Z dziejów zeszmacenia
Ossów - Krętactwa Komorowskiego
Dodano: 20.03.2011
Mamy bardzo mocne dowody na to, że to obecny prezydent Bronisław Komorowski był inicjatorem budowy pomnika dla bolszewickich żołnierzy, poległych w bitwie pod Ossowem w 1920 roku. Pomysł aby w tym miejscu wykazać się przed Rosjanami swoją sympatią miał on od wielu lat. Oskarżanie o kłamstwo posła Mariusza Błaszczaka, który zwrócił uwagę na ten aspekt polityki prezydenta wygląda w świetle tych faktów po prostu niewiarygodnie. Całe zamieszanie wokół odsłonięcie nieszczęsnej mogiły i dzisiejsza energiczna obrona Prezydenta stwarzają wrażenie, jakby nie był on świadom jak jego prorosyjskie gesty są konkretnie realizowane przez jego własnych współpracowników.
Pismo, które publikujemy, wyraźnie określa kto jest inicjatorem uhonorowania poległych pod Ossowem bolszewików i w czyim imieniu cała ta kuriozalna sprawa została przeprowadzona. „Kancelaria Prezydenta Rzeczpospolitej Polski zwróciła się do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa o przygotowanie odpowiedniego obiektu, przy którym delegacje rządowe polska i rosyjska mogłyby wspólnie oddać hołd ofiarom okrutnej wojny (…)” i dalej „pragnę niniejszym pismem potwierdzić życzenie i intencje Kancelarii Prezydenta RP, która rozważa możliwość udziału Prezydenta RP w uroczystościach w Ossowie w dniu 14 sierpnia b.r.” Są to słowa sekretarza ROPWiM, Andrzeja Kunerta, z pisma skierowanego do Burmistrza Gminy Wołomin w dniu 15 lipca 2010. Był to moment najbardziej gorączkowych przygotowań do odsłonięcia bolszewickiej mogiły.
Komorowski od lat związany z Ossowem
Samorządowcy z powiatu wołomińskiego oraz osoby od lat zaangażowane w sierpniowe obchody kolejnych rocznic boju pod Ossowem z 1920 roku pamiętają zaangażowanie Bronisława Komorowskiego, jako posła, wiceministra czy Marszałka Sejmu w uświetnienie tych uroczystości. W sytuacji Ossowa, jako miejsca pamięci, oraz całego powiatu Wołomińskiego, takie wsparcie miało ogromne znaczenie.
Tereny te, pełne świadectw bolszewickiej klęski z 1920 roku, zostały w PRL skazane na zapomnienie. Ze względu na złe skojarzenia historyczne polscy komuniści zlikwidowali powiat radzymiński a stolicę nowego powiatu umieścili w stosunkowo młodym, „robotniczym” Wołominie. Radzymin, który w sierpniu 1920 roku przechodził kilkakrotnie z rąk do rąk i był najbardziej znanym w Polsce miastem kojarzonym z Bitwą Warszawską, skazały na zapomnienie. Położone kilka kilometrów dalej, we wsi Ossów, międzywojenne sanktuarium – kaplicę i cmentarz poległych polskich żołnierzy – włączono w skład poligonu w Zielonce i surowo zakazano wstępu na jego teren. Po 1990 roku Ossów doczekał się oficjalnych obchodów. Bywał tu prezydent Wałęsa, marszałkowie obu izb parlamentu, posłowie, generałowie. Bywał też wiceminister Komorowski czy Posłanka Jadwiga Zakrzewska. Lokalne władze i działacze patriotycznych komitetów z terenu powiatu witali ich zawsze bardzo ciepło. Ich wizyty były bowiem szansą wyrwania z zapomnienia miejsc, które są świadkami największych zwycięstw w XX wiecznej historii Polski. Ossów i Radzymin ciągle bowiem borykały się z niedofinansowaniem.
Jeden ze znanych lokalnych działaczy, zasłużony dla odnowienia Ossowskiego sanktuarium wspomina, że już wtedy, w latach dziewięćdziesiątych z ust Bronisława Komorowskiego padały propozycje by na Ossowskie obchody zaprosić historyków z Rosji. Rzucał pomysły wspólnych konferencji historycznych i temu podobne inicjatywy, jednak bez konkretów.
