Inteligencja made in PO.

Obrazek użytkownika jlv2
Kraj

 Jakoś tak się stało, że zwolennicy PO uwierzyli w zapewnienia, że od tego, iż się na PO głosowało, to jest się inteligentem. Hasło sztandarowe polega na tym, że PO popierają młodzi i wykształceni. Inteligentami zostali od samego oddania głosu na PO.

Zostało to złośliwie, ale celnie zamienione na yntelygentów i wykształciuchów. Użycie tego zwrotu doprowadza zwolenników PO do białej pasji. 
Przecież mają do pomocy takie rzeczy, jak np. „Niezbędnik inteligenta” z „Polityki”. GóWniana też publikuje, jakie trzeba mieć poglądy, by być inteligentem, a dzielnie wspierana jest przez TVN24.

Jednak inteligentem albo się jest, albo się nie jest. Od tego informacji inteligentem się nigdy nie zostanie, prędzej się przestanie być. Oczywiście, nieoceniona pani Renata Rudecka-Kalinowska wie lepiej, ale tę jej wiarę łatwo obalić. 

Jedną z cech inteligenta (tego prawdziwego), jest to, że dużo czyta różnych rzeczy. Książek o różnej tematyce. 
Inteligentów w PO pewnie paru jest, ale to w dawce, jak na lekarstwo. A w dodatku nic nie mogą zrobić. Słoneczko Kaszub i Peru, nie wspominając o wielkim ekonomiście Chlebowskim i jeszcze paru takich nie stolerują obok siebie ludzi mądrzejszych od nich. 
Nasza szanowna RR-K w słupki sondaży wierzy, jak w Objawienie. I cały czas popiera PO ponoć 50% społeczeństwa, a czasami nawet więcej. Odliczając dzieci, to z 38-milionowego państwa i zakładając 50% dla równego rachunku winno wyjść jakieś 15 milionów ludzi, będących wedle własnych pojęć inteligencją.

Zacytujmy:
Tylko 50 proc. Polaków przeczytało w ostatnim roku książkę – wynika z badania przeprowadzonego przez Bibliotekę Narodową. Raport o czytelnictwie przedstawiono pierwszego dnia odbywających się w Warszawie targów książki Edukacja XXI. 

Z badania wynika, że połowa Polaków w 2006 r. nie sięgnęła po żadną książkę. Jedna trzecia badanych (32 proc.) przeczytała od jednej do sześciu książek, a nieco ponad 17 proc. zadeklarowało, że przeczytało ponad siedem. 

– Poziom czytelnictwa w Polsce jest dość stabilny, od lat oscyluje wokół 50 proc., czyli od lat co drugi Polak czyta przynajmniej jedną książkę rocznie. Podobnie jest w całej Europie. W tym roku wyniki są nieznacznie gorsze, niż w latach poprzednich. Można to tłumaczyć np. brakiem w 2006 roku czytelniczego hitu, jakim w poprzednich latach był m.in. Kod Leonarda da Vinci – powiedziała Katarzyna Wolff z Instytutu Książki i czytelnictwa BN. 

Najbardziej lubimy kryminały i powieści sensacyjne – sięgnęło po nie 20 proc. czytających, tyle samo co po lektury szkolne i podręczniki. 15 proc. czytających wybierało powieści obyczajowe i romanse. Niewiele mniejsze zainteresowanie wzbudziły wydawnictwa encyklopedyczne i poradniki (14 proc.). Na podobnym poziomie utrzymywało się czytelnictwo fantastyki i książek religijnych (po 8 proc.). 

Kontakt z książką zadeklarowało 50 proc. ankietowanych, ale tylko 33 proc. mieszkańców Polski wydało na nie pieniądze. Dwie trzecie Polaków nie przeznaczyło na książki ani złotówki. Z badania wynika, że korzystający z internetu są grupą, która częściej kupuje książki, niż reszta społeczeństwa. 

