebbels'a wiecznie żywe
26 Listopada, 2010 - 23:54
Gdyby ktoś w latach 80. powiedział klasie robotniczej, że wojtek to menda nie jest, toby go rozszarpali, teraz niestety pamięć zawodzi. Gdyby ktoś powiedział,że wojtek to bohater, to by go odesłali do Tworek lub innego podobnego zakładu...
drfaustus
re-Imieniny u Bronka....
27 Listopada, 2010 - 05:46
O tak - ten wujek Wojtek to taki dobry człowiek - to dzięki niemu dziesiątki tysięcy przeważnie młodych ludzi wyjechało na stałe z Polski na zachód, bo przecież wujek każdego niemal dnia przed 13 -tym swoimi czynami i słowami czynił nasze życie tak piękne i pełne treści, że ci młodzi musieli na własne oczy zobaczyć, że ten zachód to sama zgnilizna i nie ma tam czego szukać.
Tylko dlaczego wyjeżdżali z biletami w jedną stronę?......
Wspaniały artykuł, dzięki jwp.
Pozdrawiam serdecznie.