Fotomontaż
– Myśmy go wtedy wysłuchiwali z szacunkiem, bo zależało nam na jego obecności ale po minach audytorium, jak i w rozmowach z innymi działaczami mogłem się zorientować, że wszyscy traktowaliśmy to jako niezrozumiałą fanaberię. Ot, takie głupstwo jakie ktoś palnie by błysnąć własną inicjatywą – mówił lokalny działacz.
Tymczasem toczące się nieopodal Ossowskiej kapliczki, na tak zwanej Polakowej (lub Polakówej) Górce badania archeologiczne potwierdzają w maju 2008 roku obecność dwu niewielkich mogił sowieckich żołnierzy. Złożono do nich ciała czerwonoarmistów, którzy padli tu w sierpniu 1920 ale miejsce to było niejako zapomniane. Choć w materiale Gazety Wyborczej z sierpnia 2010 pisze się o znalezionych tam zniczach czy kwiatach, mających świadczyć o pamięci okolicznych mieszkańców, to pytani o to mieszkańcy Ossowa mówią, że na mogiłę raczej nikt nie chodził.
Na całym około stuhektarowym obszarze, położonym między kaplicą w Ossowie a Polakową Górką, został następnie ustanowiony park kulturowy „Ossów Wrota Bitwy Warszawskiej 1920roku.” Teren na pograniczu Wołomina, Zielonki i Kobyłki ma się stać jednym wielkim świadectwem tego wspaniałego zwycięstwa, z nowoczesnym muzeum po środku. Prace nad projektem trwały wiele miesięcy a jego finalny efekt doczekał się wizualizacji, kilku artykułów i bardzo ciekawej prezentacji także w Gazecie Wyborczej (z 23 maja 2009). Wielu ludzi związanych z Ossowem całe to przedsięwzięcie raczej zdziwiło i to z kilku powodów. Po pierwsze niedowierzali intencjom ówczesnego burmistrza Wołomina – Jerzego Mikulskiego – który nie dał się jak dotąd poznać jako szczególnie zainteresowany sytuacją ossowskiego sanktuarium. Po drugie założenia samego parku kulturowego wydały im się tak imponujące, że aż mało wiarygodne. Opiewający na 60 milionów projekt kilkukrotnie przewyższa całą kwotę przeznaczoną na inwestycje w budżetach okolicznych gmin. Trudno także spodziewać się państwowych dofinansowań skoro przytłaczająca część kosztów renowacji skromnej kapliczki i cmentarza polskich żołnierzy pochodziła tylko z lokalnych środków: parafii, samorządów czy komitetów.
W końcu wiele osób zwracało uwagę na to, że realizacja tak ogromnego projektu będzie wymagała olbrzymich wydatków infrastrukturalnych: podciągnięcia nowych linii energetycznych, zmian w układzie komunikacyjnym okolicznych wsi i wielu innych a to kolejne miliony złotych.
– Nie odzywałem się wtedy, bo nie chciałem tej sprawie szkodzić, w końcu Ossów naprawdę zasługuje na promocję, ale to było dla mnie mocno podejrzane. Mikulski nie kwapił się, jak dotąd na jakieś szczególne wydatki w tym miejscu – mówi Konrad Rytel, były starosta wołomiński i radny Wołomina, będący w 2009 roku w opozycji wobec burmistrza Mikulskiego.
– I skąd ten pomysł na bolszewicką mogiłę na samym końcu projektu, tak się wtedy zastanawialiśmy z wieloma radnymi? – dodaje Rytel.
Ossów niczym anty-Katyń
Pomnik-mogiła bolszewicka znajduje się niejako na końcu całego założenia parku kulturowego, którego początkiem jest sanktuarium a punktem centralnym muzeum. Jednak jego budowę, jako jeden z elementów parku kulturowego, rozpoczęto już w 2008 roku. W komitecie poparcia nie zabrakło Bronisława Komorowskiego, ówczesnego Marszałka Sejmu. Mówił on wtedy
– Szacunek dla żołnierzy leży w polskiej tradycji. Warto pokazać Rosjanom, że tak samo odnosimy się do ich poległych. Byłoby to dobrym gestem w stosunkach polsko-rosyjskich.
Warto zaznaczyć, że te jego słowa przytoczyła w zeszłym roku rosyjska gazeta Wriemia Nowostiej, relacjonując nieudaną próbę odsłonięcia pomnika z sierpnia 2010. Uroczystości, które początkowo miał uświetnić swoją wizytą sam prezydent Komorowski nie doszły wtedy do skutku z powodu protestu okolicznych mieszkańców.