– Już podczas badań z 2002 roku okazało się, że internauci, wbrew utartym opiniom, stanowią zbiorowość ponadprzeciętnie zainteresowaną tradycyjną książką. Potwierdziły to zeszłoroczne badania – powiedziała Wolff.

BN badała także jak Polacy korzystają z internetu. Posiadanie dostępu do sieci zadeklarowało 41 proc. respondentów, z czego 5 proc. przyznało, że w ogóle nie wykorzystuje tej możliwości. 

Badanie przeprowadzono pod koniec listopada ubiegłego roku na reprezentatywnej, ogólnopolskiej próbie mieszkańców kraju powyżej 15 lat.

Żeby nie być gołosłowny, to tu źródło. http://ksiazki.wp.pl/wiadomosci/id,33542,wiadomosc.html

Przyjmijmy założenie dodatkowe: żaden nie zwolennik PO nie przeczytał ani jednej książki, bo to przecież mohery. To niby 2006 rok, ale zajrzyjmy też tu: http://www.pmedia.pl/showkultura.php?wid=978

Samo to obnaża poziom tej POwalonej yntelygencji. A przecież założenie, że nikt spoza PO nie czyta w ogóle jest bezsensowne. Wiele osób czyta literaturę zawodową, różnego typu książki. I nie ma to wspólnego z poglądami politycznymi. 

Pod tym drugim linkiem jest taki kwiatek:
Zauważalny jest natomiast spadek czytelnictwa wśród młodzieży, a więc tej części społeczeństwa, która z faktu obowiązku szkolnego teoretycznie powinna czytać najwięcej. Aż 25 proc. młodych osób nie przeczytało w zeszłym roku ani jednej książki (dwa lata temu było to 14 proc.).

No i mamy owych młodych i wykształconych inteligentów. A może jednak wykształciuchów i yntelygentów

Pozdrowienia dla inteligencji z PO. Tylko taką inteligencję to ja sobie mogę palcem w tyłku namacać. I potem się dziwić, że są SMSy od Schetyny.

Pozdrawiam "inteligencję" z PO.

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

Akurat bym polemizował, czy spadek czytelnictwa jest związany z popularnością PO. To jest szerszy proces, na który sympatie polityczne mają drugorzędne znaczenie.

Jest jednak inne zjawisko, mianowicie to, że dla wielu pokpiwanie z Kaczorów stylu Niesiołowskiego czy Palikota, i oglądanie "Szkła Kontaktowego" jest swoistym pasowaniem na "yteligenta" i poczucie się upodmiotowionym. Mam racje?

Vote up!
0
Vote down!
0
#12455

Nie ważne jakie lektury masz za sobą i co możesz zaprezentować w dyskusji - ważne, że codziennie wieczorem w Twoim telewizorze podśmiewają się Sianecki i Miecugow, a Ty obowiązkowo się z tego śmiejesz, bez względu na to, czy opowiadany żart jest w ogóle śmieszny.

Oto recepta na stanie się polskim yntelygentem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#12456

czytanie książek (w całości zwłaszcza) to zacofanie. Nowoczesnemu inteligentowi wystarczy znajomość fragmentów lektur, wybranych mu przez odpowiednie ministerstwo. Po co zaśmiecać sobie umysł, gdty wszystko jest podane w pigułce?

Vote up!
0
Vote down!
0
#12470

Czytelnictwo spada na całym świecie, można stwierdzić, że jest to trend ogólnoświatowy:

http://doktorno.boo.pl/content/harry-potter-i-upadek-czytelnictwa

Vote up!
0
Vote down!
0
#12472

Telewizja jest dużo łatwiejsza w odbiorze, ot co. Sam nie oglądam tego złomu od ponad 3 lat i czuje różnicę w odbiorze rzeczywistości, w porównaniu z nałogowcami telewizyjnymi. Jedyny negatywny skutek, to fakt, że nie kojarzę ludzi polityki i mediów po twarzy;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#12477