Dekalog medialny (+Rysunek)

Obrazek użytkownika deszczowy
Humor i satyra

 Inżynieria odwrotna, po angielsku „reverse engineering”, to w uproszczeniu technika polegająca na tym, że bada się jakieś urządzenie, program komputerowy  albo inne ustrojstwo w celu poznania jego budowy czy sposobu działania. Stosuje się ją oczywiście w sytuacji, gdy nie ma dostępu  do  planu budowy czy dokumentacji technicznej badanego obiektu. Jeśli nie można go rozebrać, czy w przypadku programu komputerowego uzyskać jego źródeł, można eksperymentować i obserwując odpowiedzi obiektu na różne sygnały, dane wejściowe i tym podobne, dedukować albo zgadywać jak on działa. Jeśli nie można eksperymentować, pozostaje nam uważna obserwacja funkcjonowania obiektu, analiza zachowania, zasad i skutków działania.

 

Jako trzeciorzędny bloger nie mam rzecz jasna bezpośredniego działania do kuchni świata oficjalnych mediów. Nie mogę więc poznać bezpośrednio sposobu ich działania, zasad które decydują o tym jak i o czym się informuje społeczeństwo, co decyduje, że jedne fakty są ukrywane inne nagłaśniane, że jednym ludziom wybacza się wszystko, innym nic i nigdy. Jednak ponieważ rzecz mnie interesuje, media to przecież podobno czwarta władza i mają ogromny wpływ na to jak wygląda kraj  w którym żyję, postanowiłem przeto dość nietypowo zastosować „reverse engineering” do próby odtworzenia zasad rządzących „polityką informacyjną” mainstreamowych mediów (co w wolnym tłumaczeniu oznacza „media głównego ścieku”). Wyszło mi na razie równe 10 zasad, które przedstawiam poniżej. Ale badania są wciąż w toku.

 

Zasada nr 1, czyli „jest dobrze” - należy zawsze podkreślać, że w Polsce dzieje się dobrze. Drogi są budowane (nie istotne, że w trybie wiecznie niedokonanym), szkolnictwo się reformuje (choć wyniki coraz gorsze), Polacy się bogacą (wiadomo, nie wszyscy ale patrz dalej), coraz bardziej nas szanują za granicą (dobrze o nas napisali w niemieckiej gazecie) itp.  Jeśli pojawia się jakieś wydarzenie czy zjawisko  niekorzystne, a sprawy nie da się zamilczeć, to należy użyć którejś z kolejnych zasad.

 

Zasada nr 2., czyli „minusy dodatnie” - należy przerobić problem na sukces.  Na przykład jeśli twarde dane mówią o wydłużających się kolejkach do lekarzy to tłumaczy się to sukcesem polityki informacyjnej rządu propagującej badania  kontrolne.

 

Zasada nr 3., czyli „tacy są Polacy” z odmianą „to nasza (sic.!) narodowa wada” - winą należy obarczyć  nierozumnych, obywateli. Wg. tej zasady zaraz po pojawieniu się informacji o kolejkach do lekarzy (patrz powyżej) , „przypadkiem” pojawiają się wyniki badań, które mówią, że starsi Polacy masowo chodzą do lekarza, bo… im się nudzi i chcą sobie pogadać. Inny przykład: Polacy kombinują bo taka jest nasza  narodowa wada (a nie bo prawo jest zagmatwane i bzdurne).  

 

Zasada nr 4., czyli „ciemnogród Polski B” - czyli ciąg skojarzeń: za PiS-em jest południowy wschód -> południowy wschód jest biedniejszy -> to bezrobocie ciemnota i nieudacznicy (patrz zasada 6) -> tylko ciemnota i nieudacznicy są za PiS-em. Zgodnie z tą zasadą należy starannie unikać podawania informacji, że np. w to w tej ciemnogrodzkiej Polsce dzieciaki lepiej zdają maturę a do liderów bezrobocia należy arcyplatformiane i bardzo zachodnie lubuskie.

 

Zasada nr 5, czyli „pamięć wybiórcza” - zasada prosta jak budowa cepa: Kaczyńskiemu pamiętamy wszystkie wpadki, naszym żeby było sprawiedliwie - wszystkie zasługi . 