Początkowo, mimo zapowiedzi, widocznych także w zamieszczonym piśmie sekretarza ROPWiM, wycofał się z nich Prezydent. Stało się tak, być może, dzięki postawie lokalnych samorządowców i księży, którzy dowiedziawszy się o tym, że do programu obchodów ma być włączone jakieś „spotkanie modlitewne” przy bolszewickiej mogile po prostu odmówili swego przybycia. Do Kancelarii Prezydenta skierowano prywatnymi kanałami informację, że taka uroczystość, i to akurat piętnastego sierpnia nie może być przez mieszkańców dobrze przyjęta. W końcu na uroczystość odsłonięcia mogiły nie przyszedł nawet burmistrz Wołomina. Sekretarz ROPWiM, który próbował przekonać protestujących o konieczności przyjaznych gestów wobec Rosjan nie zyskał u nich posłuchu. Byli oni wściekli także i na to, że polscy żołnierze z okolicznego cmentarza spoczywają pod metalowymi czy drewnianymi krzyżykami a bolszewikom stawia się okazały pomnik.
Tłumaczenia Andrzeja Kunerta, że słowa „pomnik” użył on w znaczeniu bardziej okazałego nagrobka a nie miejsca czci nie miały nic do rzeczy. Rozziew między marmurowym obeliskiem i okazałymi żelaznymi bagnetami na bolszewickiej mogile a prostymi krzyżami z metalowych rurek i tabliczkami z lat siedemdziesiątych na grobach polskich żołnierzy jest dla ludzi niczym policzek w twarz. W czasie protestu wykrzyczeli oni Kunertowi, że nie chcą by tym miejscu oddawać pamięć bolszewikom, że ekshumowane szczątki można przenieść na któryś z cmentarzy żołnierzy radzieckich a cała gra tym miejscem zmierza, w ich odczuciu, do zdezawuowania jego szczególnego znaczenia. Jak rzekome zbrodnie wojenne Polaków na Radzieckich żołnierzach w 1920 roku mają być przyczyną zbrodni katyńskiej tak okazały pomnik poległych bolszewików ma „osłodzić” współczesnym rosyjskim politykom klęskę z 1920 roku.
Polityka historyczna Komorowskiego
W końcu mogiłę odsłonięto w cichej uroczystości 1 listopada 2010. Początkowe plany były jednak inne. Zamieszczone pismo sekretarza ROPWiM z 15 lipca 2010 jest jednym z ostatnich jakie w tej sprawie przesłano. Ożywienie w tej kwestii nastąpiło w czerwcu 2010 roku, zaraz po wyborach prezydenckich. W innym piśmie burmistrz Wołomina wyraźnie pisze o czerwcu jako początku realizacji projektu mogiły. Prowadzącą na nią drogę przez pola i most na rzece Długiej budowano na początku sierpnia. Pośpiech tych działań, wyraźnie obliczonych na uroczystości 15 sierpnia, wzbudził kolejne podejrzenia lokalnych działaczy. Wątpliwości budzą zarówno tempo wydania decyzji środowiskowych jak i stan właścicielski gruntów, na których zbudowano drogę do pomnika. Ciekawostką jest także pomyłka w samym piśmie sekretarza ROPWiM, który pisze o konieczności zbudowania mostu na rzece Czarna Struga, która przepływa kilkanaście kilometrów na północ od tego miejsca a sama mogiła znajduje się nad rzeką Długą.
Wszystkie te fakty świadczą, w opinii zaangażowanych w tę sprawę osób, o niebywałym pośpiechu i jakimś ważnym interesie, który miał się przy bolszewickiej mogile dokonać. Niektórzy samorządowcy w prywatnych rozmowach wyrażają przypuszczenia, że cała ta sytuacja została wykreowana przez któregoś z doradców Komorowskiego a on sam został w nią niejako wciągnięty. Świadczą o tym, ich zdaniem, sygnały, jakie otrzymywali na początku 2010 roku z otoczenia ówczesnego Marszałka Komorowskiego o tym, że nie będzie go tym razem na sierpniowych obchodach.
