Eckardt płaci drobniakami, Kaczyński bezwstydnie wyjmuje dwieście
Kiedy rankiem wyłoniłam się zza gumna w towarzystwie najmłodszego dzieciaka, nic nie zapowiadało wizyty na salonach. Ale zaraz napomknął mi sąsiad, że jest afera: Kaczyński robił zakupy niby to w sąsiedztwie, a dziennikarze śledczy z telewizora sprawdzili, że to było 10 km od jego domu. Tamże obraził jeszcze klientów Biedronki, i teraz musi gęsto się tłumaczyć. To jakże, wtargnął prezes do Biedronki na drugim końcu miasta i ludziom tam nawymyślał? To już chyba i tłumaczenie nie pomoże…
Skoro się jednak prezes tłumaczy, to chciałam zobaczyć, co i jak, bo jęła mnie zżerać ciekawość okrutna. Telewizora własnego nie posiadam, ale monitor owszem, wiec w guglach wystukałam dwa słowa: „prezes, biedronka”. Pierwszy link, jaki się pokazał, obwieszczał co następuje:
"Odrealnienie prezesa PiS dzieli Polaków"
Rzuciło mnie do onetowych wiadomości. Co widzę? Jest źle. Słowami posłów Platformy Onet donosi, że po jakichś tajemniczych słowach Jarosława Kaczyńskiego, część Polaków może nie robić od dziś zakupów w sklepach osiedlowych, bo tam jest niby drogo, a inna część nie będzie robiła zakupów w sklepach typu Biedronka, bo tam jakoby kupują najbiedniejsi. W ten sposób prezes zaszkodzić miał bardzo małym przedsiębiorstwom rodzinnym, jakimi są sklepy osiedlowe, pewnie uderzył też w Biedronkę, przeganiając stamtąd zamożniejszych. Cholera, to gdzie ci biedni, podzieleni ludzie będą teraz kupować?
Chciałam zobaczyć, co na to wszystko prezes. I tu kłopot, bo trzeba znowu wejść na salon pana Janke, a mnie tam jakoś nie po drodze było. Już wczoraj zajrzałam, bo mnie tam bloger Max przekierował swoim wpisem, i też chciałam zobaczyć, kto zacz Aga Pomaska, która prezesa za nogawki od spodni zębiskami szarpie i obszczekuje. I okazało się, że salonowa POmaska, nomen omen, siedzi teraz na stolcu Sławka Nowaka w gdańskiej Peło, a przy okazji zapisała się do Salonu, gdzie ją pan Janke bardzo serdecznie powitał (po prostu pełna kultura, no nie?)
Ale co tam… Otarłam dzieciakowi smarki spod nosa, błoto z gumowców tak samo, i nuże na salon, żeby w końcu już wiedzieć, o co chodzi. No i w końcu wiem. O to, co zawsze. Kaczyński powiedział parę sensownych rzeczy, o których wszyscy wiemy, ale których w medialnym obiegu jakoś zawsze brakuje. Jak choćby to, że „przez Donalda Tuska bardzo wielu Polaków zostało zmuszonych do kupowania w dyskontach, nie dlatego, że chcą, tylko dlatego, że muszą”. Tak właśnie jest: kiedyś –zaledwie parę lat temu – w Biedronce kupowali najbiedniejsi, i dalej kupują tam najbiedniejsi, tylko teraz krąg najbiedniejszych poszerzył się rozpaczliwie.
Patrzę, a tam pod tekstem prezesa aż roi się od komentarzy, czytanie zajęłoby mi sporo czasu, a muszę zaraz za gumno wracać, więc tylko okiem rzucam, i co widzę? Hejże, kije-samobije, bijcież tego, kto źle żyje! Taki na przykład Eckardt, ten to już Kaczyńskiemu nie darował! Najpierw pokłuł go bez zmiłowania ostrzem satyry, a języczek cięty, panie, że ho ho! Co prawda trochę na starą nutę śpiewa, że niby ceny to by prezes aresztował, żeby nie rosły, dziurze budżetowej podsłuch by z Ziobrą założył, słowem – za pysk wszystko by wziął i nie puszczał, jako to w czasach pisowskiego terroru miało miejsce, czyli pozawczora.
Ale dalej to już, panie, majstersztyk. Bo mistrz Eckardt (nie mylić z Eckhardtem, he, sama mylę!) prezesa PiS totalnie zdemaskował. On ci to pijaru się nie wyuczył, jak trzeba, samochodem pod sklep zajeżdża, banknotami szeleści, same pijarowe wpadki zalicza. No co będę gadać, zacytuję, bo warto:
„Ktoś chyba nie dopilnował, bo prezes, zamiast zapłacić jak na zwykłego obywatela przystało wysupłanymi drobniakami, wyciągnął z sutego portfela rzadko oglądany przez Polaków banknot 200 złotowy. Ot, taki mały zgrzyt, zwłaszcza kiedy mówi się o biedzie.”
No właśnie: trza się było za zwykłego człowieka przebrać, kapotę nałożyć, tramwajem podjechać, drobniaki z kieszeni wysupłać, zakupy w tłumoczek wsadzić, sznurkiem tobołek przewiązać. Chociaż … jak by takową maskaradę merdia odebrały? I co rzekłby na to mistrz Eckardt, jakoby ciemnogrodzianin, ale z tych walczących po stronie Jasnogrodu? Więc co robić, co robić? Może by tych speców od pijaru z Peło wypożyczyć, co by doradzili?
A tak przy okazji, jak się już prezes jako ten zwykły człowiek w zwykłe łachy ubierze, to może i Salon pana Janke opuści, i gdzie indziej będzie pisał, choćby tylko u pana Sakiewicza, bo na tych salonach III RP to jednak zawsze trochę cuchnie…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1916 odsłon
Komentarze
Damo!, zza gumna jakby inna perspektywa, ale na salony daleko
23 Marca, 2011 - 19:34
Narobił ten prezes bałaganu.
Nawet Tusek ze swojom Kasi'om musiał rychtownie się przePOczwarzyć w biedronkowego klienta, aby być razem w niedoli i mizerii cenowej ze swym POpólstwem.
Zalibidziła też Dominisia z centrali luksemburskiej na czerskiej " Kaczyński ugodził w nasze narodowe interesy" zarzucając prezesowi kryptoreklamę portugalskiego potentata od
Bożej Krówki.
A Eckardt, to pewnie ten Maciej bydgoski pomocnik peło? znów haruje, aby załapać się jesienią na sute diety.
Dostał siarczystego kopniaka od PiS i bidulek musiał rozstać się z vicemarszałkowskimi apanażami w Toruniu.
Myślę, że po tym wszystkim Tuskowi pozostaje już li tylko
Wielka Krokiew w najbliższy piętek.
Tylko tak może zniwelować przewagę prezesa PiS.
Małysz jako przedskoczek*, a Tusk w serii zasadniczej.
Pitera namaluje mu flamastrem wąsy i sru z 13 belki!
pzdr
*Przedskoczkowie startują przed rozpoczęciem serii konkursowych, żeby pomóc jury dobrać odpowiednią długość rozbiegu i przetestować warunki.
Skaczą oni także podczas przerw w zawodach np. aby przetrzeć zalegający w torach najazdu śnieg.
antysalon