Histeria w Niemczech Trump dąży do zniszczenia Unii E. ?
Niemieccy komentatorzy bardzo krytycznie oceniają podróż prezydenta USA do Europy, zwłaszcza jego udział w szczycie G7. Ich zdaniem Europa nie może polegać na prezydencie Ameryki, lecz musi sama walczyć o swoje interesy, a Donald Trump zagraża fundamentom UE. „...”Thomas Gutschker na łamach niedzielnego wydania "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAS) pisze w komentarzu zatytułowanym "Trump - ten obcy", że Europa nie może polegać na tym prezydencie Ameryki. „...”Gutschker pisze, że nadzieje żywione przez optymistów o proatlantyckim nastawieniu, że Trump zaprezentuje się w Europie jako polityczny realista i pragmatyk składający wiążące zobowiązania, nie ziściły się „..” "Po tym tygodniu Europejczycy powinni zdać sobie sprawę, że muszą bronić swoich wartości i interesów niezależnie od Ameryki" - stwierdza Gutschker. Zaznacza, że w handlu UE jest mocarstwem światowym, które nie musi godzić się, by inni dyktowali mu swoje warunki. „...”Zdaniem "Sueddeutsche Zeitung" Trump "zagraża fundamentom G7". Autor komentarza Nico Fried pisze, że spotkania w gronie wpływowych państw demokratycznych i wolnościowych, które kanclerz Niemiec Angela Merkel nazywa "wspólnotą wartości", pokazują obecnie, "jakie wartości uważane są za ważne i ile są warte". ...”"Z tego punktu widzenia spotkanie w Taorminie (na Sycylii) było szczególnie ważne, gdyż pokazało, jak bardzo wspólnota jest zagrożona. Od kiedy Donald Trump rządzi jako amerykański prezydent, w budynku G7 kruszy się nie tylko fasada, zagrożone są jego fundamenty" - czytamy. Zdaniem Frieda likwidacja spotkań G7 nie byłaby dobrym rozwiązaniem. Taka decyzja oznaczałaby "samorezygnację Zachodu i zwycięstwo Trumpa" „...”"Die Welt" uważa, że Trumpowi nie uda się tak szybko zniszczyć Zachodu. Torsten Kreuel pisze, że na szczycie G7 prezydent USA "hałasował" chcąc zademonstrować swoją siłę. "W rzeczywistości jest jednak słaby. Jeśli nie zmieni poglądów, będzie musiał ponieść konsekwencje na szczycie G20" - ocenia komentator. „...”"Czy Trump jest ekstremistą? W wielu sprawach tak" - uważa dziennikarz "Die Welt". "Trump sabotuje politykę klimatyczną, niszczy budowane przez dziesięciolecia instrumenty wolnego handlu. Ale pokazuje też słabości. Coraz częściej i coraz więcej. Trump nie ma wystarczającej siły, by pogrzebać Zachód" - czytamy w "Die Welt". „...”Do spotkania G20 w lipcu br. w Hamburgu Trump musi "wyklarować stanowisko w sprawie porozumienia klimatycznego". W przeciwnym razie w Hamburgu znajdzie się w izolacji, a to miałoby negatywne konsekwencje zarówno dla jego wpływów w polityce międzynarodowej, jak i w polityce wewnętrznej - pisze Kreuel w "Die Welt". „...”Elmar Thevessen w komentarzu wygłoszonym w wieczornym wydaniu wiadomości telewizji publicznej ZDF powiedział, że "ten prezydent jest hańbą dla amerykańskiej demokracji i dla naszych wartości". Według publicysty dzięki szczytowi G7 uzyskaliśmy wreszcie jasność co do intencji prezydenta USA, sprowadzających się do "America First" (Ameryka przede wszystkim) i "only" (wyłącznie). „..”"Ten prezydent USA jest niebezpieczny. My Europejczycy nie możemy na to nic poradzić. Musimy nauczyć się żyć z nim. Ale naród amerykański wcale tego nie musi. Jego przedstawiciele w Kongresie mogliby pozbawić Trumpa stanowiska" - konkluduje Thevessen. „...(źródło )(link is external)
WD 90 „"W 1942 roku odbyła się w Berlinie rzadowo-partyjna konferencja na temat utworzenia pod egidą Niemiec Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Referaty tam wygłoszone zostały następnie wydane w formie broszury pt. Europaische Wirtschaftsgemeinschaft. Celem realizacji planów wynikłych z tej konferencji Adolf Hitler powołał ściśle tajny Komitet Europejski, a jego sekretarzem mianował 5 IV 1943 r. jednego z dyplomatów Heinza Trützschler von Falkenstein. Otóż tej właśnie osobistości ze starej gwardii Ribbentropa Adenauer powiwerzył w 1949r. podobne stanowisko, dzięki czemu Komitet Europejski przetrwał wojnę."
J.Chodorowski, Rodowód ideologiczny Unii Europejskiej, Krzeszowice 2005, s. 112-113 „ (więcej )
Doniesienia o współpracy dawnych właścicieli giganta spożywczego Dr. Oetker z nazistami przypomniały opinii publicznej, że Adolf Hitler, aby dojść do władzy i utrzymać się przy niej przez kilkanaście lat, musiał liczyć na wsparcie biznesu. Dla wielu firm współpraca z nazistami stała się okazją do rozwoju i przekształcenia w wielkie, znane na całym świecie koncerny. „..”Obecni właściciele koncernu Dr. Oetker ujawnili w zeszłym tygodniu, że ich przodkowie zaczęli wspierać nazistowski reżim jeszcze przed wojną. Richard Kaselowsky, który stał na czele firmy do 1944 roku, był gorliwym wyznawcą Hitlera - partnerów handlowych podobno obdarowywał wydaniami "Mein Kampf", chętnie też chwalił się spotkaniami z Führerem. Dzięki znajomościom nestora rodu spółka Dr. Oetker otrzymywała liczne korzyści finansowe ze strony reżimu, na przykład możliwość zakupu za bezcen browaru Groterjan, odebranego wcześniej żydowskim właścicielom. W ten sposób firma powiększyła się o rozlewnię napojów, których sprzedaż do dzisiaj stanowi ważną część przychodu koncernu. „...”gromnym przedsięwzięciem organizacyjnym - o czym rzadko się wspomina w obliczu grozy Zagłady - była eksterminacja żydowskich mieszkańców z podbitych terytoriów. W budowę samych obozów koncentracyjnych zaangażowanych było wiele firm, z którymi SS podpisywało umowy i wypłacało im wynagrodzenie. Praca dla elitarnych jednostek Hitlera uchodziła zresztą za prestiżową, chętnych więc nie brakowało, pomimo że SS płaciło kiepsko i po terminie. Zachowała się korespondencja firmy wykonującej piece krematoryjne w Auschwitz (JA Topf & Sons), z której wynika, że niemieckie przedsiębiorstwo przez długi czas nie mogło wywalczyć należnej zapłaty od zarządców obozu. „..”Amerykanie pomagają Hitlerowi zdobyć władzę
Najpierw jednak naziści musieli dojść do władzy i nie udałoby im się to, gdyby nie zdobyli odpowiedniego zaplecza finansowego. I chodzi nie tylko o wsparcie i środki pochodzące ze składek członków partii, ale o pieniądze, jakie płynęły od wielkich firm... z USA.
Już w latach 20. Heinrich Himmler uważał Henry'ego Forda, twórcę imperium motoryzacyjnego, za "jednego z najbardziej wartościowych bojowników naszej sprawy". Chodziło o antysemickie poglądy amerykańskiego przedsiębiorcy, który wydawał tygodnik "The Dearborn Independent", służący mu do krytyki nacjonalizmu żydowskiego - na jego łamach opublikowano między innymi serię artykułów pt. „Międzynarodowy Żyd, najważniejszy problem świata”, podobno autorstwa Forda.
Teksty były przedrukowywane jako pamflety na całym świecie i w ten sposób poglądy Forda poznali naziści i sam Hitler, który uważał magnata za "inspirację". Sam Ford także pozytywnie odnosił się do działań przyszłego Führera i potajemnie finansował NSDAP w latach 20. Po dojściu nazistów do władzy panowie zostali przyjaciółmi - Ford miał w zwyczaju na urodziny dawać Hitlerowi prezent w postaci czeku na 100 tysięcy marek. Niemiecki dyktator zrewanżował się Amerykaninowi rok przed wybuchem wojny, odznaczając go Orderem Orła Niemieckiego, najbardziej prestiżowym odznaczeniem, jakie Trzecia Rzesza mogła przyznać cudzoziemcowi.
Przyjaźń została prawdopodobnie zerwana podczas wojny, gdy niemieckie zakłady amerykańskiej firmy, Ford-Werke, formalnie nie zostały wprawdzie znacjonalizowane, ale dostały się pod kontrolę nazistowskich władz. Produkowały wtedy ciężarówki(link is external)(link is external) dla armii oraz części do pocisków V-2, jednak centrala firmy prawdopodobnie nie brała w tym udziału.
Wall Street pomaga NSDAP
Z kolei w latach 30. w finansowaniu NSDAP wspomogła Forda kolejna amerykańska firma - General Electric. Na niemieckim rynku pojawiła się na długo przed II wojną światową, kiedy zdobyła znaczne udziały w koncernie elektrotechnicznym AEG oraz oświetleniowym OSRAM. Doceniła też szybko potencjał polityczny Adolfa Hitlera i od jesieni 1932 roku do wiosny 1933 roku, w okresie decydującym o dojściu NSDAP do władzy, dotowała fundusz wyborczy nazistów - na ich konta wpłynęło wtedy ponad 2 mln marek.
General Electric weszła też w zmowę cenową z zakładami stalowymi Kruppa, czyli jednym z flagowych przedsiębiorstw nazistowskich Niemiec. Celem była reglamentacja wolframu, między innymi poprzez ustawianie cen tego surowca, istotnego dla produkcji wojennej. Amerykańskie władze w 1946 roku nałożyły za to na korporacje karę, miała ona jednak wymiar raczej symboliczny.
O wspieranie partii Hitlera były oskarżane także inne firmy z Wall Street, w tym International Telephone and Telegraph (ITT), kontrolujący większość spraw związanych z telefonami i telegrafami w Niemczech oraz powiązany z Rockefellerami Standard Oil, który dostarczał Niemcom ropę niezbędną do prowadzenia nowoczesnej, opartej o sprzęt zmotoryzowany wojny. Standard Oil przekazywał też nazistom patenty i metody ulepszania technologii produkcji syntetycznej benzyny czy kauczuku oraz zajmował się projektowaniem i budową nowych fabryk produkcji paliwa w Niemczech.
Hitler stawia na niemieckie kartele
Standard Oil musiał jednak podzielić się rynkiem ropy i kauczuku z niemieckim trustem I.G. Farben. Nazizm pierwotnie postulował nacjonalizację trustów, jednak z czasem Hitler dogadał się z wielkim kapitałem i zbudował cały system państwowych monopoli stworzonych na potrzeby gospodarki wojennej Niemiec, kontrolowanych oczywiście przez nazistów.
W efekcie rząd Stanów Zjednoczonych, który w 1946 roku badał przyczyny dojścia nazistów do władzy w Niemczech i powody wybuchu II wojny światowej, doszedł do wniosku, że bez wsparcia finansowego jednego z koncernów Hitler nie zdobyłby władzy, a wojna nie trwałaby tak długo i nie byłaby tak wyniszczająca.
Chodziło właśnie o I.G. Farben, kartel założony w 1925 roku, w którego skład weszło sześć wielkich firm z branży chemicznej, w tym znane do dziś Bayer i BASF. Firma dostarczała niemieckiej armii między innymi materiały niezbędne na froncie, w tym syntetyczny kauczuk, paliwo do samolotów, proch i materiały wybuchowe. W przypadku niektórych materiałów I.G. Farben zaspokajała nawet stu procentowe zapotrzebowanie wojska na dany produkt - koncern dostarczał między innymi większość gazów bojowych, w tym Cyklon B wykorzystywany w komorach gazowych obozów koncentracyjnych.
Szefowie I.G. Farben po wojnie stanęli przed Trybunałem Norymberskim, jednak zostali uniewinnieni z większości zarzutów i część z nich wróciła potem do pracy w odrodzonych firmach wchodzących wcześniej w skład koncernu. Tak zrobił między innymi Fritz ter Meer, związany z I.G. Farben przez całe 20 lat istnienia koncernu. Podczas wojny Meer projektował podobozy Auschwitz w Monowicach i Bunie, a w Norymberdze skazano go za udział w eksperymentach pseudomedycznych w Oświęcimiu (wykonywanych za zlecenie I.G. Farben). Odsiedział zaledwie dwa z siedmiu zasądzonych lat i w 1956 roku dołączył do rady nadzorczej Bayera.
Wielkie firmy budują obozy koncentracyjne
W zaopatrzeniu obozów koncentracyjnych oprócz I.G. Farben pomogły nazistom inne niemieckie firmy, w tym Siemens AG, który w latach 30. stał się jednym z wielkich nazistowskich monopoli przemysłowych. Kontrolował blisko jedną trzecią niemieckiego rynku elektrotechnicznego i zatrudniał prawie 200 tys. ludzi, a podczas wojny jeszcze się rozwinął. Większość produkcji koncernu została wtedy skierowana na potrzeby armii i obejmowała między innymi produkcję pocisków V-1 i V-2, których części elektryczne wytwarzały więźniarki z podobozów skupionych wokół Ravensbrück.
Siemens zatrudniał zresztą więźniów w kilku zakładach zlokalizowanych w pobliżu obozów koncentracyjnych, w tym Siemens und Halske AG położony przy obozie koncentracyjnym Groß-Rosen. Niedaleko Auschwitz-Birkenau z kolei powstał zakład urządzeń silnoprądowych Siemens Schuckertwerke GmbH. Więźniowie z podobozu w Bobrku wytwarzali przełączniki elektryczne do niemieckich samolotów i okrętów podwodnych.
Koncern nie tylko wykorzystywał pracę więźniów, jeńców wojennych oraz wywiezionych do Niemiec robotników przymusowych, uczestniczył także w grabieży przemysłowej krajów okupowanych (w tym Polski i ZSRR). W efekcie w 1941 roku kapitał akcyjny firmy wzrósł do 400 mln reichsmarek.
To wreszcie Siemens opracował projekty krematoriów w obozie Auschwitz-Birkenau oraz zamontował w nich urządzenia gazowe.
Dobrze mieć znajomości na szczycie władzy
Jednak dostęp do bezpłatnej siły roboczej w niemal nieograniczonej ilości i do dużych zamówień państwowych wymagał znajomości na szczytach władzy, jakimi dysponował między innymi Allianz.
Historia tej spółki sięga końca XIX wieku i już w czasie, gdy naziści doszli do władzy, była to największa firma ubezpieczeniowa w Niemczech. Wcześniej Allianz w trudnych dla partii nazistowskiej czasach udzielał jej pożyczek(link is external)(link is external) , a Hermann Göring bywał na obiadach z szefami firmy.
Ścisłe związki, także personalne, pomiędzy nazistami a firmą utrzymywały się zresztą do końca wojny - prezes zarządu Allianz Kurt Schmitt, który zaoferował nazistom dotację 10 tys. marek na kampanię wyborczą, w latach 1933-35 był ministrem gospodarki Rzeszy. Był też honorowym członkiem SS, a Himmlera regularnymi dotacjami wspierał nawet po odejściu z rządu, kiedy został szefem rady nadzorczej koncernu AEG.
Dzięki takim związkom hitlerowcy uzyskali od dyrektora generalnego Allianz, także związanego z najbliższym otoczeniem Hitlera, decyzję blokady wypłat świadczeń ubezpieczeniowych na rzecz Żydów poszkodowanych podczas Nocy kryształowej (zorganizowanego przez nazistów pogromu, podczas którego między innymi zniszczono tysiące sklepów i setki domów żydowskich), a należne im odszkodowania przejęło państwo.
Jeszcze bardziej jednak firmę obciąża fakt, że Allianz ubezpieczał mienie i personel obozów koncentracyjnych, w tym Auschwitz czy Dachau. Inspektorzy Allianz w celu oceny ryzyka ubezpieczeniowego nawet osobiście odwiedzali te obozy.
