Reformy za rok, może za dwa.

Obrazek użytkownika jlv2
Kraj

Dowiaduję się dzisiaj, że PO odkłada wprowadzenie reform na 2010, a być może na 2011 rok, bo jest kryzys. Cóż, jeszcze 2-3 tygodnie temu PO gromko twierdziło, że żadnego kryzysu nie ma, a nawet, jak jest, to nas nie dotknie. Więc co szkodziło te reformy wprowadzić teraz?

Wyjaśnienie jest bardzo proste. Po pierwsze, PO nie ma żadnego pomysłu na jakiekolwiek reformy, czyli nie mają nic do zaoferowania na teraz. Po drugie, jak się wprowadzi reformy w 2011 roku, to skutki wszystkich niedoróbek spadną na następną ekipę rządzącą, a PO już dobrze wie, że nie ona będzie miała władzę. 

Bo np. reforma wydatków publicznych to faktycznie nie reforma na czas kryzusu. Ale likwidacja NFZ i KRUS to na to wpływ kryzysu jest zerowy. Ale to mieć na to pomysł. 

Do największych ćwoków zaczyna docierać, że PO, czyli dawna partia Aferałów po prostu kontunuuje swoje doświadczenia. I rozpaczliwie szuka kogoś, na kogo by tu zwalić. Na PiS już się nie da. Ten budżet jest autorstwa PO. Dopiero miesiąc minął, a już brakuje 17 mld. A co będzie dalej? Coraz trudniej zamieść śmieci pod dywan. 

Brak głosów