O tym jak UE wyhodowała potwora z Kremla...

Dziś nie ma wątpliwości, że Władymir Putin nie zaatakował by Ukrainy, gdyby nie jego sponsorzy. To Francja i Niemcy – kraje dawane Polakom za przykład „Europy pierwszej prędkości”, do której powinniśmy się przyłączyć(sic!) Ale to Francja i Niemcy sprowadzili wojnę na Europę w XXI wieku, dodając odwagi potworowi z Kremla, który bez żadnych konsekwencji - po zbrojnej agresji zajął w 2014 roku Krym i wschodnie rejony Ukrainy .

Pomimo bezprawnego zajęcia przez Rosję części terytorium Ukrainy, w wyniku czego powstały samozwańcze republiki doniecka i ługańska – sponsorzy potwora z Kremla nie tylko ten fakt w pełni zaakceptowali, to nadal wspólnie kontynuowali budowę Nord Stream 2 - typowego projektu politycznego, realizowanego zgodnie ze strategią Federacji Rosyjskiej - zatwierdzoną w 2003 r. W tej strategii wprost napisano, że sektor paliwowo-energetyczny stanowi podstawę rozwoju gospodarki, a także jest instrumentem polityki wewnętrznej i międzynarodowej Rosji i dotyczy to takich podstawowych surowców jak gaz.

Budowa gazociągu Nord Stream 2 rozpoczęła się w 2005 roku, poprzez współpracę Gazprom z niemiecką spółką Wintershall oraz koncernem EO.N Ruhrgas. W 2006 roku dołączają inne podmioty, m.in. spółka holenderska Gasunie oraz francuski koncern GDF Suez. Ostatecznie udział procentowy konsorcjum to 51,5 % strona rosyjska, po 15,5 % strona niemiecka oraz po 9 % strona holenderska i francuska. Tak więc już w 2005 roku „Europa pierwszej prędkości” sprzedała się Rosji, po skutecznej promocji gazociągu przez kanclerza federalnego, Gerharda Schrödera, który po przegranych wyborach przez jego partię SPD (24 października 2005 r.) podjął decyzję rezygnacji z polityki i został przewodniczącym Rady Nadzorczej w Nord Stream AG. Co ciekawe - projekt reprezentowały osoby powiązane z rosyjskim wywiadem, jak Matthias Warnig, były wysoki rangą oficer Stasi – koordynator całego projektu.

Tak więc źródło powodzenia projektu Nord Stream 2 miało swoje miejsce jeszcze w Niemieckiej Republice Demokratycznej, w której rezydował oficer GRU Władimir Putin – mając pod „opieką” nie tylko Matthiasa Waringa, ale także przyszłą kanclerz Republiki Federalnej – Angelę Merkel – ówczesną wice-przewodniczą komunistycznej organizacji młodzieżowej FDJ. Nikt mnie nie przekona, że osoba na takim stanowisku w NRD nie była związana ze Stasi…

Warto zwrócić uwagę, że zajęcie Krymu przez Rosję i wojna Rosji z Ukrainą o Donbas, były następstwem odrzucenia przez Majdan porozumienia z prezydentem Wiktorem Janukowyczem, które wynegocjował w dniu 21 lutego 2014 r. ….Radosław Sikorski. Oczywiście w imieniu „Europy pierwszej prędkości”, która wysłała swojego zaufanego na negocjacje . Słowa Sikorskiego do przywódców Majdanu: „Jeśli nie poprzecie tego porozumienia, to będziecie mieli stan wojenny, armię i wszyscy będziecie martwi” – przejdą do annałów walki Ukraińców o wolność z barbarzyńskim reżimem sowieckim i jego przydupasami z Europy.