Potęga BMW powstała dzięki nazistom
Także rodzina Quandt, która od 1959 roku jest w posiadaniu kontrolnego pakietu akcji Bayerische Motoren Werke AG (BMW), miała świetne układy na szczytach władzy w czasach rządów nazistów. Ogromny kapitał, jakim dziś dysponuje jedna z najpotężniejszych dynastii niemieckich przedsiębiorców, został zgromadzony między innymi dzięki przejmowaniu firm, których właścicielami byli przedsiębiorcy żydowskiego pochodzenia. Niedawno Gabriel Quandt, potomek Günthera Quandta, i jego syn Herbert zostali zmuszeni do przyznania, że firmy należące do rodziny, stosowały dyskryminację wobec ludności żydowskiej i zatrudniały ponad 50 tys. przymusowych robotników, spośród których tysiące było więźniami obozów koncentracyjnych.
Ówczesny nestor rodu Günther Quandt wstąpił do partii nazistowskiej 1 maja 1933 roku, kiedy Adolf Hitler zaledwie od miesiąca był kanclerzem Rzeszy. Günther wykorzystywał potem swoje członkostwo w partii oraz znajomości w Wermachcie, by zdobywać lukratywne kontrakty dla swojej firmy. Zapewne pomogła mu w tym także jego była żona (rozwiedli się w 1929 roku) - pozostawał z nią w przyjacielskich stosunkach, a kobieta została życiową partnerką mistrza propagandy, Josefa Goebbelsa.
W 1937 r. Günther został mianowany przez samego Hitlera na Wehrwirtschaftsführera - stał się w ten sposób odpowiedzialny za całą gospodarkę wojenną Rzeszy, co dało mu nieograniczony dostęp do siły roboczej z nazistowskich obozów koncentracyjnych oraz jenieckich. W fabrykach Quandtów więźniowie pracowali przy produkcji amunicji, broni palnej, artyleryjskiej oraz baterii do łodzi podwodnych.
Warunki pracy w tych zakładach były tragiczne. "Byliśmy traktowani bardzo źle, a wodę mogliśmy pić jedynie z toalet. Gdyby tego było mało byliśmy bici, a wielu z nas zginęło" - powiedział brytyjskiemu dziennikowi "Daily Mail" Takis Mylopoulos, były pracownik Quandtów. W Hanowerze, na terenie jednej z fabryk należących do rodziny, odnaleziono też plac do przeprowadzania egzekucji.
Historycy dowodzą, że zarówno Günter, jak i jego syn Herbert doskonale zdawali sobie sprawę, co dzieje się w ich fabrykach i sprawnie rozdzielali robotników pomiędzy różne zakłady swojego koncernu. Herbert zatrudniał także ukraińskich jeńców na swojej posiadłości poza stolicą Rzeszy.
W 1946 r. Günter Quandt był sądzony za swoją działalność w czasie wojny, jednak nie jako czynny uczestnik zbrodni wojennych, a jedynie jako "Mitlaufer", czyli osoba, która akceptowała nazistowską ideologię. Po dwóch latach wyszedł na wolność i potem zasiadał w zarządzie wielu niemieckich firm, m.in. w Deutsche Bank.
Sam koncern BMW w czasie II wojny światowej zajmował się produkcją silników dla Luftwaffe, a także wyposażonych w doczepiany kosz motocykli. Do 1940 roku produkowano także wojskowe samochody. Bawarskie zakłady, aby podołać zapotrzebowaniu nazistów na sprzęt, zatrudniały w swoich fabrykach więźniów z obozów koncentracyjnych oraz pracowników przymusowych.
Volkswagen - "dziecko" epoki nazizmu
Za współpracę z nazistami musiał przeprosić również inny motoryzacyjny niemiecki gigant - Volkswagen, marka stworzona przez samych hitlerowców. Pomysł na "samochód dla ludu" podrzucił Ferdinandowi Porsche sam Führer, podsunął też inżynierowi "żukowaty" kształt auta, na bazie którego potem oparto słynnego "Garbusa".
KdF-wageny były wytwarzane od 1938 roku, ale podczas wojny do głównych zadań realizowanych przez ówczesny koncern należała produkcja sprzętu dla niemieckiej armii - głównie samochodów (w tym Kübelwagena, hitlerowskiego wojskowego jeepa) oraz amfibii.
W 1998 roku firma przyznała, że dla jej potrzeb pracowało wtedy 15 tys. robotników przymusowych – wielu spośród nich na specjalne żądanie fabryki. Stanowili oni zdecydowaną większość siły roboczej w fabryce znajdującej się w dzisiejszym Wolfsburgu. Wielu z nich wywodziło się z obozów koncentracyjnych. Pod koniec wojny blisko 80 proc. robotników Volkswagena stanowili więźniowie.
Diabeł ubierał się u Bossa
Jednak reżim hitlerowski pozwalał zarobić nie tylko na dostawach dla armii. Krawca Hugo Bossa, właściciela zadłużonej fabryki odziedziczonej po rodzicach, przed bankructwem uratowało szycie mundurów dla policjantów i listonoszy. W 1931 roku kariera Bossa nabrała jednak rozpędu - został wtedy członkiem partii nazistowskiej (po wojnie tłumaczył, że dlatego, by ratować firmę od bankructwa).
Dla SS, SA i Hitlerjugend Boss przygotował między innymi pierwowzory uniformów tych organizacji. Współpraca z nazistami bardzo mu się opłaciła, przed dojściem nazistów do władzy projektant zarabiał ponad 30 tys. marek rocznie, a w pierwszym roku wojny niemiecko-sowieckiej jego dochody były ponad stokrotnie wyższe (3,3 mln marek).
O przeszłości firmy zrobiło się głośno dopiero w latach 90. Wtedy też wyszło na jaw, że Boss także korzystał podczas wojny z pracy przymusowej – w sumie kilkudziesięciu jeńców wojennych i ok. 150 robotników z krajów podbitych przez Rzeszę szyło ubrania dla tej marki.
IBM pomógł policzyć Żydów
Lista firm i instytucji oskarżanych o ukrywanie swych powiązań z III Rzeszą jest bardzo długa. Znajdują się na niej rządy różnych krajów, Watykan, szwajcarskie banki, Bank Anglii i szereg firm wyżej nie wymienionych, w tym Nestle (wykorzystywanie więźniów do pracy) oraz korporacje amerykańskie, takie jak Coca-Cola (Fanta powstała pierwotnie jako napój przeznaczony specjalnie dla nazistów).
Najgłośniej było jednak o amerykańskim IBM-ie, który pomógł Trzeciej Rzeszy identyfikować i rejestrować osoby pochodzenia żydowskiego. Koncern dostarczył bowiem nazistom maszyny sortujące, wyposażone w karty perforowane - do III Rzeszy trafiły ich ponad dwa tysiące, a kolejnych kilka tysięcy znalazło się potem w państwach okupowanych.
Zbieranie danych za pomocą kart perforowanych i maszyn sortujących najpierw było pomocne nazistom przy akcji sterylizacji osób upośledzonych, a potem ich eutanazji. Potem urządzenia i technologie IBM znalazły też zastosowanie w obozach koncentracyjnych.
Pozornie miały one być wprawdzie wykorzystywane przy spisie ludności, jednak zarząd IBM był najprawdopodobniej świadomy, do czego Niemcy używają tych technologii. IBM zobowiązało się zresztą do regularnego serwisowania urządzeń i szkolenia personelu, który miał je obsługiwać. Na czele IBM stał wówczas przedsiębiorca sympatyzujący z nazistami: Thomas J. Watson.”...(więcej )
- „ Przez większość stulecia wmawiano nam, że II wojna światowa (1939-1945) została wywołana przez Adolfa Hitlera i jego nazistów. Fakty dowodzą, że była ona wywołana przez potężny kartel chemiczno naftowy i farmaceutyczny dla objęcia kontrolą miliardowych rynków dla towarów, które można było opatentować. Także I wojna światowa (1914-1918) była próbą podbicia świata przez korporacyjne interesy. Wspierały ją trzy koncerny niemieckie: Bayer, BASF i Hoechst. Te firmy kontrolowały ponad tysiąc patentów na świecie. W 1925 roku utworzyły one razem kartel IG Farben.Polacy nie mogą nie pamiętać działalności IG Farben bo miała ona także miejsce na terenie Polski. Ten potężny kartel za miliard marek wybudował w Oświęcimiu na 24 km2 największy w tym czasie przemysłowy kompleks chemiczny na świecie. Miał on produkować syntetyczny kauczuk , benzynę i inne związki chemiczne potrzebne do podboju Rosji (http://www.relay-of(link is external)(link is external) –life.org/pl/introduction/index.html). W pobliżu wybudowano obóz koncentracyjny. Stał się on największym na świecie obozem niewolniczej pracy i równocześnie obozem zagłady. Prowadzono tam śmiertelne eksperymenty medyczne z wykorzystaniem patentowanych leków firmy Bayer i Hoechst oraz innych należących do IG Farben. „...”PO II wojnie światowej wiele patentów Firmy BAYER/IG Farben znalazły się pod kontrolą rynku farmaceutycznego takich firm jak Rockefeller (USA), Rotschild (W. Brytania, Francja).Zmieniając atom siarki cząsteczki gazu musztardowego na atom azotu stworzono pierwszą strukturę do chemioterapii raka. Modyfikacje tej struktury chronione prawem napędzały wielomilionowy przemysł tak wspaniale prosperujący dzięki epidemii raka. Zbrodniarze wojenni z firm BAYER, BASF, HOECHST zostali wkrótce wypuszczeni na wolność.
Fritz Ter Meer członek NSDAP, zbrodniarz wojenny odpowiedzialny za IG Auschwitz, skazany w Norymberdze na 7 lat, został w 1956 roku ponownie prezesem firmy BAYER,
Carl Wurster członek rządu nazistowskich Niemiec, nadzorca Cyklonu B został wybrany w 1952 roku ponownie prezesem firmy BASF.
Friedrich Jahne członek nazistowskiej partii skazany za zbrodnie wojenne został w 1955 roku ponownie prezesem firmy HOECHST ( obecnie Sanofi). Dokumenty Kongresu USA i Norymberskich Trybunałów jednoznacznie dowodzą, że II wojna światowa była wspierana przez niemiecki kartel naftowo farmaceutyczny IG Farben. Dokumenty te dowodzą, że bez IG Farben II wojna światowa nie miałaby miejsca. W czasie tych wojen zabito ponad milion wojskowych i cywilów nie licząc zabitych w komorach gazowych.. „...”Głównym architektem Unii Europejskiej był Walter Hallstein. Był on profesorem prawa i ekonomii we Frankfurcie głównej siedzibie IG Farben i nazistowskich finansistów. Był jednym z 12 sygnatariuszy traktatów, dzięki którym powstała Unia Europejska. Objął też stanowisko pierwszego prezydenta Komisji U. E. i rządził Europą przez 10 lat za pomocą kilku tysięcy wybranych w interesie kartelu biurokratów”...(więcej )
Rodzina Quandtów, której majątek wyceniany jest wspólnie na 31 mld euro, to najbogatsza rodzina Niemiec. Rodzeństwo Stefan Quandt i Susanne Klatten oraz ich matka Johanna pierwszy raz znaleźli się na szczycie listy najbogatszych, według pisma "Manager Magazine", Niemców. Rodzina udziałowców koncernu BMW zdetronizowała w tym roku rodziny Eignerów, założycieli i właścicieli sieci sklepów Aldi (Aldi Süd i Aldi Nord), którzy zajęli odpowiednio 2 i 4 miejsce.Na trzecim miejscu znaleźli się Georg i Maria-Elisabeth Schaefflerowie, właściciele Schaeffler Group - producenta łożysk do samochodów oraz udziałowców w koncernie Continental Chart, których majątek wyceniono na 17,6 mld euro. Wysoko na liście są też bracia Samwerowie - Marc, Oliver i Alexander. Ich majątek wzrósł z 850 mln do 3,5 mld euro w ciągu ostatniego roku. Samwerowie są udziałowcami w Zalando i w startupie Rocket Internet, który niedawno zadebiutował na giełdzie. Majątek 100 najbogatszych Niemców osiągnął łączną wartość 400 mld euro. Wszystko dzięki giełdzie. Rodzina Quandtów jest bogatsza dzięki wzrostowi wartości akcji BMW. Rodzina ma w sumie 46,7 procent udziałów tej firmy. Poza tym Quandtowie są udziałowcami koncernu chemicznego Altanaoraz oraz SGL Carbon. „..(źródło )(link is external)
JÓZEF GOEBBELS, 19401 "Jestem przekonany, że w za pięćdziesiąt lat
ludzie nie będą już myśleli w kategoriach ojczyzn" ( więcej )
Paweł Łepkowski „Europa zjednoczona pod swastyką”...”Zjednoczona Europa pod przywództwem Berlina? Taką ponadnarodową strukturę znamy doskonale, ponieważ w niej żyjemy. Ale czy zdajemy sobie sprawę, że jej pierwowzór zrodził się w wyobraźni Adolfa Hitlera? „...”11 września 1940 r. dr Joseph Goebbels, minister propagandy Trzeciej Rzeszy i gauleiter Berlina, wygłosił w Monachium przemówienie do goszczącej w Niemczech delegacji intelektualistów i twórców kultury Protektoratu Czech i Moraw. Słowa, jakie padły w czasie tego przemówienia, zachowały zdumiewającą aktualność: „W chwili, w której potęga Anglii padnie na ziemię, będzie nam dana możliwość zorganizować na nowo Europę, według zasad odpowiadających społecznym, gospodarczym i technicznym możliwościom XX stulecia – wskazywał Goebbels. – Nasza Niemiecka Rzesza przeszła podobny proces przed około stu laty. Była wówczas tak podzielona na wiele większych i mniejszych części, jak dziś Europa. (…) Oczywiście, Bawarczyk nie przestał być Bawarczykiem, Sas Sasem, a Prusak Prusakiem. Jednakże poprzez te ograniczenia pochodzenia dostrzegli wspólnotę, a z biegiem dziesięcioleci zrozumieli, że dzięki urzeczywistnieniu tej wspólnoty mógł zostać rozwiązany cały szereg problemów natury gospodarczej, finansowej, zewnątrzpolitycznej i militarnej”. „...”Czescy słuchacze wcale nie byli zdumieni tymi słowami. Od lat w czeskiej prasie państwowej wydawanej pod butem niemieckiej cenzury ukazywały się artykuły sławiące koncepcję zjednoczenia starego kontynentu pod ,,socjalistycznym przywództwem narodu niemieckiego”. Stąd też niemal prorocze słowa ministra propagandy Trzeciej Rzeszy były jedynie potwierdzeniem tego, o czym od lat myślał sam Adolf Hitler '. ...(więcej )
Jan Piński „ „Celem walki hitlerowców było utworzenie zjednoczonej Europy w miejsce podziału”, bo ich zdaniem „koncepcja państwowej suwerenności jest po prostu przestarzała” – dowodził w swojej książce „Zatrute źródła Unii Europejskiej” John Laughland. Do dziś autorstwo planu „Europy bez granic” jest tematem tabu, skrzętnie przemilczanym przez elity. A każdy, kto go podnosi i przypomina, naraża się na etykietkę oszołoma. „...”Po latach, gdy idea europejskiego superpaństwa zaczęła się stawać coraz bardziej realna, fakty dowodzące, kto pierwszy rzucił hasło zjednoczenia Europy, stały się niewygodne. Z uporem godnym lepszej sprawy eurosocjaliści różnej maści przypisywali Adolfowi Hitlerowi skrajnie prawicowe poglądy, chociaż nawet w nazwie swojej partii miał on narodowy socjalizm. Tępiono również publikowanie i analizowanie „Mein Kampf”, nie tyle z racji siły propagandowej tego dzieła, ile właśnie z powodu obawy, aby za często nie wskazywano na pomysłodawców Europy bez granic. Ronald Reagan mawiał, że komunista to człowiek, który przeczytał „Kapitał” Karola Marksa, antykomunista zaś to ten, który nie tylko przeczytał to dzieło, ale również je zrozumiał. Podobnie można powiedzieć o „Mein Kampf” Hitlera. „...”Unia Europejska nie jest oczywiście państwem totalitarnym, jakim były hitlerowskie Niemcy, ale wiele z tamtych pomysłów zostało twórczo zaadaptowanych do współcześnie akceptowanych wartości. Hitlerowcy chcieli zrobić ze Słowian, przede wszystkim Polaków, tanią, niewolniczą siłę roboczą, a z Polski ziemie pozbawione realnego przemysłu i samodzielności. Obecna formuła Unii Europejskiej – z zachowaniem proporcji – realizuje właśnie taki neokolonializm. Nie tylko bowiem potrzebna jest dziś tania siła robocza, ale wręcz jakakolwiek, bo zdegenerowane socjalizmem państwa Zachodu zwyczajnie się starzeją. Rozpoczyna się powolny proces redukcji populacji w krajach zachodnich. Skutki tego procesu złagodziło kilka milionów Polaków, którzy wyjechali głównie do Niemiec i Wielkiej Brytanii, zapełniając powstające tam wakaty i utrzymując wysoką stopę życia tamtejszych społeczeństw. Jednocześnie wyjazd polskiego żywiołu osłabił naszą rodzimą gospodarkę. Po przystąpieniu do UE zaczęliśmy się rozwijać ponad dwa razy wolniej niż wcześniej. Nie mamy realnych szans na dogonienie zachodnich gospodarek. Transfer unijnych funduszy ma łagodzić neokolonialną politykę, a także stanowić sposób na korupcję naszych elit. W końcu to one decydują o tym, które firmy dostaną fundusze. Wspólny rynek bez barier gospodarczych jest oczywistym drenażem słabszych gospodarek zarówno z zasobów ludzkich, jak i szans na zbudowanie konkurencyjnych firm. W gospodarce jest jak w sporcie. Żaden amator rozpoczynający treningi nie ma szans na wygraną z zawodowcem trenującym boks kilkanaście lat.