Do kwietnia 2010 roku ówczesny prezydent – Lech Kaczyński – rozważał przybycie do Ossowa 15 sierpnia. Miałby wtedy osobiście wręczyć Order Orła Białego, jaki na wniosek lokalnego komitetu powołanego w tej sprawie, przyznał pośmiertnie księdzu Ignacemu Skorupce, bohaterowi poległemu tu w sierpniu 1920 roku. Katastrofa Smoleńska pokrzyżowała te plany a wobec niejasnej sytuacji odznaczenia członkowie komitetu próbowali ją wyjaśnić w Kancelarii Prezydenta. Już po czerwcowych wyborach otrzymali oni odpowiedź, że prezydent Bronisław Komorowski raczej nie pojawi się w Ossowie, ponieważ będzie to czas wielu uroczystości państwowych a odznaczenie wręczy w imieniu prezydenta ktoś inny. Tymczasem – jak to wiadomo z pisma burmistrza Wołomina – trwały już intensywne prace na rzecz budowy mogiły bolszewickiej. Wkrótce też zaczęło się sondowanie lokalnych samorządowców i księży w sprawie uczestnictwa w jej odsłonięciu. Sytuacja wyglądała zatem tak, jakby za fakt przybycia Prezydenta do Ossowa celem wręczenia Orderu Orła Białego księdzu Skorupce była odpowiedzialna jedna osoba zaś za jego obecność na odsłonięciu mogiły, w tym samym dniu i tylko kilometr dalej, inna. Ostatecznie prezydent Komorowski przybył jednak tylko na wręczenie orderu księdzu Skorupce a jego udział w odsłonięciu mogiły odwołano. Jednak pamięć po dziwnym zachowaniu jego współpracowników pozostała.
Cała ta historia daje szczególny wgląd w politykę historyczną Prezydenta Komorowskiego. Jej osobliwą konkluzją jest sytuacja, w której order dla polskiego księdza poległego od bolszewickiej kuli nie jest początkowo wart przyjazdu prezydenta. Zasługuje zaś na taki gest otwarcie mogiły tych samych bolszewików i to w miejscu z którego mógł paść strzał do poległego kapłana.
Wobec długoletniego zainteresowania Prezydenta Komorowskiego Ossowem, jako miejscem w którym mógłby on dokonać jakiegoś przyjaznego gestu wobec Rosjan, naprawdę trudno byłoby udowodnić, że tamtejszy pomnik nie powstał także z jego inicjatywy. Tym bardziej dziwi energiczne zaprzeczanie a nawet oskarżanie o kłamstwo osób, które ten fakt publicznie przypominają. Najbardziej jednak żal samego Ossowa, który wykorzystany w rozgrywkach krajowej polityki, próżno dopomina się o wsparcie dla swoich niepowtarzalnych walorów.
Pismo, które publikujemy, wyraźnie określa kto jest inicjatorem uhonorowania poległych pod Ossowem bolszewików i w czyim imieniu cała ta kuriozalna sprawa została przeprowadzona. „Kancelaria Prezydenta Rzeczpospolitej Polski zwróciła się do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa o przygotowanie odpowiedniego obiektu, przy którym delegacje rządowe polska i rosyjska mogłyby wspólnie oddać hołd ofiarom okrutnej wojny (…)” i dalej „pragnę niniejszym pismem potwierdzić życzenie i intencje Kancelarii Prezydenta RP, która rozważa możliwość udziału Prezydenta RP w uroczystościach w Ossowie w dniu 14 sierpnia b.r.” Są to słowa sekretarza ROPWiM, Andrzeja Kunerta, z pisma skierowanego do Burmistrza Gminy Wołomin w dniu 15 lipca 2010. Był to moment najbardziej gorączkowych przygotowań do odsłonięcia bolszewickiej mogiły.
Komorowski od lat związany z Ossowem
Samorządowcy z powiatu wołomińskiego oraz osoby od lat zaangażowane w sierpniowe obchody kolejnych rocznic boju pod Ossowem z 1920 roku pamiętają zaangażowanie Bronisława Komorowskiego, jako posła, wiceministra czy Marszałka Sejmu w uświetnienie tych uroczystości. W sytuacji Ossowa, jako miejsca pamięci, oraz całego powiatu Wołomińskiego, takie wsparcie miało ogromne znaczenie.
