Instytut Pamięci Narodowej czy INSTYTUT POPIERANIA NIEPRAWDY ?
Nadszedł kolejny sierpień, a z nim rocznica słynnego strajku. Jak można było oczekiwać, różne organizacje wzięły się za firmowanie rocznicowych obchodów.
Na liście organizatorów jest oczywiście Europejskie Centrum Solidarności, które w innym czasie nazywało by się ministerstwem propagandy niejakiego Goebelsa. Instytucja służąca głównie do wybielania historii Wałęsy zwanego popularnie Bolkiem jak i popularyzowania wynurzeń takich „gigantów prawdomówności” jak Borusewicz czy Borowczak. Organizacja znana przede wszystkim z tego, że za ciężkie pieniądze podatników i całkiem niezłe unijne wsparcie, zamienia naszą historię na żałosną propagandową sieczkę, służącą głównie budowaniu własnych karier wałęsowych klakierów, z których większość nie miała z sierpniowym strajkiem nic wspólnego.
ECS od lat już przywłaszcza sobie to, co należy do nas wszystkich, czyli pamięć o niezwykłych wydarzeniach sierpnia 1980 roku. Do tego faktu zdążyliśmy się już przyzwyczaić. To co stanowi dla mnie pewne zaskoczenie, to fakt, że tą żałosną farsę, zwaną dziś obchodami sierpniowej rocznicy, podpisuje wspólnie z nim Instytut Pamięci Narodowej. Ten sam, którego jeszcze niedawno broniliśmy przed likwidacją. Ten sam, którego historyków broniliśmy przed szykanami niemiłościwie nam panujących władców. Czyżby prezes Kamiński nie rozumiał, że współpracując z tą na wskroś goebelsowską machiną zakłamania uwiarygadnia produkowane od lat kłamstwa?
Byłem dotąd przekonany, że instytucja IPN jest naszą Polaków własnością i ma służyć zachowaniu i przekazaniu następnemu pokoleniu prawdy, a nie lukrowanego wizerunku przeróżnej maści agentów, czy też jedynie słusznej historii stworzonej przez równie jedynego świadka Borusewicza.
W programie obchodów znajdujemy informacje o planowanych odczytach. Na liście mówców są między innymi: Jan Lityński, Aleksander Hall i Leszek Moczulski.
Nikt nie wie i pewnie sam Jan Lityński również nie potrafiłby powiedzieć, co on miał wspólnego z sierpniowym strajkiem. To jednak tylko drobiazg jeśli przypomnimy, że jeszcze niedawno domagał się on publicznie, aby prawo do decydowania – kto może oficjalnie obchodzić pamięć sierpnia, a kto nie – miała wyznaczona przez rząd grupa „autorytetów”, przy czym jest według niego oczywistością, że on sam jest właśnie takim autorytetem.
IPN raczył też zapomnieć, że inny „wspaniały pośród dzielnych” Aleksander Hall wykazał w czasie strajku w roku 1980 postawę szczególną. Podczas gdy stoczniowcy zamknięci w stoczni układali niespotykane dotąd w obozie komunistycznym żądania, Aleksander Hall pobiegł do bezpieki zapewnić ją, że on sam jak i jego organizacja (Ruch Młodej Polski) nie mają z tym strajkiem nic wspólnego i aby go przypadkiem nie represjonować. Czyżby prezes Kamiński nie zauważył , że IPN jest w posiadaniu dokumentów potwierdzających ten fakt?
Jest również w tym zestawie Leszek Moczulski. Ten sam, któremu wydaje się, że stempel jakiegoś unijnego urzędnika może nagle zmienić nasze spojrzenie i opinię na temat jego, delikatnie mówiąc, dziwnych kontaktów z komunistyczną bezpieką. Czyżby i te dokumenty umknęły uwadze prezesa Kamińskiego?
Podpisując się pod takimi przedsięwzięciami IPN staje się dziś pieczęcią uwiarygadniającą historycznych kłamców i ich fałszywą historię. Instytut coraz częściej wydaje się iść drogą takich „zacnych” organizacji jak niegdyś Front Jedności Narodu, czy w stanie wojennym WRONA, które miały spełniać rolę takich właśnie tarcz wiarygodności dla ówczesnej propagandy.
Spotykam się czasem z argumentem, iż w obecnych warunkach IPN musi stosować różnego rodzaju uniki tylko po to, aby przetrwać. Trudno wyobrazić sobie większy absurd. Oto instytucja, której jedynym powodem istnienia jest obrona historycznej prawdy postanawia potwierdzać kłamstwo i wspierać jego wyznawców tylko po to aby jakoś przetrwać i …no, właśnie, co?