UE nie zależy na dobrobycie ludzi zamieszkujących tereny superpaństwa. Raczej na ich zamianie w jeden naród, żyjący według zaprojektowanych dla niego zasad. Różnica w stosunku do pomysłu hitlerowskich Niemiec jest w zasadzie tylko jedna. W ich planach stolicą wspólnej Europy, w której miały zapadać decyzje, był Berlin. Obecnie zaś jest to Bruksela. Z tą różnicą, że decyzje i tak zapadają w Berlinie. (więcej )
NOWA EUROPA! - Adolf Hitler przed wojna i w czasie swojej calej kariery politycznej zawsze mowil o Europie. Uwazal, ze system europejski oparty na niepodleglych panstwach narodowych jest koncepcja przestarzala i dlatego male narody musza byc polaczone.
- Joseph Goebbels uwazal, ze technologia zblizy ludzi i uczyni granice miedzy panstwami rzecza przestarzala.To Goebbels pierwszy uzyl wyrazenia "obalic granice". Pomniejszal znaczenie narodow Europy, blednie nazywajac je "regionami". Uwazal, ze historia zjednoczenia Niemiec ma sluzyc jako model dla nowej Europy. W swojej ksiazce "Das Europa der Zukunft" (Europa przyszlosci) Goebbels twierdzil, ze za 50 lat ludzie juz nie beda mysleli kategoriami panstwa.
- Werner Daitz, czolowy ekonomista nazistowski uwazal, ze wspolne interesy Europy maja pierwszenstwo przed "egoistycznymi interesami narodow" i ze bez silnej Niemieckiej Rzeszy nie moze byc silnej Europy.
- 22 czerwca 1940 r. Hermann Goering zarzadzil rozpoczecie realizacji na wielka skale projektu Europejskiej Wspolnoty Gospodarczej, ze stala wartoscia marki niemieckiej w stosunku do walut krajow nalezacych do wspolnoty, z obalonymi barierami celnymi i stworzeniem wolnoclowej strefy marketingu.
- W 1941 r. Alfred Six i wspomniany Werner Daitz zorganizowali konferencje "Nowa Europa", w ktorej bralo udzial ponad 300 osob z 38 krajow, a w marcu 1943 r. opracowano oficjalne plany konferencji europejskiej!
- W 1943 r. Joachim von Ribbentrop poinformowal Hitlera, ze jak tylko Niemcy osiagna zupelne powodzenie militarne, to nalezy natychmiast proklamowac Konferencje Europejska, w sklad ktorej mialy wejsc: Niemcy, Wlochy, Francja, Dania, Norwegia, , Finlandia, Slowacja, Wegry, Rumunia, Bulgaria, Chorwacja, Serbia, Grecja i Hiszpania.
- Biskup T. Pieronek: "Biskupi sa absolutnie za zjednoczeniem Europy".
- W 1999 r. abp Jozef Zycinski: "Trzeba przezwyciezyc mity mowiace, ze zjednoczenie z Unia bedzie piatym rozbiorem Polski. Tego typu wypowiedzi to demagogia nie majaca nic wspolnego z postawa chrzescijanska". „. ...(więcej )
Plan nazistów w 1942, by zachować kontrolę: zjednoczona Europa bez nacjonalizmów, każdy pracuje dla Rzeszy z własnej woli”...”W sierpniu 1942 r. Walter Schellenberg w tajemnicy przed Hitlerem udał się do kwatery Reichsführera SS Heinricha Himmlera w Żytomierzu,by zaproponować wykorzystanie pomyślnej dla Niemców koniunktury i rozpoczęcie tajnych rozmów pokojowych z aliantami z pozycji siły. Plan Schellenberga zakładał projekt uzależnienia od Niemiec większości państw Europy, w tym Polski.
Oto jak Schellenberg opisał rozmowy z Himmlerem w sierpniu 1942 r.
– Reichsführerze (…) dzisiaj Niemcy znajdują się jeszcze u szczytu potęgi. Dzisiaj możemy się targować, nasza siła czyni z nas wartościowych partnerów dla naszych wrogów.
Kilkoma kreskami zarysowałem mu układ sił w świecie, tak jak go sobie wyobrażałem. W miarę mówienia Himmler zaczynał się wyraźnie uspokajać. Uwagi moje zaczęły go coraz bardziej interesować. Co chwila potakiwał. Mój prawie półtoragodzinny wywód przerwał tylko kilka razy (…) [W końcu] wstał z miejsca i zaczął chodzić po pokoju. (…) Podszedł do biurka i otworzył wielką mapę w atlasie Brockhausa. Przez kilka minut studiował ją uważnie. Ja sam także wstałem. Himmler wezwał mnie do swego biurka.
– Jak pana plany mają wyglądać w praktyce? — zapytał. – Sądzę, że przecenia pan potęgę Rosji, ale mnie samego bardzo niepokoi, co się stanie, gdy amerykański przemysł zbrojeniowy zacznie pracować na pełnych obrotach. Co właściwie mamy uczynić? Nie możemy pozwolić na to, aby Bormann dowiedział się o naszych planach. Zniweczyłby nasz plan lub tak go przeinaczył, aby stał się on kompromisem ze Stalinem, a na to nie możemy się zgodzić (…) Skąd pan wie, czy to wszystko nie zwróci się przeciw nam jak bumerang? Co będzie, jeżeli posłuży umocnieniu mocarstw zachodnich w ich dążeniu do jedności ze Wschodem?
Odparłem:
– Przeciwnie, Reichsfuhrerze, jeżeli negocjacje rozpoczną się we właściwy sposób, zapobiegnie to właśnie tej możliwości (…)
Ogólnie biorąc, plan ten wydawał się Himmlerowi do przyjęcia. Nie powiedział wiele na ten temat, ale stale kiwał głową, jak gdyby potwierdzając to, o czym mówiłem. Następnie odwrócił się znowu i przez chwilę studiował mapę Europy.
– Zacznijmy od Anglików – powiedział.
– A więc – rzekłem – z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że Anglicy nalegaliby na wycofanie naszych wojsk przynajmniej z północnej Francji. Nigdy by się nie zgodzili na obecność niemieckich baterii nadmorskich w okolicach Calais (…) Droga od stanu wojny do przymierza poprzez wynegocjowany pokój jest bardzo długa.
Himmler skinął głową.
– No a co będzie z tak germańskimi obszarami jak Holandia i Belgia?
– Powinny się one stać przedmiotem negocjacji — odparłem. Wydaje mi się jednak, że obszarom tym należałoby przywrócić ich uprzedni status. Gdyby jednak chciał pan coś uratować w ramach pańskiej polityki rasowej, to tych, którzy by się poczuwali do więzi rasowej z nami, można by przesiedlić do Niemiec.
Himmler nerwowo kreślił zielonym ołówkiem po mapie i oznaczył jako obszary przetargowe Holandię, część Belgii i północną Francję.
– No, a sama Francja?
– Reichsführerze – odparłem. – Myślę o rozwiązaniu, którego celem byłaby gospodarcza integracja interesów Niemiec i Francji. Należałoby przywrócić Francji jej własne polityczne oblicze, ale zarówno Niemcy, jak i Francję muszą łączyć wzajemne więzy. Francja z jej kolonialnymi posiadłościami mogłaby przynieść Rzeszy ogromne korzyści.Dlatego nie można zawężać pola działania jakimiś doktrynerskimi koncepcjami lub polityczną niechęcią do partnera (…)
– Czy sądzi pan, ze takie rozwiązanie zadowoliłoby Anglików?
Odparłem, że nie jestem w stanie przewidzieć ich stanowiska, ale wydaje mi się, że uznaliby oni takie rozwiązanie za godne rozważenia. Anglików interesowałaby głównie forma, jaką miałaby przybrać nowa Europa.
(…)
Z kolei Himmler zwrócił się ku Włochom. Patrzył przez dłuższą chwilę przed siebie, a następnie rzekł:
– Tak, tak, Mussolini. Nie możemy zrezygnować z obszaru przemysłowego północnych Włoch.
Odparłem, że jestem pewien, że przemysły północnych Włoch i Niemiec mogłyby się doskonale uzupełniać, ale dodałem, że nie sądzę, by Włochom należało odbierać jakąkolwiek część terytorium. Będą one musiały i tak zrezygnować ze swoich kolonialnych ambicji w wyniku kompromisowego pokoju. I znów Himmler skinął głową jak Budda.
Nie przekonał mnie pan co do północnych Włoch — rzekł. – No a co z Czechosłowacją?
– Terytoria sudeckie pozostaną przy Rzeszy, politycznie i administracyjnie. Czechy i Słowacja będą miały autonomiczne rządy, ale gospodarczo zostaną zintegrowane z Rzeszą Niemiecką. Wydaje mi się, że to samo będzie z Europą południowo-wschodnią – Chorwacją, Serbią, Bułgarią, Grecją i Rumunią.
Z początku Himmler się temu sprzeciwiał, ale po krótkiej dyskusji przyznał, że terytoriów tych nie dałoby się inaczej włączyć do organizmu nowej Europy. Kiedy wyjaśniałem swój punkt widzenia, Himmler przerwał mi znowu mówiąc:
– Na dłuższą metę przekształci się to znowu w wyścig gospodarczy z Wielką Brytanią i znów powrócą dawne nieporozumienia i tarcia.
Reichsführerze – rzekłem. – Nie myślmy teraz o tarciach, jakie się może i wytworzą w przyszłości. Zastanówmy się przede wszystkim nad tym, jak usunąć obecne napięcia, które przeszkadzają w utworzeniu nowej Europy. To zaś oznacza, że musimy znaleźć jakąś podstawę do kompromisowego rozwiązania, aby zakończyć tę wojnę. Himmler przeskoczył znów na mapie do Polski i powiedział:
– Ale Polacy będą musieli dla nas pracować?
Odparłem:
– Musimy stworzyć taką sytuację, aby wszyscy współpracowali z nami z własnej woli. Wszyscy musimy znaleźć się w tej samej łodzi, a każdy, kto nie zechce wiosłować, utonie.
Następnie Himmler spojrzał znów na mnie.
– No a co z Rosją?
– Musimy poczekać na dalszy bieg wypadków – odparłem.
I znów zapadła cisza. (…) Następnie kontynuowałem swoje wywody mówiąc, że rdzeń tak zrekonstruowanej Europy – Rzesza Niemiecka – będzie mogła przystąpić do rozwiązania własnych problemów społecznych z nową energią.
[quote]- Prywatną inicjatywę winno się powiązać z jakimś ukierunkowaniem i planowaniem państwowym. Jestem przekonany, że aby stworzyć nową Europę, trzeba będzie powściągnąć tendencje nacjonalistyczne. Te kwestie będą jeszcze wymagały rozpatrzenia przez ekspertów.[/quote]
Obecnie, Reichsführerze, najważniejsze jest to, by szukać kompromisu wtedy, kiedy znajdujemy się u szczytu potęgi. Ten kompromisowy pokój, jeżeli uda się do niego doprowadzić, stworzy nam właściwą podstawę, na której będziemy mogli stawić czoła Wschodowi. Już w tej chwili prowadzimy wojnę na dwa fronty, a kiedy Stany Zjednoczone rzucą na wagę swój ciężar, szala może się przechylić na naszą niekorzyść.
Przypomniałem, co Laval powiedział Hitlerowi:
[quote]Panie kanclerzu, prowadzi pan wielką wojnę, aby zbudować nową Europę. W rzeczywistości jednak trzeba najpierw zbudować tą Europę, aby wojnę dalej prowadzić.[/quote]
Walter Schellenberg, „Wspomnienia” (za padre.info.pl)
Walter Schellenber (1910 – 1952) – szef wywiadu Sicherheitsdienst (SD). Co stało się z jego propozcyją?
Alianci zachodni odrzucili ofertę zawarcia separatystycznego pokoju na Zachodzie, a Hitler na dwa dni przed samobójczą śmiercią (28 kwietnia 1945) roku dowiedział się o sprawie z zachodnich mediów i zdegradował Himmlera, na jego miejsce mianując Karla Hanke.'. ...(więcej )
Adolf Hitler, 1937 "Jesteśmy może bardziej zainteresowani Europą niż inne kraje...
Nasz kraj, nasz lud, nasza kultura i nasza gospodarka wyrastają z ogólnoeuropejskich warunków.
Dlatego musimy przeciwstawiać się wszelkim próbom wprowadzania niezgody i destrukcji do europejskiej rodziny narodów"...”Brunatna Europa
Mitteleuropa
Faszyzm powszechnie kojarzony jest z nacjonalizmem, choć w rzeczywistości jego rdzeniem jest imperializm. Nazizm wyrastał z gleby bismarckowskich tradycji imperialistycznych, przejmując koncepcje polityki zagranicznej Drugiej Rzeszy. Sięgają one roku 1800, kiedy to Johann Fichte wydał pracę "Der geschlossene Handelsstaat" (Zamknięte państwo handlowe), proponując w niej stworzenie z Niemiec "autarkicznego", tj. samowystarczalnego gospodarczo organizmu politycznego w naturalnych granicach. Idea ta, rozwijana przez ludzi takich jak Friedrich List ("Narodowy system ekonomii politycznej", 1841) czy Paul de Lagarde (1850), propagowana przez Związek Wszechniemiecki (Alldeutscher Verband), na początku XX w. skonkretyzowała się w postaci dwóch komplementarnych idei: koncepcji Wielkiego Obszaru Gospodarczego i doktryny geopolityki.
Idea Grossraumwirtschaft (Gospodarki Wielkiego Obszaru) zasadzała się na stworzeniu bloku samowystarczalnego ekonomicznie, a więc na określeniu wielkości obszaru według kryterium opłacalności autarkii i powiększaniu go w różnych strefach geograficznych w celu urozmaicenia produkcji. Takie terytorium musiało mieć odpowiedni potencjał przestrzenny (własne zasoby naturalne i źródła energii, korzystne warunki komunikacyjne) i demograficzny (dużą siłę nabywczą ludności, nadwyżkę rąk do pracy), wysoki poziom techniki, wreszcie centralny obszar wiodący (Kernland) dla zapewnienia jednolitego kierownictwa gospodarczego. Granice takiego obszaru spróbował zakreślić Friedrich Naumann pisząc w 1915 r. pracę "Mitteleuropa", wedle której tereny od Morza Północnego i Bałtyku do Alp, Adriatyku i południowego krańca Równiny Naddunajskiej tworzyły geograficzną jedność. "Ten obszar - pisał - należy rozpatrywać jako całość, jako wielkie bratnie państwo, jako sojusz obronny, jako ekonomiczny okręg". Uzupełnieniem tej "Europy Środkowej" miały być (oprócz rzecz jasna zamorskich kolonii) także Bałkany, Turcja i Bliski Wschód; Naumann przewidywał też rozszerzenie tego obszaru na Europę Wschodnią po Kaukaz.