Tereny te, pełne świadectw bolszewickiej klęski z 1920 roku, zostały w PRL skazane na zapomnienie. Ze względu na złe skojarzenia historyczne polscy komuniści zlikwidowali powiat radzymiński a stolicę nowego powiatu umieścili w stosunkowo młodym, „robotniczym” Wołominie. Radzymin, który w sierpniu 1920 roku przechodził kilkakrotnie z rąk do rąk i był najbardziej znanym w Polsce miastem kojarzonym z Bitwą Warszawską, skazały na zapomnienie. Położone kilka kilometrów dalej, we wsi Ossów, międzywojenne sanktuarium – kaplicę i cmentarz poległych polskich żołnierzy – włączono w skład poligonu w Zielonce i surowo zakazano wstępu na jego teren. Po 1990 roku Ossów doczekał się oficjalnych obchodów. Bywał tu prezydent Wałęsa, marszałkowie obu izb parlamentu, posłowie, generałowie. Bywał też wiceminister Komorowski czy Posłanka Jadwiga Zakrzewska. Lokalne władze i działacze patriotycznych komitetów z terenu powiatu witali ich zawsze bardzo ciepło. Ich wizyty były bowiem szansą wyrwania z zapomnienia miejsc, które są świadkami największych zwycięstw w XX wiecznej historii Polski. Ossów i Radzymin ciągle bowiem borykały się z niedofinansowaniem.
Jeden ze znanych lokalnych działaczy, zasłużony dla odnowienia Ossowskiego sanktuarium wspomina, że już wtedy, w latach dziewięćdziesiątych z ust Bronisława Komorowskiego padały propozycje by na Ossowskie obchody zaprosić historyków z Rosji. Rzucał pomysły wspólnych konferencji historycznych i temu podobne inicjatywy, jednak bez konkretów.
Fotomontaż
– Myśmy go wtedy wysłuchiwali z szacunkiem, bo zależało nam na jego obecności ale po minach audytorium, jak i w rozmowach z innymi działaczami mogłem się zorientować, że wszyscy traktowaliśmy to jako niezrozumiałą fanaberię. Ot, takie głupstwo jakie ktoś palnie by błysnąć własną inicjatywą – mówił lokalny działacz.
Tymczasem toczące się nieopodal Ossowskiej kapliczki, na tak zwanej Polakowej (lub Polakówej) Górce badania archeologiczne potwierdzają w maju 2008 roku obecność dwu niewielkich mogił sowieckich żołnierzy. Złożono do nich ciała czerwonoarmistów, którzy padli tu w sierpniu 1920 ale miejsce to było niejako zapomniane. Choć w materiale Gazety Wyborczej z sierpnia 2010 pisze się o znalezionych tam zniczach czy kwiatach, mających świadczyć o pamięci okolicznych mieszkańców, to pytani o to mieszkańcy Ossowa mówią, że na mogiłę raczej nikt nie chodził.
Na całym około stuhektarowym obszarze, położonym między kaplicą w Ossowie a Polakową Górką, został następnie ustanowiony park kulturowy „Ossów Wrota Bitwy Warszawskiej 1920roku.” Teren na pograniczu Wołomina, Zielonki i Kobyłki ma się stać jednym wielkim świadectwem tego wspaniałego zwycięstwa, z nowoczesnym muzeum po środku. Prace nad projektem trwały wiele miesięcy a jego finalny efekt doczekał się wizualizacji, kilku artykułów i bardzo ciekawej prezentacji także w Gazecie Wyborczej (z 23 maja 2009). Wielu ludzi związanych z Ossowem całe to przedsięwzięcie raczej zdziwiło i to z kilku powodów. Po pierwsze niedowierzali intencjom ówczesnego burmistrza Wołomina – Jerzego Mikulskiego – który nie dał się jak dotąd poznać jako szczególnie zainteresowany sytuacją ossowskiego sanktuarium. Po drugie założenia samego parku kulturowego wydały im się tak imponujące, że aż mało wiarygodne. Opiewający na 60 milionów projekt kilkukrotnie przewyższa całą kwotę przeznaczoną na inwestycje w budżetach okolicznych gmin. Trudno także spodziewać się państwowych dofinansowań skoro przytłaczająca część kosztów renowacji skromnej kapliczki i cmentarza polskich żołnierzy pochodziła tylko z lokalnych środków: parafii, samorządów czy komitetów.
W końcu wiele osób zwracało uwagę na to, że realizacja tak ogromnego projektu będzie wymagała olbrzymich wydatków infrastrukturalnych: podciągnięcia nowych linii energetycznych, zmian w układzie komunikacyjnym okolicznych wsi i wielu innych a to kolejne miliony złotych.
