„Palikotyzacja” dziennikarstwa

Obrazek użytkownika lesiu
Blog

„Palikotyzacja” dziennikarstwa

Pisałem niedawno o procesie „palikotyzacji” Platformy Obywatelskiej, ale temat ów nie został jeszcze wyczerpany, gdyż nie wspomniałem w poprzednim artykule o identycznym procesie zachodzącym na polskiej scenie dziennikarskiej. Nie jest żadną tajemnicą, że poziom polskiego dziennikarstwa i publicystyki drastycznie się obniża i jest to raczej trend nieodwracalny. Większość dziennikarzy czy publicystów wypowiada się dziś z perspektywy politycznego agitatora, a nie obiektywnego i rzetelnego komentatora życia publicznego. Język i styl wielu z piszących na łamach ogólnopolskiej prasy nie odbiega zbyt wiele od krytykowanego już przeze mnie stylu reprezentowanego przez pana Palikota, Niesiołowskiego, Sikorskiego, Bartoszewskiego czy Komorowskiego, a niekiedy idzie jeszcze dalej. Naczelne autorytety dziennikarskie nawet nie próbują się kamuflować ze swoimi politycznymi sympatiami, a o ich stronniczości doskonale świadczy sposób komentowania poszczególnych wydarzeń, a także zadawane poszczególnym politykom pytania. Doprawdy ze świecą należałoby szukać dziennikarza, który zadałby publicznie trudne pytanie zmuszające do powiedzenia prawdy, a nie powtarzania znanych już od kampanii wyborczej haseł i sloganów któremuś z przedstawicieli rządu. Jednak politykom opozycji ci sami dziennikarze już potrafią stawiać trudne pytania, na które niekiedy nie sposób znaleźć dobrą odpowiedź. W ten sposób wyrabia się w widzu czy słuchaczu przekonanie, że polityk rządzącej koalicji jest zawsze o wiele bardziej kompetentny niż polityk opozycji. Jednak brak obiektywizmu i uprawianie politycznej agitacji to nie jedyny symptom choroby nowotworowej toczącej rodzime dziennikarstwo.

Idąc w ślady posłów Platformy Obywatelskiej, o których już pisałem, dziennikarskie „autorytety” nie cofają się przed niezbyt wyszukiwanymi atakami skierowanymi w głowę państwa. Szyderstwo, drwina, a często zwykłe obrażanie w taki sposób wielu dziennikarzy i publicystów pisze o prezydencie RP. Korzystając z pozycji tzw. czwartej władzy, a właściwie to powinno się mówić o tej pierwszej w odniesieniu do mediów, rodzimi dziennikarze skutecznie kreują rzeczywistość społeczną i polityczną wpływając w ten sposób na wyborcze preferencje większości Polaków. Każde wydarzenie, każda inicjatywa prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez lwią część dziennikarzy zostanie obrócona w totalną porażkę i kompromitację, choć w rzeczywistości bywa zupełnie odwrotnie. Natomiast poczynania premiera Donalda Tuska zawsze są pasmem sukcesów i cudów, choć jakby się chwilę zastanowić to ze znalezieniem jakiegokolwiek znaczącego sukcesu tego rządu można mieć ogromne problemy. Brak dziennikarskiej krytyki poczynań pana Palikota, coraz liczniejszych obraźliwych wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego czy marszałka Komorowskiego stanowi ciche przyzwolenie na tego typu niskie standardy życia politycznego pod rządami koalicji liberalno – chłopskiej, a co gorsza wyrabia u obywateli naszego kraju pogardę dla władzy, w tym wypadku dla głowy naszego państwa. Środowisko salonowych dziennikarzy ulega totalnej „palikotyzacji”, co w przyszłości przyniesie opłakane skutki, a także odbije się czkawką u tych wszystkich, którzy dziś uważają takowy stan za pożądany.

Oczywiście wszelkie uogólnienia krzywdzą tych wszystkich, którzy z ogóły zdecydowanie się wyłamują, a takich dziennikarzy i publicystów wbrew pozorom nie jest aż tak mało jakby mogło się nam dziś wydawać, ale ich siła przebicia jest znikoma. I lepszych widoków na przyszłość w tej przynajmniej dziedzinie, przynajmniej na dzień dzisiejszy, nie dostrzegam.

Brak głosów