Klęska Rzeszy w I wojnie bynajmniej nie zmniejszyła niemieckich apetytów - np. w marcu 1931 r. Carl Duisberg z IG Farben mówił o "zamkniętym bloku gospodarczym od Bordeaux do Sofii" po przewodnictwem Niemiec. Także Hitler to aprobował, polemizując z domagającym się autarkii Strasserem: "Jesteśmy uzależnieni od importu wszystkich ważnych surowców i nie mniej uzależnieni od eksportu produktów przemysłowych. (...) naszym zadaniem jest wziąć w swe ręce organizację całego świata, tak aby każdy kraj produkował to, co dla niego najbardziej odpowiednie; to białej rasie, rasie nordyckiej, przypadła w udziale realizacja tego gigantycznego planu". Na początku 1934 r. miał powiedzieć: "Nie możemy ograniczać swoich celów do ram narodowych, jak Bismarck. Będziemy panować nad Europą albo jako naród rozpadniemy się...", przy czym wyjaśniał: "Nie chodzi o to, by stworzyć jakąś taką miniaturkę spokojnej Paneuropy z Niemcami pośrodku jako dobrym wujkiem...".
Naukowe uzasadnienie ekonomicznej ekspansji Niemiec dawała geopolityka - dyscyplina rozpatrująca państwo jako organizm geograficzny (zjawisko w przestrzeni) i biologiczny. Jej prekursorami byli niemiecki uczony Friedrich Ratzel (1844-1904) i szwedzki prawnik Rudolf Kjellen (1864-1922), ale rozwiniętą formę nadał doktrynie prof. Karl Haushofer, od 1919 r. prowadzący na uniwersytecie w Monachium cykl wykładów o geopolityce. Zdaniem geopolityków zmiany granic nie powinny naruszać naturalnych linii oddzielających różne obszary geograficzne, natomiast granice polityczne w tym obrębie były dla nich czymś względnym i płynnym. Zasady współżycia ograniczające możliwość zmiany terytorium kwestionowali jako sztuczne. Rudolf Hess, "człowiek numer dwa" w NSDAP, zaczynał jako asystent Haushofera, nic więc dziwnego, że naziści zaadaptowali geopolitykę jako "narodowosocjalistyczne stanowisko wobec narodu i przestrzeni, wobec państwa i jego bytu".
Nazizm dodał kolejne piętro do tej konstrukcji, formułując piórem swego "nadwornego jurysty" Carla Schmitta teorię Grossraumordnung (Ładu Wielkiego Obszaru) w dziedzinie prawa międzynarodowego. W kwietniu 1939 r. przedstawił on plan zorganizowania przestrzeni świata na wzór amerykańskiej doktryny Monroego. Jego zdaniem w polityce międzynarodowej podmiotem mają być nie państwa, ale "wielkie przestrzenie", z których każda ma swego hegemona w postaci państwa najsilniejszego, ograniczającego suwerenność państwową pozostałych. Postuluje oparcie bloków na hegemonii rasowej i jednolitym światopoglądzie oraz redukcję prawa międzynarodowego; twierdzi, że istotne znaczenie mające granice między blokami, a nie państwami (Hitler uzupełnia to ideą likwidacji mniejszych państw: "Czasy małych państewek już minęły").
Prawnomiędzynarodowe koncepcje Schmitta znajdują swe odzwierciedlenie w układach o podziale stref wpływów z Włochami, ZSRR i Japonią. Ich echa można też usłyszeć w wywiadzie, jaki Hitler udzielił w czerwcu 1940 r. amerykańskiemu dziennikarzowi Wiegandowi: oznajmia w nim, że III Rzesza nie będzie tolerowała mieszania się jakiegokolwiek państwa pozaeuropejskiego w sprawy, które leżą w niemieckiej strefie wpływów. Europa należy do Europejczyków, tak samo jak Ameryka do Amerykanów. Opierając się na wielkoniemieckim dziedzictwie narodowy socjalizm udowadniał swój na wskroś szowinistyczny charakter. W przemówieniu wygłoszonym w grudniu 1919 r. Hitler uznał za wrogów Niemiec absolutnie wszystkie państwa. Ale już pisząc "Mein Kampf" szuka potencjalnych sojuszników, za których uznaje Wielką Brytanię i - o dziwo! - niegermańskie Włochy. Pomimo swego rasizmu Hitler zawierał przymierza kierując się względami czysto pragmatycznymi, co jeszcze dobitniej udowodnił zawierając alianse z Japonią czy Rosją. Znajduje to jednak swoje uzasadnienie w wyborze strategii. W II tomie "Mein Kampf" pisze: "Zatrzymujemy odwieczny pochód Germanów na południe i zachód Europy i zwracamy wzrok ku krajom na wschodzie", a w "Zweites Buch" stawia kropkę nad "i": "nie ma ofiary, która byłaby zbyt wielka dla zdobycia przychylności Anglii".
Hitler pozostał jednak szowinistą. Latem 1932 r. mówił: "Nigdy nie przyznam innym narodom takich samych praw, jakie posiadać będzie naród niemiecki. Naszym zadaniem jest podporządkowanie sobie innych narodów, a nie udzielanie im przywilejów. Tylko my jesteśmy powołani do tworzenia nowej warstwy panów". Ale ideologia nazistowska coraz częściej odwoływała się do pojęcia Europy: Martin Heidegger w artykule "Narodowy socjalizm jako opiekun europejskiego bytu" (1935) przeciwstawiał Europę Rosji i Ameryce, które - "patrząc metafizycznie" - są tak samo materialistyczne. Ważniejsza była jednak książka "Das Reich und die Krankheit Europas", napisana w 1938 r. stypendystę Fundacji Rockefellera (!) Christopha Stedinga; wywarła ona wielkie wrażenie na Heydrichu, który polecił ją Himmlerowi. Steding głosi, że semityzacja zagraża całej Europie, wobec czego przed Niemcami stoi heroiczna misja ocalenia Europy od chaosu i ustanowienie nowego ładu. Odwołując się do modelu średniowiecznego Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego pisze: "(...) wyższe historyczne prawo Niemiec leży w fakcie, że przywracanie zdrowia politycznej organizacji Mitteleuropy nieuchronnie pociąga za sobą odkrycie Europy jako całości".
Antikomintern
Oprócz realnej czy wyimaginowanej wspólnoty interesów bazą współpracy Hitlera z innymi narodami była też doktrynalna wspólnota europejskich faszystów. Wspólną płaszczyznę tworzył przede wszystkim antykomunizm interpretowany w kategoriach rasowych. Ideolog nazizmu Alfred Rosenberg pisał np.: "Bolszewizm oznacza bunt mongoloidów przeciwko nordyckim formom kultury, jest żądaniem stepu, oznacza próbę zrzucenia Europy w przepaść".
Tu jednak palma pierwszeństwa z pewnością należała się Włochom. Włoski faszyzm, stworzony przez dysydentów z lewicy, prawicowych nacjonalistów i zafascynowanych nowoczesnością futurystów, w większym stopniu odwoływał się do imperialnej idei starożytnego Rzymu niż do liberalno-masońskich tradycji narodowego Risorgimento. Mussolini w październiku 1930 r. mówił: "faszyzm jako idea, doktryna i realizacja jest uniwersalny: włoski w swoich poszczególnych instytucjach, powszechny w swoim duchu"; w marcu 1934 r. ogłosił, że faszyzm ze zjawiska włoskiego przekształcił się w uniwersalne.
Był to fakt. We Francji redagowane przez poetę Roberta Brasillacha pismo "Je suis partout" głosząc uniwersalizm doktryny faszystowskiej stało się "czymś w rodzaju oficjalnego organu faszyzmu międzynarodowego". W obozach organizowanych w imię pojednania dla młodzieży francuskiej i niemieckiej uczestniczyła od 1932 r. też francuska młodzież prawicowa - zarówno faszyści, jak konserwatyści - znajdując wspólny język z członkami Hitlerjugend (Eisler opisuje: "Starzy nacjonaliści francuscy patrzyli z podejrzliwością na tych młodych obywateli świata"). Faszyzm pociągał jednak nie tylko prawicowców uważających że "lepszy Hitler niż Stalin", ale też liberałów ("radykałów") jak Bergery, socjalistów jak Deat, komunistów jak Doriot. W 1928 r. Asvero Gravelli tworzy miesięcznik "Anti-Europa" z podtytułem "organ faszyzmu uniwersalnego", na łamach którego wzywa do tworzenia międzynarodówki faszystowskiej. Można tam było przeczytać: "Faszyzm jest antyeuropejski, ponieważ współczesna Europa (...), wciąż jest częściowo pod wpływem nieśmiertelnych zasad (Rewolucji Francuskiej - J.T.), podczas gdy liczne elementy ludności widzą w Moskwie swego przewodnika. Wobec takiej Europy, faszyzm jest antyeuropejski. Antyeuropejskość faszyzmu jest (...)tymczasową pozycją historyczną, która zostanie porzucona gdy faszyzm pomoże Europie odzyskać równowagę idei i ducha, warunek wstępny nowej roli Europy w świecie".
W 10-lecie marszu na Rzym z inicjatywy Mussoliniego w listopadzie 1932 r. odbywa się wielki zjazd poświęcony jedności Europy, a w lipcu 1933 r. powstają Komitety Akcji na rzecz Uniwersalności Rzymu (Comitati d'azione per l'universalita di Roma). Wreszcie w grudniu 1934 r. ma miejsce wszecheuropejski zjazd faszystów w Montreaux, w którym wzięli udział delegaci z Francji, Norwegii, Irlandii, Szwajcarii, Belgii, Danii, Holandii, Szwecji, Portugalii, Hiszpanii, Litwy, Rumunii, Grecji, Austrii, Polski i Węgier. Zwraca uwagę nieobecność reprezentacji NSDAP; prawdopodobnie to sprawiło, że kongres zdystansował się od programowego antysemityzmu ("Zjazd ogłasza, że problem żydowski nie może się przekształcić w powszechną kampanię nienawiści przeciw Żydom"). Utworzono z inicjatywy kongresu Komisję Koordynacyjną Faszyzmu Uniwersalnego (Comissione di Coordinamento per l'Intesa del Fascismo Universale), organizacje młodzieżowe Światowy Związek Uniwersytecki na rzecz Nowego Ładu (Union Universitaire Mondiale pour l'Ordre Nouveau) i "Europa Giovane" (cel: wzmocnienie poczucia przynależności do "wielkiej cywilizacji Zachodu, w istocie swej grecko-rzymskiej, katolickiej, faszystowskiej"), pismo "Antibolscevismo".
Rychło jednak faszyści włoscy zostali zdystansowani przez niemieckich nacjonalsocjalistów. W 1933 r. z połączenia różnych niemieckich organizacji antykomunistycznych powstał pod auspicjami Ministerstwa Propagandy Antikomintern, który w odpowiedzi na komunistyczne hasło "frontu ludowego" wzywa do złączenia wszystkich antykomunistów. W latach 1934-1940 działa też Międzynarodowa Wspólnota Pracy Nacjonalistów (Internationale Arbeitsgemeinschaft der Nationalisten) Hansa Kellera. Z kolei przywódca HJ Baldur von Schirach planował utworzenie międzynarodowej faszystowskiej organizacji młodzieżowej.
Grossraumwirtschaft
Ekspansja ekonomiczna Trzeciej Rzeszy wyprzedzała działania militarne. Najlepiej widać było to na Bałkanach, systematycznie uzależnianych przez kapitał niemiecki. Wypieraniu firm francuskich i angielskich towarzyszy kampania propagandowa głosząca, że obecność Niemców na tych terenach przyczyni się do uzdrowienia miejscowej gospodarki i otworzy w Niemczech chłonny rynek zbytu na miejscowe produkty rolne. Przytoczmy jeden przykład: koncern IG Farben najpierw zachęca bałkańskich rolników do uprawy roślin oleistych zamiast zbóż (skupując je po korzystnych cenach), a po uzależnieniu znacznej części rolnictwa dokonuje w 1937 r. drastycznej obniżki dotychczasowych cen skupu. Po 1938 r. Niemcy kontrolują gospodarkę nie tylko Austrii i Czech, ale też krajów formalnie niepodległych, gdzie zgadzają się na rozwój tylko tych gałęzi przemysłu, które są potrzebne III Rzeszy.
Wydawać się to może sprzeczne z hitlerowskim ideałem gospodarczej autarkii. Skoro jednak Niemcy nie mogą być samowystarczaln, a do samowystarczalności dążą - jedynym wyjściem jest autarkia w skali kontynentu. Werner Daitz, kierownik Urzędu Polityki Zagranicznej NSDAP już w 1936 r. planował stworzenie "antykomunistycznego bloku gospodarczego" - kierowanego przez Niemcy europejskiego porozumienia przemysłu, rolnictwa i handlu. Świat w jego wizji miałby być podzielony na trzy strefy: Wielka Europa z Afryką pod hegemonią Niemiec, Azja Wschodnia z Australią pod hegemonią Japonii i obie Ameryki pod hegemonią USA.
Wojna daje okazję realizacji tego programu. W lipcu 1940 r. minister gospodarki Funk przedstawia dyrektywy: szeroka kooperacja ekonomiczna i planowanie produkcji na długie okresy, stabilizacja kursów wymiany walut, wymiana doświadczeń, racjonalny podział pracy, uproszczenie wymiany towarowej, oparcie systemu płatniczego na marce, kontrola międzypaństwowego obrotu towarowego i polityki gospodarczej oraz finansowej krajów europejskich. W ślad za tym idą porozumienia kartelowe, kierowanie specjalistów, opanowanie kapitałowe najważniejszych przedsiębiorstw. Niemcy wykorzystując okupację starają się wzmocnić swe pozycje ekonomiczne. Przedstawiciele niemieckiego górnictwa domagają się stworzenia zachodnioeuropejskiego syndykatu węglowego, także IG Farben chce kartelizacji w swej branży. Niemieckie hutnictwo sprzeciwia się rozwojowi hut we francuskiej Lotaryngii, podobne postulaty zgłasza przemysł optyczny. W Rzeszy tworzy się rezerwy kosztem krajów okupowanych.
Pojawiają się plany europejskiej unii celnej i walutowej: Europa stanowić ma zwarty obszar gospodarczy, z marką jako walutą i jednolitą polityką gospodarczą. Planowanie usunie wpływ zmiennych koniunktur i zapewni stabilność gospodarki: dyrektywy wydaje państwo, a realizuje je gospodarka prywatna. Europa będzie samowystarczalna gospodarczo, Berlin stanie się centrum handlu europejskiego. Kernland stanowić będą - oprócz Rzeszy - terytoria Polski, Czechosłowacji, Belgii, Holandii, Luksemburga, Alzacji i Lotaryngii; dyskutowany jest akces Danii, Szwecji, Grecji... Gospodarki państw europejskich upodobnią się do niemieckiej i będą się wzajemnie uzupełniać. Niemcy i Europa Zachodnia mają zarezerwowaną produkcję dóbr pierwszej potrzeby. Zakupy na potrzeby europejskie będą dokonywane centralnie.