– Nie odzywałem się wtedy, bo nie chciałem tej sprawie szkodzić, w końcu Ossów naprawdę zasługuje na promocję, ale to było dla mnie mocno podejrzane. Mikulski nie kwapił się, jak dotąd na jakieś szczególne wydatki w tym miejscu – mówi Konrad Rytel, były starosta wołomiński i radny Wołomina, będący w 2009 roku w opozycji wobec burmistrza Mikulskiego.
– I skąd ten pomysł na bolszewicką mogiłę na samym końcu projektu, tak się wtedy zastanawialiśmy z wieloma radnymi? – dodaje Rytel.
Ossów niczym anty-Katyń
Pomnik-mogiła bolszewicka znajduje się niejako na końcu całego założenia parku kulturowego, którego początkiem jest sanktuarium a punktem centralnym muzeum. Jednak jego budowę, jako jeden z elementów parku kulturowego, rozpoczęto już w 2008 roku. W komitecie poparcia nie zabrakło Bronisława Komorowskiego, ówczesnego Marszałka Sejmu. Mówił on wtedy
– Szacunek dla żołnierzy leży w polskiej tradycji. Warto pokazać Rosjanom, że tak samo odnosimy się do ich poległych. Byłoby to dobrym gestem w stosunkach polsko-rosyjskich.
Warto zaznaczyć, że te jego słowa przytoczyła w zeszłym roku rosyjska gazeta Wriemia Nowostiej, relacjonując nieudaną próbę odsłonięcia pomnika z sierpnia 2010. Uroczystości, które początkowo miał uświetnić swoją wizytą sam prezydent Komorowski nie doszły wtedy do skutku z powodu protestu okolicznych mieszkańców.
Początkowo, mimo zapowiedzi, widocznych także w zamieszczonym piśmie sekretarza ROPWiM, wycofał się z nich Prezydent. Stało się tak, być może, dzięki postawie lokalnych samorządowców i księży, którzy dowiedziawszy się o tym, że do programu obchodów ma być włączone jakieś „spotkanie modlitewne” przy bolszewickiej mogile po prostu odmówili swego przybycia. Do Kancelarii Prezydenta skierowano prywatnymi kanałami informację, że taka uroczystość, i to akurat piętnastego sierpnia nie może być przez mieszkańców dobrze przyjęta. W końcu na uroczystość odsłonięcia mogiły nie przyszedł nawet burmistrz Wołomina. Sekretarz ROPWiM, który próbował przekonać protestujących o konieczności przyjaznych gestów wobec Rosjan nie zyskał u nich posłuchu. Byli oni wściekli także i na to, że polscy żołnierze z okolicznego cmentarza spoczywają pod metalowymi czy drewnianymi krzyżykami a bolszewikom stawia się okazały pomnik.
Tłumaczenia Andrzeja Kunerta, że słowa „pomnik” użył on w znaczeniu bardziej okazałego nagrobka a nie miejsca czci nie miały nic do rzeczy. Rozziew między marmurowym obeliskiem i okazałymi żelaznymi bagnetami na bolszewickiej mogile a prostymi krzyżami z metalowych rurek i tabliczkami z lat siedemdziesiątych na grobach polskich żołnierzy jest dla ludzi niczym policzek w twarz. W czasie protestu wykrzyczeli oni Kunertowi, że nie chcą by tym miejscu oddawać pamięć bolszewikom, że ekshumowane szczątki można przenieść na któryś z cmentarzy żołnierzy radzieckich a cała gra tym miejscem zmierza, w ich odczuciu, do zdezawuowania jego szczególnego znaczenia. Jak rzekome zbrodnie wojenne Polaków na Radzieckich żołnierzach w 1920 roku mają być przyczyną zbrodni katyńskiej tak okazały pomnik poległych bolszewików ma „osłodzić” współczesnym rosyjskim politykom klęskę z 1920 roku.