Sikorski nie zdążył wrócić do Warszawy, gdy prorosyjski prezydent Janukowycz uciekł do Moskwy a już w dniu 24 lutego 2014, z ramienia prorosyjskich i antyrewolucyjnych aktywistów wybuchły protesty w regionie Krymu. Po nich nastąpiły demonstracje w wielu miastach wschodniej i południowej Ukrainy, takich jak Donieck, Ługańsk, Charków i Odessa... Tak więc Radosław Sikorski ma swój wielki udział w wyhodowaniu potwora z Kremla, gdyż Krym został przez Rosję ostateczne zajęty a na okupowanych przez „zielone ludziki” Putina terenach Ukrainy powstały samozwańcze republiki doniecka i łużańska.  Były to konsekwencje odrzuconego przez Ukraińców porozumienia, które wynegocjował Radosław Sikorski, strasząc Ukraińców, że będą wszyscy martwi. Krew Ukraińców spływa dziś na ręce oksfordczyka z Chobielina...

5 września 2014 Rosja i Ukraina podpisały porozumienie o zawieszeniu broni, znane jako protokół miński. W trakcie przedłużającego się kryzysu, prowokowane przez "separatystów" Putina -  w Ukrainie odbyły się w dniu 25 maja 2014 wybory prezydenckie i w miejsce obalonego prezydenta Janukowycza wybrano Petra Poroszenkę. I to właśnie z udziałem Poroszenki odbyły się w Paryżu w dniu 2 października 2015 roku rozmowy czwórki normandzkiej (Ukraina-Niemcy-Francja-Rosja) w sprawie planu pokojowego. Tam przywódcy Francji i Niemiec powiedzieli w jasny sposób: porozumienie o zawieszeniu broni we wschodniej Ukrainie główny ciężar kładzie nie po stronie Rosji i prezydenta Władimira Putina, ale po stronie Ukrainy! Tak więc już 2 października 2015 roku „Europa pierwszej prędkości” ostatecznie sprzedała Ukrainę Rosji, ośmielając potwora z Kremla do zbrojnej agresji na Ukrainę. 

W negocjacji Ukrainy z udziałem francuskiego prezydenta Francis Hollande i niemieckiej kanclerz Angeli Merkel wziął też udział francuski dyplomata Pierre Morel, który był w bliskim kontakcie z Moskwą i rebeliantami ze wschodniej Ukrainy. To Morel przygotował plan, który przywódcy Rosji, Ukrainy, Francji i Niemiec mieliby przyjąć podczas paryskiego spotkania. Według tego planu, Ukraina miała uchwalić prawo, które zezwalałoby na przyjęcie specjalnych zasad wyborczych na terenach okupowanych przez prorosyjskich separatystów. Po pięciu godzinach rozmów w Pałacu Elizejskim plan Pierre’a Morela został nie tylko nałożony na Ukrainę, ale dodatkowo nałożony w formie, która była jeszcze bardziej rozochociła Putina. Po pierwsze, Ukraina została zobowiązana do wprowadzenia specjalnego prawa wyborczego w konsultacji z Moskwą i separatystami i Kijów miał objąć amnestią liderów separatystów, aby ci mogli startować w wyborach lokalnych! Nowe wybory miały się odbyć w ciągu 80 dni od momentu przegłosowania nowego prawa przez ukraiński parlament.

Ukraina jednak "europejskiego" planu uznania aneksji swoich terytoriów przez Rosję nie zaakceptowała, zaś wybrany w powszechnych wyborach Wołodymyr Zełenski. który objął urząd prezydenta w dniu 20 maja 2019, ogłosił rozwiązanie parlamentu. W przedterminowych wyborach z 21 lipca 2019 związana z nim partia Sługa Ludu uzyskała większość bezwzględną w parlamencie, wzbudzając na Kremlu gniew potwora... 

Zełeński, jako prezydent zadeklarował działania na rzecz członkostwa Ukrainy w NATO i Unii Europejskiej, które zintensyfikował w obliczu militarnego zagrożenia ze strony Rosji.

