Jako prezydent mojego kraju mówię: odpieprzcie się od nas
Co jakiś czas, demokratycznie – a jakże – zderzamy się z prezydenckimi obietnicami wyborczymi i chyba każdy kraj to kiedyś dotknęło. Kandydaci w kampanii wyborczej obiecywali wiele, ale gdy już zasiedli pod przysłowiowym żyrandolem, coś zaczęło im przeszkadzać w realizacji obietnic. Przeważnie są to tzw. naciski, co wskazuje na stopień uzależnienia kraju od kogoś lub czegoś: ludzi, państw, pieniędzy. Obecnie wybiera Ameryka, a wybór ma nieszczególny, wybiera między trupami: Tru(m)pem a Jaruzelskim. Jakby kto nie wierzył, to akurat załączone powyżej zdjęcie [1] rozwiewa wszelkie wątpliwości. Kto wie czy nie są to okulary polskiego ojca stanu wojennego. Na dodatek wychodzą na jaw wszelkie międzynarodowe kryminalne sprawki tej kobiety, ochrzczonej już adekwatnym imieniem – Killary, taka Killaria Jaruzelska. Kolejny raz i amerykanie będą nabierani na wyborcze miraże.
Wkrótce ponowne wybory prezydenckie w Austrii, a tam kandydat narodowców Hofer po unieważnieniu zmanipulowanych wyborów początkiem lipca, powiedział (co można przyjąć za obietnicę), że gdyby Turcja miała być przyjęta do UE, to w Austrii powinno być rozpisane referendum o wyjściu Austrii z Unii. Co prawda tydzień później złagodził swoją wypowiedź, ale efekt końcowy pozostał ten sam. [2] Powiedział: wystąpienie z UE byłoby ostatecznym rozwiązaniem, tylko w przypadku gdyby Turcja przystąpiła do UE lub gdyby doszło do nowych centralistycznych rozwiązań w Unii.
Ciekawe jak się faktycznie zachowa, bo centralizm zmierzający w stronę jednego europejskiego państwa już bliski, a Merkelowa (udaremniony zamach w Pradze) jeszcze żyje...
A nadarza się okazja, aby pokazać kogoś kto obietnice realizuje i wygląda na to, że jest takim niezależnym prezydentem. Jak długo porządzi? Aaaa, to już sprawa owych nacisków i zobaczymy jak szybko zrobią mu w kraju wojskowy pucz albo wiosnę. Chyba, że znajduje się na peryferiach linii współpracy Berlin – Moskwa lub linii antagonizmu USA – Chiny; wtedy zostawią go w spokoju.
Myślę, że prawie każdy chciałby usłyszeć takie (przedstawię to językiem dalekim od dyplomatycznego) prezydenckie słowa: jako prezydent mojego kraju mówię wam - odpieprzcie się od nas. Od naszego kraju, naszych problemów i naszej polityki.
Niemożliwe? A jednak...
Od 30 czerwca prezydentem Filipin został Rodrigo Duterte. Wygrał wybory, bo obiecał. Obecnie spełnia to przyrzeczenie i już się zaczyna; zaczynają na niego wpływać i naciskać. Obietnica była nie tyle kontrowersyjna (bo oczekiwana) co brutalna, ale nie należy na wszystko spoglądać ze strony wydumanej Popo (politycznej poprawności).
A obiecał tyle: jak zostanę prezydentem, w ciągu kilku miesięcy rozprawię się z przestępczością i biznesem narkotykowym. Ostrzegał [3]: będę dyktatorem, w to nie powinniście wątpić. Ale tylko w walce z siłami zła – przestępczością, narkotykami i korupcją w aparacie władzy, a odnosząc się do korupcji w strukturach władzy: moje przesłanie do urzędników państwa – policji, wojska, wszystkich, i gabinetu rządowego jest takie – przestańcie. Po prostu przestańcie.
Chyba każdy ma świadomość tego jakim jest to społecznym problemem.
Obiecał i realizuje. Ponieważ robi to brutalnie (a jak inaczej by skutecznie?) to zabito czy rozstrzelano już 600 osób (wersja rządowa), a wg mediów i obrońców praw człowieka 1500. Media ochrzciły go już populistą... Zresztą, prawo jest tam takie, że karze się to śmiercią.
I już ONZ skutkiem raportów swoich wysłanników i petycji różnych internacjonalnych Amnesty wystosowało krytyczną notę dyplomatyczną do rządu Filipin. [4] Na konferencji prasowej w swym rodzinnym mieście Duterte odbił piłeczkę i oskarżył ONZ i jego przedstawicieli o mieszanie się w wewnętrzne sprawy swojego kraju. Na konferencji prezydent odpowiedział w te słowa:
Nie chcę was [ONZ] obrazić, ale możemy się zastanowić nad opuszczeniem ONZ.
Następnie skrytykował ONZ, że nie osiąga sukcesów w walce z głodem i terroryzmem, np. z przemocą w Syrii i Iraku tymi słowami:
wy, ONZ, macie mi do zarzucenia jedną sprawę, ale ja mogę wam zarzucić takich spraw dziesięć, dodając, że ONZ mogło zapobiec wszystkim tym wojnom i zabójstwom, by pozostać wiernym swojemu mandatowi.
Specjalna przedstawicielka ONZ Agnes Callamard do spraw egzekucji pozasądowych wezwała rząd do przerwania bezprawnego zabijania ludzi, którzy są podejrzani o nielegalny handel narkotykami i skrytykowała prezydenta, iż nie czyni wszystkiego, by zapewnić zgodnych z prawem działań policji. Wspomniała też, że chce odwiedzić Filipiny, by osobiście sprawdzić stan rzeczy, na co odpowiedział jej przedstawiciel rządu: nie będzie tu pani mile widziana.
A na naszym gruncie, stojąc w poprzek linii współpracy Berlin – Moskwa?
Wygląda na to, że na odtajnienie raportu WSI przyjdzie nam poczekać do kolejnej kampanii wyborczej.
[1] http://www.nezavisne.com/novosti/svijet/FBI-saslusao-Hilari-Klinton/377164
[2] http://www.nezavisne.com/novosti/svijet/Hofer-Izlazak-Austrije-iz-EU-bi-bila-greska/377952
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2901 odsłon
Komentarze
Trzeba mieć odwagę, żeby prowadzić własną politykę
28 Sierpnia, 2016 - 22:36
Tak, na kolejne obiecanki cacanki trzeba nam poczekać do kolejnych wyborów. W tym na kolejną obietnicę odtajnienia raportu. A samo odtajnienie może za 50 lat.
Trzeba mieć odwagę, żeby prowadzić własną politykę i nie wolno przy tym szczędzić na uzbrojenie.
Obecny rząd obawiam się zbytnio ulega Amerykanom (wiadomego pochodzenia) - brak zakazu GMO, niezdrowe acz przymusowe szczepienia itp.
ość
-----------------------------------
gdy prawda ponad wszystko, życie bywa piękne
wtedy żyć się nie boisz i śmierci nie zlękniesz