Koordynacja gospodarki w okupowanej Europie zyskiwała uzasadnienie teoretyczne. G. Jensch w 1940 r. teoretyzował: "niemiecka przestrzeń życiowa musi stanowić obszar odpowiednio rozległy i odpowiednio do rozbudowy gospodarczej różnorodny, aby umożliwić żyjącym na nim grupom ludzkim dostateczną produkcję, nowoczesny podział pracy, wystarczającą ilość dóbr i wymianę kapitału, tzn. odpowiednie w XX w. utrzymanie stopy życiowej oraz niezależność od gospodarczej polityki wielkich potentatów surowcowych i innych przestrzeni życiowych". Hans S. V. Heister na łamach miesięcznika NSDAP "Nationalsozialistische Monatsschriften" (lipiec 1941) podkreśla, że Nowy Ład ma na celu zabezpieczenie pomyślności nie tylko samych Niemiec: "(...) w obrębie wspólnej przestrzeni życiowej europejskiej rodziny ludów, współpraca narodowych gospodarek w Europie opartej na przyjaźni i partnerstwie będzie pielęgnowana dla wspólnego dobra wszystkich zainteresowanych, tak jak będzie dawało się to pogodzić z zachowaniem ich tożsamości i niezależności". Rosenberg wieścił dobrodziejstwa płynące z ekonomicznego podporządkowania Wielkiej Rzeszy: honorowi małych krajów nie ubliży, jeżeli uciekną pod opiekuńcze skrzydła wielkiego narodu.
Dyskusje w pewien sposób podsumowało sympozjum naukowe, jakie miało miejsce na początku 1942 r. w Berlinie. Ekspert gospodarczy NSDAP H. Hunke w referacie zatytułowanym "Europaische Wirtschaftsgemeinschaft" (Europejska Wspólnota Gospodarcza) stwierdził, że ruch nazistowski dąży do stworzenia w Europie wspólnej przestrzeni życiowej "jednej rodziny narodów", jednolitej "pod względem krwi i kultury", dzięki czemu walka między narodami na kontynencie ograniczy się do sfery duchowej. Ze względu na naturalny podział na narody wyższe i niższe rolę kierowniczą odgrywać będą Aryjczycy, ale mimo uprzywilejowania Niemiec EWG będzie dobrodziejstwem także dla podbitych ludów. Hunke przypominał, że w wyniku zjednoczenia wszystkich niemieckich plemion powstały Prusy, z których wyrosła Rzesza. Można więc wierzyć - mówił - że w obecnych czasach w podobny sposób może się ukształtować nowa europejska wspólnota gospodarcza pod sztandarami narodowego socjalizm.
L'Europe contre les patries
Hasła te z entuzjazmem podchwycili kolaboranci w całej Europie. Zepchnięci na pozycje wasala Niemiec nie mogli odwoływać się do tradycyjnego nacjonalizmu, musieli więc znaleźć sobie inne ideologiczne uzasadnienie współpracy z Trzecią Rzeszą. Pionierem faszystowskiego paneuropeizmu był Sir Oswald Mosley. Lider brytyjskich faszystów już w 1936 r. nakreślił na łamach "Fascist Quarterly" wizję Europy pokojowej i zjednoczonej przez faszyzm, proponując "unię europejską zbudowaną na fundamencie sprawiedliwości i ekonomicznej rzeczywistości". W tej Europie nie było wszakże miejsca dla Rosji - Mosley pisał o niej: "Nie szukamy wojny z żadnym narodem, lecz do Rosji mówimy: 'Ręce precz od Europy! Wracaj na wschód, gdzie przynależysz!'". Na fundamencie wspólnoty interesów, ucieleśniającej się w Bloku Czterech Mocarstw faszystowskich, miał być ustanowiony "najwyższy ideał narodowego i światowego obywatelstwa". Podkreśla "uniwersalizm faszyzmu i nazizmu", kończąc patetycznie: "Walczymy nie tylko o ocalenie ziemi którą kochamy, walczymy również o Pokój dla Ludzkości!".
W czasie wojny laboratorium nowej ideologii stała się Francja, gdzie pojawiło się hasło "O czystą Francję w zjednoczonej Europie". Znaleźć tu można było fanatycznych germanofili, którzy głosili - jak np. Alphonse hr. de Chateaubriant - "Niemcy wiedzą, czego chce Francja. Wiedzą to nawet lepiej niż sama Francja". Albo jeszcze dobitniej: "Poza wszystkim cóż to jest Francja? Jest to kraj Franków. Kim byli Frankowie? Niemcami. W gruncie rzeczy słowo Francja jest synonimem słowa Niemcy" (Quenau).
Ale byli też ludzie tacy jak Pierre Drieu La Rochelle. Ten uzdolniony pisarz, autor publikacji takich jak "Le jeune Europeen" (1927) czy "L'Europe contre les patries" (1931), nigdy nie był germanofilem. Pisał o sobie:"Jestem faszystą, ponieważ zmierzyłem postęp dekadencji Europy. (...) nie aprobując wtrącania się obcych imperiów w sprawy naszego kontynentu, takich jak Stany Zjednoczone czy Rosja, nie znalazłem innego ratunku niż Hitler i hitleryzm". Nacjonalizm jest dla niego anachronicznym dziedzicem XIX-wiecznego materializmu. Podziwia Hitlera jako "europejskiego socjalistę", w 1940 r. zostaje we Francji, by uczestniczyć w budowie "zjednoczonej i socjalistycznej Europy". W obliczu klęski wyznaje: "Tak, jestem zdrajcą. Byłem w porozumieniu z wrogiem". I dalej wyjaśnia: "Nie jestem zwyczajnym patriotą, nie jestem zakutym nacjonalistą. Jestem internacjonalistą. Nie jestem tylko Francuzem, jestem Europejczykiem". Podobną orientację reprezentowali Marcel Deat, Marc Augier czy Pierre Laval. Nieraz krytykowali oni nazizm jako zbyt niemiecki i nie dość uniwersalny. Laval mówił do Hitlera: "Chcecie wygrać wojnę, by stworzyć ład europejski, zamiast tak zorganizować Europę, by wygrać wojnę".
Francuscy kolaboranci znajdowali oparcie w Ottonie Abetzu, ambasadorze Rzeszy w Paryżu. Ten były funkcjonariusz Hitlerjugend, uprzednio związany z "Jeune Europe" (Liga Zwolenników Stanów Zjednoczonych Europy), należał do najgorętszych zwolenników współpracy niemiecko-francuskiej. Być może jemu to zawdzięczano, że nazistowska propaganda wycofała się z twierdzenia o "żydowsko-murzyńskiej Francji". Na pewno koneksje Abetza w świecie literackim Francji umożliwiły nazistom utworzenie w październiku 1941 r. Europejskiego Związku Pisarzy (z udziałem m.in. norweskiego noblisty Knuta Hamsuna). Zbliżeniu kulturalnemu narodów Europy służyć miało pismo "Das Neue Europa" (utworzone jesienią 1941 r.), a także plany stworzenia europejskiej unii radiowej, swego rodzaju ponadpaństwowego radia europejskiego pod niemiecką dominacją.
Ideologię "Nowego Ładu Europejskiego" oddawała książka "Zdradzony socjalizm" (w latach 1941-43 ukazał się milion jej egzemplarzy!). Jej autor Karl I. Albrecht pisał, że "Wehrmacht niemieckiego ludu, niemieckich robotników i chłopów" wspólnie z towarzyszami broni z całej Europy "walczy o dobrą sprawę, o socjalizm przeciw bolszewizmowi!". Owocem zwycięstwa tej wojny będzie "świat prawdziwej socjalistycznej wspólnoty narodów w Europie i w całym świecie".
Germanische Reich Deutscher Nation
Podstawową płaszczyzną współpracy między narodami był jednak rasizm. Według wytycznych NSDAP z 1940 r. asymilacja miała objąć ludy nordyckie, Estończyków i Łotyszy, w mniejszym stopniu Francuzów (tylko mieszkańców Normandii, Pikardii i Artois), w ogóle zaś nie nadawały się do niej narody radzieckie i bałkańskie łącznie z Węgrami. O ile ludy romańskie uznano za "pokrewne rasowo", to słowiańskie miały być "rasowo obce". Ich losem miała być eksterminacja, wypędzenie za Ural lub los niewolników. Wspólnym wrogiem wszystkich narodów aryjskich (ba, ludzkości całej!) byli Żydzi - "wizerunek szatana". Hitler deklarował się jako "nacjonalista oceniający ludzkość przez pryzmat rasy". Jego były współpracownik Hermann Rauschning przypisuje mu jeszcze bardziej radykalne wyznanie: "Pojęcie narodu stało się pojęciem pustym. (...) Naród to pomocniczy środek demokracji i liberalizmu. Musimy zlikwidować to fałszywe pojęcie i zastąpić go nie zużytym jeszcze politycznie pojęciem rasy. (...) Pod pojęciem rasy narodowy socjalizm przeprowadzi swoją rewolucję aż po stworzenie nowego porządku świata. (...) W każdym narodzie, (...), dokona się proces rozkładu i przewarstwienia. Aktywna część narodów, wojownicza, nordycka, ponownie wysforuje się na czoło, stając się elementem panującym nad kramarzami i pacyfistami, (...). A pewnego dnia zawrzemy sojusz z nowymi ludźmi w Anglii, Francji, Ameryce. (...) Niewiele wówczas zostanie z obiegowego nacjonalizmu, także u Niemców. Pojawi się natomiast zrozumienie pomiędzy mówiącymi różnymi językami członkami tej samej szlachetnej rasy panów".
Faktem jest, że polityka Trzeciej Rzeszy coraz mocniej akcentowała germańską wspólnotę losów i interesów. Rosenberg w lipcu 1940 r. przemawiał: "Los tak chciał, że Rzesza Niemiecka wzięła pod swoją opiekę całe terytorium, z którego kiedyś wywędrowały germańskie plemiona. (...) Rysuje się więc jedyna dla wszystkich germańskich plemion życiowa konieczność: stworzenie na zewnątrz jednolitego politycznie i gospodarczo frontu, gwarantującego im ład i porządek". Heydrich w październiku 1942 r. głosił, że narody germańskie - w odróżnieniu od pozostałych - mają być traktowane twardo, ale sprawiedliwie i po ludzku. Miały one dostąpić przywileju zniemczenia, uczestnicząc wraz z Niemcami w podboju i kolonizacji wschodu.
Co ciekawe, rekrutację do SS rozpoczęto wśród narodów germańskich wcześniej niż wśród Niemców etnicznych (volksdeutschów): w Skandynawii rozkaz o utworzeniu skandynawskiej chorągwi SS "Nordland" wydano w dwa tygodnie po zajęciu Danii, nieco później powstała niderlandzka jednostka "Westland". Podkreślić trzeba, że werbunek prowadzono w momencie, gdy Rzesza nie odczuwała jeszcze braku żołnierza. Żołnierze Waffen-SS pochodzenia germańskiego mieli w przyszłości stać się nową elitą w swych krajach, mieli być nosicielami idei jedności świata germańskiego. Obywateli Holandii, Danii i Norwegii pozyskiwano też do osadnictwa na terenach wschodnich, czemu służyć miała organizacja "Ostwerk Ukraine". Himmler jeszcze w czerwcu 1944 r. mówił o zasiedleniu Europy Wschodniej przez 30 milionów kolonistów pochodzenia germańskiego z innych grup etnicznych i narodów. Zwieńczeniem germańskiej solidarności miało być obywatelstwo Rzeszy - wiosną 1941 r. Komisarz Rzeszy w Holandii Seyss-Inquart, poparty przez Himmlera, zaproponował dopuszczenie podwójnej "przynależności państwowej". Czołowym propagatorem pangermanizmu był Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler. Oskarżany o sympatie wobec nazizmu historyk David Irving napisał: "To nie kto inny, a Himmler był najwytrwalszym propagatorem nowego, europejskiego ducha. W dywizji pancernej SS Wiking młodzi ludzie ze Skandynawii i Holandii walczyli na Kaukazie ramię w ramię z kwiatem niemieckiej młodzieży". Reichsführer dlatego nakłaniał do traktowania rekrutów z Norwegii i Holandii ze zrozumieniem i delikatnością. Himmler uważał, że jednym z jego najważniejszych zadań jest "przyciągnięcie i włączenie ludów germańskich". Marzył o czasach, "kiedy wielka Rzesza Niemiecka stanie się Rzeszą Germańską, (...) Rzesza Germańsko-Gocka sięgnie Uralu". Snuł dalekosiężne plany: "Niemcy liczą w zasadzie 85 do 90 milionów ludzi. Jeśli włączymy do Rzeszy ludy germańskie - a Führer tego pragnie - oznacza to wzrost o 30 milionów ludzi o germańskiej krwi, co stanowi rdzeń Europy - dokładnie tak samo jak 90 milionów Niemców stanowi rdzeń germańskiej Rzeszy - a więc w przyszłości w północnej części Europy będzie istniało zrzeszenie około 250, 300, 400 milionów ludzi, co oznacza sprawowanie kontroli nad kontynentem, reprezentację praw białej, nordyckiej rasy na tej planecie. Kwestia pozyskania ludów germańskich, które już teraz są głęboko zaangażowane w tę wojnę (...) - musimy się temu poświęcić na zawsze".
Cały czas miał nadzieję na porozumienie z Anglikami i Amerykanami przeciw Rosji. Latem 1942 r. wyjaśniał: "(...) mamy do czynienia z konfliktem między Europą a Azją. Mamy do czynienia z konfliktem między germańską Rzeszą a podludźmi". Rosja to forpoczta Azji, za Rosją stoją hordy Azjatów, których bolszewicy szkolili i zbroili z zamiarem rzucenia ich na Europę. To sprawiło, że ten najbardziej ortodoksyjny nazista wytrwale szukał porozumienia z Zachodem przeciw ZSRR: pierwszy projekt pojawił się już latem 1942 r., na początku 1943 r. SS nawiązuje w Szwajcarii kontakty z rezydentem wywiadu amerykańskiego Dullesem, jeszcze w styczniu 1945 r. mają miejsce rozmowy przedstawiciela Himmlera, gen. Wolffa z aliantami. Sprawiły one, że Hitler uznał Himmlera za zdrajcę i w swym testamencie politycznym usunął go z partii.
Festung Europas
Himmler pozostawał zarazem najbardziej bezkompromisowy w stosunku do Słowian. O ile Goebbels już w grudniu 1941 r. wycofuje się z propagandy o podludziach, to Himmler jeszcze w 1943 r. podtrzymuje ten nazistowski dogmat. Wojenna rzeczywistość była jednak nieubłagana. Peter Gosztony w książce "Cudzoziemskie wojska Hitlera" pisze o przemianach w umysłowości Hitlera - od bezmiernej pychy w 1941 r. po szukanie rezerw w 1943 r. Już w 1942 r. zorientowano się, że siłami samych Niemców nie przeprowadzi się szeroko zakrojonych planów osiedleńczych, rozszerzono więc akcję germanizacyjną: Walonów zaliczono do rasy germańskiej, akceptowano nawet absurdalną teorię o germańskim pochodzeniu chorwackiej elity.
Wobec załamania się wojny błyskawicznej Wehrmacht naciska na zmianę polityki wschodniej. Zimą 1942/43 marsz. v. Küchler zażądał rekrutacji cudzoziemców i w styczniu 1943 r. Hitler zgodził się na powołanie legionów łotewskiego i litewskiego, w lutym - na dywizję muzułmańską, wiosną - na ukraińską... Nordyckie pochodzenie staje się mniej ważne, zaczęto podkreślać pokrewieństwo krwi w Europie spowodowane w przeszłości przez germańskie wędrówki ludów. Himmler musi ustąpić: "Każdy środek, który (...) prowadzi do tego, że Rosjanin umiera zamiast Niemca, jest właściwy". W latach 1940-1944 po stronie Rzeszy walczyło 125.000 ochotników z Europy zachodniej, a 200.000 ze wschodniej i południowej. Liczba ta rośnie gwałtownie pod koniec wojny. Madajczyk ocenia liczebność sił cudzoziemskich w połowie 1944 r. na 3 miliony (w tym ponad 800.000 obywateli ZSRR). Swoje jednostki w szeregach sił Rzeszy mieli Hiszpanie (Division Azul), Francuzi (Legion des Volontaires Francais), Holendrzy, Flamandowie, Walonowie, Norwegowie, Duńczycy, Włosi, Węgrzy, Rumuni, Bułgarzy, Albańczycy, Bośniacy ("muzułmańscy Germanie"), Chorwaci, Serbowie, Łotysze, Estończycy, Litwini, Ukraińcy, Kozacy, Białorusini (Białoruska Samoobrona Krajowa), Rosjanie (Rosyjska Armia Wyzwoleńcza), Tatarzy, mieszkańcy Kaukazu i Azji Środkowej, a nawet Indii... Rzuca się w oczy brak Polaków - wobec nich Hitler odrzucał wszelką możliwość współpracy. Zakaz werbowania Polaków został uchylony w październiku 1944 r., zgłosiło się jednak tylko 300 ludzi.