 

Zasada nr 6, czyli „to są nieudacznicy” - zgodnie z zasadą 1, trzeba powtarzać, że Polacy są optymistyczni a ludziom żyje się coraz dostatniej. Mimo wszystko jednak czasem okazuje się, że niektórzy nie wykazują wystarczającego optymizmu wobec otaczającej rzeczywistości. Można próbować zrobić z nich wariatów, ale łatwiej po prostu powiedzieć, że to są „nieudacznicy”, zwłaszcza gdy narzekają, że nie mają z czego utrzymać rodziny.  Skąd wiemy, że to nieudacznicy? No, przecież gdyby nimi nie byli to odnieśliby sukces i by nie marudzili.

 

Zasada nr 7, czyli „to oszołomy” - jeśli powyższe nie wypali, krytyk rządu staje się „oszołomem” często w dodatku „nierozumiejącym współczesnego świata”, a z takim, wiadomo, polemizować nie ma sensu. Trzeba wyśmiać.

 

Zasada nr 8, czyli „się (nie) zrobiło” - kiedy nie da się sprawy zamilczeć,  odwrócić kota ogonem, ani zrzucić winy na ciemne społeczeństwo, wtedy trzeba wziąć byka za rogi i poinformować, że źle się dzieje  w państwie polskim. Właśnie… „się dzieje”, to znaczy nie „rząd zaniedbał”, „premier podjął złą decyzję” ani „minister się pomylił” ale zło pojawiło się znikąd, samoistnie. Na przykład nie „minister nie przygotował listy leków refundowanych na czas”, tylko „lista nie została przygotowana na czas”.

 

Zasada nr 9, czyli „wszystkie rządy”. - nie da się jednak czasem ukryć, że rząd jednak za coś odpowiada. Na przykład za jakieś ewidentne  zaniedbania. Wtedy należy bezwzględnie podkreślić, że „Kaczyński tez nic z tym nie zrobił przez całe dwa lata” (my mieliśmy tylko pięć), w ostateczności należy odpowiedzialność rozłożyć na „wszystkie rządy ostatnich 20 lat”. Zasada ta w przeszłości miała pewne modyfikacje:

W latach 2005-2007: To co złe to skutki rządów PiS, to co dobre to wynik działania poprzednich rządów (w końcu efekty w gospodarce widać dopiero po pewnym czasie).

W pierwszych latach po wyborach z 2007: wszelkie zło jest spadkiem po rządach PiS-u, to co dobre jest efektem rządów PO. 

 

Zasada nr 10, czyli „jest kryzys… ” - kiedy ktoś się domaga pieniędzy, mówimy że jest kryzys i nie ma pieniędzy. Trochę się gryzie z zasadą nr 1 ale to ignorujemy. Dziwne, że kryzys cudownie znika, kiedy trzeba zapłacić za weekendowe wypady premiera samolotem do Sopotu.

[Tekst ukaże się w okrągłym, 100 numerze ]]>Serwisu Blogmedia24]]>]

 

A poniżej,  obrazek pt. "Rozwalcowywanie". Inspiracja znajduje się ]]>tutaj]]>.

 

Brak głosów

Komentarze

Zaczynam się bać... ;-)
O ile mnie pamięć nie myli, to gdzieś w początkach GW H. Łuczywo napisała coś w rodzaju podręcznika dla dziennikarzy tego organu...taki skrypt do użytku wewnętrznego...
A teraz Ty... :-)))

Reverse engineering to była ulubiona metoda radzieckich konstruktorów...ale i Japończykom nie była ona obca. ;-)

Pozdrawiam

PS. Bez fałszywej skromności! ;-) Trzeciorzędny bloger, a dekalog prezentuje! Czysta kokieteria Mojżeszu!!! :-)))

PS. Wolne tłumaczenie "mainstreamu" jest znakomitę. Pójdę dalej: skoro "głowny ściek", to znaczy że cloaca maxima! :-)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#266028

"O ile mnie pamięć nie myli, to gdzieś w początkach GW H. Łuczywo napisała coś w rodzaju podręcznika dla dziennikarzy tego organu...taki skrypt do użytku wewnętrznego..."

A więc mam nosa! ;-)

" to znaczy że cloaca maxima!"

Celny łaciński przekład!

Vote up!
0
Vote down!
0

deszczowy

#266029