Jeżeli nawet założymy, że raz od wielkiego święta za zgodą głównego cenzora Borusewicza i jego pomagiera Bolka uda się IPNowi przemycić okruch jakiejś historycznej prawdy, na przykład o Mieszku Pierwszym, to drogi panie prezesie Kamiński istnienie IPN przestaje mieć jakikolwiek sens. Jeżeli wykazanie odwagi i trwanie przy wyznaczonych celach przekracza możliwości prezesa Kamińskiego, to sugeruję aby poszedł wzorem innych, którzy zrezygnowali nie godząc się na spełnianie roli marionetki w rękach złodziei historii. Jestem pewny, że jakaś ciepła posada w Europejskim Centrum Solidarności nie będzie problemem. Oczywiście odnoszę się do linii działania wytyczonej przez prezesa dla IPN jako całej instytucji.
Prawdą jest, że w IPN została jeszcze garstka historyków, dla których prawda historyczna pozostaje ciągle zasadniczym celem ich działalności. Mimo bardzo ograniczonych możliwości, próbują o tę prawdę walczyć. Pracownik gdańskiego oddziału IPN Arkadiusz Kazański zorganizował właśnie wystawę przypominającą wyrzucaną stale z historii postać Anny Walentynowicz. Jestem mu za to wdzięczny. Problem w tym, że wystawa jest częścią organizowanych obchodów, a więc niefortunnej – i chciałbym wierzyć, że może częściowo przypadkowej – współpracy IPN z machiną kłamstwa. I tak jak zachowanie pamięci wspaniałej Anny Solidarność uważam za nasz obowiązek, tak wiem również, że ona sama nigdy nie zgodziłaby się na uczestnictwo w obchodach sierpnia z ludźmi reprezentującymi dziś kłamstwo i często zdradę ideałów tamtego strajku.
Mija trzydziesta druga rocznica sierpnia 1980, a IPN nie znalazł drogi by dotrzeć do wielu prawdziwych świadków tamtych wydarzeń by spisać ich relacje, natomiast wielokrotnie potrafił przyklaskiwać historycznym kłamcom i wytworom ich chorej wyobraźni. Instytut Pamięci Narodowej czy Instytut Popierania Nieprawdy? Faktem jest, że ta instytucja wyraznie staje się częścią układu i tylko czekać aż, razem z Europejskim Centrum Solidarności, ogłosi wspólny komunikat, że tak naprawdę to w sierpniu nie było Anny Walentynowicz, Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, milionów Polaków, a tylko Borusewicz, Bolek Wałęsa, Borowczak, Krzywonos, którzy wspólnie z Geremkiem, Mazowieckim i kilkoma innymi wypertraktowali dla nas wolność, przy oczywistym wsparciu bezpieki i komunistycznych władz. Po tym radosnym obwieszczeniu nastąpi zapewne połączenie dwóch wspaniałych instytucji i powstanie coś w rodzaju Europejskiego Centrum Pojednania Narodowego, a przy jednym biurku zasiądą na przeciwko siebie prezes Kamiński i prezes Borowczak. Patronat honorowy obejmie oczywiście Lech Wałęsa zwany pieszczotliwie Bolkiem, a na ścianach zawisną obok siebie portrety Kiszczaka i Borusewicza. I odtąd będzie się nam żyło długo i szczęśliwie, a przede wszystkim w poczuciu jedynie słusznej historycznej prawdy. Niech żyje instytut! Niech żyje prezes!
Lech Zborowski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1960 odsłon
Komentarze
Re: Instytut Pamięci Narodowej czy INSTYTUT POPIERANIA NIEPRAWDY
13 Sierpnia, 2012 - 08:33
Bolek, Borowczak, Borusewicz a do kompletu wezmą sobie Krzywonos i jej męża SBka. A IPN będzie patronem? Przykre to co oni zrobili z naszej Solidarności a jaszcze bardziej jak udało im się rozbić naszą solidarność - tę zwykłą ludzką, Polską, katolicką.
Panie Zborowski, tak to się
13 Sierpnia, 2012 - 14:15
Panie Zborowski,
tak to się nieszczęśliwie porobiło, że górą ten, co to szczał do chrzcielnicy i donosił:(((
W IPN zawrotną karierę robi taki np. Antoni Dudek, co to w wieku 17 lat budował socjalizm:((( Do dziś nie znamy zabójców wielu opozycjonistów. A polskich patriotów ucisza TW Ścibor Rylski:(( O żonie gajowego przed wyborami żaden dziennikarzyna nie pisnął. Gorzej, nawet A. Ścios nie zapytał.
Uratują nas tylko i wyłącznie transparentne życiorysy.
z szacunkiem
Petronela