Rekrutacja cudzoziemców pociągała za sobą konieczność zmiany stosunku do nich. W styczniu 1943 r. Sztab Generalny opracowuje memorandum postulując liberalizację polityki i uznanie wszystkich walczących z bolszewizmem Rosjan za pełnoprawnych Europejczyków. O liberalizację polityki występują też Seyss-Inquart (postuluje przyznanie na wschodzie samorządu i własności prywatnej) i Quisling (proponuje utworzyć rząd marionetkowy na wzór chiński). Zmiana kursu popierana jest przez Goebbelsa, Rosenberga, ministrów Speera i Schwerina v. Krosingka, K. Rascha z Banku Drezdeńskiego, W. Daitza z NSDAP. W lutym Goebbels przedkłada Fuehrerowi projekt skierowanej do mieszkańców ZSRR tzw. Proklamacji Wschodniej, w którym czytamy m.in.: "Walczcie dalej wraz z nami przeciw znienawidzonemu bolszewizmowi, krwawemu Stalinowi i jego żydowskiej klice, walczcie o wolność osoby, wolność religii i wolność sumienia, o zniesienie pracy niewolniczej, o własność, (...), o sprawiedliwość społeczną, (...) o wszystko, co zabrał wam bolszewizm". Hitler przekonany jest jednak, że wojna zostanie wygrana wyłącznie niemieckimi siłami.
Na nic zdały się też naciski włoskiego sojusznika. G. Bastianini, pełniący od lutego 1943 r. obowiązki ministra spraw zagranicznych Italii, proponuje ogłoszenie przez państwa Osi "Karty Europejskiej" prezentującej ich cele polityczne - niejako faszystowską odpowiedź na "Kartę Atlantycką" aliantów. Niemcy nie chcą sobie jednak wiązać rąk nierealnymi obietnicami: wierzą, że są w stanie pokonać wroga, a zarazem są przekonani konieczności ograniczenia suwerenności państw w imię bezpieczeństwa kontynentu. "Siła i tylko siła jest metodą, którą należy stosować, ażeby imponować Europie" - oto ich stanowisko.
Zmienia się jednak ton propagandy. Goebbels określa nowe wytyczne: "1. Wszystkie siły Europy, w tym narody wschodu, należy włączyć w walkę z żydowskim bolszewizmem; (...) 4. Nowego ładu nie należy przedstawiać tak, iż wynika z tego trwałe zniewolenie jako cel władz niemieckich...". Na konferencji prasowej dla dziennikarzy zagranicznych w marcu 1943 r. Goebbels uznaje "twarde metody" za przejściowe. Obiecuje, że Nowy Ład oparty będzie na dobrowolności, a poszczególne narody będą mogły wybrać własny system polityczny (nawet demokratyczny). Rezerwuje jednak dla mocarstw Osi "prawo ochrony interesów mniejszych narodów europejskich". Nawet Himmler w 1944 r. mówi już innym językiem: "Teraźniejszość wymaga, aby każdy oficer SS, bez względu na narodowość (...) troszczył się o Lebensraum dla całej rodziny narodów germańskich. (...) Połączenie wszystkich tych narodów w jedna wielką rodzinę jest dzis najważniejszym zadaniem. Jest przy tym rzeczą naturalną, że naród niemiecki, jako największy i najsilniejszy, musi objąć rolę przywódcy. Ale owo zjednoczenie musi nastąpić na zasadzie równości (...). Później rodzina (...) będzie musiała podjąć misję włączenia wszystkich narodów romańskich, a następnie słowiańskich, albowiem i one należą do białej rasy. Tylko przez zjednoczenie całej białej rasy da się uchronić zachodnią kulturę przed zagrożeniem ze strony rasy żółtej..." .
Wojna określana jest jako "europejska krucjata przeciw bolszewizmowi". Za rosyjskimi dywizjami widać "terror, upiór głodu, ogarniającego miliony ludzi, obraz pełnej anarchizacji Europy". Niemieccy żołnierze bronią europejskiej kultury i cywilizacji, zagrożonej przez "czerwone hordy z azjatyckich stepów". Głoszone są hasła takie jak "Międzynarodowy bolszewizm walczy z pokojową Europą" czy "Europa zwycięży z Niemcami lub utonie w bolszewickim chaosie". Hitler w październiku 1944 r. powiada: "Wojna, którą (...) prowadzę, jest wojną o godność Europejczyków". Wtóruje mu jeszcze w 1945 r. Mussolini: "Siła 300 milionów Europejczyków, prawdziwych Europejczyków, ponieważ nie zaliczam jako Europejczyków ludności Bałkanów i pewnych obszarów Rosji, a nawet tej znad Wisły: materialna i duchowa siła do zmobilizowania przeciw wrogim siłom Azji i Ameryki". Im bliższa była klęska, tym silniej rozbrzmiewały wszecheuropejskie tony. Opracowany 3 kwietnia 1945 r. w Berlinie dokument "Ruch na rzecz wolności Niemiec" w zakresie polityki zagranicznej wysuwa m.in. żądania "(...) 5. Związek europejski na zasadzie federacji. (...) 8. Europejski sąd arbitrażowy. (...) 12. Ekonomiczne zjednoczenie Europy".
Hitler kaputt
Po śmierci Hitlera władzę nad resztkami Rzeszy przejął admirał Karl Dönitz. Mając do wyboru szukanie porozumienia z Rosjanami (ku czemu skłaniał się Goebbels) lub z Anglosasami skłania się ku linii reprezentowanej wcześniej przez Himmlera. Gauleiter Bremy Wegener (najwyższy komisarz obrony Rzeszy dla obszaru północnych Niemiec) już pod koniec kwietnia proponował, by rozpocząć pertraktacje z Zachodem i rzucić wszystkie siły przeciw ZSRR. Tego samego chce Dönitz obwieszczając w odezwie do narodu 1 maja: "Przejmuję dowództwo (...) z pragnieniem kontynuowania walki przeciw bolszewikom dopóty, dopóki (...) setki tysięcy rodzin z niemieckiego wschodu nie zostaną uratowane przed zniewoleniem i zagładą. Muszę prowadzić walkę przeciwko Anglikom i Amerykanom dopóty, dopóki będą mi oni przeszkadzać w prowadzeniu walki przeciwko bolszewikom".
Najbliższym współpracownikiem Dönitza (pełniącym obowiązki kanclerza) był dotychczasowy minister finansów Lutz hr. Schwerin von Krosigk. Ten absolwent uniwersytetów w Lozannie i Oxfordzie, stypendysta fundacji Cecila Rhodesa, członek zakonu joannitów, przełożony domu misyjnego Klasztor Grobu Świętego był konserwatystą i paneuropeistą. Wielbił Stresemanna, który "przełamał w sobie nacjonalizm i stał się Europejczykiem z przekonania" oraz Lavala - "jednego z pierwszych Europejczyków". Nie poczuwał się do winy za niedawną przeszłość: "Cztery lata Niemcy w bohaterskiej walce (...) tworzyły bastion Europy i tym samym świata przeciwko czerwonemu zalewowi". Zarazem jednak o konferencji założycielskiej ONZ mówił: "Również i my wierzymy, że musi nadejść taki porządek świata, który nie tylko będzie mógł zapobiegać przyszłym wojnom, ale i we właściwym czasie zlikwidować ogniska pożaru, z których wyrastają źródła wojny". 7 maja Schwerin v. Krosigk wygłosił przemówienie, w którym zaakcentował przynależność narodu niemieckiego do "europejskiej rodziny narodów". Dönitz podkreślał, że "jego pogląd w polityce zagranicznej, że Niemcy należą do zachodniej Europy, pokrywał się z moimi poglądami".
Nie był w tym osamotniony. Dr Stellrecht, szef sztabu Rosenberga, wystąpił z memoriałem "W sprawie orientacji wschodniej lub zachodniej". Uznając, że trzeba przyłączyć się do którejś ze stron wśród zwycięzców, postulował nadal zjednoczenie narodów germańskich - tym razem jednak pod kierunkiem Wielkiej Brytanii.”...(więcej )
Profesor John Laughland Zatrute korzenie Unii Europejskiej
JÓZEF GOEBBELS, 19401 "Jestem przekonany, że w za pięćdziesiąt lat
ludzie nie będą już myśleli w kategoriach ojczyzn" ..."(link is external)(link is external) Zgodnie z administracyjnym rozumieniem rządzenia narodowość prowadzi do nacjonalizmu, a nacjonalizm do wojny. Słynne było ostrzeżenie byłego niemieckiego kanclerza i architekta europejskiej unii monetarnej, Helmuta Kohla (teraz w niełasce z powodu nielegalnego finansowania Partii Chrześcijańskich Demokratów, którą prowadził przez dwie dekady). Podczas przemówienia w Louvain w Belgii w lutym 1996 r. powiedział on, że integracja europejska jest "kwestią wojny lub pokoju w XXI wieku".2 Joschka Fischer, długoletni przywódca niemieckich Zielonych, który został ministrem spraw zagranicznych Niemiec w 1997 r., wyraził tę samą myśl bardziej prowokacyjnie, mówiąc, że po Auschwitz nie można już dłużej być "przeciwko Europie". Proeuropejskość* jest, jak widać, papierkiem lakmusowym politycznego statusu.
Twierdzi się również, że projekt integracji europejskiej zrodził się w następstwie II Wojny Światowej, jako antidotum na nią. Podczas owego konfliktu, według tej argumentacji, nacjonalizm przejawił się w sposób najbardziej ohydny, tak więc pro-Europejczycy doszli do wniosku, że państwa europejskie muszą być powiązane instytucjami ponadnarodowymi w celu zabezpieczenia Europy przed katastrofą wojny. W tym duchu członek dyrekcji Bundesbanku oświadczył w listopadzie 1995 r., że unia monetarna ma być postrzegana jako "ostatni krok na drodze integracji, która się rozpoczęła zaledwie parę lat po II Wojnie Światowej w celu zapewnienia Europie pokoju i pomyślności i która znalazła swój pierwszy jasny wyraz w Traktacie Rzymskim".
Według tej wersji historii wiara w ponadnarodowość ma swoje korzenie w myśli politycznej kół związanych z Ruchem Oporu podczas II Wojny Światowej. W Political Thesis and General Dirctives (Polityczne Tezy i Generalne Dyrektywy) ruchu "Movimento Federalista Europeo" z 1943 r. oświadczono, że narody nie powinny już nigdy mieć prawa wywoływania wojen ani ustanawiania pokoju. Autorzy tych tez uważali, że jeżeli w powojennym świecie państwom pozostawi się narodową niezależność, to wciąż będzie istniał powód do wybuchu III wojny światowej. "Militaryzm, despotyzm i wojny" pisali, "mogą zostać przezwyciężone tylko za pomocą utworzenia Federacji Europejskiej, której przekaże się prawa państwowe dotyczące interesów wszystkich Europejczyków: prawa, które są dzisiaj w rękach państw narodowych i przynoszą tylko śmierć i destrukcję".4 Argumentem jest to, że wolne państwa będą walczyć jedno z drugim i dlatego ich wolność musi zostać ograniczona, a ich suwerenne prawa poddane ponadnarodowej kontroli. Myśl, że społeczności same mogłyby zapobiec nieodpowiedzialnym działaniom swych rządów, nie wchodzi, jak widać, w rachubę.
Jednakże rodowód tych teorii jest znacznie mniej politycznie poprawny, niż się to wydaje ich propagatorom. W szczególności nie jest prawdą, że ideologia unifikacji Europy pochodzi z czasów po II Wojnie Światowej ani że powstała ona tylko jako reakcja na najgorsze wojenne doświadczenia. Przeciwnie, nie tylko hitlerowcy, ale i faszyści oraz kolaboranci z wielu państw europejskich szeroko stosowali ideologię europejskiej jedności do usprawiedliwiania swojej agresji. Naziści, zwolennicy rządu Vichy, włoscy faszyści i inni podczas wielu lat wojny - tak samo jak ich ideologiczni ojcowie w latach trzydziestych - rozwijali przemyślne programy politycznej i ekonomicznej integracji Europy.
W tym czasie niemiecka propaganda w krajach okupowanych czyniła ogromne wysiłki w celu przekonania reszty Europy, że warunki pracy niemieckich robotników, system opieki społecznej i warunki mieszkaniowe, infrastruktura transportu i generalnie niemiecka gospodarka są w Europie najlepsze i dlatego Europa powinna zostać zintegrowana według modelu niemieckiego. Żądza Hitlera utworzenia z całej Europy jednolitej jednostki politycznej, jego potrzeba uzyskania poparcia w okupowanych krajach i faktycznie wiele centralistycznych elementów filozofii narodowosocjalistycznej (włączając fascynację gospodarką planową) - wszystko to razem można nazwać spójną nazistowską myślą proeuropejską.
Jeśli już w ogóle uznaje się istnienie hitlerowskiej europejskiej koncepcji zjednoczeniowej, to umniejsza się jej znaczenie, traktując ją jako obłudny, spreparowany w latach czterdziestych wymysł, będący listkiem figowym niemieckiej agresji. Chronologia temu jednak przeczy. Hitler robił odniesienia do Europy podczas całych swoich rządów, wliczając w to czas przed wojną (są one zebrane m.in. w bogato ilustrowanej książeczce, zatytułowanej po prostu "Europa", do której wstęp napisał Ribbentrop5). W roku 1937 na zjeździe Partii Narodowosocjalistycznej w Norymberdze Hitler powiedział na przykład: "jesteśmy może bardziej zainteresowani Europą niż inne państwa. Nasze państwo, nasz naród, nasza kultura i nasza gospodarka wyrosły z ogólnych europejskich warunków. Musimy zatem być wrogami wszelkich usiłowań wprowadzenia elementów nieładu i destrukcji do europejskiej rodziny narodów".6 Rudolf Hess zorganizował w 1938 r. na Kongresie Partii Narodowosocjalistycznej wystawę zatytułowaną "Walka Europy o swój los na Wschodzie", która wyjaśniała, dlaczego niemiecka kolonizacja Rosji ma przynieść barbarzyńskim Słowianom europejską cywilizację.7 Natomiast Alfred Rosenberg, prominent hitlerowski, wziął udział w "Europe Congress" w Rzymie w 1932 roku, przed dojściem hitlerowców do władzy.
Hitlerowskiej propagandy nie należy bagatelizować. Była zbyt wyrafinowana na zwyczajną propagandę, co można stwierdzić dogłębnie ją studiując. Nie tylko poszczególne tematy łączyły się w niej w spójną filozofię - można wręcz powiedzieć, że przekonanie hitlerowców, iż bezinteresownie walczą o nową Europę, precyzyjnie oliwiło tryby niemieckiej agresji.
