Sondaże vs. "mikro OBOS -y"

Obrazek użytkownika Rafix
Kraj

Zbliżają się wybory. Coraz więcej pojawia się komentarzy i tekstów dotyczących sondaży. Że są niewiarygodne, że celowo manipulują wskazując wyborcom partię na, którą warto głosować -wszak lider dostaje dodatkowy bonus w postaci głosów tych, którzy nie mając własnego zdania przyłączają się do zwycięzcy.

W wiarygodność sondaży właściwie nie wierzy nikt, choć gro jest takich, którzy lub to z zawodowego obowiązku lub też z politycznej, korporacyjnej czy środowiskowej kalkulacji wciąż odczytują je dosłownie.

Moje wątpliwości oscylują wokół tego czy instytucje te działają celowo tak nieudolnie gdyż stanowią istotny element korekcyjny (obok mediów) mający poprawiać ewentualne błędne wybory suwerena a może to lud w swej masie jest tak zmienny gotowy przerzucać swój głos z partii na partię pod wpływem chwili nastroju czy wydarzenia a może po prostu metody badań nie są doskonałe a wyborcy (zwłaszcza tych partii nie lubianych przez media) nie ułatwiają zadań ankieterom- odmawiając wzięcia udziału w badaniu, zmieniają strukturę badanych i wypaczają wynik.
A przecież nie powinniśmy zapominać jeszcze o efekcie sponsora. A to ustrojstwo działa w ten sposób, że nikt nikomu nie mówi jak ma być ale każdy wyczuwa klimat. Od ankietera, który wie jak i gdzie się poruszać by wynik zadowolił szefa, po władze instytucji, które bez zbędnych rozmów i ustaleń wiedzą co spodoba się zlecającemu.

Faktem jest, że im bliżej wyborów tym bardziej nikt nic nie wie i coraz więcej ekspertów nie mając zaufania do naszych ośrodków badań dokonuje mimowolnie korekty, wypłaszczając podawane przez nie wyniki.

Zauważyłem też, że wzrosło znaczenie badań przeprowadzanych bezpośrednio przez partie polityczne a ich wyniki nie są już jak dawniej przyjowane przez niektórych dziennikarzy z rechotem.

A tu różnica między rywalami jak podają partie nie jest duża a nawet kilka razy PIS wskakiwało na pozycję lidera.

Jak jest obecnie trudno powiedzieć ale gwałtowna próba, ostatnio, zachęcenia Kaczyńskiego do debaty przez Tuska daje do myślenia.

No cóż nie mając wiarygodnych sondaży, możemy polegać jedynie na naszych "mikro OBOS-ach" czyli przyglądać się własnym środowiskom.

Profesor Śpiewak opowiadał jak to jego znajomi dawniej aktywnie interesujący się polityką, nagle przestali kupować i czytać gazety. Zajęli się własnymi sprawami.

Muszę przyznać, że podobne zachowania zauważyłem również w moim środowisku.
Ludzie, którzy w 2007 rozgrzani do czerwoności przez kampanie medialne oraz akcje organizacji poza rządowych poszli do wyborów by zmieniać kraj, obecnie tkwią w pewnym zniechęceniu, marazmie, patrząc z niepokojem co dzieje się ze światową gospodarką, giełdą, frankiem zawiedzeni tym co wyprawiają rządzący ale też nie bardzo interesujący się polską sceną polityczną. Można przyjąć, że gro z nich nie pójdzie do wyborów wcale.

Mam wśród znajomych też sporą grupę takich, którzy uważają iż niewyobrażalne szambo w naszym kraju, które pogłębiło się tak wyraźnie za rządów Platformy, może oczyścić tylko jeden człowiek, Korwin Nikke.

Inni jak ja uważają, że może to zrobić tylko Jarosław Kaczyński.

Ale i zdarzają się i tacy jak jeden z moich znajomych który zadzwonił do mnie z wakacji i z entuzjazmem oświadczył, iż to prawda co mówi Platforma, że cała Polska jest w budowie. Kiedy jechał drogą na północ to widział wszystko rozkopane i że wkrótce Polska będzie krajem pokrytym siecią autostrad i dróg ekspresowych.

Zbliżają się wybory i zbliża się kryzys. Nadchodzi być może okres zmian na świecie, których kierunku nikt nie potrafi przewidzieć. Najważniejsi gracze przygotowują się, ustalając we własnym gronie strategię. To oni ustalą też miejsce i rolę dla Polski.
Jak się ona w tym znajdzie, w dużej mierze będzie zależało od tego kto będzie stał u jej steru.

Brak głosów