Odnowienie ślubów antypisowskich przez Platformę

Obrazek użytkownika seaman
Blog

Po dwóch latach rządzenia okazało się - parafrazując klasyka - że podwyższone standardy etyczne pasują Donaldowi Tuskowi i jego partii, jak krowie siodło. Ostateczny dowód na to twierdzenie otrzymaliśmy przy okazji afery hazardowej, w której premier dopiero pod naciskiem opinii publicznej przeszedł długą drogę, od wytykania swoim najbliższym współpracownikom niestosowności i dwuznaczności, aż do wyrzucenia ich ze stanowisk.

Ten fakt sam w sobie nie byłby czymś z gruntu niestosownym(:)), gdyby morale premiera et consortes uległo wyszczerbieniu w ogniu walk o modernizację kraju i reformy strukturalne. W końcu, ten tylko nie popełnia błędów, kto nic nie robi, sęk jednak w tym, że platformiane standardy się wykruszyły w drobny mak w trakcie dwuletniego zastoju, jakim są obecne rządy. Pytanie narzuca się samo – co by się działo, jeśliby partia Donald Tuska naprawdę miała zamiar reformować państwo, gospodarkę, infrastrukturę ? Aż strach pomyśleć.

W obliczu takiej klęski, jak kompromitacja najbliższych współpracowników, a jednocześnie braku sukcesów w działalności bieżącej, której de facto nie było i nie ma, nie pozostało nic tylko odwołać się do źródeł, czyli boga Antypisa. W tym celu premier udał się w ubiegłym tygodniu do świątyni Antypisa mającego siedzibę w okolicach ulicy Czerskiej i tam dał wstrząsające świadectwo przeciwko Kaczyńskim.

Trzeba tu dodać, że liderzy Platformy od zarania swojej partii, czyli uwolnienia z niewoli Unii Wolności, co jaki czas muszą odnawiać śluby antypisowskie w świątyni, dzięki czemu w ogóle mogą trwać w wielkiej polityce. Żywym dowodem na prawdziwość tej tezy jest były lider Jan Maria Rokita, który w swoim czasie również zaparł się Antypisa przed komisją śledczą w innej aferze, ale świadectwa skruchy potem dać nie chciał i się teraz pęta na peryferiach życia publicznego, bo przecież nie polityki. A przecież, gdyby nie był taki uparty, to mógłby w biały dzień sprzedać Rychowi S. nawet kolumnę Zygmunta, złamać dowolny standard etyczny po stokroć i nadal opływać w polityczne dostatki przez nikogo nie niepokojony. No, ale jak to mówią, jego wybór.

Tak więc Donald Tusk dokonał rytualnego obrzędu, upewnił boga Antypisa, że nie będzie się wygłupiał z jakimiś reformami czy innymi deficytami, a zajmie się sprawą naprawdę poważną, czyli niedopuszczeniem Kaczyńskich do rządu na odległość strzału z pistoletu służbowego, będącego obecnie na standardowym wyposażeniu ABW. Jeśli chodzi o opinię publiczną i wyborców PO, których może zaniepokoić takie jednostronne pojmowanie polityki (to się wydaje niemożliwe, ale nigdy nie wiadomo), to żaden problem. Boni opracuje strategię rozwoju państwa na sześćdziesiąt lat tym razem; pewien pisowski apostata, niejaki Zalewski, który również gościł w zeszłym tygodniu u Antypisa i przy okazji składania świadectwa podłości swoich byłych bogów, już zaprasza wszystkich do „współpracy w bardzo szerokim froncie reform”, zaś Sekielski z Morozowskim zrobili remake programu ze sławetną Sawicką, nawet w lepszej obsadzie i wypadło świetnie.

I w ten sposób zostały odtworzone warunki brzegowe, jakie umożliwiły Platformie dojście do władzy w roku 2007. Ja widzę tylko jeden problem, a spostrzegłem go dopiero wczoraj, po wysłuchaniu relacji z konferencji prasowej PZPN. Otóż ku swojej zgrozie dostrzegłem przerażające podobieństwo obu instytucji, to znaczy PZPN i PO.

Główna analogia polega na tym, że zarówno jedna, jak i druga trwają dzięki fałszywym przesłankom motywującym konieczność ich utrzymywania przy władzy . Otóż związek zarządzany przez pana Lato jest nietykalny, gdyż zamach na niego może rzekomo spowodować katastrofę sportową w naszej ojczyźnie, czyli nasi kopacze zostaną pozbawieni prawa uczestniczenia w rozgrywkach na światowym poziomie. A przecież każdy, kto odrobinę chociaż tkwi w temacie wie, że z punktu widzenia wizerunku naszej ojczyzny, to jest właśnie błogosławieństwo – gdyby naszych kołków dopuszczono do konfrontacji z najlepszymi, to dopiero byłaby kompromitacja.

Podobnie jest z Platformą, którą się przedstawia jako tamę dla rzekomo totalitarnych zapędów PiS-u . Tymczasem każdy widzi, że takich afer, takiego zatrzęsienia podsłuchów, takiej samowoli i nieudolności władzy i takiej prywaty nie było w Polsce nawet za rządów tak zwanych postkomunistów z tak zwanymi ludowcami, a PiS, rzekomy czarny charakter naszej sceny politycznej, wydaje się być uosobieniem łagodności w porównaniu do praktyk rządu Tuska. Tylko Antypis wie, komu i dlaczego zależy na trwaniu tych dwóch instytucji, tak bardzo zblatowanych z dziwnymi ludźmi oraz interesami. Ale Antypis nie powie, trzeba samemu dojść.

P.S. Tymczasem chcę okazać dobrą wolę i chrześcijańską dobroć, więc gdyby Platformie zawieruszył się gdzieś ten karteluszek z dawnym programem sprzed dwóch lat, to służę swoją kopią. Może się przydać na nowy stary początek:

1.Przyspieszymy i wykorzystamy wzrost gospodarczy
2. Radykalnie podniesiemy płace dla budżetówki, zwiększymy emerytury i renty
3. Wybudujemy nowoczesną sieć autostrad, dróg ekspresowych, mostów i obwodnic
4. Zagwarantujemy bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwidujemy NFZ
5. Uprościmy podatki – wprowadzimy podatek liniowy z ulgą prorodzinną, zlikwidujemy ponad 200 opłat urzędowych
6. Przyspieszymy budowę stadionów na Euro 2012
7. Szybko wypełnimy naszą misję w Iraku
8. Sprawimy, że Polacy z emigracji będą chcieli wracać do domu i inwestować w Polsce
9. Podniesiemy poziom edukacji i upowszechnimy Internet
10. Podejmiemy rzeczywistą walkę z korupcją.

Brak głosów