"W GRUNCIE RZECZY BYŁA TO SPRAWA SMAKU"
Media pierwszego obiegu stanowią już od dawna zatęchłą sadzawką nierzeczywistości, w której tkwią śnięte gadające głowy udając, że istnieją i łżąc na potęgę.
Zarządzane przez służby media kreujące ten plastikowy wirtual tworzą rzeczywistość mającą z tą realną tyle współnego, ile ma gra komputerowa z życiem.
Mam też wrażenie, że w istnienie tego matrixu wierzą już tylko współtworzący go celebryci z warszawki. O ile. Bo być może nawet oni wierzą już tylko w to, że my wierzymy w kreowaną przez nich wirtualną rzeczywistość. A niewykluczone, że oni przypuszczają, że my w nią nie wierzymy, ale im to wisi. Istotą istnienia celebrytów jest bowiem parcie na szkło i kasa. W rankingu zadań do spełnienia rzetelny przekaz informacji znajduje się na pozycji 64-ej, po „wynieść smieci” i opatrzony jest pytajnikiem.
Ponieważ jednak prawdziwe życie nie zna próżni, a człowiek już tak ma, że chce wiedzieć, co się dzieje, rolę opiniotwórczą przejął na dobre drugi obieg informacji .
Mogę to udowodnić na przykładzie własnym i rodziny.
Czy poszukując rzetelnej informacji na jakikolwiek bieżący temat, włączamy telewizor i zaczynamy wysłuchiwać, co mają na ten temat do powiedzenia nasze oficjalne media? Lub też kupujemy w kiosku papierowy odpowiednik powyższej strawy duchowej?
W życiu! Nasza codzienna poranna prasówka to naszdziennik.pl, niezalezna.pl, arcana.pl, niepoprawni.pl. i parę zaufanych blogów. Z papierowych tygodników bierzemy Gapola i „Gościa Niedzielnego”. Jeżeli w ogóle oglądamy dziennik, to wyłącznie na TV Trwam.
Jeżeli chcemy obejrzeć jakiś film – pożyczamy go.
Choćby film szedł w telewizji – nie oglądamy, bo można dostać wrzodów żołądka od tych wszystkich reklam. Poza tym, jak człowiek ma sklerozę, to zanim skończą się reklamy, zapomni, co oglądał.
Jeżeli już włączamy telewizor, to wskakujemy na History, National Geographic, Planete, ewentualnie Science. Z polskich kanałów zostało TV Trwam.
Jeżeli już zaglądamy do tzw.oficjalnych mediów, to głównie, aby sprawdzić, co tym razem nałgali.
Nie tylko zresztą informacja dociera do nas z nieoficjalnie; prawdziwa kultura też wzięła rozbrat z tą oficjalnie głoszoną.
Kto przy zdrowych zmysłach ogląda filmy polskie wysoko ocenione przez jury złożone z naszych agenturalnych ałtorytetów? Albo te plastikowe seriale rozciągnięte na tysiące odcinków?
Natomiast „Pogardę”, „Mgłę”, „List z Polski” i inne filmy II obiegu. obejrzeliśmy z zapartym tchem, jak tylko je dorwaliśmy.
Kto czyta wypociny okrzyknięte przez media książkami roku?
Ostatnio kupione przez nas książki to: Sumlińskiego „Z mocy bezprawia”, Cenckiewicza „Długie ramię Moskwy” oraz Andrzeja Nowaka „Od Polski do post-polityki”. O żadnej z tych książek nie dano najmniejszej wzmianki w oficjalnych mediach. Ani żadnej reklamy. Gdyby je zresztą reklamowano w oficjalnych mediach, wątpię, byśmy je kupili.
Mam słoniową pamięć do realiów, które zapadły mi w serce.
Jednoczesnie pamięć ta jest beznadziejna, jeśli chodzi o plastikową rzeczywistość.
Ale w sumie myślę, że to jest dobry rodzaj pamięci.
Bo kto chciałby pamiętać Tuska, , Nowicką, czy innego Kalisza? Toż to tylko plastikowe pacynki chciwe forsy. I władzy. Made in Russia w kooprodukcji z IV Rzeszą.
Tak jak pisał Herbert: (...)w gruncie rzeczy było to sprawa smaku"
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1498 odsłon
Komentarze
Propozycja.
15 Listopada, 2011 - 14:25
Proponuję kopiować filmy drugiego obiegu lub podsuwać linki znajomym, współpracownikom i krewnym. Może kilku uda się wyciągnąć z tego MATRIXU. Ja tak robię choćiaż przyznaję że z dość dobrym skutkiem.
Krzysztof78
15 Listopada, 2011 - 14:57
Świetny pomysł! Prof.Krasnodębski powiedział, ze jedyną szansą na wyciągnięcie społeczeństwa z matrixu jest przebicie się przez ścianę tego kłamstwa i podanie informacji.
do postujących powyżej
15 Listopada, 2011 - 22:12
Mimo wszystko dajmy im zarobić i niech to będą dodatki do wiadomych gazet lub niech będzie można kupić te filmy za godziwą cenę. Po roku lub trzech mogą wylądować na którymś ze wspomnianych przez sigmę portali.
Chciałem powiedzieć Wam, że ostatnio uwierzyłem iż zamachnięcie się władzy na internet jest realne, bo to, jak YTbowicze na żywo przekazywali wydarzenia z MN 11.11.11 z Warszawy to było prawdziwie obywatelskie dziennikarstwo i faków nie było prawie wcale. W dobie posiadania przy sobie przez każdego porządnej jakości sprzętu nagrywającego i dostępu do internetu władza traci monopol informacyjny.
Tu muszę podesłąć chałwę nE, który uruchomił videoreporterkę, której do zawodowstwa jeszcze daleko, ale popisali się iście profesjonalnym węchem, byli tam gdzie coś się działo, odwagą i mobilnością, a przy długim oczekiwaniu na komendanta warszawskiej policji, a w końcu na rzecznika prasowego - wytrwałością i uporem.
Stała się rzecz ciekawa i warta wspierania.
tadman
15 Listopada, 2011 - 22:17
Masz rację; prawdę mówiąc wszystkie te filmy II obiegu kupilismy jako dodatki do Gapola czy Gościa Niedz.
I też się z Tobą zgadzam - nE naprawdę pokazał lwi pazur reporterski podczas Marszu Niepodległości. To było piękne, jak zrobili na szaro łże-media.