Legnica: Echa bezprawia na ulicach miasta
Czuję się w obowiązku wrócić do mojego wczorajszego felietonu o bezprawiu na ulicach Legnicy. Tekst ten na salonie24 otrzymał komentarze, najdelikatniej mówiąc, dziwne. Dziwne z tego powodu, że mimo iż wymieniłem kilka nagminnych zdarzeń, które niezgodne były z polskim prawem i wszystko to działo się na oczach policji, to ani jedna rzecz nie została potępiona, policjantów wręcz gloryfikowano jako tych co zachowali “trzeźwy umysł”.
Wymienione przeze mnie naruszenia prawa zostały natychmiast przez komentujących wytłumaczone kulawym prawem, idiotycznymi przepisami, ZUS-em i innymi podatkami, opłatami i koncesjami. Winne jest państwo, winny byłem ja bo to zauważyłem i o tym głośno napisałem. Policjanci którzy w jawny sposób nie dopełnili swoich obowiązków (i to kilkakrotnie) są w porządku, zachowali trzeźwy umysł, wykazali się błyskotliwością. Ludzie którzy prawo nagięli to biedni ludzie, których straszny system zmusił do handlu bez zezwolenia, w miejscu niedozwolonym, wpuścił w żebractwo, rozmawianie przez telefon komórkowy w czasie prowadzenia pojazdu bez pomocy zestawu głośnomówiącego uczynił głównym ćwiczeniem na koncentrację a przebieganie przez ruchliwą jezdnię w miejscu niedozwolonym pozbawił znamiona ryzyka utraty zdrowia i życia.
Sprawdźmy zatem jak bardzo kulawe jest to prawo. Zakaz handlu w miejscu niedozwolonym. Głowna ulica miasta, idealna do spacerowania. Z 5 pudełkami malin staje Pan X i zaczyna je sprzedawać. Przechodzi obok policja i nie reaguje, nawet nie wezwie Straży Miejskiej. Widzą to inni i nazajutrz masz 5 osób handlujących, po miesiącu 50 a może i sto. I zamiast spacerowania masz przeciskanie się przez główną ulicę miasta. Ścisk, tłok i kieszonkowcy. I nici ze spaceru. Idziesz na inną ulicę
A tam żebrzące kobiety, które nikomu w poprzednim felietonie nie przeszkadzały. A wiadomo, że takie kobiety nie działają w pojedynkę, że to formy gangów gdzie kobiety wyciągają rękę po jałmużnę a faceci po wasze portfele. I wcale już tu nie chodzi o estetykę, o brudne skarpety które są tak naładowane bakteriami, że wydają się ruszać i żyć własnym życiem. Kumulowanie takiego kryminogennego materiału w samym środku miasta, gdzie Wy i Wasze dzieci powinniście czuć się bezpiecznie, nie jest zbyt mądrym pomysłem. Litość też ma swoje granice, ja mogę się zlitować nad kimś kto poczuje litość także wobec mnie. Wiem, że oni nie poczują. Koniec, kropka.
Nikomu nie przeszkadzał mięśniak który rozmawiał przez komórkę trzymając ją jedną ręką a drugą próbował prowadzić swoją furę? Dla jednego z komentatorów to nic takiego. Widocznie nie rozmawiał z ludźmi, którym tacy komórkowcy zrobili miazgę z dziecka czy współmałżonka. Zresztą od tego są naukowcy, oni orzekli swoje wyniki na temat koncentracji, prawo dopisało do tego odpowiedni przepis. Nie widzę sensu podważania tu czegokolwiek. A założę się, że autor tego komentarza sam podczas jazdy przykleja sobie komórkę do ucha.
No i dwóch młokosów przebiegających przez jezdnię. Też nic takiego, śpieszyli się, też pewnie można to nazwać “kolorytem miasta” – jak orzekł jeden z komentarzy. No tak, mieli szczęście bo jechał radiowóz, prawda? Jakby to była “beemka”, to jechałaby zapewne ze 3 razy szybciej, chłopcy by tylko mogli podziwiać miasto z lotu ptaka, tyle by mieli ze swojej marnie zakończonej młodości. Bo nikt nie zareagował, nikt palcem nie pogroził. Ale proszę, machnijmy ręką na to, co to za złamanie prawa, trochę buntu się przyda. Jak Twoje dziecko kiedyś tak sobie polata albo jak Ty rąbniesz w kogoś, kto nagle wyskoczy Ci na maskę w niedozwolonym miejscu, to nagle zauważysz słuszność przepisów i gdzieś będziesz mieć taki “koloryt miasta”. Chyba że kolorytem nazwiemy plamy krwi na jezdni.
I powiem Państwu szczerze, jestem zażenowany tymi komentarzami, tym wybielaniem obojętności. Prawo jest prawem, czy to zbrodnia czy wykroczenie, tak samo powinno być przestrzegane bo po coś te przepisy są. Jeśli jest łamane to nazywam to bezprawiem, nie ważne czy przez duże B czy przez małe. Komentarze jakie zebrał pod sobą mój felieton świadczy o tym, że w naszym kraju normą jest życie wbrew prawu, w poprzek prawa, że nienormalni sa tylko Ci, którzy łamanie/naginanie prawa zauważają i którym to przeszkadza.
Ja wierzę, że w Polsce prawo nie jest zbyt dopracowane. Ale co do tego kulawego prawa ma np. przebieganie przez jezdnię? Po coś wprowadzono przejścia dla pieszych, prawda? Mamy oskarżać prawo, że ratuje tyłki obywatelom? W moim mieście średnio co 2-3 dni dochodzi do wypadku z udziałem przechodnia (z reguły ze skutkiem śmiertelnym), który przebiegał przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. Im może nikt palcem nie pomachał, tym młokosom można jeszcze tyłek uratować (na drugi raz mogą nie mieć tyle szczęścia). Ale kto ma tego dokonać? Rodzice których zapewne nie mieli? A może policja która im tylko zatrąbiła?
Naprawdę nie można wszystkiego zrzucać na kulawe prawo. Jak ktoś ma mentalność krętacza, to jak perfekcyjne by prawo nie było to i tak zawsze je złamie albo zawsze złamanie go będzie wybielał a winę przewalał na uczciwego obywatela, który tylko chce żyć w państwie prawa wśród obywateli szanujących prawo.
Oby tylko łamanie prawa i dokonywanie wykroczeń nigdy się nie obróciło przeciwko Wam, Wy którzy tak gorliwie tłumaczyliście, tych którzy prawa nie upilnowali i tych którzy je jawnie łamali.
Piotr Cybulski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1095 odsłon
Komentarze
Uważam, że masz racje Piotrze
25 Września, 2009 - 22:28
Skoro istnieją przepisy prawa, to należy je przestrzegać i egzekwować. Niezależnie od tego, czy to są przepisy porządkowe. Oczywiście, że lepiej jest, gdy mieszkańcy
społeczności robią to, bo takie są zwyczaje.
Zaniechanie działania przez funkcjonariusza publicznego
powinno być ostro potępiane przez ich przełożonych.
Opisane przez Piotra postawy funkcjonariuszy, utrzymywanych
z pieniędzy publicznych, można określić jako dyskwalifikujące ich. Takie osoby powinny szukać sobie miejsca pracy gdzie indziej.
pzdr
Milton