Zwrócenie uwagi na szczegóły hitlerowskiej propagandy dotyczącej Europy nie ma na celu przypisywanie dzisiejszym pro-Europejczykom cech faszystowskich. Byłoby to absurdalne. Współcześni pro-Europejczycy nie są oczywiście ani rasistami, ani też nie są militarnie agresywni. Mamy tu jednak na uwadze cztery sprawy. Po pierwsze, do ściśle historycznego zakresu zainteresowań należy pokazanie tego - co nie było dotąd wystarczająco przebadane - że idee te były dyskutowane podczas wojny przez najbardziej odrażających europejskich fanatyków. Po drugie należy odeprzeć zarzut, że opozycjoniści integracji europejskiej w swoim poparciu dla narodowości są w pewnym sensie sprzymierzeńcami złego. Jak zobaczymy, rzecz ma się całkiem odwrotnie. Po trzecie, trzeba pokazać, jak łatwo posługiwać się obłudą: udając, że wszystko robi się dla "Europy", można przeprowadzić wiele akcji służących tylko własnemu interesowi. Wreszcie po czwarte, a jest to temat najbardziej drażliwy, należy uzmysłowić ludziom, że odrzucenie państw narodowych, jako politycznych i ekonomicznych podmiotów zdolnych do życia, wymierzone jest przeciwko wolności. Myśl ta będzie jeszcze dalej rozwinięta. Rozdział kończy się jednak konkluzją dzisiejszych proeuropejskich pisarzy, którzy wprost przyznają, że myśl proeuropejska czerpie soki z prac hitlerowskich teoretyków. Warto również zwrócić uwagę na pewne personalne powiązania pomiędzy czasem wojny we Francji i Belgii a powojenną budową Europy. Mając te uwagi w pamięci trzeba głębiej przyjrzeć się temu, co faktycznie mówili hitlerowcy i ich sprzymierzeńcy.
Faszystowska pogarda dla suwerennych państw narodowych
Na ogół uważa się, że faszyści, jako histeryczni nacjonaliści, wychwalali państwo narodowe i wszystkie jego dokonania. Było inaczej. Po pierwsze, oczywiste jest, że Hitler nie dbał o suwerenność narodową krajów, które podbijał. Po drugie, bardziej istotne jest uzmysłowienie sobie, że faszyści nie tylko nie wychwalali państw narodowych, ale ich nienawidzili. Aby to zobaczyć, trzeba zrozumieć istotę faszyzmu i niebezpieczną apolityczną mentalność, jaką inspirował.
Krytyczne przedstawienie ideologicznych korzeni hitleryzmu i faszyzmu wykracza poza ramy tej książki. Jednakże jest jasne, że były to ruchy zasadniczo antyindywidualistyczne, antyliberalne, antyparlamentarne i antykapitalistyczne. Jak powiedział francuski faszystowski pisarz, Pierre Drieu La Rochelle: "Jesteśmy przeciwko wszystkiemu. Walczymy z każdym. To jest faszyzm"9. Przede wszystkim faszyzm nienawidził idei małych narodów lub indywidualności, które miały własne zdanie i same podejmowały decyzje. Gdy popatrzymy dokładniej na to, co mówili hitlerowcy i inni faszyści, stanie się jasne, że byli oni przekonani, iż duże jest piękne, a pluralizm mieli w głębokiej pogardzie. Wielorakość według nich powoduje nieporządek.
Rasizm ponadto, jako forma materialistycznego determinizmu, jest koncepcją nienarodową. Rasy przenikają granice narodowe i państwowe a teoria rasistowska jest z definicji doktryną internacjonalistyczną. Jest to również koncepcja niepolityczna, ponieważ głosi, że zachowania polityczne są zdeterminowane przez siły biologiczne, nie zaś przez wolną wolę lub zrozumiałe zachowania społeczne. Faktycznie rasizm często uważa wolną wolę i wolność za pojęcia irracjonalne - w porównaniu z "nauką", za jaką się uważa. Jeżeli zaś jednostki nie są lub nie powinny być wolne, nie ma powodu, dla którego miałyby być wolne grupy ludzi lub narody.
Z pewnością pisarze hitlerowscy lub prohitlerowscy nie odrzucają jawnie narodowości jako takiej. Tak jak Niemiecki Instytut Badań Spraw Zagranicznych, twierdzili oni, że powszechnie głoszona "idea europejska" była ideą duchowego i politycznego współdziałania, które prowadziłoby do większej jedności, nie niszcząc narodowych różnic.10 Pewien hiszpański zwolennik hitleryzmu napisał stereotypowo, że nowy europejski porządek nie może zostać stworzony bez mocnych podstaw ducha narodowego; ale tak jak i inni, twierdził, że Europa w przeszłości nie była w stanie przemówić własnym głosem, ponieważ była podzielona na grupy narodowe.11 Pewien włoski faszysta napisał o potrzebie stworzenia organicznej europejskiej jedności i zachowania narodowych i politycznych odrębności europejskich ludów.12 A dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Zagranicznych, Karl-Heinz Pfeffer, dowodził w 1944 r., że "europejski nacjonalizm" choć jest niezbędny, nie musi zniszczyć nacjonalizmów europejskich narodów, "lecz przenosząc je na wyższy w sensie heglowskim poziom będzie nadal istniał jako żywotny element większej wspólnoty (...) To, co proponujemy, nie jest faktycznie programem, lecz ideą - ideą samej Europy".
Z drugiej strony, nieuznawanie suwerennych państw narodowych za zdolne do życia jednostki polityczne i ekonomiczne było w hitlerowskiej i faszystowskiej myśli wyrażone jasno. Werner Daitz, prominentny hitlerowski ekonomista, atakował samą koncepcję suwerenności i państwowości, dowodząc w 1938 r., że hitlerowska myśl ludowa (völkisch*) zlikwidowała prymat państwa, ideę, której korzenie sięgają brytyjskiej myśli politycznej i rewolucji francuskiej. "Jeżeli naturalny biologiczny proces, dzięki któremu ponownie rozrasta się europejska rodzina narodów, wymaga częściowego zlikwidowania państwowej suwerenności poszczególnych ludów, która była przejaskrawiona w brytyjskiej filozofii politycznej i prawnej w ciągu ostatnich czterystu lat, to wówczas konieczne zlikwidowanie państwowej suwerenności będzie zrównoważone przez wzrost suwerenności ludowej (völkisch)".
Myśl ludowa (völkisch), jak wyjaśnił Daitz, była przeciwieństwem liberalizmu, kapitalizmu i parlamentaryzmu, które są po prostu różnymi aspektami tej samej rzeczywistości społecznej. Suwerenność państwowa, wyjaśniał dalej, nigdy nie powinna być na pierwszym miejscu, ani nawet być celem samym w sobie. "Przez tą fałszywą angielską filozofię polityczną biologiczna wspólnota, biologiczna całość europejskiej rodziny narodów jest poszatkowana na państwowe suwerenności, które nie mają ze sobą żadnych powiązań".15 Daitz utrzymywał, że naród jest mały i egoistyczny w porównaniu z wielkim wspólnym przedsięwzięciem, jakim jest Europa. "Ta nowa moralność europejskiej rodziny narodów (...) musi również zakładać lub zaakceptować uprzywilejowanie jednych narodów Europy w stosunku do innych zarówno w dziedzinie politycznej, jak i kulturalnej. Wspólny interes Europy ma pierwszeństwo przed egoistycznymi interesami narodów".
Według powszechnej opinii, dziewiętnastowiecznej Europie brakowało zmysłu wspólnotowego. Zamiast tego była ona podzielona przez egoistyczne rywalizacje i konkurencje. Jest to częsta w dzisiejszych proeuropejskich rozprawach koncepcja odróżniająca bronioną przez siebie ideę "wspólnoty" od egoistycznych narodowych interesów, według niej samodestrukcyjnych i chaotycznych. W prohitlerowskiej pracy z 1944 r., zatytułowanej German Deeds for Europe (Niemieckie czyny dla Europy), napisano, że przed Bismarckiem "Europa była w stanie bolesnego rozdarcia, państwa ścierały się ze sobą. Dawno znikł cały sens wspólnoty. Jej poszczególne części rozwinęły się w wyraźnie rozdzielone rejony interesu, rozmieszczone bez ładu i składu na małej przestrzeni. Mieszkańcy poszczególnych rejonów traktowali inne rejony z wrogością i podejrzliwością, obserwując zazdrośnie ich powodzenie. Faktycznie, często dążyli do powiększenia swojej potęgi kosztem słabszych sąsiadów".17 W podobnym tonie pisał Swede: "Musimy nauczyć się bycia Europejczykami. Musimy zrozumieć, że czasy europejskiej wojny domowej powinny się zakończyć i powinny rozpocząć się czasy współdziałania".
W 1938 r. Arthur Seyss-Inquart, austriacki minister bezpieczeństwa i spraw wewnętrznych, który później został komisarzem w okupowanych Niderlandach, również utrzymywał, że państwa narodowe są małe i słabowite w porównaniu z wielkim związkiem, jaki Niemcy tworzą w Europie. Adresując swe słowa do Duńczyków mówił:
Ponad i poza pojęciem państwa narodowego idea nowego społeczeństwa przekształci przestrzeń życiową daną nam wszystkim przez historię w nowe duchowe dziedzictwo (...) nowa Europa solidarności i kooperacji wszystkich ludzi, Europa bez bezrobocia, bez ekonomicznych i finansowych kryzysów, Europa planowania i podziału pracy, rozporządzająca najbardziej nowoczesnymi technologiami produkcji i obejmująca cały kontynent rozwiniętym na wspólnej bazie systemem wymiany handlowej i komunikacji, znajdzie solidne podstawy i gdy tylko ekonomiczne bariery narodowe zostaną usunięte, nastąpi gwałtowny wzrost dobrobytu.
Mając bez wątpienia na celu przyciągnięcie uwagi swojego audytorium, ciągnął dalej: "Talenty są hamowane, gdy są zamknięte w małych narodowych politycznych i geograficznych granicach. W większym otoczeniu nawet małe państwa i ich obywatele w pełni rozwiną, być może, swój kulturalny, ekonomiczny i ludzki potencjał. Narody i ludzie tylko wtedy w pełni się rozwijają, gdy aktywnie uczestniczą w wielkim wspólnym przeznaczeniu".
Walter Funk, hitlerowski minister finansów, zgodził się, że wspólne interesy mają pierwszeństwo przed indywidualnymi. "Musi istnieć gotowość podporządkowania w pewnych przypadkach własnych interesów interesom społeczności europejskiej", pisał.20 Podobnie ekonomista rządu Vichy, Francis Delaisi, dowodził, że cele wojenne Niemiec i ich sprzymierzeńców obejmują nie tylko zniszczenie liberalizmu, ale również przezwyciężenie podziału świata na państwa narodowe: "Dla państw Osi, wszechświat jest za obszerny (...) naród jest za mały: świat musi być podzielony na "życiowe przestrzenie".
Tak jak współcześni pro-Europejczycy, hitlerowcy wierzyli, że system państw narodowych stymuluje podziały i wojny w Europie oraz że jeżeli można by go zmienić, nastąpiłby koniec z wojnami. Jeden z hitlerowskich propagandzistów twierdził, że Nowy Europejski Porządek usunąłby przyczyny, które w przeszłości prowadziły do wewnątrzeuropejskich wojen. Narody Europy przestałyby być wrogami i wiek europejskiego partykularyzmu skończyłby się na zawsze. "W pokojowej Europie, zorganizowanej jako jedność wyższego rzędu, wszystkie europejskie narody znajdą pełnoprawne i pełnowartościowe miejsce".22 Podobnie Vidkun Quisling, norweski lider kolaborantów, dowodził, że tylko zjednoczona Europa byłaby silna i pokojowa: "Musimy stworzyć Europę, która nie roztrwoni swojej krwi i sił w morderczym konflikcie i utworzy spoistą całość. W ten sposób stanie się bogatsza, silniejsza i bardziej cywilizowana i odzyska swe dawne miejsce na świecie".23 Pewien urzędnik hitlerowskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych pisał podobnie, że celem Nowego Europejskiego Porządku będzie wyeliminowanie przyczyn, które w przeszłości powodowały wybuch wojen w Europie, położenie kresu bratobójczym walkom i "przezwyciężenie europejskiego partykularyzmu". "Europa stała się za mała na wojny wewnętrzne i samodzielne suwerenne państwa. Podzielona Europa jest za słaba, aby zachowując swoją indywidualną naturę i pokój, utrzymać się jako światowa siła.24 Inny hitlerowski urzędnik podzielając to przekonanie mówił: "Napięcia narodowe i mało ważne zazdrości stracą swoje znaczenie w Europie zorganizowanej wolno i na podstawach federacyjnych. Światowy rozwój polityczny nieuchronnie wymaga tworzenia większych politycznych i ekonomicznych stref".
Hitler, chociaż był mniej zainteresowany ideą europejską niż jego szef propagandy, Joseph Goebbels, albo jego minister spraw zagranicznych, Joachim von Ribbentrop, wyrażał pogląd, że europejski system, oparty na państwach narodowych, jest anarchiczny. W sierpniu 1941 r. on i Mussolini wydali wspólny komunikat, mówiący, że Nowy Europejski Porządek, który nastąpi po zwycięstwie państw Osi powinien zlikwidować powody, jakie w przeszłości prowadziły w Europie do wojen. "Zlikwidowanie niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą bolszewizm i wyzysk plutokracji, stworzy możliwość pokojowej, harmonijnej i owocnej współpracy między narodami kontynentu europejskiego zarówno w dziedzinie politycznej, jak i ekonomicznej i kulturalnej".
W podobnym duchu w 1943 r. wyrażał się Hitler, mówiąc, że "rupieciarnia małych narodów" (używał pełnego pogardy określenia "Kleinstaatengerümpel") musi zostać zlikwidowana. (Słowo "kleinstaaterei" jest używane przez dzisiejszych Niemców dla ośmieszenia, jako anachronicznego, podziału Europy na indywidualne państwa). Celem walki hitlerowców było utworzenie zjednoczonej Europy w miejsce podziału.27 Po inwazji na Związek Radziecki Hitler mówił ciepło o tym "uczuciu europejskiej solidarności" w rozmowie z hrabią Ciano, włoskim ambasadorem.28 Przypisuje się mu twierdzenie, że przyszłość "nie należy do tej dziwacznej, półcywilizowanej Ameryki, ale do nowo powstałej Europy, która zdecydowanie górowałaby, ze swoją ludnością, gospodarką oraz intelektualnymi i kulturalnymi wartościami, pod warunkiem że Wschód służyłby idei europejskiej, a nie działał przeciwko Europie (...) Stara kultura i wyższy intelektualny poziom Europy w końcu zwyciężą..."
Faszyści wierzyli, że są zwiastunami Nowego Porządku (myśl faszystowska była w dużej mierze otwarcie futurystyczna), utrzymywali, że koncepcja państwowej suwerenności jest po prostu przestarzała - pogląd, który jest dzisiaj usilnie krzewiony przez pro-Europejczyków. Wielbiciel Hitlera, Jacques Benoist-Méchin, który od czerwca 1941 do września 1942 r. był w rządzie Vichy sekretarzem stanu odpowiedzialnym za stosunki francusko-niemieckie, oświadczył, że francuska polityka współpracy wymaga "porzucenia starych złudzeń". Zapewniał, że Francja będzie gotowa dołączyć do nowej Europy "tylko wówczas, gdy pozbędzie się kruchych form nacjonalizmu - który w rzeczywistości jest tylko anachronicznym partykularyzmem - i gdy z honorem zajmie swoje miejsce w europejskiej wspólnocie..."
Włoscy faszyści mieli podobne poglądy. Aldo Bertele w swym eseju "On the Principle of Nationality: the Origins, Life and Overcoming of Nationalities" ["O zasadach narodowości: pochodzenie, życie i przezwyciężenie narodowości"] dowodził, że międzynarodowa anarchia wynika z prymatu państw narodowych, jako podstawy porządku światowego.31 Inny włoski komentator zapewniał, że sama zasada narodowości pozostaje w sprzeczności z życiem gospodarczym współczesnych państw.32 Faktycznie, jeden z najbardziej prominentnych i inteligentnych współpracowników Mussoliniego, minister edukacji Giuswppe Bottai, który był wydawcą pisma Critica Fascista (i którego nazwisko dostało się na łamy prasy w 1995 r., gdy burmistrz Rzymu chciał nazwać jego imieniem ulicę), napisał w 1943 r.:
Nacjonalizm może być postrzegany albo jako nieodłączna część ludzkich poglądów na świat, albo jako skostnienie politycznych zasad, które się już przeżyły. Zgodnie z tym ostatnim poglądem nadchodzi czas, kiedy nacjonalizm stanie się przeszkodą ogólnego postępu cywilizacji. Może tak działać albo przypadkowo, pogłębiając żywotne problemy, dla których nie znajduje się innego rozwiązania niż ucieczka w kierunku komunizmu, albo też za pomocą swej wrodzonej właściwości hamowania rozwoju najbardziej wzniosłych wytworów ludzkiego ducha - czy to na polu kultury, czy przemysłu - przez unicestwienie jego wyższych potrzeb.