Polityka historyczna Komorowskiego
W końcu mogiłę odsłonięto w cichej uroczystości 1 listopada 2010. Początkowe plany były jednak inne. Zamieszczone pismo sekretarza ROPWiM z 15 lipca 2010 jest jednym z ostatnich jakie w tej sprawie przesłano. Ożywienie w tej kwestii nastąpiło w czerwcu 2010 roku, zaraz po wyborach prezydenckich. W innym piśmie burmistrz Wołomina wyraźnie pisze o czerwcu jako początku realizacji projektu mogiły. Prowadzącą na nią drogę przez pola i most na rzece Długiej budowano na początku sierpnia. Pośpiech tych działań, wyraźnie obliczonych na uroczystości 15 sierpnia, wzbudził kolejne podejrzenia lokalnych działaczy. Wątpliwości budzą zarówno tempo wydania decyzji środowiskowych jak i stan właścicielski gruntów, na których zbudowano drogę do pomnika. Ciekawostką jest także pomyłka w samym piśmie sekretarza ROPWiM, który pisze o konieczności zbudowania mostu na rzece Czarna Struga, która przepływa kilkanaście kilometrów na północ od tego miejsca a sama mogiła znajduje się nad rzeką Długą.
Wszystkie te fakty świadczą, w opinii zaangażowanych w tę sprawę osób, o niebywałym pośpiechu i jakimś ważnym interesie, który miał się przy bolszewickiej mogile dokonać. Niektórzy samorządowcy w prywatnych rozmowach wyrażają przypuszczenia, że cała ta sytuacja została wykreowana przez któregoś z doradców Komorowskiego a on sam został w nią niejako wciągnięty. Świadczą o tym, ich zdaniem, sygnały, jakie otrzymywali na początku 2010 roku z otoczenia ówczesnego Marszałka Komorowskiego o tym, że nie będzie go tym razem na sierpniowych obchodach.
Do kwietnia 2010 roku ówczesny prezydent – Lech Kaczyński – rozważał przybycie do Ossowa 15 sierpnia. Miałby wtedy osobiście wręczyć Order Orła Białego, jaki na wniosek lokalnego komitetu powołanego w tej sprawie, przyznał pośmiertnie księdzu Ignacemu Skorupce, bohaterowi poległemu tu w sierpniu 1920 roku. Katastrofa Smoleńska pokrzyżowała te plany a wobec niejasnej sytuacji odznaczenia członkowie komitetu próbowali ją wyjaśnić w Kancelarii Prezydenta. Już po czerwcowych wyborach otrzymali oni odpowiedź, że prezydent Bronisław Komorowski raczej nie pojawi się w Ossowie, ponieważ będzie to czas wielu uroczystości państwowych a odznaczenie wręczy w imieniu prezydenta ktoś inny. Tymczasem – jak to wiadomo z pisma burmistrza Wołomina – trwały już intensywne prace na rzecz budowy mogiły bolszewickiej. Wkrótce też zaczęło się sondowanie lokalnych samorządowców i księży w sprawie uczestnictwa w jej odsłonięciu. Sytuacja wyglądała zatem tak, jakby za fakt przybycia Prezydenta do Ossowa celem wręczenia Orderu Orła Białego księdzu Skorupce była odpowiedzialna jedna osoba zaś za jego obecność na odsłonięciu mogiły, w tym samym dniu i tylko kilometr dalej, inna. Ostatecznie prezydent Komorowski przybył jednak tylko na wręczenie orderu księdzu Skorupce a jego udział w odsłonięciu mogiły odwołano. Jednak pamięć po dziwnym zachowaniu jego współpracowników pozostała.
Cała ta historia daje szczególny wgląd w politykę historyczną Prezydenta Komorowskiego. Jej osobliwą konkluzją jest sytuacja, w której order dla polskiego księdza poległego od bolszewickiej kuli nie jest początkowo wart przyjazdu prezydenta. Zasługuje zaś na taki gest otwarcie mogiły tych samych bolszewików i to w miejscu z którego mógł paść strzał do poległego kapłana.
Wobec długoletniego zainteresowania Prezydenta Komorowskiego Ossowem, jako miejscem w którym mógłby on dokonać jakiegoś przyjaznego gestu wobec Rosjan, naprawdę trudno byłoby udowodnić, że tamtejszy pomnik nie powstał także z jego inicjatywy. Tym bardziej dziwi energiczne zaprzeczanie a nawet oskarżanie o kłamstwo osób, które ten fakt publicznie przypominają. Najbardziej jednak żal samego Ossowa, który wykorzystany w rozgrywkach krajowej polityki, próżno dopomina się o wsparcie dla swoich niepowtarzalnych walorów.
Autor:
Konrad KostrzewaŹródło:
Własnefoto: Mariusz Troliński
foto: mem
foto: arch.
foto: Pinezki (mem) http://www.wykop.pl/ramka/672325/pomnik-bolszewikow-w-ossowie-pomyslem-k...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 797 odsłon