Rozpoczęta 24 lutego 2022 przez Federację Rosyjską inwazja na Ukrainę stanowi więc eskalację trwającej od 2014 wojny przez wyhodowanego przez „Europę pierwszej prędkości” potwora z Kremla, któremu Europa pompowała miliardy euro za gaz i ropę i także planowała z Putinem ten ruski biznes zwielokrotnić!  Niemiecki plan popierały wszystkie kraje szanujące „praworządność” i „europejskie wartości”, w tym tacy politycy jak Donald Tusk: w latach 2014–2019 przewodniczący Rady Europejskiej a od 2019 przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.

Europejska Partia Ludowa do dziś nie zajęła jednoznacznego stanowiska w sprawie sankcji na Rosję i na Nord Stream 2, zaś Donald Tusk – uznany za człowieka Kremla w Warszawie – nigdy nie potępił Rosji za jej plany opanowania Europy! rMało tego: Putin przewidział, że jego człowiek weźmie udział w rozgrywce Moskwy!  W 2014 roku Radosław Sikorski udzielił wywiadu Politico, zdradzając, że „Władimir Putin proponował Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie w lutym 2008 roku rozbiór Ukrainy”. – Rosja chciała, byśmy przyłączyli się do rozbioru Ukrainy. Chciała, byśmy zaangażowali swe wojska na Ukrainie. (…) To były sygnały, jakie od nich dostawaliśmy. Od lat wiedzieliśmy, w jaki sposób myślą. To była jedna z pierwszych rzeczy, jakie mojemu premierowi Donaldowi Tuskowi powiedział Putin…

A co na to Tusk - protegowany Angeli Merkel?  Tusk przezornie nic nie odpowiedział Putinowi, ale też nie zaalarmował UE o planach Putina!  Postanowił czekać wraz ze swą chlebodawczynią Angelą na rozwój wypadków...

W ten właśnie sposób - zachęcony przez UE potwór z Kremla może dziś zabijać cywilów i dzieci ukraińskie i rujnować Ukrainę - pod pozorem przywrócenia praworządności i praw człowieka w zarządzanej przez nacjonalistów Ukrainie!  Podczas gdy Putin morduje Ukrainę - w tym samym czasie Donald Tusk – przewodniczący EPL publikuje na TT oświadczenie po angielsku, brzmiące jak złowieszcze memento wobec wrogiej Polski: Jeśli podważasz jedność Europy i promujesz nacjonalizm, jesteś sojusznikiem Putina. Jeśli atakujesz praworządność, wolność mediów i prawa człowieka w swoim kraju, jesteś Putinem. Zbieżność czasowa nie jest przypadkowa, gdyż paradoksalnie - Donald Tusk walczy o to samo, co Putin!

Tuskowi i jego europejskiej partii nie wystarczyły sankcje na Polskę i pozbawienie Polski funduszy na odbudowę. Donald Tusk do dziś nie ukrywa, że podobnie jak Putin -  jego głównym celem jest obalenie władz Polski i aresztowanie obecnych przywódców państwa polskiego. Te wszystkie działania destabilizacji Polski przez Tuska wspiera Unia Europejska, nakładając sankcje na Polskę. A to na kopalnię, za pozbawienie Tulei możliwości osądzania, a to Pegasusa w telefonie mecenasa, uciekającego przed polską Prokuraturą. Powód na sankcje dla znienawidzonej przez "Europę pierwszej prędkości" Polski zawsze się znajdzie...   

Czyżby więc Tusk - przy poparciu UE nie zachęcał potwora z Kremla do barbarzyńskiej rozprawy także z "nacjonalistyczną" i "niepraworządną"  Polską? Czy Unia Europejska nie dostrzega, że hoduje własnego potwora - "człowieka Kremla w Warszawie" -  wspierającego przyjaźń z Rosją "taką jaka jest"? Czy apokalipsa na Ukrainie nie przerwie tej obłędnej miłości UE do Rosji Putina, która rozlać się może na Europę i na cały świat?

Zatem: Czy Donald Tusk to już Putin?