Chińczycy harcują w Australii, a Rosjanie w Peru

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

Wprawdzie to antypody i zdarzenia dość dawne, ale warto przypomnieć te ciekawostki, bo pewne mechanizmy są ponadczasowe.
Kiedyś wyczytałem w amerykańskiej prasie, że w Australii zmieniono przepisy dotyczące finansowania partii politycznych. Autor alarmował, że teraz będzie można wpompować miliony dolarów poza ewidencją. W myśl nowych regulacji donacja na rzecz partii nie przekraczająca sumy 10 tys $ australijskich nie musi być zgłaszana (poprzednio wpłaty dziesięciokrotnie niższe już musiały być ewidencjonowane). Nie wiadomo kto był inicjatorem tej zmiany, ale wiadomo kto na tym skorzystał...
I rzeczywiście - niepodziewanie wygrał skrajny lewicowiec Kevin Rudd. Po 8 latach rządów konserwatywnych, podczas których nastąpił wielki wzrost dobrobytu, taka radykalna wolta była kompletnym zaskoczeniem. Tłumaczono to długotrwałą suszą, ktora zmęczyła elektorat spragniony zmian. Nowy premier wprawił w zachwyt wszystkich postępowców świata mianując na ministra młodą kobietę (!) pochodzenia azjatyckiego (!!) a w dodatku „otwartą” lesbijkę (!!!).
Natychmiast zaczęto też organizować wiece przepraszając aborygenów za niegodziwości ze strony białych.
Wkrótce w New York Times pojawił się artykuł „Nie traktować Chin jako wroga” (to cytat premiera Australii ze spotkania z Obamą), w którym jest mowa o tym, że Chiny powinny być ważnym partnerem USA ze względu na swój potencjał ekonomiczny i demograficzny pomimo „brzydkich postępków w przeszłości”.
Jeśli więc następnie przeczytałem w Azja Pacyfic Times wzmiankę, którą niżej przytaczam, można nie mieć wątpliwości, że wyborze K.Rudd’a oprócz pogody zadziałały chińskie pieniądze.
„Australia: opozycja rozdmuchuje antychińskie nastroje
SYDNEY- australijski centrowo-lewicowy rząd oskarżył opozycję o wzbudzanie antychińskich nastrojów i odrzucił obawy o rzekomym wpływie Pekinu na najważniejsze ministerstwa jako absurd.
Pośród intensywnej debaty na temat wykupywania przez chińskie przedsiębiorstwa państwowe bogatej australijskiej bazy surowcowej, konserwatyści naświetlili powiązania z Chinami kilku ministerstw.
Przywódca opozycji Malcolm Turnbull oskarżył premiera Rudd’a – mówiącego po mandaryńsku miłośnika Chin ("sinofila") o działanie w charakterze pekińskiego ambasadora wpływu.
Turnbull oskarżył także ministra obrony J. Fitzgibbon’a o zatajenie jego dwukrotnych podróży do Chin opłaconych przez tajemniczą chińską biznesmenkę”

Parę miesięcy później natrafiłem na informację, że „minister obrony Australii J. Fitzgibbon został usunięty ze stanowiska po serii skandali”.
Już nie tylko Ruscy ustawiają rządy i finansują wybory zaprzyjaźnionym politykom...

W siedzibie PO w Poznaniu mieścił się Honorowy Konsulat Peru. Minister Sikorski wracając z sesji ONZ zatrzymał się w Peru, a premier Tusk kupił czapkę w Peru.

Tylko nieliczni w Polsce wiedzą, że Peru jest ważnym centrum operacji KGB (obecne SWR) na obie Ameryki i nie tylko.

W 2009 roku Miami Herald Tribune zamieścił informację, że rosyjski wywiad wypłaca wynagrodzenia dla tysięcy swoich „usługodawców” właśnie w Peru. Unikają oni zostawiających ślad przelewów bankowych. Przyjeżdżają wśród wielotysięcznej rzeszy turystów (mogą sobie kupić włóczkową czapkę lub nie) i wyjeżdżają z nieokrągłą sumą 9999$ (od 10 tysięcy trzeba zgłaszać przy przekraczaniu granicy USA). W Peru można sobie swobodnie pogadać i odebrać instrukcje, z dala od wścibskich agentów kontrwywiadu.

W artykule była mowa o pracowniku CIA skazanym na dożywocie za szpiegostwo dla KGB. Jego syn pobierał „świadczenia emerytalne” ojca regularnie podróżując do Peru. Amerykanie śledzili go od lat, by w końcu skazać za ukrywanie dochodów i nieścisłości podatkowe. Swoją drogą imponuje rzetelność poczuwającego się do zobowiązań „płatnika” wobec „pracownika” raczej już nieprzydatnego...

Czas, kiedy Ameryka Łacińska była podwórkiem USA dawno się skończył. Obecnie na 34 kraje regionu 25 kultywuje przyjaźń z byłym Związkiem Radzieckim i przynależy do „świata postępu”.

W dalszym ciągu jest to region, gdzie „nieaktualni” przywódcy państw i upadli „mężowie stanu” mogą znaleźć przystań na spokojną starość pod warunkiem uprzedniego przetransferowania aktywów...

 


 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)