Cyrk "Maleszka" i co z tego wynika

Obrazek użytkownika triarius

Film o trzech kumplach dał zapewne postkomunie i różnym jej tuskoidalnym obrońcom niezłego kopa, bo część młodych zapewne nieco więcej z tych spraw zrozumie, a niektórzy mogą się nawet całkiem przejąć.Swoją drogą, mógłby mi ktoś powiedzieć, czy obawy, iż TVN ocenzuruje ten film zostały potwierdzone? Czyli czy np. te 20 minut, które miały zeń zostać wycięte, zostały wycięte? Oczywiście sam fakt podzielenia filmu na dwie części, i to akurat przez środek najważniejszej części - odwiedzin autorek w mieszkaniu Maleszki i jego rozmowie z redakcją Gazownika - swoje i tak zrobiło. Jak i te wszystkie przerywające film reklamy różowych golarek do wiadomo czego. Nie wspominając już o tych przeuroczych reklamach programów mających nastąpić tuż po filmie: w jednym przypadku był to szoł Kuby Wojewódzkiego, w drugim Szymona Majewskiego. Samo to zestawienie programów jest oczywiście obrzydliwe, jak i oba te szoły same w sobie.Skutkiem tego filmu zrobiła się w kraju przeurocza ętelektualna atmosfera. Wszyscy mianowicie starają się rozgryść niezmierzone głębie duszy Maleszki, a różni tefauenowi wywiadowcy raz po raz zadają rozmówcom pytanie z repertuaru moralnych autorytetów: "czy zdołał pan/pani Maleszce wybaczyć". Przejęli się, kurwa mać, duchem ewangielii!Z red. Stasińskim, który, jak się dziś dowiedziałem, posiada nawet papier na analizowanie wszelkich maleszków tego świata - jest bowiem z wykształcenia psychologiem - rywalizować na subtelność analiz dusz różnych Maleszków rywalizować oczywiście nie mogę, mam jednak pewną obserwację... Która w mojej opinii jest czymś w rodzaju jajka Kolumba i węzła gordyjskiego w jednym.Ale teraz jeszcze będzie wtręt... Otóż zakładam, że czytający te słowa film widział i wie jaki obraz Maleszki wyłania się z tego filmu. Nie chodzi jedynie o to, że był szpiclem, nie chodzi nawet tylko o to, że donosił i napuszczał bezpiekę na swych najlepszych przyjaciół, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa świadomie i bez skrupułów doprowadził do zamordowania swego najlepszego przyjaciela... Chodzi mi także o jego wygląd i zachowanie - nie tylko o te jego "to bardzo dobre pytanie", ale o język ciała, jąkanie się (całkiem jak Michnik!), twarz zasłoniętą włosami i ogromnymi okularami...Przyznam, że ja nigdy bym komuś takiemu zaufać nie potrafił. Nawet w moich najnaiwniejszych i najbardziej ideowych młodych latach. Wildstein tak nie wygląda, Pyjas, mimo zarostu, też nie... Pani Sonik wydaje się być b. sympatyczną i sensowną kobietą. Skąd więc u nich ta przyjaźń do kogoś tak z samego wyglądu i zachowania - pomijając donoszenie, o którym nie wiedzieli - odrażającego jak Maleszka? Zresztą ten facet nie wydał mi się nawet specjalnie inteligentny.Pomijając już fakt, że ktoś mający tak ogromne ambicje by być superagentem, daje się nieświadomie sfilmować dwóm amatorkom we własnym mieszkaniu, kiedy dokonuje rzeczy, których ujawnienia nie darują mu nigdy jego dotychczasowi sojusznicy i obrońcy! Bez problemu wierzę, że Maleszka był w czasach studenckich, i zapewne jest do dzisiaj, molem książkowym - ale to wcale nie jest jakaś jednoznaczna zaleta. W jego przypadku raczej wprost przeciwnie.Jest tu moim zdaniem temat na masę interesujących i ważnych rozważań, ale to już może innym (Deo volente) razem. Na razie rzucam skoncentrowany snop światła na "skomplikowaną" naturę Maleszki...Otóż