Gry towarzyskie
W tej historii jest wszystko czego potrzeba do nakręcenia dobrego filmu akcji – duże pieniądze, mocne oskarżenia i ginące dowody. Jest także dziwne zachowanie prokuratury.
Jan Osuch jest właścicielem sklepów i dwóch klubów nocnych. Swoich interesów się nie wstydzi, dlatego zezwala na ujawnienie swego nazwiska.
– Prowadzę zarejestrowaną działalność gospodarczą, mam sklepy i dwa kluby– „Relaks” w Katowicach i „Sfinks” w Chorzowie. Płacę podatki, nie byłem karany, ale przez wymiar sprawiedliwości jestem traktowany jako obywatel drugiej kategorii… - mówi zdenerwowany Osuch.
Kiedy w lipcu 2008 r. do jego domu weszli policjanci, nie wiedział o co chodzi. Dopiero potem zrozumiał, że biznesy, które prowadzi można zaliczyć do „grupy wysokiego ryzyka”.
Po zatrzymaniu policjanci przewieźli Osucha do Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach. Tam usłyszał zarzut, że aby nastraszyć Adama B., który jest właścicielem klubu „Styks” w Chorzowie, zlecił Markowi C. podłożenie w jego samochodzie bomby. Marek C. miał do tej „roboty” wynająć Dariusza K., który pracował w zakładzie w Krupskim Młynie, gdzie produkowane są materiały wybuchowe.
Policjanci, zawiadomieni przez Adama B. o grożącym mu zamachu zatrzymali Dariusza K. Mężczyźni podczas przesłuchania twierdzili, że się nie znają. Jednak siedmiu świadków, w tym trzech pracowników agencji Adama B. zeznało w prokuraturze, że obaj mężczyźni znają się od lat, a K. często przychodził do „Styksu”. Rozpoznali go też podczas konfrontacji.
Z kolei z podsłuchanej przez policjantów rozmowy pomiędzy B. a Dariuszem K. wynika, że zastanawiają się „jak mogą sprawę z bombą skierować na Osucha, żeby to poszło na Osucha?”.
– Adam B. to figurant, „słup”. Z informacji operacyjnych wynika, że jego szefami są tak naprawdę bracia Tomasz i Robert Sz. Naszym zdaniem właśnie oni stoją za tą całą akcją wokół Osucha – mówi mój informator z wydziału kryminalnego chorzowskiej policji.
Jak widać konkurencja w branży "klubowej" jest ostra. I wszystkie chwyty są dozwolone. Osuch miał wielokrotnie wybijane szyby w lokal, wysłannicy „konkurencji” oblewali farbą tablice reklamujące jego „Relaks” i „Sfinks”. W 2007 roku zawiadomił policję o próbach podrzucenia narkotyków w „Sfinksie”: pierwszy raz przez kobietę, która obecnie pracuje w konkurencyjnej agencji i jest znajomą Adama B., a drugi raz – przez pracownika agencji „Styks”. W marcu ubiegłego roku do agencji Osucha w Katowicach wszedł mężczyzna, który zaczął strzelać wokół z rewolweru „Magnum”. Na szczęście nikt nie zginął, a „rewolwerowiec” został zatrzymany przez policję.
Mimo, że Osuch leczy się psychiatrycznie i neurologicznie prokurator Halina Barwinek–Folek nie przesłuchała właściciela „Sfinksa” w obecności adwokata, jak nakazują przepisy. Nie trafił do aresztu, ale prokuratura dała mu na wpłacenie 30 tys. złotych poręczenia majątkowego tylko trzy dni. Zwykle ten termin wynosi dwa tygodnie.
Przez pół roku prokurator nie dopuszczała też dowodu z opinii sądowo-psychiatrycznej na okoliczność poczytalności podejrzanego. Potem bezpodstawnie podważyła wiarygodność biegłego psychiatry, który wydał opinię o stanie zdrowia podejrzanego. Nie powiadomiono Osucha i jego adwokatów o prowadzonych przesłuchaniach kilkunastu świadków, a tym samym uniemożliwiono im udział w tych czynnościach. Złamano w ten sposób zasadę lojalności procesowej.
Prokurator Barwinek-Folek nie umożliwiła Osuchowi złożenia uzupełnienia do wyjaśnień. Odrzucony został również jego wniosek o wszczęcie postępowania przeciwko Adamowi B. i Dariuszowi K.
– Tego K. nigdy nie widziałem na oczy. Zawiadomiłem prokuraturę, że obaj uknuli spisek przeciwko mnie. Ale prokurator nawet mnie nie przesłuchała! – oburza się Osuch. Odrzucono kilkanaście innych wniosków dowodowych jego obrońców.
- Wszystkie uchybienia prokuratury, do których jak twierdzą obrońcy miało dojść podczas postępowania, będą w czasie procesu działać na niekorzyść oskarżenia czyli - na korzyść oskarżonego. Przed nami rozprawa i tam będą raz jeszcze raz przedstawiane dowody przeciwko oskarżonemu – zaleca spokój prof. Zbigniew Hołda - prawnik, karnista, specjalista praw człowieka.
Niejasności w sprawie jednak jest więcej. Jak wynika z zeznań niektórych świadków, Adam B. miał twierdzić: „Mam taki „układ” w prokuraturze i policji, że to czy Osuch będzie oskarżonych, czy nie, zależy tylko ode mnie”.
Z telefonów Osucha, które były zdeponowane na policji w Tarnowskich Górach, zostały wykasowane sms-y z groźbami, że „zostanie załatwiony”. Sprawę wyjaśnia prokuratura w Zabrzu. Telefony były zamknięte w kasie pancernej na komendzie policji.
Adwokaci właściciela „Sfinksa” żądają przeniesienia postępowania do innej prokuratury. Jako powód podają uchybienia, do jakich doszło w sprawie.
- Wniosek o wyłączenie prokuratora prowadzącego sprawę został odrzucony przez szefa Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach. To postępowanie jest od samego początku pod nadzorem naszej prokuratury, która na razie nie ma zastrzeżeń, co do sposobu jego prowadzenia – wyjaśnia Michał Szułczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Tomasz Szymborski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1962 odsłony
Komentarze
I nowa heca gotowa
7 Kwietnia, 2009 - 20:55
Oczywiście, o ile to wszystko szczera prawda. Jeśli tak jest, to nie pierwszy raz prokuratura stanie pod pręgierzem. Poziom pracy prokuratorów wciąż pozostawia wiele do życzenia i to jest wielkie zmartwienie. Drugą kwestią jest zabezpieczenie dowodów (niknące sms-y), jeśli tego brak, to w ogóle nie można mówić o rzetelnym śledztwie.
Pod koniec lat 90-tych przeprowadzałem spory wywiad z nieżyjącym już Prokuratorem Krajowym panem Krasnym. Twierdził on, że poziom fachowości prokuratorów jest alarmująco niski. Aż się zdziwiłem jego otwartością w krytyce jego korporacji zawodowej.
Widocznie nic pod tym względem się nie zmieniło na lepsze.
Piotr W.
Piotr W.
]]>Długa Rozmowa]]>
]]>Foto-NETART]]>
Re: Gry towarzyskie
7 Kwietnia, 2009 - 22:14
A pan Czuma rządzi wymiarem sprawiedliwości,jak widać bardzo
nie udolnie.Zresztą jak i reszta ministrów tego niby rządu.