Z kolei Alberto de Stefani, wykładowca finansów i ekonomii politycznej, od czasu Marszu na Rzym (październik 1922) do 1925 r. minister finansów związany z deflacyjną polityką równoważenia budżetu i ograniczania wydatków rządowych (w jawnej opozycji do hitlerowskiego ministra ekonomii, Wathera Funka, którego publiczne deklaracje były stałym odniesieniem dla włoskich faszystów przy formułowaniu ekonomicznego Nowego Porządku34), napisał:
Narodowości nie tworzą silnych podstaw dla planowanego nowego porządku z powodu ich różnorodności i tradycyjnej bezkompromisowości (...) Historia pokazuje, że niemożność pogodzenia się, wynikająca z nacjonalistycznej bezkompromisowości, i wyolbrzymione poczucie autonomii są źródłem tarć i wojen (...) Jest oczywiste dla wszystkich, że dalsze trwanie nieprzejednanych nacjonalizmów, ślepych na potrzeby polityki kontynentu, popchnęło w końcu Europę przeciwko sobie (...) Jeżeli możemy pokonać podstawy nacjonalizmu, w sensie pogodzenia ich z zasadą jedności, to takie rozwiązanie powinno znaleźć swe gwarancje i właściwy odpowiednik w postaci respektowania określonych duchowych autonomii i interesów poszczególnych narodów w odpowiedniej proporcji do autonomii i interesów kontynentu jako całości. Jeżeli nowy porządek ma być stabilny i płodny, musi być oparty na tej zasadzie. Wszyscy doświadczyli rezultatów wybujałego nacjonalizmu i terytorialnego podziału. Jedyną nadzieją na pokój jest zatem proces, który z jednej strony respektuje niezbywalne, fundamentalne dziedzictwo każdego narodu, ale z drugiej strony łagodzi je i podporządkowuje polityce kontynentu (...) Unia europejska nie mogłaby podlegać zmiennej polityce wewnętrznej, która charakteryzuje rzady liberalne.'.."Uderzające jest, jak olbrzymia część hitlerowskiej propagandy pozbawiona jest agresji i jak bardzo jest przez to zwodnicza. Goebbels miał czelność twierdzić, że "nigdy nie mieliśmy zamiaru wprowadzać siłą tej nowej organizacji Europy. W żadnym wypadku nie należy sądzić, że kiedy Niemcy zaprowadzą określony porządek w Europie, będzie to dokonane w celu zdławienia poszczególnych narodów".86 Przytoczył następnie wyświechtany argument, że tylko integracja europejska jest realistyczna: "Według mnie narody muszą pojęcie swojej własnej wolności zharmonizować z obecnym stanem rzeczy oraz z prostymi kwestiami efektywności i celu. Tak jak żaden członek rodziny nie ma prawa dla swoich egoistycznych celów zakłócać spokoju, tak też żaden europejski naród nie może na dłuższą metę stać na drodze procesu organizowania się narodów"87 W tym samym duchu urzędnik hitlerowskiego Ministerstwa Zatrudnienia oświadczał, że Niemcy mają prawo utrzymywać, iż nie walczą dla siebie, tylko dla Europy.
Często podkreślano, że państwa powinny dołączyć do Nowej Europy na zasadach dobrowolności. "Przywództwo nie znaczy dominacji, ale zewnętrzną ochronę i wewnętrzną odpowiedzialność," deklarował pewien propagandzista. Intencją Niemiec i Włoch nie było ujarzmianie narodów, lecz szczera współpraca. "Do nowej Europy zaproszone są wszystkie europejskie narody, które historycznie udowodniły swą wartość. Gwarantuje się im narodowy i kulturalny rozwój w wolności i niezależności". W niewiarygodny sposób wywodził on, na przykładzie Finlandii, Węgier, Bułgarii, Rumunii, Chorwacji i Słowacji, że Niemcy nie miały intencji ingerowania w wewnętrzne sprawy innych narodów: "Naszym jedynym wymaganiem w stosunku do narodów europejskich jest, aby były szczerymi i entuzjastycznymi członkami Europy".89 Niemcy stworzyły nową metodę kierowania Europą, bez jednoczesnej jej dominacji: "Idea przywództwa, która będzie dominującą koncepcją nowego międzynarodowego życia w Europie, jest zaprzeczeniem imperialistycznych metod przeszłego wieku: oznacza uznanie ufnej współpracy niezależnych małych państw w rozwiązywaniu wspólnych zadań".
W podobnym duchu Arthur Seyss-Inquart pisał, że nikt nie chce widzieć Europy zdominowanej przez Niemców. "Naszym jedynym życzeniem jest, aby Europa stała się prawdziwie europejska i świadoma swej europejskiej misji.91 Po inwazji na Związek Sowiecki popularne czasopismo Signal również twierdziło, że Europa nie będzie niemiecka: "W rzeczywistości żołnierze Rzeszy nie tyle bronią po prostu swojej własnej ojczyzny, co ochraniają każdy europejski naród wart tej nazwy".
Faktycznie, mówienie o niemieckich "partnerach i sąsiadach" i przekonywanie, że wzajemne dążenie do wspólnych interesów zastąpiło nieprzyjazną konkurencję, było stałym elementem samookłamywania. Znaczna część propagandy poświęcona była sprawom pokrewnym, jak "europejskie poczucie wspólnoty".93 Dr Anton Reithinger z I. G. Farben przemawiając w 1942 r. na konferencji "Europejska Wspólnota Gospodarcza" mówił o równowadze pomiędzy różnymi interesami poszczególnych partnerów europejskiego obszaru ekonomicznego z jednej strony i o wspólnym interesie wszystkich europejskich narodów z drugiej: "Ich praktyczne zastosowanie wymaga (...) wiary w ideę europejską i posłannictwo niemieckie w Europie".
Tak jak wielu współczesnych Niemców, Goebbels uważał, że niemiecki regionalizm może być modelowy dla Europy, ponieważ został rozwiązany delikatny problem wchłonięcia niemieckich państw do Niemieckiego Cesarstwa. Tak więc europejskie państwa mogą zintegrować się harmonijnie, bez naruszania swej tożsamości: "Jeżeli my, z naszą wielką niemiecką perspektywą, nie mamy interesu w naruszaniu ekonomicznych, społecznych lub kulturowych odrębności na przykład Bawarczyków, czy Saksończyków, to tak samo nie leży w naszym interesie naruszanie ekonomicznej, społecznej czy kulturowej odrębności, powiedzmy, Czechów".95 Błąd Goebbelsa - powielany przez współczesnych pro-Europejczyków - polegał oczywiście na założeniu, że kraje Europy to po prostu jej "regiony". Jego poplecznicy w całej Europie również zgadzali się z tym, że Niemcy są modelem: Vidkun Quisling deklarował, że "Niemiecka Konfederacja" może być modelowym przykładem kooperacji dla innych europejskich państw.96 Faktycznie, późniejsza wersja noty na temat Konfederacji Europejskiej twierdzi, że rola Niemców w Europie sprowadza się do "godzenia interesów poszczególnych europejskich państw z interesami Europy jako całości". Do tych, trochę genscheritowskich, sentymentów dodaje, że "interesy i potrzeby Niemiec są z natury i niepodzielnie związane z europejskimi".
Dokument powrócił również do tematu federalizmu, mając nadzieję na znalezienie rozwiązania problemu sprzeczności pomiędzy różnorodnością i jednością. Dowodził, że szczególną cechą problemu europejskiego jest to, że różnorodne narody muszą mieszkać na stosunkowo niewielkiej powierzchni, godząc jedność z niepodległością.(źródło )(link is external)(link is external)
Sąd Najwyższy USA unieważnił w poniedziałek restrykcyjne przepisy stanu Teksas dotyczące klinik aborcyjnych, uznając, że nie oferując wystarczających korzyści zdrowotnych, ograniczają one konstytucyjne prawo do przerywania ciąży.Za unieważnieniem regulacji głosowało 5 sędziów, 3 było przeciw. Wprowadzony w 2013 roku przepis wprowadza ograniczenia, z których „żadne nie oferuje wystarczających medycznych korzyści, by usprawiedliwić utrudnienia w dostępie (do zabiegów), jakie każde z nich narzuca” - napisał w uzasadnieniu wyroku sędzia Stephen Breyer.”...”W słynnym wyroku z 1973 roku w sprawie znanej jako „Roe przeciwko Wade” Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał prawo do aborcji za „fundamentalne prawo konstytucyjne” każdej kobiety i tym samym usankcjonował w USA aborcję na życzenie. Sąd zakazał wówczas poszczególnym stanom uniemożliwiania aborcji do czasu, kiedy lekarz będzie mógł stwierdzić, że płód jest w stanie przeżyć poza łonem kobiety. Za ten czas uważa się 24. tydzień ciąży. „...(więcej )
------
Ważne
https://www.forbes.com/2002/02/28/0228dynasties.html(link is external)
http://naszeblogi.pl/46776-trump-nie-zgodzil-sie-pomoc-merkel-obalic-kaczynskiego
Maciej Pawlicki o „Macronie „ Młody bankowiec ze stajni Rothschildów oddelegowany zostaje do obstawy coraz słabszego prezydenta. W ostatnim roku dokonuje kilku spektakularnych ruchów, by zdobyć zaufanie „rynków” i brukselskiej zgrai. A potem – gdy prezydent Holland już szoruje brzuchem o podłogę, latem ubiegłego roku, francuska wersja operacji, którą oglądaliśmy w Polsce wchodzi w fazę realizacji. „.. (więcej )
Elig „ W czwartek 25.05.2017 oglądałam w TVP Info relację z brukselskiego szczytu NATO. W pewnym momencie jedna z osób obecnych w telewizyjnym studio powiedziała, że "USA właśnie obcięły fundusze na pomoc Ukrainie o 75%". Nikt jednak nie podjął tego tematu. Nie pojawił się on również w polskich mediach. „...(źródło )
"Ten prezydent USA jest niebezpieczny. My Europejczycy nie możemy na to nic poradzić. Musimy nauczyć się żyć z nim. Ale naród amerykański wcale tego nie musi. Jego przedstawiciele w Kongresie mogliby pozbawić Trumpa stanowiska" - konkluduje Thevessen. „...(źródło )(link is external)
http://naszeblogi.pl/52480-soros-i-balcerowicz-zostali-nadzorcami-poroszenki-i-ukrainy
-----------
Mój komentarz
Oj zaczyna się dziać w Europie. Oligarchowie niemieccy zapomnieli ,że oligarchowie żydowscy nic nikomu nie zapominają . Być może mamy w tej chwili do czynienia z czasem wendetty i rozpoczęcia przejmowania Niemiec przez nie niemiecka oligarchię.
Francja, której prezydent należy do stajni Rothschildów może teraz obrać kurs antyniemiecki . Taka jak to zrobił inny figurant , niejaki Donald Trump ,który był taki prorosyjski w kampanii wyborczej , a potem ,ku zaskoczeniu idioty Putina okazał się antyrosyjskim jastrzębiem. Trump obciął pieniądze ukraińskim złodziejom, aby przekonać ich do usunięcia wpływów niemieckich na Ukrainie . Niemcy i ich oligarchowie znaleźli się w pułapce. Antyniemiecka Polska Kaczyńskiego , Francja w której Rothschildowie dla bezpieczeństwa przeprowadzenia antyniemieckiej operacji praktyczni osobiście zaczęli rządzić Francją . Rosja jest za słaba , aby pomóc |Niemcom . Tym bardziej że Macron zaraz leci z jakąś ofertą do Putina. Raczej to spotkanie nie będzie po myśli Merkel . Rozpoczyna się czas chaosu w Europie Zachodniej
USA przed wojną z Chinami uporządkowują politycznie Europe. I nie ma w niej miejsca na niebezpieczną dla planów USA hegemonię Niemiec.
film Grzegorz Braun o Unii Europejskiej (Musimy wystąpić z UE!)
film Niemcy wygrały II wojnę, a UE jest realizacją planów Hitlera?
Drodzy Czytelnicy,
Nadszedł moment w którym po 1,5 roku skończyłem książkę. Jej pierwszą cześć . Zostanie ona wydana w ciągu 3 tygodni, ale już można składać zamówienia preorder, aby dostać ją w pierwszej kolejności. Opublikowałem 3 pierwsze rozdziały w formie nie redagowanej, żeby każdy miał możliwość zobaczenia zarysu całej powieści. Rozdziały te przebudowałem pogłębiając ich warstwę psychologiczną. Powieść należy do gatunku science fiction, a dokładnie political fiction, czy tez fantastyki socjologicznej.
Opowiada historie romansu osadzoną w społeczeństwie przyszłości.Jeśli mógłbym ja do czegokolwiek przypisać jako do gatunku literackiego to byłyby to powieści Zajdla - "Cała prawda o planecie Ksi" i "Paradyzja". .
Postanowiłem wydać książkę w wersji elektronicznej, ponieważ daje mi to między innymi możliwość stworzenie mecenatu nad powieścią. Proponuję Państwu kwoty w wysokości 300 złotych w wypadku osób fizycznych i 500 złotych w wypadku firm i organizacji. W zamian nazwiska i nazwy firm mecenasów zostaną umieszczone na pierwszej stronie. Po wpłaceniu pieniędzy proszę o wysłanie na adres emailowy paskuipera@onet.pl(link sends e-mail)(link sends e-mail) imienia i nazwiska lub nazwy firmy jakie mają być umieszczone w wśród mecenasów w książce . Oczywiście wszyscy ,którzy obejmą patronat nad powieścią otrzymają książkę bezpłatnie.
Cena za pierwsza część powieści będzie wynosiła 35 złotych. Dla tych, którzy zdecydują się na jej zakup teraz , przed premierą cena wynosi 29 złotych. W tym wypadku też proszę wysłanie na adres emailowy paskuipera@onet.pl(link sends e-mail)(link sends e-mail) nazwy skrzynki na którą ma zostać wysłana powieść. Osoby te otrzymają książkę w pierwszej kolejności.
Wpłaty proszę kierować na konto Kasa Stefczyka , Marek Mojsiewicz , numer konta 87 7999 9995 0651 6233 3004 0001
Mam nadzieję ,że lektura sprawi Państwu przyjemność, a jednocześnie skłoni do przemyśleń
Przy okazji dziękuje tym , którzy już kupili moja powieść
Pozdrawiam serdecznie
Marek Mojsiewicz
osoby podzielające moje poglądy , lub po prostu chcące otrzymywać informację o nowych tekstach proszę o kliknięcie „lubię to „ na mojej stronie Facebooka ( link tutaj(link is external)(link is external) Zapraszam do przeczytania pierwszego rozdziału nowej powieści „ Pas Kuipera”
Rozdział drugi . Rozdział trzeci
Zapraszam do przeczytania mojej powieści „ Klechda Krakowska „
rozdziały 1„ Dobre złego początki „ 2 Na końcu którego będzie o boginiKali„ 3 „Nienależynerwosolu pić na oko 4 „ O rzeźbie NiosącegoŚwiatło 5 „Impreza u Starskiego „ 6 „Tych filmów już się oglądać nie da „ 7. „ Mutant „ 8 „ Anne Vanderbilt „ 9 „ Fenotyp rozszerzony.lamborghini„ 10. „ Spisek w służbach specjalnych „11. Marzenia ministra ołapówkach „ 12. „ Niemierz i kontakt z cybernetyką „ 13„ Piękna kobieta zawsze należy do silniejszego „ 14 ” Z ogoloną głowa, przykuty do Jej rydwanu „
Powiadomienia o publikacji kolejnych części mojej powieści . Facebook „ Klechda Krakowska(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)(link is external)
Ci z Państwa , którzy chcieliby wesprzeć finansowo moją działalność blogerską mogą to zrobić wpłacając dowolną kwotę w formie darowizny na moje konto bankowe
Nazwa banku Kasa Stefczyka , Marek Mojsiewicz , numer konta 39 7999 9995 0651 6233 3003 0001
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1265 odsłon