Maleszka to pro prostu autentyczny i do końca konsekwentny lewak! Proszę o tym pomyśleć: czy tu nie ma "względności prawdy"? Czy tu nie ma postmodernizmu? Czy tu nie ma "tolerancji" - wobec siebie samego, wobec ubecji? Czy tu nie ma tego lewackiego przekonania, że w człowieku tak w istocie liczy się jedynie kora mózgowa, skutkiem czego nie ma on żadnej stałej natury, jest natomiast w zasadzie czystą tabliczką, na której można zapisać cokolwiek i tylko od tego zależy jego "natura"?Czy najbardziej się rzucającą w oczy mentalną cechą Maleszki nie było to, co starożytni grecy nazywali eironeia, a od czego oczywiście pochodzi słowo "ironia"? Co to jest ta eironeia? To, mówiąc skrótowo, niepoważny stosunek do samego siebie i do wartości. Coś, co dla starożytnych było rzeczą najobrzydliwszą z możliwych. Nie tragiczną i przerażającą, jak różne kazirodztwa i matkobójstwa, tylko właśnie obrzydliwą i niezrozumiałą. Czy ta postawa to nie jest dokładnie to, co Kołakowski wychwala jako "postawę błazna", jedyną, która naprawdę przystoi "filozofowi"?Czyż nie jest to b. popularna teza wśród lewaków - zarówno tych ętelektualnych, jak i bezmózgich hunwejbinów i bywalców różnych Le Madame? Czyż możemy zresztą przeczyć, że jest to postawa "godna filozofa"? Przecież kiedy powiemy "filozof" to już od dawna nie chodzi nam o Arystotelesa. Jeśli o kogoś nam chodzi, to raczej o oświeceniowych francuskich mędrków, których właśnie określa się mianem les philosophes. Z Voltairem na czele, który perorował o wolności a lizał gdzie popadło despotów i koronowanych zbrodniarzy.Czyż jakikolwiek prawicowiec - niechby nawet to była po prostu karykatura prawicowca, taka jaką serwują nam bez przerwy postępowe media i postępowi intelektualiści - czyż więć jakikolwiek prawicowiec mógłby być podobny do Maleszki? Niechby i faszysta, zamordysta, zwolennik dyktatury, nietolerancji i ciemnogrodu - istna karykatura kogoś, kto słucha Radia Maryja i odrzuca z niechęcią Gazownik? Czy taki ktoś, gdyby istniał, potrafiłby na pytanie dlaczego zdradzał przyjaciół uśmiechnąć się z wyższością i stwierdzić "to bardzo dobre pytanie? Z całą pewnością nie. Jego "przesądy", jego "brak intelektualnej elastyczności", jego "niesamodzielność w myśleniu" by na to nie pozwoliły. Po prostu.Prawicowiec nawet wyglądać tak jak Maleszka by nie potrafił. (Chyba żeby miał ogromny talent aktorski i akurat był tajnym agentem wśród lewactwa, ale to inna sprawa, bo Maleszka kimś takim oczywiście nie jest.)Tak więc, uważam, że "tajemnica Maleszki" jest po prostu nie do rozgryzienia przy użyciu obecnie miłościwie nam panującego paradygmatu tego typu dyskusji. Staje się natomiast dziecinnie łatwa do rozgryzienia i niemal oczywista, kiedy się na nią spojrzy od właściwej strony. Powtórzę: Maleszka to po prostu lewak. I tylko tym się różni od masy innych lewaków, że jest lewakiem konsekwentnym i do szpiku kości. W odróżnieniu od różnych takich, którzy robiliby to dokładnie to samo, jednak czekają z tym do czasu, gdy wreszcie naprawdę poruszą z posad bryłę świata, a ich związek bratni ogarnie ludzki ród.Maleszka po prostu wyrwał się nieco przed szereg i nie dość zabezpieczył sobie tyły. Z drugiej strony nie aż tak bardzo się wyrwał i zaniedbał środków bezpieczeństwa - żadna krzywda przecież mu się nie stała, prawda?triarius---------------------------------------------------<b>Caeterum lewactwo delendum esse censeo.</b>

Brak głosów